Gdy rok temu Caritka na swoim blogu zamieściła przepis na Dominosteine – zupełnie nie skojarzyłam ich z tymi pysznymi, słodkimi kosteczkami, które regularnie przed świętami Bożego Narodzenia pojawiają się ostatnimi laty w naszych sklepach. Jadłam je tyle razy, zachwycałam się smakiem, a nigdy nie zwróciłam uwagi na taki szczegół jak nazwa tej słodkości.
Dopiero niedawno Ktoś znajomy :) otworzył mi oczy, a utwierdziłam się w przekonaniu po krótkich poszukiwaniach w necie, że oba oznaczają właśnie TE Dominosteine. :)
Kostki Domina składają się zasadniczo z trzech głównych warstw: ciasteczka (najczęściej chyba piernikowego), warstwy owocowej galaretki i warstwy marcepanu. Całość otulona czekoladową skorupką.
Przepis na prezentowaną wersję kostki Domino – przewiduje zamiast tradycyjnego piernikowego ciasta – wykonanie spodu na bazie dużej ilości mielonych orzechów laskowych. Z tego powodu czułam się podwójnie zachęcona, bowiem już wcześniej miałam wielokrotnie okazję przekonać się, że orzechy laskowe i marcepan tworzą wyśmienity duet.
Niezrażona tym, że produkcja domowa Domina wymaga niemało pracy – ochoczo zakasałam rękawy. Efekt widzicie na zdjęciach. :) W moim wykonaniu nie są one tak maleńkie i kształtne jak kupne, ale nie muszę chyba przekonywać, że smakują pierwszorzędnie :)
Wprowadziłam kilka niewielkich zmian do receptury Caritki i z tymi zmianami przedstawiam przepis.
Kostka domino ( Dominosteine)
na podstawie przepisu Caritki
Ciasto:
150 g masła
150 g cukru
1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią + 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
3 średnie jajka
200 g mielonych orzechów laskowych
50 g płatków owsianych – lekko zmielonych
50 g maki pszennej
Nadzienie:
mały słoiczek galaretki lub konfitury z czarnej porzeczki (albo morelowej)
300 g masy marcepanowej
400 g kuwertury lub 400 g czekolady rozpuszczonej na parze wraz ze słodką śmietanką (ok. 150 ml)
Do ozdobienia:
mleczna kuwertura, lub biała czekolada, cale orzechy laskowe lub płatki migdałowe
Rozgrzać piekarnik do temp. 180 st. C. Blaszkę 30x40 cm wyłożyć papierem do pieczenia.
Masło utrzeć z cukrami na puszystą masę. Dodawać po jednym jajku, dalej ucierając. Dołożyć ekstrakt waniliowy i zmielone orzechy laskowe (wcześniej je uprażyć na patelni lub w piekarniku i pozbawić łupinek). Na koniec dosypać płatki owsiane i mąkę, i całość wymieszać.
Wyłożyć ciasto na przygotowaną blaszkę. Piec ok. 30 min. do lekkiego zrumienienia.
Na lekko przestudzone ciasto rozsmarować galaretkę lub konfiturę.
Gdy ciasto przestygnie przeciąć ostrym nożem na dwie równe części.
Masę marcepanową rozwałkować (najlepiej pomiędzy dwoma kawałkami folii spożywczej) do wielkości zgodnej z przeciętym ciastem. Przełożyć na jedna część ciasta – przykryć drugą częścią, konfiturą do dołu.
Całość umieścić pomiędzy dwoma deskami do krojenia i obciążyć od góry. Pozostawić na min. 1 godzinę. „Sprasowane” ciasto pokroić na kawałki ok. 2x2 cm.
Maczać pojedynczo kosteczki w kuwerturze lub rozpuszczonej ze słodką śmietanką czekoladzie.
Pozostawić do wystygnięcia. Ozdabiać (lub nie) wedle upodobania.
Smacznego!
Przechowuję w lodówce.
Malgosiu, przepiekne domino!!! nigdy nie odwazylabym sie za cos takiego wziac, wiec tym bardziej gratuluje! jestem pewna, ze sa przepyszne i jak zwykle zaluje, ze nie moge sie przez ekran poczestowac ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie!
Małgosiu ,yo tak w ramach lenistwa te kosteczki zrobiłaś tak:D
OdpowiedzUsuńNie tylko pięknie wyglądają,ale pewnie smakują nieziemsko ,bo sobie przeczytałam składniki :)
Bea :) Rok czasu się do nich przymierzałam...;-) Chętnie bym Cię poczęstowała. Szkoda, że skypiem nie idzie przesłać. ;-)
OdpowiedzUsuńMargot, no jasne, że nie w ramach lenistwa! ;-)) Lenistwo pożegnałam wraz z ciasteczkami Bey. :) Teraz tylko praca, praca, praca... Dzisiaj na ten przykład mnóstwo pierogów nalepiłam. :)
Podziwiam! Żeby przed świetami robic takie pracochłonne, ponadprogramowe cuda... :)
OdpowiedzUsuńObłędnie piękne! dałabym się pokroić za kawałeczek, chociaż pół... dosłownie :)
OdpowiedzUsuńPowiedz tylko gdzie je przechowujesz, a skłonna jestem wsiąść w samochód i jechać, choćby teraz! :)
Malgosiu jakie one piekne. I teraz beda za mna chodzic!
OdpowiedzUsuńU mnie lenistwo tez dzis poszlo sobie precz. Zabralam sie za sprzatanie w szafie meza, bo oswiadczyl ze nie ma zadnych skarpet. Znalazlam az 62 pary!!
Za to kulinarna praca bedzie wrala jutro :)
Małgosiu, one są niesamowite! Piękne, po prostu C-U-D-O-W-N-E !!! Coś mi się wydaje,że wygoniłaś lenia gdzieś daleko ;))
OdpowiedzUsuńPozdrówka ciepłe.
Małgosiu, ja za Tobą nie nadążam :) Muszę je zrobić :))) ale już przed Świętami nie ma szans, za to może na Sylwestra :)))) Bajka :)))
OdpowiedzUsuńJej, ja się boję nawet na przepis popatrzeć, nie mówiąc już o czymś bardziej konkretnym ;). One są przecudowne, rewelacyjne! I tak pięknie wyglądają!
OdpowiedzUsuńbardzo zgrabne kosteczki, nie narzekaj ;)
OdpowiedzUsuńMalgosiu zabraklo mi slow:) piekna ta Twoja kostka. Ja chyba w tym roku nie zdaze juz zrobic nic ponad to co mam zaplanowane na swieta:( ale po sylwestrze napewno wyprobuje. Ja też Uwielbiam ta kostke, czesto ja kupujemy.
OdpowiedzUsuńPs. Jakos nie wydaje mi sie zebys byla leniuszkiem, skoro wyczyniasz takie rzeczy:)
pozdrawiam serdecznie:)
Piekne! Zaisalam do wykonania, choc przed tymi swietami sie juz pewno nie uda. Gratuluje zapalu, ktory powrocil w tak swietnej formie :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, są przepiękne!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, bardzo efektowny i na pewno smaczny. :)
OdpowiedzUsuńWyciagam raczki po ''piateczki'' ;):)
Pozdrawiam!
Komentarz niżej jest moj, nie podpisany zostawiłam... ;)
OdpowiedzUsuńAniu, właśnie rzecz w tym, że one są jak najbardziej programowe! Tego roku zmniejszyłam ilość ciast (w stosunku do lat ubiegłych), na rzecz drobniejszych wypieków. :) Już dawno nie piekłam w tak krótkim czasie takiej ilości ciastek i ciasteczek. :)
OdpowiedzUsuńAgatko, poczęstowałabym nawet kilkoma, nie tylko połówką. Nie powiem jednak na głos gdzie je przechowuję... To tajemnica, inaczej domownicy zaopiekowali by się nimi zanim święta nadejdą. ;-)
Agatku, 62 pary??? Pojemną szafę mieć musicie. ;-)
Majanko, nie miałam wyboru. ;-) Na lenistwo pozwalam sobie bardzo kontrolowanie. ;-)
Tili, tak, tak... :) myślę, że Sylwester to idealny czas, by zagrać w słodkie domino. ;-)
Olalala, Lisko - dziękuję za miłe słowa. :)
Aga-aa, ech... nie narzekam. :) Tak zwyczajnie, domowe nigdy nie wyjdą idealnie równe i kształtne, jak te wycghodzące spod zaprogramowanej maszyny. ;-)
Olu, Ewo jeśli znajdziecie w sobie chęci i czas dopisze - to polecam! :) A wracając jeszcze raz do tematu lenistwa - to same dobrze wiecie, że czasem takie nic (lub prawie nic) nierobienie jest potrzebne, by naładować akumulatory przed cięższą pracą. :)
Notme, dobrze, że po piąteczki, bo to jedyne "liczebne" z całego domina. :) Całe pozostałe zdobienia to twórczość powiedziałabym mocno spontaniczna. ;-))
Małgosiu, jak dlugo można je przechowywać?
OdpowiedzUsuńMalto, u mnie od momentu zrobienia - do momentu zjedzenia ostatniej kosteczki - minęło ok. 2 tygodniu (nie pamiętam dokładnie, ale raczej więcej niż mniej 14 dni). I w tych ostatnich dniach kosteczka była ciągle jadalna, choć już nieco sucha w środku. Z tym, że stała u mnie w dość nieprzyjaznych warunkach, bo mieszkanie mam b. ciepłe.
OdpowiedzUsuńA planujesz robić? :)
Planuje. Szukałam jakiegos fajnego przepisu na te kosteczki, a tu proszę - u Ciebie znalazłam! Powiedz mi, ile ich wychodzi z porcji? W Świeta u mnie jest bardzo wesolo, bo mam liczna rodzinę :). Chce wiedziec czy zrobić z porcji podwojnej (czyli na 8 amatorów słodyczy, 8 normalnie jedzących slodycze lub i 6 czasami skubnących słodycze), potrójnej, czy poczwórnej? :D Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńOjej Malto, ależ mi ciężkie pytania zadajesz. :D Wiesz co... nie pamiętam ile ich wyszło... :( Że też nie wpadłam na pomysł by to wtedy zapisać... Ale jakoś tak chyba ze dwa razy więcej niż w pudełeczku na zdjęciu (więc pewnie blisko 30 sztuk). Ale nie bij, jeśli pamięć płata mi figle. ;-) Jeśli rodzinę liczną będziesz miała przy świątecznym stole, to z powodzeniem rób z podwójne porcji. :) Tylko od razu mówię, że pracy sporo... ;-)
OdpowiedzUsuńPraca mnie nie przeraża :) raczej widok rodziny patrzących kto weżmie ostatni kawałek ). Najwiecej czasu chyba zajmuje zabawa z obczekoladowywaniem tych malych dranie, prawda?
OdpowiedzUsuńTam wyżej,to byłam ja, Malta. A poza tym kupiłam już marcepan rozwałkowany :D
OdpowiedzUsuńWiem, ze juz po swietach, i duzo do przodu, bo mamy poczatek 2013, ale wlasnie natrafilam na to domino, wyglada oblednie, mam jednak nietypowe pytanie, gdzie Malgosiu kupilas takie ladne dekoracje filcowe?
OdpowiedzUsuńNiestety, zupełnie nie pamiętam. Ale to takie zwykle "filcaki", więc na pewno i sklep był zwykły. :)
Usuń