środa, 20 października 2010

Zimno – ciepło.


Poranki są ciężkie. Otwarcie oczu graniczy z cudem. Wysuwam stopę spod ciepłej pościeli. Nieprzyjemnie... Stopa wraca z powrotem skąd wyszła. Na straży mojego snu stoi Rafał i jego alarm w telefonie. Pobudka!!! Obecnie budzika szczerze nienawidzę. :D Nie to co latem...
Na wpół przytomna idę do kuchni. Śniadanie dla Kuby. Kuba wstawaj! Kuba marudzi, tak jak ja jeszcze przed chwilą. Jakoś się dziecku nie dziwię.
Zimowe kurtki, buty (raczej buciory) na grubych podeszwach, rękawiczki i czapki na głowach. Pierwszy łyk świeżego powietrza budzi nas na dobre. Ale chłodno... Szuramy nogami po liściach pokrytych szronem. Byle szybciej do szkoły, Byle szybciej do pracy.
To już zdecydowanie czas na gorące zupy, gęste gulasze, ciasta piernikowe, herbaty z miodem i cytryną...


A tymczasem od dzisiaj przez kilka dni poranki będą mniej dramatyczne. Choć przekornie wcale nie lepsze. Leczę w domu to czego nie doleczyłam porządnie w zeszłym tygodniu. Ciepło. Zimno. Dreszcze. Znów ciepło. Znów ziemno. Jesień Przeziębienie ma na imię.
Rozgrzewam się od środka.

Korzenny krem marchwiowy
inspirowany przepisem z magazynu „Kuchnia” 10/2010

500g marchwi
3 średnie cebule (użyłam czerwonych)
ok. 1cm świeżego imbiru
2 łyżki oliwy (użyłam z pestek winogron)
1 łyżeczka nasion kolendry
ok. 1,5 łyżeczki colombo (w oryginale jest curry)
ok. 1 litr gorącego bulionu
kawałek papryczki chili (opcjonalnie)
sól, pieprz do smaku

Marchew obrać i pokroić w grube plastry. Cebulę pokroić w kosteczkę. Imbir obrać i drobno utrzeć. Nasiona kolendry utrzeć drobno w moździeżu (ewentualnie zmielić).
Na rozgrzanej w garnku oliwie zeszklić poszatkowaną cebulę. Dodać colombo, kolendrę i świeży imbir . Mieszając smażyć ok. ½ min. Wrzucić pokrojoną marchew i zalać gorącym bulionem.
Gotować ok. 20 min. aż marchew zmięknie. Odstawić z ognia i zmiksować (najwygodniej blenderem typu żyrafa). Znów postawić na mały ognień. Posolić i popieprzyć do smaku. Doprawić drobno posiekaną papryczką chili. Zagotować.
Podawać z kleksem słodkiej śmietanki.
Smacznego!

28 komentarzy:

  1. Dlatego ie lubię jesieni i zimy- za te ciemności, poranny chłód,grube ubrania i zamykające się oczy.Brrrr...
    Ale taka zupa może zniwelować te przygnębiające okoliczności.Po pierwszej łyżce!

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieee... Prosze sie szybciutko kurowac! A oprocz tak pysznych zupek jeszcze rosolek, a w przerwach herbata z kwiatow lipy ze startym imbirem i miodem! Szkoda, ze nie mieszkam blizej ;)

    Usciski! :*

    PS. Sliczne fotki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małogosiu, ale jakie twórcze to Twoje leczenie Przeziębienia...:) Śliczne i pyszne:)
    Pierwszy raz widzę przyprawę colombo i... mam zagwozdkę... Sprawdzę co to, bo w Colombo byłam, ale o takiej przyprawie nie słyszałam.
    Ciepłe pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście nie mam problemu z budzikiem ;) wstaję 'na czuja', a z łózka zwleka mnie pies żądny porannego obiegu podwórka. Wspaniale, że nadszedł już ten czas gorących (bardzo!) zup, gulaszów, korzennych ciast i litrów parującej herbaty. A zupa przepiękna!

    Pozdrawiam i zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdróweczka Małgoś. A poranne wstawanie to chyba najgorsza rzecz pod słońcem, nie przepraszam budzenie dwójki dzieci w taką pogodę to najgorsza rzecz pod słońcem.

    OdpowiedzUsuń
  6. To zimowe jedzenie jest jednym z czynników które sprawiają, że tak kocham jesień i zimę :)
    Poranki są ciężkie...ale co jest przyjemniejszego od chodzenia alejami złocistego parku zalanego promieniami zachodzącego słońca?

    (hmm, no dobra, zupa w domu dostępna po powrocie :P)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka zupka napewno sprawiła, ze lepiej się poczułaś. Zdrówka życzę i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Malgosiu, niby jesienny krem, a takie jakies wesole fotki, w ogole nie jesienne... :-) p.s. zdrowka zycze!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgoś kuruj się biedaku :) tam na północy to Wy faktycznie macie zimniej więc świetnie Cie rozumiem:) A zdjęcia zupki takie bardzo optymistyczne, z takiej pięknej, słonecznej i kolorowej jesieni:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Małgosiu, Kochana, kuruj się koniecznie! Życzenia zdrówka przesyłam i mnóstwo ciepełka :**

    Piękna ta Twoja zupka, bardzo optymistyczna, ten kolorek mnie urzekł:) No i zdjęcia rzecz jasna, ale to juz wiesz:)
    Pozdrowienia:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Małgosiu, u nas poranki też nie należą do ulubionych pór dnia:) Ale teraz mamy ubaw i już nawet nie patrzymy na to, że budzimy się jeszcze wcześniej, bo o piątej! Mamy młodą kotkę, która o tej porze tak się wygłupia i bawi, że zapominamy o wczesnej porze:)
    Zupy z marchewką, to ja lubię wszystkie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kuruj się! Ja wierzę w uzdrowieńczą moc takich zup! Pyszna, z kolendrą i chili musi być!

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj Malgosiu znow chora? Kuruj sie, ale tym razem porzadnie, do konca. Z taka zupka pewnie pojdzie jak po masle.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczne zdjęcia Małgosiu!
    I ja mam problem wystawić nogę z pod kołdry a wieczorem z ciepłej wody w wannie :)
    Krem wygląda na rozgrzewający!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kuruj sie,kuruj....kazda metoda jest dobra,zeby wyzdrowiec,a jakbym miala taka pyszna i piekna zupke pod reka,to juz na pewno by pomogla :) tez ja mam na oku od momentu obejrzenia Kuchni :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo apetycznie ta zupka wygląda. Robiłam już zupę krem z marchwki ale trochę inaczej. Wypróbuję teraz Twój przepis. Pozdrawiam i zdrówka życzę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię takie warzywne zupy!

    Ten imbir mam nadzieję, że postawi Cię szybko na nogi! Zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. a ja nawet odrobinę lubię te chłodne zaspane poranki. czasem..
    rozgrzewające zupy lubię zawsze niemal.

    OdpowiedzUsuń
  19. podobna zupke serwowala nam babcia jak wracalismy ze szkoly z bratem,byla bardzo pozywna i wtedy mielismy sile zajsc na drugie pietro do domu ;))Zycze duzo zdrowia!!

    OdpowiedzUsuń
  20. oj, nie lubię takich chłodnych poranków. za to zupkę jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Gosiu, często zaglam na twojego bloga, ale dopiero od kiedy zaczęłam prowadzić własny, pomyślałam, że miło by było coś napisać na potwierdzenie swojej tu obecności. Chciałam się wpisać w Księgę gości, ale nie widzę takowej. A zatem piszę tu: Twoje teksty są ciekawe i dowcipne, a twoje przepisy cudownie smaczne, zdjęcia doskonałe. Nie mam takiego daru do gotowania, ale lubię popatrzeć na te cudeńka, aż się robi momentami słodko, a momentami pikantnie. Pozdrawiam
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak pięknie to wygląda.
    U mnie, paradoksalnie, łatwiej się wstaje o tej porze roku, choć jeszcze ciemno, jak zwlekam się z łóżka.
    Serdeczności Małgosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Marchwiowe kremy są cudowne na jesień. Niesamowicie rozgrzewają - i korzennym aromatem, i kolorem. Cudnie! ;)

    A co do porannych pobudek... Zdecydowanie ich nie znoszę, szczególnie teraz - kiedy o poranku budzę się wcześniej nawet od słońca...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale foto, Małgoś! Ta serwetka na pierwszym, układ szklaneczek - piękne!

    Dziękuję za przepis z colombo - przyda mi się! :)

    Usciski i miłego weekendu...

    OdpowiedzUsuń
  25. podejrzewam że taki gorący kremik w tri miga by mnie rozgrzał :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam kremy...
    A marchwiowy to jeden z moich ulubionych!
    Grzeje lepiej niż galicyjskie winko na ciepło...
    Pozdrawiamy

    SWS

    OdpowiedzUsuń
  27. Malgosiu, noga sie chowa mowisz? Oj poranki sa straszne, ale dobrze prawisz z rozgrzewaniem os srodka - czasem mysl o dobej zupie stawia na nogi, nieprawdaz? ;;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. śliczna jest ta zupka!
    wydaje się rzeczywiście rozgrzewająca - nie tylko ciało, ale i myśli - z racji swojego ślicznego koloru.
    :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)