piątek, 4 kwietnia 2014

Ukiś sobie cytrynę!


Kiszone cytryny tu, kiszone cytryny tam, a najwięcej gada o nich Jamie Oliver.
Ciśnienie skacze mi za każdym razem w górę, bo od tego gadania (a przecież na tym się nie kończy – jeszcze gotują) – mam na nie nieustającą chrapkę.
I choć same w sobie niezwykle proste są w przygotowaniu, to dla kontrastu nie tak łatwo spełnić kluczowy warunek – trzeba zaopatrzyć się w cytryny z upraw bio. A już w żadnym wypadku nie mogą być woskowane.



Gdy więc jakiś czas temu nadarzyła mi się okazja dokonania zakupów z ekologicznej farmy, wprost ze słonecznej Sycylii (mówię o możliwości internetowych zamówień przez stronę in Campagna i bezpośredniej dostawie) – pierwszym produktem, który wrzuciłam na listę były oczywiście cytryny! 


Przekopałam szybciutko przepisy. Jako bazową recepturę potraktowałam tę od Jamie Oliver'a z jego książki „Kulinarne wyprawy Jamiego”, modyfikując bardzo nieznacznie i dodając od siebie goździki dla jeszcze piękniejszego aromatu.
Moje kiszone cytryny leżakują już ok. 1,5 miesiąca, a to oznacza, że od niedawna są gotowe do dalszego użycia. Smak mają zaskakujący... :)
Spodziewajcie się wkrótce jakiejś aromatycznej potrawy z ich udziałem.
Kto wie..., może znów sięgnę po propozycję uroczo rozgadanego Jamiego...? :)



Kiszone cytryny
na bazie przepisu Jamie Oliver'a
8-9 cytryn z upraw ekologicznych (niepryskane i niewoskowane)
ok. 200g gruboziarnistej soli morskiej
1 laska cynamonu
2 listki laurowe
kilka ziaren czarnego pieprzu
2-3 goździki
sok z cytryny (ok. 1 szkl.)
1-2 łyżki oliwy

Przygotować duży słój (czysty i wyparzony).
Cytryny wyszorować, osuszyć i ponacinać głęboko na krzyż (ale tak, aby się nie rozpadły). W nacięcie każdej wsypać po łyżce soli gruboziarnistej. Układać cytryny ciasno w słoju. Włożyć laskę cynamonu, pieprz, goździki i listki laurowe. Zasypać pozostałą solą i zalać sokiem z cytryny. Uzupełnić wodą, tak aby przykryły całość. Na wierzch wlać oliwę. Zamknąć słój i odstawić w suche, ciemne miejsce na 1 miesiąc.




23 komentarze:

  1. Kiszę i to regularnie, ale bez dodatków, same cytryn i sól , tak smakują nam najbardziej:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te zdjęcia powalają mnie na kolana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem że pyszne, ale u Ciebie na dokładkę piękne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszę o tym pierwszy raz, choć przepadam za J. :) nie potrafię sobie wyobrazić smaku, ale muszą być aromatyczne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłam to samo:) Najpierw ciągle o nich czytałam, potem kupiłam tam gdzie Ty, ukisiłam i teraz czekam na inspirację co z nimi zrobić:) Może przetrzesz szlak:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękne zdjęcia!
    A takie cytryny przydałyby mi się bardzo, najlepiej domowe, bo zamierzam w niedzielę zrobić z nimi obiad. Mam nadzieję, że znajdę je w sklepie, choć chyba może być ciężko...: )

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze, chyba też spróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie cytryny dostępne są w każdym Lidlu i Auchan

    OdpowiedzUsuń
  9. takie cytryny można bez problemu dostać w Lidli i Auchan

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja właśnie kiszę na bazie ekologicznych cytryn z Lidla. Miałam podobną motywację - wszędzie o nich słyszałam, więc w końcu musiałam spróbować. Z dwóch słoików przygotowywanych w październiku został mi jeszcze jeden, który przechowuję w lodówce i co jakiś czas wstrząsam. Cytryny są nadal dobre:) Zrobiłam z nimi tradycyjny marokański tażin ( z kurczakiem i oliwkami), są też świetne do sosów do ryb, do kuskusu. A z soku, który pozostaje po kiszeniu można podobno zrobić nawet wariację Krwawej Mary:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy raz słyszę o kiszeniu cytryny. Z czym to się później je, do czego podaje? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To popularny i charakterystyczny dodatek zwłaszcza w kuchni marokańskiej.
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Kiszone_cytryny

      Usuń
  12. Gosiu tak się na czaję i czaję , ale Twoje foty powaliły mnie totalnie i chce mi się je już teraz i tu :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Prawda, zdjęcia jak zwykle piękne :-) Hm.. to teraz czekam za przepisem na danie z kiszonymi cytrynami :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nigdy o czymś takim nie słyszałam. Bardzo jestem ciekawa smaku. Możesz go jakoś opisać? I czy kisić można też inne cytrusy, np. limonki, albo pomarańcze?

    OdpowiedzUsuń
  15. cytryna kiszona :O jeszcze nigdy nie robiłam ..

    OdpowiedzUsuń
  16. Wyglądają tak pięknie, że czuję ich zapach, lecę kupić. Małgosiu daj jakiś przepis, język mam już do pasa i ślinka mi cieknie :) cieszę się, że trafiłam na Twój blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! bardzo mi miło! :) A co do przepisu - na blogu na razie jest jeden, o tutaj: http://pieprzczywanilia.blogspot.com/2014/04/a-jak-juz-ukisisz-cytryne-udus-kurczaka.html
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  17. piękne zdjęcia, choć kiszona cytryna chyba mnie nie przekonuje ;)
    a mam pytanie natury technicznej - widzę, że w bannerze na blogu masz praktikę, czy zdjęcia z cyttrynami były robione aparatem cyfrowym z wkręconym obiektywem od praktiki, czy tą rozedrganą głębię ostrości uzyskałaś obróbką cyfrową? pytam, bo sama czasem stosuję tą sztuczkę z obiektywem od praktiki i jestem ciekawa czy zgadłam i czy ewentualnie masz na to jakąś cyfrową metodę, jeśli to nie obiektyw.

    pozdrawiam!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, zdjęcia na bloga robię lustrzanką cyfrową. Nie pamiętam już, który obiektyw miałam wtedy podpięty, ale patrząc na głębię ostrości prawdopodobnie był to Nikkor 50mm f/1.8.
      Ps. Żadnych sztuczek cyfrowych w kwestii głębi ostrości nie stosuję. :)

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  18. Dzięki za odpowiedź. To bardzo ładnie Ci rysuje ten Nikkor. Ja się poważnie zastanawiałam nad jego zakupem, ale w końcu stanęło na 50 mm Sigmy 1,4 i w sumie też jestem zadowolona. Ale jakbyś miała kiedyś ochotę na eksperymenty to polecam wkręcenie obiektywu od Praktiki do cyfry (za pomoca pierścienia przejściowego - koszt około 30 zł). Ja mam w mojej starożytnej Praktice obiektyw Carla Zeissa, więc jakość obrazu jest taka, że klękajcie narody ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)