niedziela, 16 grudnia 2012

Zima, zima! Sypnęło cukrem! :)



Donoszę, że jestem, żyję i mam się nawet całkiem dobrze, choć zmęczenie daje się we znaki. Wiem, że mało mnie ostatnio na blogu, ale... najprościej mówiąc: nie wyrabiam. :)
W ostatnim czasie napiekłam mnóstwo pierniczków i oddałam się malowaniu precyzyjnemu (pokazywałam na FB, ale chyba i na blogu przydałaby się choćby krótka notka dokumentalna”... - muszę nadrobić). Byłam w kinie na najbardziej nieambitnym filmie, ale za to z przyjemną muzy. Odbyłam kilka fajnych spotkań, ale te najważniejsze ciągle jeszcze czekają (tylko kiedy gdy doba za krótka?). W kilkugodzinnej akcji przekopałam się przez pokój dzieci, wynosząc na śmietnik ze trzy wielkie wory „skarbów”, a kolejnym zasiliłam przedszkolną zbiórkę makulatury. To przerażające, ale wygląda na to, że człowiek ma tendencje do „obrastania” od małego. Zapewne, my dorośli trochę im w tym pomagamy...
Miałam bliskie spotkanie ze św. Mikołajem, który nigdy o mnie nie zapomina, chociaż taka trochę stara już jestem. :) Mikołaju, kocham Cię! :)
Znów zasiliłam kuchenne szafki, więc może pojawią się znane już Wam „migawki”? :) Ale to dopiero gdy znajdę trochę wolnego czasu. I gdy słońce raczy w końcu zaszczycić swoją choćby krótką obecnością. Obecna ponurość nie pomaga w fotografowaniu...


Na szczęście aparat nie miał czasu się zakurzyć i pracował na pełnych obrotach (pomimo braków świetlnych). Mam za sobą kilka sesji fotograficznych do magazynów drukowanych, a zupełnie od niedawna również można mnie (a raczej moje zdjęcia i przepisy) spotkać w nowym portalu lifestylowym VU mag (klik).
Marzą mi się święta... Ale przewrotnie powiem, że marzą mi się święta... Wielkanocne. ;-) I oczywiście wszystko to, co niesie ze sobą wiosna...
Na to jednak przyjdzie jeszcze poczekać, choć w wypadku pracy nad materiałem drukowanym – jakby trochę krócej. :)


Zanim to jednak nastąpi – zstąpmy ponownie z obłoków na twardą, zimną ziemię.
Zapowiedziałam wczoraj całkiem niewykwintne ciasteczka i właśnie z takich zamierzam się wywiązać. Mroczne klimaty, czy jak kto woli fotograficzne „dark side” jest akurat bardzo i na czasie, i na miejscu. W końcu za oknem tak czy siak jest ponuro (nawet poranny śnieg, razem z ulepionym bałwanem raczyły się rozpłynąć)... ;-)

Ciasteczka są z kategorii tych, co to „coś z niczego” stworzyć można. Najzwyklejsze kruche, maślane, mocno pachnące pomarańczą (prawdziwą, nie aromatem identycznym z naturalnym ;-)) i oszronione kryształkami lodu... Ups, miało być posypane cukrem. :D
W tym przypadku to wersja bezjajeczna (czy bezżółtkowa) – zaletą jest to, że ciasteczka są bardziej kruche, niż w wersji z żółtkami, natomiast wadą – że podczas pieczenia mniej trzymają nadany foremkami kształt. Tak naprawdę lubię obie wersje (jako fanka kruchych wypieków) i ani jednych, ani drugich przed szeregiem nie postawię... :)

Smacznego Wam życzę i do zobaczenia (przeczytania) niebawem! :) 


Kruche, maślane ciasteczka z pomarańczą

200g mąki
120g zimnego masła
100g cukru pudru
mała szczypta soli
skórka z 2 pomarańczy
ok. 2-3 łyżeczki soku z pomarańczy
2-3 łyżki cukru do posypania

Pomarańcze porządnie wyszorować, osuszyć i zetrzeć skórkę (bez białej części) na najdrobniejszej tarce. Zimne masło (prosto z lodówki) pokroić w kostkę.
Mąkę przesiać z cukrem pudrem i solą. Dodać kawałki masła i utartą skórkę, i posiekać nożem razem z mąką (można też skorzystać z malaksera). W miarę szybko zagnieść ciasto, dodając po 1 łyżeczce soku pomarańczy. Zawinąć ciasto w folię spożywczą, a następnie chłodzić w lodówce ok. 60 min.
Rozgrzać piekarnik do temp. 180 st.C. Blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia.
Schłodzone ciasto rozwałkować na gr. ok. 6-7mm (proponuję metodę między dwoma papierami do pieczenia, lub kawałkami folii spożywczej). Każde wykrojone ciasteczko jedną stroną zanurzać w cukrze i odkładać na blachę ocukrzoną stroną do góry. Między ciasteczkami pozostawiać min. 3cm odstępy (w czasie pieczenia trochę się rozpłaszczą).
Pozostałe skrawki ciasta ponownie zagnieść i postępować jak wyżej.
Piec ok. 15-17 min. aż ciasteczka się zezłocą. Studzić na kratce. 
Smacznego! 
 

18 komentarzy:

  1. Uwielbiam ciasteczka z posmakiem cytrusów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. takie ciasteczka są najlepsze! robię często bardzo podobne, czasem ze skórka cytrynową, czasem z pomarańczową. Uwielbiam takie kruche, maślane ciasteczka, mym zdaniem nie ma lepszych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja właśnie robię takie ze skórką cytrynową i sokiem! Pychotka!

      Usuń
  3. i juz wiem co oprócz pierników jeszcze w puszkach wyląduje:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna alternatywa dla "nieśmiertelnych" świątecznych pierniczków. Pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjecia jak zwykle przewyborne... BTW. u mnie tez dzisiaj pachnie ciastkami...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre są też z dodatkiem białej czekolady :) bardzo ładna "ciemna strona mocy" fotograficznej

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne zdjęcia, a przepis mam ochotę wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  8. pyszne ciasteczka ,idealne na świeta i do tego z pomarańczą <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe ciasteczka przygotowałaś. Oj,widzę,że jesteś mocno zajęta ostatnio,ale chyba z wielką satysfakcją robisz to co robisz. Gratuluję serdecznie Małgosiu!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To będzie tydzień pieczenia ciasteczek :) Po tytule podziewałam się na zdjęciach padającego cukrowego śniegu ;) - ależ sztampowo myślę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne zdjęcia;) Ciasteczka za pewne przepyszne ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznaję z zazdrością, że masz imponującą kolekcję gadżetów i przeróżnych bibelotów świetnie nadających się do fotografowania w towarzystwie potraw. Mogę zapytać gdzie dorwałaś ten piękny blaszany (a może srebrny??) czajniczek?

    Przy okazji zapraszam do małego poradnika dla blogerek które samodzielnie fotografują swoje małe dzieła sztuki. Ukaże się w styczniu, ale co najważniejsze - czekam na sygnały od Was drogie koleżanki co sprawia Wam trudności w fotografii kulinarnej.
    Tak więc zapraszam i PODAJ DALEJ! :)


    http://fotografia-kulinarna.blogspot.com/2012/12/zapowiedz-poradnika-dla-blogerek.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino, coroczny Jarmark Dominikański (w Gdańsku) ze swoimi starociami - rulez! :) Dzbanuszek jest platerowany.

      Usuń
  13. Dobrze, że chociaż sypie cukrem, bo śnieg o nas zapomniał :( A może jeszcze będą białe Święta? Kto wie. Słońce też gdzieś tam jest :) Pozdrowienia z przedświątecznej kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam czytać Twoje artykuły! Piszesz w ciekawy i zachęcający sposób, "połykam" Twoje słowa z lekkością i przyjemnością. Szkoda tylko, że również mam tak mało czasu jak ty bo w przeciwnym razie jestem przekonana, że odwiedzałabym Twój blog częściej!

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawa propozycja będąca alternatywą dla wypieku pierników. Ciekawe jak bym sobie z nimi poradził - pierniki wyszły całkiem nieźle.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)