Dzisiejszy wpis zamierzałam rozpocząć zupełnie innymi słowami... Ale ponieważ po raz kolejny spotkała mnie niezwykle przyjemna rzecz, więc pozwolę sobie rozpocząć właśnie od „i coś jeszcze”. :) Prawdopodobnie niektórzy z Was już widzieli, może i czytali... Otóż „Pieprz czy wanilia” miała przyjemność zagościć w kulinarnym dziale gazety.pl :) Tym samym został zapoczątkowany nowy cykl pt. „Blog tygodnia”, który przez autorów został anonsowany takimi słowami: „Prezentujemy najlepsze naszym zdaniem kulinarne blogi, a ich twórców pytamy o inspiracje i tajniki gotowania. Na początek przepytujemy Małgosię...”.
To wielka radość, gdy własne pasje, w które wkłada się wiele serca i nie mniej pracy – dostrzegane są także przez innych. :) Dla mnie ten artykuł to wspaniały świąteczny prezent. :) Zapraszam do lektury (klik klik). :)
A teraz wracając do tematu wiodącego...
Obserwuję w tym przedświątecznym okresie ciekawe u siebie zjawisko. Im bardziej pochłania mnie praca zawodowa i im mniej czasu mam na świąteczne przygotowania, tym bardziej pracochłonne prace sobie wymyślam. Zamiast zabrać się za pieczenie ciast, które, umówmy się – robi się dość szybko – to ja na przekór wszystkiemu – uparłam się na ciasteczka. Nie żeby one znów takie wymagające były, ale jednak chłodzenie, wałkowanie, wycinanie, znów chłodzenie, wałkowanie, wycinanie... - trochę to trwa, a czas nie z gumy... Wygląda na to, że w te święta królować u nas będą ciasteczka właśnie. :) Zresztą wiele w tym „sprawki” Bey, która swoimi propozycjami małych słodkości przyprawia mnie każdorazowo o zawrót głowy. :D Spoglądam na ekran i nie potrafię spokojnie usiedzieć, też mi się chce! :D
Tak więc od pewnego czasu wycinam i wypiekam, zdecydowanie więcej, niż jestem w stanie tutaj na blogu opublikować. Na to ostatnie już czasu nie starcza. :D Dzisiaj pokażę kilka wybranych propozycji, które powstały w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Resztą pochwalę się już po świętach, a może... dopiero w przyszłym roku. :)
Na pierwszy ogień idą pierniczki. W tym roku piekłam z dwóch przepisów: jeden z przepisu Bajaderki (ten przepis niedawno publikowała na swoim blogu Lu ), oraz z przepisu Marthy Stewart. Receptura Bajaderki jest idealna do pierniczków przeznaczonych do dekoracji. Tymi pierniczkami pochwalę się już wkrótce (może w Wigilię?), a dzisiaj będzie przepis Marthy.
Pierniczki z tej receptury wychodzą smaczne, raczej krucho – twarde, więc silne zęby są mile widziane. :D Moje dzieci (małżonek też :D) nie mieli z nimi problemu konsumpcyjnego i chrupali je zaciekle jak królik marchewkę. :D Wadą przepisu jest to, że ciasto jest dość klejące, więc wałkowanie i wycinanie foremkami kształtów jest utrudnione. Trzeba dbać o to, by ciasto było na bieżąco chłodzone, inaczej można sobie wycinanie w ogóle darować. Dlatego też porcję ciasta podzieliłam na kilka części, każdą osobno zawinęłam w folię spożywczą i siup do lodówki! Potem pojedynczo wyjmowałam, a resztki ciasta, które pozostawały z wycinania foremkami z powrotem zagniatałam i znów wędrowały do lodówki do schłodzenia. Sporo z tym zabawy. Ale i radość duża. :)
Kolejne ciasteczka – Cranberry Noel (przepis zaczerpnięty od Dziuni), to mój hit sprzed bodajże pięciu sezonów. Pyszne, maślane, kruche, z dodatkiem żurawiny i orzechów. Wspaniałe! Dobrze było przypomnieć sobie ich smak. :)
Na koniec nie mogę znów nie pochwalić się wypiekiem „chwili”. To wspomniana wyżej Bea tak działa na mnie swoimi ciasteczkowymi propozycjami, że rzucam wszystko inne, byle tylko wizualny głód z ekranu - zamienić na prawdziwy smak. :) Tym razem pod mój ulubiony wałek poszły kruche ciasteczka z białą czekoladą.
Cóż o nich powiedzieć... Niech wystarczą dwa słowa: niebo w gębie! :) Każdemu kto lubi ten rodzaj ciasteczek (a jak już zdążyliście się przekonać – ja wprost uwielbiam) – będą smakowały.
W smaku ciasteczka wyszły idealne, ale co do ozdabiania ich czekoladą – wolę przemilczeć co działo się w mojej kuchni. :D Sodoma i gomora. :D Beatko, nie wiem jak Ty dokonałaś tak ładnych, równiutkich zdobień na swoich ciasteczkach... U mnie były tylko dwa stany: albo rozpuszczona czekolada była tak gorąca, że niemiłosiernie parzyła w palce, gdy próbowałam ją napełnić do foliowego rękawa cukierniczego, albo natychmiast stygła i z rękawa nic wycisnąć się nie dało. :D Stanów przejściowych zasadniczo nie było. :D Dlatego wszystkich tu zaglądających proszę uprzejmie o włączenie swojej wyobraźni i wyobrażenie sobie, że te beznadziejne mazaje na choinkach – to piękne ozdoby. :D Albo może lepiej skupcie się na otoczeniu... Prawda, że moje ciasteczka wylądowały w ładnych śnieżnych zaspach? :D I to w dodatku w towarzystwie renifera i aniołka! :D Hihihihi... :)
Pierniczki z melasą
wg przepisu Marthy Stewart, „Martha Stewart Living” - wydanie polskie nr 4/2008 – z małymi moimi zmianami
3 szkl. mąki pszennej
½ łyżeczka sody oczyszczonej
¾ łyżeczki soli
2 łyżeczki mielonego imbiru
2 łyżeczki mielonego cynamonu
¾ łyżeczki zmielonych goździków
½ łyżeczki świeżo utartej gałki muszkatałowej
120g masła w temperaturze pokojowej
½ szkl. cukru trzcinowego
1 duże jajko
¾ szkl. melasy
Wymieszać w misce mąkę, sodę, sól i wszystkie przyprawy.
W drugiej misie utrzeć mikserem masło z cukrem na puszystą masę. Cały czas ubijając dodać jajko, a następnie melasę. Zredukować obroty miksera i powoli wsypywać mąkę z przyprawami. Miksować, aż do połączenia składników. Podzielić ciasto na 3 części, uformować z nich kule, każdą mocno spłaszczyć „na placek” i osobno zawinąć w spożywczą folię. Chłodzić w lodówce min. 1 godzinę.
Nagrzać piekarnik do temp. 180 st.C.
Pojedynczo wyjmować z lodówki ciasto i na arkuszu pergaminu, lub spożywczej folii rozwałkować ciasto na grubość 3-5mm (jeśli pierniczki przeznaczane są do ozdabiania – to zdecydowanie wałkować cieniej 2-3mm). Wykrawać foremkami kształty, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
(Oryginalny przepis przewiduje ponowne włożenie wykrojonych pierniczków do zamrażalnika, Nie wiem jakie zamrażarki mają amerykańskie gospodynie, ale moja zdecydowanie blachy nie mieści. :D).
Piec w zależności od grubości ciasteczek ok. 12 - 18 min., do momentu aż zmienią kolor. Wystudzić i ewentualnie polukrować.
Można przechowywać w zamkniętych puszkach przez tydzień.
Ciasteczka Cranberry Noel
wg przepisu Dziuni
Składniki na ok. 60 sztuk
Szklanka ma 250 ml
225 g masła miękkiego
½ szkl. cukru
2 łyżki mleka
1 łyżeczka esencji waniliowej lub cukru waniliowego
½ łyżeczki soli
2i ½ szkl. mąki pszennej
¾ szkl. suszonej żurawiny
½ szkl. grubo posiekanych pecanów (albo włoskich)
ok. 100 g wiórków kokosowych
Masło zmiksować z cukrem, dodać mleko, wanilię, sól i stopniowo wsypywać makę,
dobrze zmiksować. Dodać żurawinę i orzechy, zmiksować krótko.
Z ciasta uformować dwa wałki ok. 30 cm długości. Posmarować każdy wałek wodą i
obtoczyć w wiórkach kokosowych. Ciasto położyć na kawałku folii spożywczej i szczelnie
je owinąć. Chłodzić w lodówce minimum 2 godziny, można też zostawić ciasto do
następnego dnia.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni, blachy wyłożyć papierem do pieczenia.
Ostrym ząbkowanym nożem kroić plasterki ciasta o grubości ok. 4–5 mm, kłaść na papierze
do pieczenia i piec ok. 12 minut lub aż brzegi zaczną się rumienić.
Gwiazdki z białą czekoladą, nugatem i limonkową nutą
Cytuję za Beatką z bloga Bea w kuchni
proporcje na ok. 40 sztuk
150 g miękkiego masła
100 g cukru (u mnie jasny trzcinowy)
szczypta soli
1 jajko
100 g białej czekolady z nugatem (np. Toblerone)
1 łyżka słodkiej śmietany
otarta skórka z 1 limonki
325 g mąki
opcjonalnie : stopiona biała czekolada do dekoracji
Masło ucieramy, dodajemy sól, cukier i jajko i dalej ucieramy do białości.
Czekoladę rozpuszczamy z dodatkiem śmietany w kąpieli wodnej (robimy to bardzo ostrożnie, by czekolada się nie zważyła). Do masy maślano-jajecznej dodajemy otartą skórkę z limonki, stopioną czekoladę oraz mąkę i bardzo dokładnie mieszamy. Następnie z ciasta formujemy kulkę, zawijamy w folię spożywczą i umieszczamy w lodówce na ok. 30 minut.
Piekarnik rozgrzewamy do 180°C.
Schłodzone ciasto wałkujemy na grubość 6 milimetrów i wycinamy gwiazdki (uwaga : ciasto jest bardzo kruche i delikatne). Układamy je na wyłożonej papierem blasze i ponownie schładzamy przez ok. 10 – 15 minut.
Pieczemy ciasteczka ok. 11 minut; mają być jeszcze lekko miękkie i tylko delikatnie zrumienione.
Studzimy je na kratce i ewentualnie dekorujemy stopioną białą czekoladą.
Po pierwsze gratuluję sukcesu :) Zaraz klikam i poczytam :)
OdpowiedzUsuńAle duuużo tych ciasteczek! I jakie śliczne. Uwielbiam te żurawinowe, tylko mi jakoś nie wychodzą takie ładne w przekroju. Piękne zdjęcia - ta biel, te świąteczne ciasteczka i ozdoby - dobrze, że Święta już niedługo :)
Pozdrawiam
Małgosiu, jestem pod wrażeniem! Gratuluję wywiadu - świetny! :))
OdpowiedzUsuńA Twoje ciasteczka są niesamowite! Kochana, kiedy Ty znajdujesz na nie czas? Niedawno pytałaś mnie o to, a teraz ja pytam Ciebie ;)
Przecudne ciastka, przecudne otoczenie ciasteczek, piekne zdjęcia. Jesteś niesamowita Babeczka, wiesz?:))
Buźka:***
ło matko ile tu ciastek! aż trudno się zdecydować które najpyszniaściej wyglądają :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
viri
ps biegnę czytać wywiad :))
Przeczytałam i gratuluję, trafny wybór!!!
OdpowiedzUsuńBlog masz wyjątkowej urody...ja tu lubię wpadać, zawsze częstujesz pysznym jadłem, a i poczytać jest co...piękny1
A ciasteczka baaardzo apetyczne, tez napiekłam róznych maleństw, ale nie mam czasu się chwalić:)...może w nowym roku zamieszczę...
Pozdrawiam zimowo!
Malgosiu, gratulacje, juz czytalam :)
OdpowiedzUsuńciasteczka przesliczne, zamowie u Ciebie i u Bei w przyszlym roku ;) ja mam na drugie "lenistwo" wiec zakonczylam tegoroczne wtpieki na pierniku z Bazylei i "milanowkach" obydwa przepisy od Bei :), tych drugich jest juz niepokojaco malo, bardzo sie boje, ze bede musiala jeszcze raz sie pomeczyc ;)
co do ciasteczkowych wpadek, to Twoje przygody z czekolada to detal, moje "milanowki" wycinalam po upieczeniu, przed bylo to niemozliwe :(
ale najwazniejsze, ze wszystkim smakuja :)
Gratuluję, a ciasteczka śliczne nie wspominając o zdjęciach;)
OdpowiedzUsuńMałgosiu,
OdpowiedzUsuńGratulacje!:)
A ciasteczka śliczne. Ja jakoś nie mam natchnienia do pierniczków, ciasteczek w tym roku...
Pozdrawiam!
GRATULUJĘ! Należało Ci się! Zaraz idę poczytać...
OdpowiedzUsuńO, ile u Ciebie fantastycznych wypieków! Bea powinna chyba zostać patronką ciasteczkowych wypieków świątecznych blogujących kucharek :D Ja właśnie upiekłam jej pomarańczowo-czekoladowe choinki, ale na bloga wrzucę pewnie też już po Świętach :)
OdpowiedzUsuńI chciałam jeszcze pogratulować piernikowej chatki! piękna jest, bardzo prztulnie wygląda :)))
Pozdrawiam ciepło przedświątecznie :)))
Malgosiu, po pierwsze gratulacje - swietna sprawa!
OdpowiedzUsuńPo drugie, wiesz z tym wymyslaniem sobie coraz trudniejszczych wypiekow ciasteczek gdy czasu mniej - to jakas zaraza chyba? :-)
I widze, ze Martha u Ciebie koluje... wspanialosci.
Sciskam na Swieta :*
Małgosiu i mają rację bo pytają o zdanie Mistrzynię :)
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serca!
Napiekłaś się że ho ho! Śliczne wszystkie najchętniej spróbowałabym z każdego rodzaju po jednym :)
Jeszcze raz spokojnych :*
Małgoś zatkało mnie. Jak zbiorę szczękę z podłogi to wrócę tutaj i powiem coś więcej. Tymczasem w skupieniu pokontempluję zdjęcia.
OdpowiedzUsuńArtykuł już czytałam i gratuluję ponownie! :)
Bardzo fajny artykul Malgosiu. I bardzo sie z tego Twojego sukcesu ciesze :)
OdpowiedzUsuńAle sie napieklas :) Ja te malo czasu mam przed swietami. Dzis popracowyczas spedzilam na zakupach. Jutro przylatuje do nas moja siostra wiec po pracy nie wypada mi stac przy garach. W srode bede w domu ok 18.30 i w Wigilie tez :/ W tym roku licze na meza. Ale upiec cos sie postaram :) I tak jak Ty mam wyszukane troszke trudniejsze przepisy :)
Małgoś gratuluję! A przy okazji Kochana jak Ty takie cudeńka czarujesz kiedy nie masz czasu, to ja nie chcę myśleć, co byś zrobiła mając czas :) wszystko wygląda cudownie :)
OdpowiedzUsuńno no droga koleżanko moje gratulacje :)
OdpowiedzUsuńa ciasteczka są cudne :)
Gratuluję cierpliwości do ciasteczek:) U Ciebie świątecznie pełną parą. Wszystkiego dobrego Małgosia! Wypocznij z bliskimi i zbieraj siły na kolejny rok z sukcesami, wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuńMałgoś, ale wspaniała ciasteczkowa kolekcja, prawdziwie świąteczna! A ta praca to jak widać sama radość, skoro mimo natłoku zajęć i tak się do niej rwiesz :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i cieplutkie życzenia ślę, pogody ducha, dużo czasu i radości i na Święta i na cały Nowy Rok :*
Małgosiu zachwycasz, zaskakujesz, inspirujesz! Cieszę się, że Cię poznałam. Nie pozostaje mi nic innego powiedzieć jak tylko Keep cooking, baking, blogging!
OdpowiedzUsuńUściski,
E.
Gratulacje Małgosiu!
OdpowiedzUsuńCudowne ciasteczka dzisiaj przedstawiasz, aż się ciężko zdecydować, które wybrać, ja bym się chyba skłaniała ku tym z żurawiną ale jeszcze się chwilkę zastanowię a w międzyczasie przeczytam wywiad :)
Pozdrowionka!
Gratuluję Małgosiu :)
OdpowiedzUsuń[i mleka też nie pijam ;)]
I jak zwykle - pięknie u Ciebie :)
i smakowicie...!
Małgosiu, ależ masz zacięcie! :D Ciasteczkowa fabryka normalnie!
OdpowiedzUsuńGratuluję wywiadu! Bardzo fajny :)
No faktycznie ciasteczkowa fabryka! Slicznosci Malgosiu :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze i ja sie na cos przydalam ;)
A co do czekolady, to stapiam ja z odrobina smietany i do woreczka nakladam niewielkie porcje, wlasnie dlatego by czekolada nie zastygala zbyt szybko. No i w tempie ekspresowym staram sie ciasteczka 'mazac' ;)
Wszystko u Ciebie sliczne, a koronkowy aniolek uroczy!
No i oczywiscie raz jeszcze gratuluje wywiadu :)
Pozdrawiam cieplutko!
:*
Małgosiu, gratulacje ****,bardzo się ciesze , bo jak pewnie wiesz ja bardzo lubię twój blog, twoją kuchnie o twoje arcyapetyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAle masz śliczne ciasteczka , aj a jaką masz śliczna foremkę ta główka aniołka -Małgosiu gdzie kupiłaś takie cudo?
Slicznie u Ciebie, Malgosiu. Swiatecznie i tak cieplo!
OdpowiedzUsuńWywiad bardzo fajnie sie czyta :)
Brawo!
Serdecznie gratuluje uznania ze strony Gazety, to prawda, ze Twoj blog jes wyjatkowy bo i teksty i zdjecia wszystko w najlepszym gatunku!
OdpowiedzUsuńZdrowych i radosnych Swiat zycze :)
Gratulacje! :) I "zazdraszczam" weny do ciastek!
OdpowiedzUsuńCiasteczka z białą czekoladą chodzą za mną od dawna, planowałam już nawet niedługo je zrobić, ale po Twoim wpisie zrobię je już jutro!:)
OdpowiedzUsuńI ciasteczka z żurawiną i orzechami wędrują na listę 'do zrobienia'!:)
Mniam, Małgosiu!:)
Rodzinka to ma dobrze z Tobą:))
Aha i zapomniałam - gratuluję wywiadu!:)
OdpowiedzUsuńAha i zapomniałam - gratuluję wywiadu!:)
OdpowiedzUsuńWywiad przeczytałam jednym tchem :) Gratuluję!!! :)
OdpowiedzUsuńPS. Cudne ciasteczka - wszystkie bez wyjątku :) ja w tym roku też zrobiłam Cranberry Noel, po raz pierwszy :)
Małgoś, moje gratulacje. Zdolna jesteś.
OdpowiedzUsuńJobi
Oj, masz się czym pochwalić. Masz. :-))
OdpowiedzUsuńDobrych Świąt! Pozdrawiam :-))
Gratuluję wspaniałego artykułu! Właśnie przeczytałam i jestem pod ogromnym wrażeniem, jak pięknie i dojrzale się wypowiadałaś. Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych, zdrowych i spokojnych Świąt :)
OdpowiedzUsuńwow!!!Malgosiu-przede wszystkim serdeczne gratulacje!!!!! wspanialy wywiad!!!
OdpowiedzUsuńCiasteczka przeapetycznie tez wygladaja!!!!
Pozdrawiam i zycze Tobie oraz Twoim najblizszym magicznych i zdrowych Swiat Bozego Narodzenia :)
Małgosiu jeszcze raz wszystkiego dobrego. Jestem pod adresem bardzo-lubie-gotowac.pl
OdpowiedzUsuńBeata
Małgosiu, właśnie nadrabiam internetowe zaległości i po pierwsze wszystkiego najlepszego, po drugie - gratuluję artykułu. Pięknie podany i zaprezentowany. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć... Dziękuję za każde ciepłe słowo. Tyle ich tutaj napisaliście... Dziękuję. :) I pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńJobi! a gdzieś Ty? gdzie? tyle czasu minęło...
Margot, główka aniołka przyjechała do mnie ze Szwajcarii. :)
Witaj Małgosiu!
OdpowiedzUsuńPo raz tysieczny korzystam z Twojego przepisu, tym razem ciasteczka ;).
Mam tylko pewien problem, ciasto po schlodzeniu jest nie tylko kruche ale nawet nieco zbyt lepkie, jakims cudem powycinalam serca, zobaczymy co z tego wyjdzie. Moje pytanie: czy czekolada musi byc z nugatem? Bo dalam zwykla biala, a moze nugat jakos bardziej wiaze to ciasto ?
Pozdrawiam,
Monika
Moniko - wprawdzie ja nie Malgosia ;) ale nie wydaje mi sie, by uzycie zwyklej bialej czekolady zamiast Toblerone jakos niesamowicie wplynelo na konsystencje ciasta; wg mnie to bardziej zalezy od wielkosci jajka czy od wilgotnosci maki np., jak zazwyczaj w tego typu przepisach. Mam nadzieje, ze i Tobie ciasteczka te posmakuja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamć
Bea,dzieki za odpowiedz. Znalazlam sposob na to ciasto, na papierze do pieczenia uklepalam je na odpowiednia wysokosc i takie plaski placki wstawialam do lodowki i juz bylo ok. Twoj blog tez czesto nawiedzam. Kochana, pierwszy raz w zyciu dzieki Tobie "wstawilam" ciasto na pierniczki. Ile radochy sprawia mi czekanie (oby tylko ciasto nie splesnialo ;)). A wracajac do ciasteczek, rewelacja, przypominaja mi w smaku ten deser z bialej czekolady ze swiezymi owocami. Pozdrawiam goraco.
OdpowiedzUsuńTo ciesze sie, ze sie jednak jakos udalo ;) I ze smakuja :)
OdpowiedzUsuńNo i fajnie, ze tez zrobilas w tym roku ciasto na pierniczki :))
(Malgosiu, wybacz te prywaty... ;))
Beatko, ja Ci dziękuję, że udzieliłaś Monice odpowiedzi. :* Na moją Monika musiałaby czekać do teraz. A tak się fajnie złożyło, bo informacje były od samego źródła. :)
OdpowiedzUsuńMoniko, prawda, że pyszne? :) Mnie również te Beatkowe ciasteczka bardzo smakowały. :)
DzIEN DOBRY MAM TAKIE PYTANIE CZY PANI CIASTECZKA były po upieczneiu miekkie czy twarde,ja pieklam ( w temp 150 czas niecałe 14 min i wyszły troszke twarde) czy one powinny byc twarde czy lekko miekkawe?
OdpowiedzUsuńWitam. Nie napisałaś, o które ciasteczka Ci chodzi. :) Nie mniej, z tego co pamiętam, pierniczki z melasą wychodzą dość twarde (ale jak najbardziej możliwe do pogryzienia :)), natomiast Cranberry Noel, oraz ciasteczka z białą czekoladą - jak to zawsze przy ciasteczkach typu "kruchego" również nie należą do tych mięciutkich i puszystych, a właśnie do bardziej twardych, ale jednocześnie kruchych.
OdpowiedzUsuńTo taki typ ciasteczek. :)
Pozdrawiam! :)