Dzisiaj pod sklepem, w którym przyszło robić nam szybkie zakupy - przemknęła grupka przebierańców. Byli dość straszni. Mieli doprawione rogi na głowie, czarne placki na policzkach i natapirowane włosy. Brakowało tylko ogonów. Wyglądało na to, że diabeł w nich wstąpił. ;-) Osobiście nie czuję tych amerykańskich halloween'owych tradycji, ale najwyraźniej młode pokolenie ma inne zapatrywania. No cóż, duch czasu... ;-)
Tak czy siak, jeśli już musi mnie „coś” straszyć na ulicach – to wolałabym, żeby były to czarownice na miotłach, a nie diablęcia. :D
Na parapecie w domu (a mam bardzo fajny, szeroki i pojemny parapet :)) stoi kilka dorodnych dyni. Kupując je starałam się wybierać różne jej odmiany. Jedna z nich okazała się wielce zagadkową, której w żaden sposób nie potrafiłam rozszyfrować. Razem z Beą, dyniową znawczynią – przeprowadziłyśmy śledztwo. Nie było łatwo, a efekt poszukiwań pozostał co najmniej wątpliwy. :D Pozostaje jednak nadzieja, że okaz jest jadalny. Co oczywiście w swoim czasie zamierzam sprawdzić. :D
I choć kończy się właśnie Festiwal Dyniowy prowadzony przez Beatkę, to wcale nie kończy się sezon dyniowych przysmaków. U mnie pojawi się jeszcze niejedno danie wytrawne i słodkie.
Tymczasem na pożegnanie blogowej akcji kulinarnej – ciasto. Oczywiście dyniowe, oczywiście jesienne i co może mniej oczywiste – naprawdę smaczne. :)
Kwintesencja tego co o tej porze najsmaczniejsze: dynia, gruszki (jesienne konferencje!) i orzechy włoskie. I rozgrzewające przyprawy.
Jeśli nie lubicie ciast z charakterem – lepiej zmniejszcie ilość imbiru. :)
Pikantne ciasto dyniowe z gruszkami i orzechami włoskimi
270g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka imbiru w proszku
szczypta soli (ok. ¼ łyżeczki)
szczypta utartego kwiatu muszkatołowca (lub utartej gałki muszkatołowej)
150g masła w temp. pokojowej
ok. 130g cukru trzcinowego
2 b. duże jaja lub 3 mniejsze w temp. pokojowej
250g puree dyniowego (ok. 1 szkl.) *
ok. 1 szkl. wyłuskanych orzechów włoskich (z grubsza posiekać)
2 duże gruszki (u mnie odmiana „konferencja”) - obrane i pokrojone w plastry gr. ok. 1Cm (albo trochę mniej)
* puree dyniowe powinno być bardzo dobrze odsączone z płynu
Piekarnik rozgrzać do temp. 180 st.C. foremkę 22x22cm wysmarować masłem i oprószyć mąką, lub wyłożyć papierem do pieczenia.
Wszystkie suche składniki: mąkę, proszek do pieczenia, cynamon, imbir, utarty kwiat muszkatołowy – przesiać do osobnej miski.
W osobnej misie utrzeć masło z cukrem trzcinowym na puszystą masę. Cały czas ucierając dodawać po 1 jajku. Następnie wmieszać puree dyniowe (masa może zacząć się rozwarstwiać), oraz przesianą mąkę z przyprawami. Na koniec dodać ¾ wszystkich orzechów.
Wylać ciasto do foremki. Na wierzchu ułożyć plastry gruszki i ozdobić pozostałymi orzechami.
Piec w 180st.C przez ok. 40 min. Patyczek włożony w środek ciasta powinien być suchy.
Ostudzić ciasto i oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego!
Ja lubie z duza iloscia charakteru ;P
OdpowiedzUsuńOj lubię charakter, choć po dzisiejszej zupce... to może jutro :)
OdpowiedzUsuńOj, lubię ciasta z charakterem! Przepysznie wygląda to Twoje Małgoś:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia cieplutkie :)
No jak to watpliwe??? Przeciez ustalilysmy jak sie nazywa!
OdpowiedzUsuńPolaczenie z dynia fanie brzmi Malgosiu! No i to takie rozgrzewajace ciasto na jesien ;)
Pozdrawiam!
Za Halloween też nie przepadam, za to za ciastem z dynią owszem :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Dla kawałka takiego ciasta byłabym się chyba skłonna nawet przebrać i zastukać do Twych drzwi ;-) Świetny przepis i - jak zawsze - genialne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to jest oczywiste, ze ciasto jest bardzo smaczne - tak właśnie wygląda!
OdpowiedzUsuńMi tam odpowiada ten imbirowy aromat, no i dynia, którą tak uwielbiam! To na pewno pyszne ciasto. :)
OdpowiedzUsuńo taaak. takie ciasta to jest to! :)
OdpowiedzUsuńszkoda,ze nie pokazalas zagadkowej dyni,ciekawa jestem nowych gatunkow :)
OdpowiedzUsuńCiasto pysznie sie prezentuje,musze sobie te kombinacje zapamietac,bo ostatnio zasmakowalam w gruszkowych wypiekach:)
Pozdrawiam :)
Mmm, z chęcią bym spróbowała takiego ciasta. Wygląda świetnie :D
OdpowiedzUsuńPoproszę kawałeczek takiego jesiennego ciacha w rustykalnym klimacie;)Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńDynia z orzechami i to na dodatek na słodko brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńBajkowe połączenie smaków!
OdpowiedzUsuńNo i te foty!
Jestem fanką :)))
Małgosia, jak można robić takie piękne zdjęcia :DDD takiemu ślicznemu ciastu :)))
OdpowiedzUsuńMalgosiu piekne ciasto, zdjecie az kusi i mam ochote siegnac po kawaleczke. Charakter ciasta tez mi sie podoba, choc ostatnio musze bardzo uwazac na ilosc dodawanych przypraw (czasem trzeba z nich zrezygnowac niestety)
OdpowiedzUsuńMilego dnia Kochana
Gosia, fajne ciasto, a muszę jakieś zrobić na sąsiedzkie potkanie na piątek. Będę szukać gruszek.Sprawdzę ilość przypraw, bo niektóre sąsiadki mogą być zdziwione mocnym smakiem.
OdpowiedzUsuńA co do moich ostatnich jesiennych zdjęć to były robione w Pile w miejskim parku.
Ja lubię zdecydowanie z charakterem. Zazdroszczę możliwości kupowania nieznanych odmian dyń. U nas niestety króluje tylko olbrzymia i hokkaido (sprzedawana zresztą jako ozdobna).
OdpowiedzUsuńWyjątkowo wytrawne i odważne zestawienie. Baaaardzo inspirujące! Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńMagłos, zaczynam nadrabianie zaległości po moim blogowym wyklęciu :) Ile mam Twych postów do przeczytania, wow! I WIdzę zdjęcia z mojego ulubionego targu ;) Nieczęsto na nim jestem, bo jednak trochę est daleko, ale strasznie go lubię.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
PS jak zawsze podziwiam zdjęcia.
hm... jestem młodym pokoleniem? na imprezie frankowej byłem umarlakiem ;)
OdpowiedzUsuńA ciacho superowe!
Pozdrawiam!!!
Małgosiu przepiękne światło uchwyciłaś na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńCiasto to majstersztyk!
:)
Juz chyba jestem spiace, bo zamiast "strachy na lachy" przeczytalam "stare blachy" i zaskoczylo mnei ze o blachach nic we wpisie nei ma - wrocilam przeczytac tytul :)) Malgosia, zdjecia przepiekne!
OdpowiedzUsuń