Rankiem z ledwością otwieram oczy.
Rześkie, chłodne powietrze, wpadające przez okno – nie
przyspiesza momentu opuszczenia ciepłej pościeli.
R. budzi dzieci, a zaraz potem wpada do
kuchni i trzaska drzwiami lodówki. Ja w tym czasie podkradam
jeszcze 5 minut snu. Ciiiiszej..., proszę.., ciiiiszej...
A potem gorąca kawa, którą R. parzy
dla mnie w błękitnym imbryczku. Za każdym razem, gdy unosi się z
niego aromat świeżo zmielonych ziaren – powracam myślą do
słonecznej Toskanii... Jakże tam piękna musi być jesień!
Pszczółka codziennie znosi do domu
kasztany. Duże i małe. Wiecie, że już spadają?
Dzisiaj po raz pierwszy schyliłam się
po żółty liść. Chwilę się zawahałam, a zaraz potem wylądował
w torbie z zakupami...
A na targu fioletowo, jak tylko o tej
porze roku to możliwe.
I wrzosy, które zawsze zachwycają, i
śliwki, i bakłażany. I czas fig też nastał.
Upiekłam więc wczesnojesienne ciasto,
zapominając trochę jakby niechcący, że R. wyjeżdża.
A teraz mam dużą foremkę pełną
słodkości i chyba przyjdzie mi z nią zasiąść przy jakimś
smacznym, jesiennym filmie. Chyba, że goście wpadną
niespodziewani...:)
Dzisiaj proponuję tartę na kruchym
spodzie, z nadzieniem z mielonych migdałów, nutą pomarańczy i
gorzką czekoladą. A do tego jeszcze jesienne figi. :)
To bardzo, bardzo smaczne ciasto, ale
uwaga! naprawdę dość tłuste!
Przepis na tartę pochodzi z książki,
którą Wam jakiś czas temu recenzowałam: „A piece of cake”autorstwa Leili Lindholm (klik). To kolejny udany przepis z tej kulinarnej pozycji.
:) Oczywiście, swoim zwyczajem wprowadziłam drobne zmiany, ale
nazwałabym je raczej zmianami kosmetycznymi (np. zmniejszyłam ilość
masła i cukru w migdałowej masie).
Polecam! :)
Wczoraj niektórzy z Czytelników bloga
mieli nadzieję, że zaskoczę Was figami w wytrawnym wydaniu...
No cóż, nie tym razem... Plan był zdecydowanie słodki. :)
Ale tym wszystkim, którzy bardzo
potrzebują inspiracji na figę niesłodką – odsyłam do
archiwalnych wpisów na blogu, wśród których znajdziecie np. przepis na
zapiekane figi z serkiem kozim, tymiankiem i orzeszkami piniowymi (klik),
albo przepis na tartę z figami i gorgonzolą (klik).
Tymczasem weekend rozgościł się na dobre, więc życzę Wam wszystkim przyjemnie spędzonych najbliższych dni! :)
Tarta migdałowa z figami, z
dodatkiem czekolady i pomarańczy
przepis z książki „A piece of cake”
Leila Lindholm – z moimi zmianami
proporcje na dużą formę do tarty
(moja ma średnicę dna ok. 25cm)
Spód z ciasta kruchego:
240g mąki (u mnie krupczatka)
150g bardzo zimnego masła
30g cukru
szczypta soli
1 duże jajko - rozkłócone
ok. ½ łyżki zimnej wody
Mąkę przesiać na stolnicę lub do
misy robota, dodać zimne masło pokrojone w kostkę. Rozcierać, aż
utworzą się małe grudki. Dodać cukier i szczyptę soli –
wymieszać, a następnie wlać rozkłócone jajko i wodę. Zagnieść
szybko ciasto. Gdyby ciasto nadal było zbyt grudkowate i nie zbiło
się w kulę – można dodać jeszcze odrobinę wody.
Kulę ciasta spłaszczyć, zawinąć w folię spożywczą i pozostawić na ok. 30 min. w lodówce do schłodzenia.
Kulę ciasta spłaszczyć, zawinąć w folię spożywczą i pozostawić na ok. 30 min. w lodówce do schłodzenia.
Wypełnienie:
4 -5 dużych fig (lub 8-10 małych) –
pokrojone w dwunastki lub ósemki
250g masła w temp. pokojowej
200g cukru
3 duże jajka w temp. pokojowej
drobno utarta skórka z 1 pomarańczy
65g mąki (przesianej)
300g zmielonych migdałów *
100g gorzkiej czekolady dobrej jakości
– pokrojonej w kostkę
dodatkowo łyżka rozpuszczonego masła
i odrobina mąki – do przygotowania foremki
* Migdały dzień wcześniej
zblanszowałam, usunęłam skórki i suszyłam przez całą noc.
Następnego dnia zmieliłam na drobniutko w blenderze. Można ułatwić
sobie pracę, kupując z dobrego źródła mielone migdały.
Piekarnik rozgrzać do temp. 180st.C (u
mnie grzałki góra – dół). Przygotować dużą formę do tarty –
wysmarować wnętrze rozpuszczonym masłem i oprószyć równomiernie
mąką. Nadmiar mąki usunąć.
Schłodzone kruche ciasto rozwałkować
do średnicy ok. 4-5cm większej niż średnica formy. Wyłożyć
formę ciastem (również ścianki boczne). Odciąć wystające ponad
rant naddatki ciasta. Nakłuć w kilku miejscach widelcem. Podpiekać
spód ok. 15 min.
W międzyczasie przygotować
wypełnienie tarty.
Masło utrzeć z cukrem na puszystą
masę. Cały czas mieszając dodawać po jednym jajku, a następnie
skórkę z pomarańczy, mąkę i mielone migdały. Na koniec wmieszać
kawałki czekolady.
Masę migdałową wyłożyć do formy
na podpieczony spód – wyrównać szpatułką. Kawałki fig
rozłożyć na wierzchu, delikatnie wciskając je w masę.
Piec ok. 55 – 60 min. aż masa się
zetnie. Patyczek włożony w środek ciasta powinien być suchy.
Wystudzić przed podaniem.
Smacznego!
zjadłabym, zjadła...
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie, oj robi !
OdpowiedzUsuńLubię to!
OdpowiedzUsuńWczoraj kupiłam figi w supermarkecie. Te w naszych sklepach są ohydne! Chcę z powrotem do Grecji jeść figi prosto z drzewa!!! Nie kupujcie u nas tych sztucznych fig. One nie mają nic wspólnego z prawdziwymi figami.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak dostępne u nas banany, pomarańcze, mandarynki, melony i długa jeszcze lista innych owoców (i warzyw), które u nas nie rosną. Możemy mocno pozazdrościć południowcom, ale
Usuńtrudno jednak sobie wszystkiego odmawiać, tylko dlatego, że nie jest idealne.
Uwielbiam Twoje zdjęcia, są wprost magiczne:) A tartę z chęcią bym zjadła zwłaszcza, że nie miałam jeszcze okazji próbować świeżych fig:)
OdpowiedzUsuńI w Toskanii i we Francji jesienią pięknie, ale u nas też bajka, ranna rosa, pajęczyny, winogrona pełne słońca, kolorowe liście, kasztany i żołędzie, które przynosimy od połowy sierpnia, żeby tylko te figi u nas były ;)
OdpowiedzUsuńPrzecudne zdjęcia, wręcz magiczne.
OdpowiedzUsuńTo nic, że tłusta, ważne że smaczna;D Mi się ten pomysł bardzo podoba;)
OdpowiedzUsuńCzyli zgadłam! Miałam nosa ;).
OdpowiedzUsuńMałgosiu, tarta wygląda obłędnie, no i te zdjęcia - cudowne!
Kasztany spadają, mamy już kilka i dziś też liście zbierałam.
Buziaki:*
Od dziecka marzy mi się podróż do Toskanii właśnie jesienią :) A najchętniej spędzenie jej całej w tym niesamowitym regionie Włoch.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona Twoją aranżacją zdjęć, one są po prostu mistrzowskie! A tarta aż się prosi o zjedzenie :) Koniecznie przy dobrym filmie :)
Małgosia to ja na tego niespodziewanego gościa się nadaję!
OdpowiedzUsuńTylko zostaw mi kawałek twojej tarty proszę :)
tez bym chętnie schrupała...
OdpowiedzUsuńw oko wpadła mi też Twoja czerwona w kropeczki miseczka i niesamowity pojemnik na kawę :)
Jak zwykle onieśmielasz zdjęciami :) Przepiękne :)
OdpowiedzUsuńmm.. smaki grzechu warte
OdpowiedzUsuńWłaśnie opiekę;)
OdpowiedzUsuńnie uwierzysz, ale właśnie jem figę. jak ja je uwielbiam! chyba jeszcze nigdy nic z nich nie przygotowałam, bo zawsze zjadam na surowo :-)))
OdpowiedzUsuńps. na pewno strasznie fajnie jest być Twoim niespodziewanym gościem!
OdpowiedzUsuńZamieściłabyś ten post tydzień wcześniej i miałabyś gości... :-D
OdpowiedzUsuńśliczna tarta i jak zwykle piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uroczy kulinarny bałagan. Miło popatrzeć, Małgosiu :)
OdpowiedzUsuńoch Małgosiu, jak ja uwielbiam te Twoje pastele... cudne!!
OdpowiedzUsuńJadłam te pyszności w wybornym towarzystwie Kabamaigi w Jej stukolorowej kuchni. W sobotę przygotuję ją (tartę ;))) na imprezę mojego M. Mam nadzieję, ze się uda.
OdpowiedzUsuńblog przepiekny dzięki fotografiom :) Z pewnością będe zaglądać ! ściskam :) Pani Szalo
Jestem z Gdańska, napisz proszę gdzie kupujesz świeże figi :)
OdpowiedzUsuńNa Placu Dominikańskim przy Hali Targowej w Gd. Głównym.
UsuńAle teraz na pewno dostępne są w wielu miejscach. :) Pozdrawiam!
Robisz przepiękne zdjęcia, które bardzo zachęcają do wypróbowania przepisów!
OdpowiedzUsuńRobisz przepiękne zdjęcia, które bardzo zachęcają do wypróbowania przepisów!
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne no i tarta wygląda na smaczną...
OdpowiedzUsuńZapraszam na ...http://wskaznik-bmi.pl/
kompozycja smakow bardzo mi sie podoba:)
OdpowiedzUsuń