W
żołnierskim skrócie dzisiaj, a dokładnie w trzech punktach:
Po
pierwsze: chutney. U mnie żurawinowy, chyba najpopularniejszy (choć
wcale nie jedyny) w okresie świątecznym. Może nawet większą
ochotę miałabym na taki ze świeżych fig, ale zapasy wyszły, a
sezon na figi przeminął z wiatrem... :) Będzie więc żurawinowy –
też pyszny. Lubię go do pasztetów, pieczonych mięs i sera.
Po
drugie: słowo do pewnych Pań z pewnego sklepu mięsnego...
Drogie
Panie! Jak wykonać zrazy z wołowego sera szwajcarskiego? Szczerze
proponuję usunąć usługę sklepu krojenia mięsa, by ulżyć klientowi.
Aaaa! Że niby, jak krojenie za darmo, to bez reklamacji? Klient –
świnia, zje wszystko?
Pewnie racja! ;/
Po
trzecie: jutro biegnę do kiosku po nowy numer Kuchni! :)
I już
mnie nie ma! :)
Chutney
żurawinowy
500g
żurawiny (świeża lub mrożona)
3 łyżki
miodu
3 łyżki
cukru
1 ząbek
czosnku drobno utarty
½
łyżeczki cynamonu
sok z 1
średniej wielkości pomarańczy
Do
garnka z grubym dnem włożyć wszystkie składniki. Wymieszać.
Zagotować, a następnie dusić, aż żurawina się rozpadnie, a
całość zgęstnieje (ok. 20-25 min.). Wystudzić. Przechowywać w
lodówce. Podawać do pieczonych mięs, pasztetów lub serów.
Smacznego!
uwielbiam żurawinę, choć czerwony niekoniecznie:)
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie.
wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńMałgoś, nie moge się doczekać!
OdpowiedzUsuńkrótkie żołnierskie słowa, ale sens ujęty :)
OdpowiedzUsuńA można z suszonej żurawiny?
OdpowiedzUsuńKto wie, może Panie Cię czytają :)
OdpowiedzUsuńChutney bardzo apetyczny!
O maly wlos zurawina z pomarancza tez by sie znalazla na blogu, ale czasu juz na wszystko nie starcza... Dobrze, ze Swieta sa co roku ;)
OdpowiedzUsuńUsciski Malgosiu!
Wygląda cudnie! Piękny kolor:)
OdpowiedzUsuńPychota!
OdpowiedzUsuńWesołych świąt, Małgosiu :).
obrazki jak śnieg i czerwień, idealne. tak jak ten Twój chutney.
OdpowiedzUsuńMalgosiu, ja tez robilam chutney z zurawiny i chyba to moje nowe uzaleznienie ;-) Tyle ze zurawine laczylam z jablkami.
OdpowiedzUsuńJa również w tym roku robiłam chutney z żurawiny, uwielbiam go:-). Twój wygląda przepięknie czerwono:-). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, jestem wielką fanką i stałą czytelniczką Twojego bloga. Wyprobowałam juz wiele Twoich przepisów i nigdy sie nie zawiodłam. Niestety, od dłuższego czasu po wejściu na Twoją stronę widzę tylko tytuł posta i główne zdjęcie. Nie widzę natomiast dalszego tekstu no i samego przepisu... Tak jakby juz nic nie bylo pod zdjeciem glownym. Czy wiesz co może byc tego przyczyną? Nie widac też komentarzy... w starszych Twoich wpisach wszystko jest OK. W ostatnim lutowym poscie jest taka fajna zupa z ciecierzycy a ja nie moge jej zrobic, bo nie widzę przepisu, buuuuu... Twoja stała czytelniczka, Ania
OdpowiedzUsuńAniu, witam Cię serdecznie. :) Co do błędnego wyświetlania Pieprzu czy Wanilii - podejrzewam, że trapi Cię ten sam problem, co wielu innych moich Czytelników, korzystających z przeglądarki internetowej Explorer. Nie mylę się, prawda? Nie mam pojęcia, skąd ten błąd się bierze, za to wiem, że wiele osób obserwowało dokładnie te same objawy (sygnały dostaję od kilku miesięcy). Jedyną radę, jaką mam - to spróbować korzystać z innej przeglądarki (np. Chrom, Firefox, Opera i pewnie kilka innych). Od Czytelników wiem, że przejście na nową przeglądarkę - pomaga. :)
UsuńPozdrawiam!
Nie, nie mylisz się. Rzeczywiście korzystam z Explorera. Coz, w takim razie będę musiała zastosować sie do Twojej rady Małgosiu i użyć innej przeglądarki. Bardzo Ci dziekuję za szybki odzew i pozdrawiam gorąco. Ta zupa z ciecierzycy nie daje mi spokoju :))) Musze ją zrobic!
Usuń