Trudno
mi uwierzyć, że mamy grudzień... Listopad przeciekł mi między
palcami. Przemknął i to dosłownie, niemal niezauważenie. A ja,
chyba po raz pierwszy odkąd prowadzę bloga – wprost nie do wiary!
- ani razu nie zakrzyczałam: „ jak ja nie lubię listopada!”.
Czyżby
coś się zmieniło w tej kwestii? Bynajmniej... nic, a nic. Zmieniło
się jedynie to, że zabrakło mi czasu na rozczulanie i chlipanie w
rękaw.
P
r a c a ! D u ż o p r a c y ! To najlepsze (jak się okazało)
lekarstwo na listopadowe niemoce... :)
Mniej
mnie na blogu, ale w zamian będzie można spotkać mnie tu i ówdzie,
w innych smacznych miejscach. :)
Podejrzewam
las rąk, bo przecież ona – ta kiełbasa – mocno zakorzeniona
jest w naszej polskiej kulinarnej świadomości.
My ją
uwielbiamy! Zdecydowanie nie ograniczam się do serwowania ugotowanej
w wodzie czy żurku, ale piekę (pieczona z warzywami jest cudowna!),
smażę i przetwarzam na wszelkie sposoby, jakie tylko wyobraźnia
zdoła mi podpowiedzieć. (Nie tylko zresztą własna wyobraźnia. :)
Dzisiaj podsunięto mi na FB inne bardzo fajne pomysły, które
zdecydowanie kupuję! Dzięki! )
Dzisiaj
kilka fotek i szybki przepis na przykładowe wykorzystanie: fasola
jaś i pulpeciki z białej – surowej. Pyszne było i jak to przy
fasolowych: syte.
Muszę
się wam uczciwie przyznać, że zdjęcia nie są grudniowe. Ba! nie
są nawet listopadowe... To była piękna, złota jesień, gdy
zachciało mi się „jednogarnkowca”. Wrzosy na zdjęciu mnie
demaskują. :) Nie miałam jednak czasu, by od razu podzielić się
pomysłem na łamach bloga.
I choć
jesienna aranżacja zupełnie straciła na „świeżości”, to
sama potrawa – teraz jeszcze bardziej, niż wtedy - jest na czasie. :)
Ps. A
może jednak przyda się trochę koloroterapii w ten szaro-bury czas?
:)
Fasola
i pulpeciki z białej kiełbasy
ok. 250g
białej fasoli (suszonej)
ok.
400-500g kiełbasy białej surowej
oliwa do
smażenia
1 cebula
1
łyżeczka suszonego oregano
1
łyżeczka suszonego cząbru
kawałek
papryczki chili
2 puszki
(2x400g) pulpy pomidorowej (dobrej jakości)
garść
natki pietruszki
Suszoną
fasolę zalać zimną wodą i pozostawić do napęcznienia min. na 8
godz. (najwygodniej na całą noc). Następnie zlać odstałą wodę,
dodać czystą i ugotować fasolę do miękka (bez soli!). Odcedzić.
Cebulę
pokroić w kosteczkę. Chili drobniutko posiekać.
Surowe
mięso wyjąć z osłonki i formować małe kuleczki wielkości
małego orzecha włoskiego (warto dość często zamaczać dłonie w
zimnej wodzie – formowanie będzie łatwiejsze). Na głębokiej
patelni rozgrzać 3-4 łyżki oliwy i usmażyć na złoto pulpeciki.
Gotowe odłożyć na bok. Nalać na patelnię kolejne 2 łyżki oliwy
(lub mniej, jeśli wystarczająco dużo pozostało po smażeniu
mięsa) i na małym ogniu zeszklić cebulę. Pod koniec smażenia
dołożyć posiekaną papryczkę. Dodać pulpę pomidorową i
ugotowaną fasolę, oraz oregano i cząber. Gotować ok. 15 min.
Dodać kuleczki mięsne i gotować jeszcze ok. 10 min. Doprawić do
smaku solą i pieprzem. Wmieszać posiekaną natkę pietruszki.
Podawać
ciepłe z pieczywem (albo domowymi proziakami).
Smacznego!
z białej kiełbaski ohh jak najbardziej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Koloroterapia zawsze wskazana Małgosiu.
OdpowiedzUsuńDanie wygląda pysznie, a zdjecia Twoje zachwycają, jak zawsze!
Białą oczywiście,że lubię, ale zawsze ląduje w żurku. Raz robiłam w piwie, tez pyszna. Podoba mi się bardzo Twój sposób podania.:)
Ściskam ciepło:*
Ps. Ciekawa jestem,gdzie można Cię spotkać, w jakich smacznych miejscach. :)
Mm wygląda pysznie! :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, nie uwierzysz, ale moje doniczki z wrzosami w mieszkaniu wciąż trzymają się nieźle :D Fakt, że lekko nadszarpnięte zębem czasu i przesuszone, ale ciągle urocze i pewnie dopiero dekoracje świąteczne w najbliższej przyszłości zajmą ich miejsca :)) A białą lubię bardzo i bardzo podoba mi się ich wersja pulpecikowa :)
OdpowiedzUsuńz pewnością pychota Małgoś! Moja połówka mi takie cudo stworzyła na niedzielny obiad tylko było dużooo papryki kolorowej dodatkowo i harissa :)
OdpowiedzUsuńteż nie lubię listopada. i cieszę się, że już minął :)
OdpowiedzUsuńKiełbasa i fasola !?! Już biegnę...
OdpowiedzUsuńAle mi smaku narobiłaś! :)
OdpowiedzUsuńświetna kompozycja!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia jak zwykle!
OdpowiedzUsuńNiedawno robiłam bardzo podobne danie. Bardzo lubię fasolowe wariacje.
OdpowiedzUsuńA listopad to chyba ma to do siebie, ciągnie się i ciągnie, wprost niemiłosiernie. Ale już grudzień, u mnie śniegowy :D
Ostatnio oglądałam jamiego i robił takie pulpeciki z surowej kiełbasy - mniaaaam:)
OdpowiedzUsuńDanie wygląda super. To, że wymaga dużo pracy to oczywiste, mnie natomiast zastanawia jak długo pracuje się nad takimi zdjęciami? Są bardzo apetyczne :) szczegółowe.
OdpowiedzUsuńTo chyba prawda, że jemy także oczami.
Aż mi zapachniały te pulpety z fasolą gdy na zdjęcia patrzyłam :)świetny przepis , ale wymaga doskonałej jakościowo kiełbasy białej , raczej nie tej hipermarketowej :)
OdpowiedzUsuńOd tego patrzenia zrobiłam się głodna!.
OdpowiedzUsuńO tak ! Kolorterapia działa ! :o)
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo interesujące sposób na spożywanie tradycyjnej kiełbasy
OdpowiedzUsuńJuż raz zrobiłam z Pani przepisu i wyszło przepyszne danie:) dzisiaj robie to po raz drugi bo mój Luby się dopomina:)
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć. :) Smacznego życzę! :)
Usuń