Chciałam napisać o ciepłym wietrze, który przyjemnie rozwiewa mi włosy, gdy idę ulicą.
O tym, że już powoli liście szeleszczą pod nogami.
Że ich jesienna czerwień jest piękniejsza niż wiosenna zieleń.
O tym, że jak co roku kasztany mnie rozczulają swoją piękną barwą i teksturą.
O tym, że coś zgubiłam i coś znalazłam.
O tym, że poranki bywają dla niektórych twórcze i w drodze do pracy, w „nie-zaciszu” kolejki miejskiej, ktoś namalował mi portret.
O tym, że moja Pszczółka nie chce polubić swojego przedszkola.
I o tym, że po raz pierwszy w moim życiu figi na straganach są tańsze niż gałka lodów...
Poniższa propozycja zapiekanych fig - nie będzie każdemu smakowała. Polecam tylko tym osobom, którzy lubią zestawienie słodkich owoców z wytrawnymi dodatkami.
Zapiekane figi z serkiem kozim, tymiankiem i orzeszkami piniowymi
4 figi
4 czubate łyżeczki miękkiego serka koziego (użyłam smakowego, z dodatkiem ziół i czosnku)
gałązka świeżego tymianku
4 łyżeczki orzeszków piniowych
kilka cieniutkich plasterków szynki długo dojrzewającej
kilka listków świeżej bazylii
ocet balsamiczny do skropienia
Orzeszki piniowe lekko podprażyć na suchej patelni.
Serek kozi wymieszać z listkami tymianku i ok. 2 łyżeczki orzeszków piniowych.
Figi umyć, osuszyć i odciąć ogonki. Nożem wykonać nacięcie na krzyż (po tej stronie, gdzie był ogonek). Naciętą figę lekko ścisnąć palcami po stronie przeciwnej do nacięcia (u nasady), dzięki czemu figa lekko się otworzy.
Do wnętrza każdej figi włożyć po czubatej łyżeczce serka. Przygotowane owoce ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, lub w naczyniu do zapiekania.
Zapiekać w piekarniku rozgrzanym do temp. 180 st.C przez ok. 10-12 min.
Podawać ciepłe z dodatkiem plasterka szynki i listkami bazylii. Posypać pozostałymi orzeszkami piniowymi. Skropić octem balsamicznym.
Smacznego!
Małgosia , no porobiło się , ja kupowałam całkiem pyszne figi po niecałe 80 gr , szok :D
OdpowiedzUsuńJa to lubię takie ,,cosie "co zrobiłaś i te twoje apetyczne zdjęcia , mniam
racja, zdjęcia przeapetyczne, danie wyrafinowane, a proste, w sam raz do podania gościom, by wprawić ich w zachwyt w momencie, gdy nie ma się za dużo czasu na przygotowanie (aczkolwiek nie tylko, fajne również jako aperitif) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
i ja lubię :-) niesamowite zdjęcia! to chyba wrzosy tam w tle...ja jeszcze takich robić nie potrafię :-) pozdrawiam Małgosiu
OdpowiedzUsuńA ja cały wczorajszy wieczór spędziłam na poszukiwaniach przepisu na coś z figami :) W końcu zdecydowałam się na sprawdzony przepis mamy. Figi są tak cudownie fotogeniczne, że już się nie mogę doczekać kiedy im porobie zdjęcia. U Ciebie Małgosiu figi w wersji glamour...cudne!
OdpowiedzUsuńpysznie i kolorowo:)
OdpowiedzUsuńMhmmm... Nie ma to jak pyszne, dojrzale figi! Tym bardziej, jesli sa tansze od galki lodow ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy wole barwy jesieni czy jednak wiosny... Mysle, ze lubie kazda pore roku, kazda jednak za co innego.
Pozdrawiam!
Serio z tymi figami?!?!?! :D
OdpowiedzUsuńAleż się cieszę!
A jesień... ach, jesień... taka cudownie niesamowicie i zaskakująco piękna w tym roku! Trudno się nie zakochać (w niej!) :)
Gosia, Gosia po pierwsze zestawienie słodkiego i wytrawnego to zawirowanie na języku jak zawirowanie w głowie zakochanych czyli wielkość;
OdpowiedzUsuńMaja w końcu coś lub kogoś znajdzie i w związku z tym polubi przedszkole chociaż mama w domu najlepsza
Piekne figi, piekne zdjecia. Figi uwielbiam i wlasnie mi narobilas na nie smaka;);)
OdpowiedzUsuńOch, cudowne! Mnie by posmakowało na pewno:))
OdpowiedzUsuńMałgoś, a gdzie te cudne figi kupujesz?
Pozdrowienia Kochana:*
Widzę, że figi robią furorę ostatnio. Chyba to przez tę cenę ;)
OdpowiedzUsuńHmm.. to albo macie drogie lody Małgosiu albo u mnie figi standardowo - drogie (konkretnie - droższe o 50 gr od przeciętnej lodowej ceny :))
OdpowiedzUsuńNiezależnie od ceny - figi z serem to rarytas :)
Pozdrowienia serdeczne :-)
A u mnie na straganie fig nie ma, nie ma ich nawet w pobliskim duzym sklepie :-( A Ty kusisz takim fajnym przepisem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
aj, a ja widziałam jak na razie tylko figi po 2-2,5zł za sztukę...
OdpowiedzUsuńNie można oderwać oczu od Twoich zdjęć.
OdpowiedzUsuńZnów nabrałam ochoty na figi, choć tak niedawno gościły na moim stole.
Pozdrawiam:)
Obłęd! To wygląda, jak 1000$. Coś pięknego: Goście byliby zachwyceni. Jesteś mistrzynią:-)
OdpowiedzUsuńMargot, aż tak??? U Was po 80gr??? Jadę! :D
OdpowiedzUsuńKulinarna Maniu, ja na gościach bym nie eksperymentowała. :D To bardzo fajne figi, ale jestem pewna, że nie każdego zachwyciłoby połączenie smaków... Mimo wszystko jest dość specyficzne. Trzeba naprawdę lubić takie zestawienia. :)
Małgosiu Z, tak, to wrzosy. :) Moje dzieci się tylko skrzywiły. :D
Beatko, jestem pewna, że wiosną bardziej będę lubiła wiosnę i jej zieleń. :D Przecież kobieta zmienną jest. ;-)
A co do reszty...zapewne wszystko w swoim czasie... :)
Paulino, przecież u mamy zawsze co najlepsze. :)
A co do fig "glamour"... Obawiam się, w obecnej chwili one są bardziej glamour niż ja sama. :D
Schokolade, kolorowo -tak. :) Pysznie - też, jeśli się akurat lubi. :)
Auroro, jak to mówił taki jeden zielony: "serio, serio!". :)
Anno, no właśnie sęk w tym, że mama wcale nie w domu... A wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie dobrze, bo Maja już nie mogła się doczekać. A jak przyszło co do czego, to nie za wesoło to wygląda. A ja oczywiście się zamartwiam.
Aniu, w takim razie teraz jest najlepszy czas na figi! :)
Majanko, jak zwykle u nas w Głównym na Hali Targowej. :)
Kabamaiga, i przez smak! :)
Moniko, u nas figi po 1,5 pln. :) Gałka lodów o ok. złotówkę droższa.
Karolko, widać cały transport na północ poszedł. ;-) Ale pewnie jeszcze i do Was dotrą...
Konwalie, dziękuję bardzo. :)
Gosiu, gdzie tam 1000$. :D Tylko 1,5 za sztukę. :D
Pozdrawiam Was! :)
Ha, czyli lody u nas w tej samej cenie, natomiast figi w Krk 2 razy droższe niż w Gda :) Ale matematyka :D
OdpowiedzUsuńI znów w podobnych smakach się obracamy :)
OdpowiedzUsuńPo ile w Gdańsku są lody...?
ale sie porobilo... a u nas w tym roku figi drogie... wiec nadal czekam na jakas obnizke :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia zapierają mi dech w piersiach! :)
OdpowiedzUsuńA u nas nie ma fig na straganach. Szkoda.
OdpowiedzUsuńMalgosiu, te orzeszki piniowe do fig to taka z czeska "zlata tecka" - w doslownym tlumaczeniu: zlota kropka, zwienczenie idealu! Zaciakwil mnei ten portret :0 Dla Pszczolki pozdrowienia, by polubila przedszkole jednak! :*
OdpowiedzUsuńte zdjecia sa poprostu boskie! o jedzeniu nie wspomne bo samo mowi za siebie.
OdpowiedzUsuńRobert, no jakoś tak 2,5 zeta za gałkę.
OdpowiedzUsuńDario, żeby nie było tak różowo, u nas też już ceny o ponad 100% skoczyły...
Zuza, bardzo mi miło! :) Dziękuję!
Katie, bo one wszystkie na Pomorze poszły. :D
Basiu, z tym portretem to taka prosta historia... Jechałam komunikacją miejską do pracy (dość mocno byłam zaczytana), a pewna młoda osóbka robiła wprawki (może do szkoły?) w postaci szybkich szkiców. Gdy wystawiłam nos z książki, ku mojemu zdumieniu - zobaczyłam, że powstaje mój portret... :)
Bernadetto, dziękuję ogromnie za komplement. :)
Pozdrawiam!
Ojj tak figi tańsze niż gałki lodów to prawdziwy październikowy skarb :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba taka słodko-wytrawna kompozycja. U mnie dzisiaj też figi z kozim serem, ale prościej, bo w formie bruschetty.
Pozdrawiam!
Malgos, dziekuje ze wytlumaczylas mi jak to z potretem bylo - bardzo sympatycnza to historia :-) Moc usciskow!
OdpowiedzUsuń