Na początku była... śliwka. :)
Malutka taka, drobniutka, raczej niepozorna, gdy leżała skromnie
przy jej większych siostrach.
Węgierka. Praw-dzi-wa.
Potem przyszła myśl: że tak zimno
jakoś, że znów sweter, że skarpety...
I cynamonem zapachniało, ale
nieokreślenie tak, nie wiadomo gdzie i skąd...
Wizualizacja chyba? :)
A potem już tylko rosło i rosło. Jak
szalone.
I cieplej się zrobiło. I przyjemniej.
I całkiem realnie zapachniało.
Och, jak bardzo!
A na początku przecież...była tylko śliwka.
:)
Drożdżówki ze śliwkami i
kruszonką
Ciasto drożdżowe:
500g mąki
1 op. (7g) drożdży instant
¼ łyżeczka soli
1 łyżeczka cynamonu
100g cukru
2 jajka
100g masła
ok. 200 ml mleka
ok. ½ kg śliwek (najlepsze małe
węgierki)
Przygotować zaczyn drożdżowy:
*(wszystkie składniki zaczynu brać z
ogólnej puli wyszczególnionej powyżej)
Podgrzać 100 ml mleka (powinno być
letnie, nie gorące). Dodać 1 łyżeczkę cukru, całe drożdże, 3
łyżki mąki – wymieszać łyżką i pozostawić na 10-15 min. do
wyrośnięcia.
Pozostałą mąkę przesiać do misy,
wraz z cynamonem i cukrem. Do garnuszka wlać pozostałe mleko
(100ml), wraz z masłem – postawić na małym ogniu i rozpuścić.
Wlać rozkłócone jajka, przestudzone mleko z masłem, oraz
wyrośnięty zaczyn. Wyrabiać (robotem lub ręcznie), aż do
uzyskania gładkiego, sprężystego ciasta.
Pozostawić pod przykryciem, aż ciasto
podwoi swoją objętość) przez ok. 1,5h (czas może być jednak
różny w zależności od mikrowarunków i temperatury panującej w
pomieszczeniu).
W międzyczasie wypestkować i
poprzekrawać na pół śliwki, oraz przygotować kruszonkę.
Kruszonka:
100g mąki (używam krupczatkę)
50g zimnego masła (prosto z lodówki)
70g cukru trzcinowego
½ łyżeczki cynamonu
Zimne masło pokroić w kostkę i
wrzucić do mąki – posiekać nożem, do uzyskania grudek. Dodać
cukier i cynamon. Szybko zagnieść kruszonkę. Pozostawić w lodówce
do schłodzenia.
Przygotować dużą, płaską blachę
(najlepiej taką z wyposażenia piekarnika), wyłożyć ją papierem
do pieczenia.
Wyrośnięte ciasto drożdżowe
podzielić na dwie (w miarę równe) części. Pierwszą część
rozwałkować w podłużny prostokąt (mniej więcej 35x20cm).
Rozłożyć na nim połowę przygotowanych śliwek, zostawiając
wolny pasek wzdłuż dalszego dłuższego boku. Zwijać ciasto w
rulon, wzdłuż dłuższego boku – zaczynając od siebie, a kończąc
na boku z wolnym paskiem. Rulon pokroić ostrym nożem na krążki
gr. ok. 2cm. Każdy układać na blasze, w odstępach ok. 2cm.
Drugi kawałek ciasta przygotować
identycznie jak pierwszy.
Tak przygotowane drożdżówki zostawić
na blasze do kolejnego rośnięcia (na ok. 20-30 min.).
Rozgrzać piekarnik do temp. 180st.C.
Wyrośnięte drożdżówki posypać
grubą warstwą chłodnej kruszonki.
Piec ok. 30-35 min., aż drożdżówki
się zarumienią.
Wyjąć z piekarnika i ostudzić.
Smacznego!
Zatęskniłem za węgierkami z dziadkowej działki :)
OdpowiedzUsuńPiękny, jesienny widok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Urocze zdjęcia.
OdpowiedzUsuńeh, kto nie śledzi blogów kulinarnych ten nie wie, ze żyje ;) piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńwęgierki są super, ale te Twoje drożdżówki to dopiero niebo!
OdpowiedzUsuńAż mi się zachciało. Wiesz, że dzisiaj pierwszy raz tej jesieni zrobiłam kawę z cynamonem, a do tego kruszonka ze śliwkami. Nawet mnie ten zapach ucieszył. To są te miłe chwile jesienne.
OdpowiedzUsuńCzas węgierek jest cudowny; mniej lubię towarzyszące mu zachmurzenie, deszcz, zimno, pluchę. Ale drożdżówki cudowne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wyglądają przepysznie, a śliwka z cynamonem smakuje rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńApetycznie się prezentuje *mmm*
OdpowiedzUsuńStrasznie podobają mi się zdjęcia na Twoim blogu;)
Przepiękne zdjęcia, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosiu, Twoje drożdżowki wyglądają przepysznie. Piękne zdjęcia, przepiękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Aż ślinka cieknie :) Nie cierpię połączenia jabłka z cynamonem (wiem, wiem, jestem dziwna), ale śliwka plus cynamon brzmi pysznie :)
OdpowiedzUsuńPochłonęłabym taką drożdżówkę od razu całą :) Pycha:)
OdpowiedzUsuńjakie piękne baśniowe kolory! widać, ze do drożdżówek dodałaś też szczyptę magii:)
OdpowiedzUsuńChciałabym zamieszkać w Twojej kuchni. :-) Piękne, cieple, domowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia! Oglądam jedząc węgierki:)
OdpowiedzUsuńTwoje drozdzowki wolaja do mnie: zrob mnie! zjedz mnie! ;) A tak serio: wygladaja pysznie, klimatyczne zdjecia i ladne swiatlo.
OdpowiedzUsuńPyszne drozdzowki i usmiechaja sie do mnie z ekranu komputera. Zaluje, ze nie moge ich sprobowac. Moze mnie adoptujesz?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zdjęcia rzeczywiście przepiękne, jak zawsze zresztą - jak Ty mnie kusisz za każdym wejściem!:)
OdpowiedzUsuńI oczywiście drożdżówki właśnie się pieką - pachnie w całym domu.. Mam nadzieję, że będą przepyszne.
Dziękuję za przepis:)
Sama bywam dość często kuszona cudzymi wypiekami, więc z przyjemnością kuszę innych. :) Dziękuję, że się skusiłaś. :)
UsuńI bardzo cieszę się, że się skusiłam. Ha! Były rewelacyjne! I zniknęły w mgnieniu oka:)))
UsuńZnakomity przepis Małgosiu.
Dziś powtórka z rozrywki, tylko w wersji "dla gości - upakowane ciaśniej na blaszce - do krojenia jak ciasto":)))
Po Twojej zielonej zupie z pesto - to kolejny przysmak, który utrafił w gusta wszystkich: moich domowników oraz krewnych i znajomych Królika;)
Oj, umknął mi komentarz...
UsuńNaprawdę? :) Ogromnie, oj jak ogromnie! mi miło! :) Dziękuję. :)
Pozdrawiam i polecam się z innymi przepisami. :)
Zdjęcia są oszałamiające! Takie wprawiają mnie w zakłopotanie, gdy pomyślę o swoich :)
OdpowiedzUsuńDrożdżówki muszą być pyszne. Może spróbuję. Najpierw jednak - powidła śliwkowe!
Otulam się tym klimatem jak mięciutkim kocem, już wiem, że z Tobą Małgoś ptrzetrwam jesień ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam śliwki pod każda postacią ;D
OdpowiedzUsuń