czwartek, 26 lutego 2015

Coś nowego, coś starego. Makaroniki na osłodę. :)


Jeśli po wejściu na bloga pojawiło się zdziwienie i myśl: „ups! Chyba pomyliłam (pomyliłem) adresy” - to spokojnie! Jesteś w dobrym miejscu! :)
Pod tym adresem ciągle pomieszkuje sobie Pieprz czy Wanilia, tylko w ostatnich dniach pojawiło się odrobinę wizualnych zmian. Na razie głównie kosmetycznych: troszkę więcej bieli, nowy nagłówek, kilka zaniedbanych i brakujących dotąd ikonek, kierujących bezpośrednio na kanały społecznościowe, na których również można mnie (lub moje fotografie) spotkać.
To, co na chwilę obecną napawa mnie szczególną radością – to nowe logo bloga, zaprojektowane przez TataStudio z Gdańska. :)


Wiem, że niektórym z Was (rozmawialiśmy już o tym na FB) ciężko będzie od razu je zaakceptować. W końcu stary znak (w zasadzie to nawet nie było stricte logo, tylko naprędce wykonany napis), po którym rozpoznawane było to miejsce w sieci – towarzyszył blogowi od początku jego działalności, czyli ponad 7 lat... To wystarczająco długi szmat czasu, aby się do niego mocno przyzwyczaić.
Moja prośba do stałych Czytelników (tych od dawna i tych z krótszym stażem), oraz wszystkich znajomych (wirtualnych i realnych) jest taka, abyście nie tęsknili za bardzo za tym co stare... Stare nie zawsze musi oznaczać dobre. ;-)


Nowe logo ma swój sens i odzwierciedla to, co mi w duszy gra i z czym związana jest moja życiowa pasja. Pasja fotograficzna. :)
Powiecie, że nie ma w znaku ani szczypty kulinariów? Oczywiście, że jest! :) Nazwa bloga ciągle jest kulinarna. I to się nie zmieni do końca świata, albo przynajmniej do momentu, gdy jako pochylona staruszka, nie będę już widziała liter na klawiaturze i przyjdzie czas na zamknięcie bloga. :D
Tymczasem... wyobraźcie sobie, że właśnie trzymacie w dłoni swój aparat, spoglądacie przez wizjer i za chwilę do końca wciśniecie migawkę... Chwila ostrzenia...(widzicie to?) i po chwili będzie już po wszystkim!
A teraz popatrzcie na logo. Mam nadzieję, że sens tego co chcieliśmy oddać, jest aż nadto czytelny (stąd rozmyte tu i ówdzie literki). :)


Nawet jeśli nie od razu polubicie nowy znak Pieprzu czy Wanilii – mam głęboką nadzieję, że z czasem się do niego po prostu przyzwyczaicie i za kilka tygodni, miesięcy, może za rok – stanie się tak samo rozpoznawalny i kojarzony z blogiem, jak poprzedni. :)
Przynajmniej spróbujcie, proszę. ;-)
Nowa identyfikacja bloga została tak pomyślana, że co jakiś czas być może będę zaskakiwać innym kolorem. Zamierzałam na początek pozostać przy czarno-białym znaku, ale specjalnie dla Agnieszki z Ciasteczkolandii (miłośniczki słodkości i różowych akcentów) – przez jakiś czas wersja różowa.  :)

A na koniec małe słodkie przekupstwo. :D
Jaka szkoda, że tylko wirtualnie... Częstujcie się makaronikami! Są tak samo boskie jak nowe logo bloga! (przynajmniej w mojej ocenie ;-)).

Ps. Puszczę Wam jeszcze farbę: szykuje się słodki konkurs na blogu. Już wkrótce! :)


Makaroniki z matcha i kremem z białą czekoladą
(z podanych proporcji wychodzi ok. 24 makaroniki)

Masa na makaroniki:
100g białek
40g drobnego cukru (często opisany na opakowaniu jako: „do wypieków” lub „do pieczenia”)
200g cukru pudru
120g drobniutko mielonych migdałów
2 łyżeczki sproszkowanej zielonej herbaty, tzw. „matcha”
opcjonalnie odrobina barwnika spożywczego w żelu lub w proszku (niekoniecznie) *

Krem ganache z białą czekoladą:
50g białej czekolady
100g śmietanki kremowej 30% lub 36%

* Barwnik nie jest niezbędny i z powodzeniem można go pominąć. Ja na prośbę swojej córki do połowy masy dodałam kroplę niebieskiego barwnika w żelu dla „podkolorowania” ciasteczek.

Białka oddzielić od żółtek przynajmniej 1-2 dni wcześniej przed planowanym wypiekaniem makaroników. Przy oddzielaniu należy uważać, aby do białek nie dostała się nawet minimalna ilość żółtka (bo się potem białka nie ubiją). Oddzielone białka przechowywać przykryte w lodówce. Z lodówki wyjąć na kilka godzin przed ubijaniem, aby doszły do temperatury pokojowej.

Przygotować krem:
W garnuszku umieścić śmietankę wraz z posiekaną czekoladą. Postawić na małym ogniu i podgrzewać, mieszając, aż czekolada całkowicie się rozpuści. Zdjąć z ognia i całkowicie ostudzić. Wstawić do lodówki i schłodzić (min. 2 godz.). Schłodzoną śmietankę ubić (ręcznie lub mikserem). Do momentu dalszego użycia przechowywać w lodówce, szczelnie przykrytą (aby nie chłonęła zapachów).

Do makaroników potrzebne są migdały jak najdrobniej zmielone. Można kupić gotowe, lub samodzielnie zmielić. W tym celu najlepiej poprzedniego dnia migdały zblanszować, usunąć z nich skórki i zostawić do całkowitego wyschnięcia. Wrzucić do malaksera, dodać cukier puder i pulsacyjnie mielić, aż do uzyskania drobnego proszku. Wmieszać matchę.
(Przy korzystaniu z mączki migdałowej kupionej – wystarczy dokładnie wymieszać ją z cukrem pudrem i matchą.)

Przygotować dwa arkusze papieru do pieczenia (wielkości dużej blachy do pieczenia z wyposażenia piekarnika). Zachowując ok. 2cm odstępy odrysować okręgi o średnicy 3cm (do odrysowania można wykorzystać szablon lub np. kieliszek). Ułożyć arkusze na blasze (najlepiej odwracając papier na drugą stronę – pod warunkiem, że odrysowane okręgi przebijają i widać ich kontur).

Białka (które doszły do temp. pokojowej) ubić na dość sztywną pianę (ale zakończyć ubijanie zanim piana zacznie się rwać). Następnie dodać drobny cukier i ubijać jeszcze chwilę (powstała piana powinna być jednolita, gładka, świecąca).
Wsypać przygotowany cukier puder z migdałami i matchą. Bardzo delikatnie mieszać ręcznie (szpatułką lub drewnianą łyżką) – mieszanie zaczynać od środka misy kierując dłoń do ścianek. Nie można dopuścić do tego, aby piana opadła. Finalnie, wymieszana masa nie powinna być zbyt gęsta, ale też nie można mieszać zbyt długo, aby masa nie zrobiła się zupełnie rzadka.
Przełożyć masę do rękawa cukierniczego (z założoną okrągłą tylką; ewentualnie bez tylki, za to z odpowiednio przyciętą końcówką rękawa). Wyciskać masę w miejscu wyrysowanych okręgów (zaczynamy wyciskanie masy dokładnie w środku okręgu).
Po skończeniu należy kilka razy z wyczuciem, płasko uderzyć blachą o stół, aby masa równomiernie się rozeszła.
Tak przygotowane blachy pozostawić na ok. 30-60 min. do przeschnięcia masy (na powierzchni powinna zrobić się cieniutka skorupka).
W międzyczasie rozgrzać piekarnik do temp. 160 st.C. (grzałki góra – dół). Wstawić blachy i piec ok. 12-15 min.
Przestudzone ciasteczka oderwać od papieru (bardzo delikatnie! inaczej się rozwarstwią). Na jeden makaronik potrzeba dwa zimne ciasteczka – na płaską część jednego ciasteczka nakładać (szprycą lub łyżeczką) trochę kremu i „zamykać” drugim ciasteczkiem (również płaską częścią do środka).
Gotowe makaroniki przechowywać w lodówce, przykryte folią spożywczą.
Smacznego!

20 komentarzy:

  1. Wspaniałe te makaroniki! :)
    Zachwycasz zdjęciami! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię kiedy autor sprytnie przemyca 'siebie' w swojej twórczości :) Patrze na to logo i widzę ciebie zerkającą przez wizjer :) Podoba mi się!A co do pasji-widać ją na każdym zdjęciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne, dwukolorowe :) Musze się skusic na nie kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu, ale pięknie Ci się te makaroniki udały :) Pochłonęłabym wszystkie :) A zmiany są zawsze dobre :) Mi tam się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nawet nie wiesz jak się cieszę! Pasjonata pasjonatę zawsze zrozumie! :)

      Usuń
  5. Pyszności! :) Chętnie poczęstowałabym się do kawy! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowe logo - świetna ;), ja bardzo żałuję, że tak odpuściłaś swój drugi blog, Lustro ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jo, ja w zasadzie też. :( Ale brakuje mi na niego czasu. :( Pewnie lepiej by było, gdybym go po prostu usunęła, ale ciągle gdzieś tam tli się we mnie nadzieja, że czas i wena jeszcze się kiedyś pojawią...

      Usuń
  7. A mi się nowe logo podoba :) Tylko zdecydowanie bym napisała "food recipes" a nie "food recipe".

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgoś, jest swieżo, przejrzyście i delikatnie :). Widzę Cię przy tym wizjerze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No no pięknie to wygląda ciekawe jak smakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę przyznać, że nigdy nie jadłam makaroników! A strasznie bym chciała! Muszę namówić mamę, to może je zrobimy w weekend :) Nie ukrywam, że bardzo chcę spróbować, już teraz :) A mam pytanie, czy da się na ich wierzchu umieścić jakąś fajną figurkę? Bo bardzo podobają mi się figurki z http://rogwojskiego.pl/ i chciałabym je połączyć jakoś z makaronikami :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajne przepisy i przecudowne zdjęcia! Cały blog jest jedną wielką inspiracją kulinarną ♥ Makaroniki to chyba nie moja bajka, ale na pewno wypróbuję coś z innych przepisów :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)