W tym roku postnych pasztecików również nie zabraknie. Piekę je zwykle już na 2 tygodnie przed Wigilią i z powodzeniem zamrażam. Dlaczego tak prędko? Ano, sami wiecie, że przed świętami jest moc pracy, zatem to, co może „poleżakować” w lodówce czy zamrażarce, warto przyrządzić wcześniej. Potem wystarczy wyjąć na kilka godzin przed kolacją do rozmrożenia, a przed samym podaniem na stół – wstawić dosłownie na 5 minut (albo i krócej) do nagrzanego piekarnika. Nic nie tracą na swym smaku. Ciasto jest tak samo świeże, puszyste, jak świeżo upieczone.
Ciasto drożdżowe do tego wypieku już od kilku sezonów niezmiennie wykonuję z jednego przepisu. Tutaj znajdziecie przepis oryginalny. Ja dokonałam jednej tylko, wydawałoby się kosmetycznej zmiany, ale niewątpliwie wpływającej na smak ogólny. A mianowicie przepisową margarynę – zamieniam zawsze na masło (te o zawartości tłuszczu min. 82 %). Nie trudno zauważyć, że tłuszczu w przepisie jest dość sporo, ale właśnie ta ilość powoduje, że ciasto jest niezwykle delikatne i lekko listkujące.
Z nadzieniem można eksperymentować. Najczęściej jednak przygotowuję farsz na bazie pieczarek i kiszonej kapusty. Czasem wrzucę kilka aromatycznych suszonych grzybów. I dużo pieprzu. :)
A potem to już tylko opłatek, życzenia, płynąca kolęda, gorący barszcz i... cała reszta... :)
Drożdżowe paszteciki z grzybami i kapustą
inspirowane przepisem Tillandsji
Farsz (można przygotować dzień wcześniej):
1 kg pieczarek
½ kg kiszonej kapusty
1 średnia cebula
sól, pieprz do smaku
oliwa do smażenia
Kiszoną kapustę włożyć do garnka, zalać zimną wodą i gotować min. 1 godzinę, aż kapusta zmięknie. Odcedzić, a gdy przestygnie porządnie odcisnąć wodę. Drobno posiekać.
Cebulę i pieczarki obrać, i osobno dość drobno posiekać.
Na głębokiej patelni rozgrzać oliwę (ilość tyle, by pokryła całe dno patelni). Zeszklić cebulę, a następnie włożyć pieczarki. Posolić. Dusić, mieszając, aż pieczarki zmiękną, a cały sok, które puszczą – wyparuje. Dorzucić posiekaną kapustę. Doprawić do smaku pieprzem i ewentualnie solą, smażyć razem kilka minut. Zdjąć z ognia i ostudzić.
Ciasto:
500 g mąki
1,5 łyżeczki drożdży instant
2 łyżeczki cukru
1-2 łyżeczki soli
ok. ½ łyżeczki świeżo utartej gałki muszkatałowej
¾ szkl. mleka (ok. 190 ml)
250 g masła
2 nieduże jaja
1-2 łyżki kwaśnej śmietany
mak lub sezam
Do garnuszka wlać mleko i włożyć masło. Podgrzewać na małym ogniu, aż masło się całkowicie rozpuści. Zdjąć z ognia i przestudzić. Gdy mleko będzie już letnie – wbić dwa jajka – rozkłócić.
Mąkę wymieszać z drożdżami instant, cukrem, solą i utarta gałką. Wlać połowę mleczno – maślano – jajecznego płynu. Wyrabiać ciasto, dolewając powoli po trochę płynu. W zależności od tego jak mąka chłonie płyn – może okazać się konieczne zużycie płynu w całości lub tylko w części. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne, pozwalające na wałkowanie.
Przykryć ciasto czystą ściereczką i odstawić do rośnięcia na ok. 1 godzinę (powinno podwoić swoją objętość).
Gdy ciasto wyrośnie, odkrawać po sporym kawałku – rozwałkowywać ciasto na grubość ok. 3mm w prostokąt (ok. 30x 15cm). Wzdłuż dłuższego boku rozkładać część farszu. Zwijać po krótszym boku, zaczynając od strony z farszem – ku stronie samego ciasta. Powstały nadziany rulon – kroić ostrożnie ostrym nożem na kawałki ok. 5 cm długości. Paszteciki układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Czynność powtarzać, aż do wyczerpania całego ciasta.
Pozostawić na blasze do ponownego wyrośnięcia (ok. 30 min.). Przed wstawieniem do pieca smarować delikatnie kwaśną śmietaną, posypać makiem lub sezamem.
Piec w piekarniku nagrzanym do temp. 180st. C. az ciasto się zezłoci. Studzić na kratce.
Smacznego!
Malgosiu, to jest to czego mi bylo potrzeba! Maz bowiem 'zakocham' sie w polskich pasztecikach i od niedawna testuje rozne przepisy.
OdpowiedzUsuńJuz wiem, ktory bedzie testowany na zblizajace sie tegoroczne Swieta :)
Bardzo nastrojowe zdjecia Malgosiu :)
Małgosiu, one są piękne. Cudowne, świąteczne paszteciki. U nas nie ma w domu tradycji robienia pasztecików choć ja chętnie bym je włączyła do wigilijnego menu. Jednak chyba już nie będę miała czasu ich zrobić.
OdpowiedzUsuńPiękne, świąteczne zdjęcia.
Ach! Jaka atmosfera !
Pozdrawiam.
To ja proponuję wymianę - garść piwonów za garść pasztecików :-D
OdpowiedzUsuńGosiu piekne te paszteciki :) U mnie w rodzinie tez sie robi, choc farsz robie taki jak do uszek.
OdpowiedzUsuńPrzyznam sie szczerze ze pieke je kilka razy w ciagu roku, bo maz marudzi zeby zjadl i nie mam wyjscia ;-)
Uwielbiam paszteciki i mogłabym je jeść codziennie. Podobnie jak krokiety. I barszcz. Ja też, jak Komarka, proponuję wymianę, na cokolwiek. Świąteczny barter na blogach byłby genialnym pomysłem, można by wtedy spróbować wszystkiego. Mniam!
OdpowiedzUsuńCudowne te paszteciki. To jest to czego mi potrzeba :) Piękne zdjęcia i na pewno równie smaczne paszteciki :)
OdpowiedzUsuńpysznie wyglądają te paszteciki! ja mam pytanie czy mogę i ile użyć drożdzy świeżych i jak w takim wypadku postępować z ciastem?pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBea, mam zatem nadzieję, że i Wam posmakują. :)
OdpowiedzUsuńMajanko, z tą tradycją to chyba jest tak, jak niedawno pisała u siebie Agusia...sami ja tworzymy. :) U nas to ja zapoczątkowałam kilka lat temu zwyczaj podawania pasztecików do barszczu i tak już zostało. ;-)
Komarko i Lisko, hihi, to gdzie wysyłać świątecznego kuriera? '-)
Agatko, a jaki to farsz?
Tilia, zatem nie pozostaje Ci nic innego, jak zakasać rękawy. :)
Anonimie :) Prawdę mówiąc, już od kilku lat nie używam świeżych drożdży i tychże pasztecików z takimi nigdy nie robiłam. Niemniej, w oryginalnym przepisie, z którego czerpałam proporcje produktów - widnieje 40g drożdży świeżych. Osobiście wydaje mi się, że to dość dużo i gdyby przyszło mi właśnie świeżych używać, prawdopodobnie ilość tą zmniejszyłabym do 20-25g. Po prostu nie lubię, gdy drożdże zbyt mocno dominują smak ciasta.
Co do samego wykonania, to najlepiej zrobić tradycyjny zaczyn drożdżowy, a zatem: z puli głównych składników odlej nieco letniego (nie może być gorące!) mleka (powiedzmy ok. 100 ml), wkrusz świeże drożdże, wsyp 2-3 łyżki mąki, dodaj cukier i wszystko porządnie wymieszaj. Postaw w ciepłe miejsce na kilka minut. Zaczyn zacznie pracować. Gdy podwoi swoją objętość - przełóż go do pozostałej mąki. A dalej postępuj już jak w przepisie: dolewaj partiami płyn i wyrabiaj ciasto.
Życzę smacznego i pozdrawiam.:)
Paszteciki ,cudne paszteciki.
OdpowiedzUsuńJa teraz nie wiem które pierwsze piec Twoje Małgosiu ,Liski czy Komarki ,bo chyba trzy rodzaje pasztecików na stole Wigilijnym to jednak już lekka przesada :D
Margot, hihi, zdecydowanie przesada. ;-) Jestem pewna, że wszystkie pyszne, a Ty zrób te, przy których najbardziej serducho Ci zapikało. ;-)
OdpowiedzUsuńMalgosiu podduszone na masle pieczarki + podduszona na zloto cebula + ugotowane grzyby suszone
OdpowiedzUsuńwyszystko posiekane drobno
w sumie stosunek jest
1:1:1
i duzo ziol i chili i pieprzu ;-)
pikantne musi byc
i obowiazkowo 2-3 lyzki bulki tartej zeby farsz dobrze sie wiazal
w sumie nic odkrywczego
ale my taki uwielbiamy
Bardzo ladne, uwielbiam takie paszteciki, ale wyjatkowo w tym roku u mnie beda tylko z pieczarkami.
OdpowiedzUsuńMalgosiu - ten komentarz z konta Ripper to moj - Malzon sie nie wylogowal a ja nie sprawidzlam ;-)
OdpowiedzUsuńdziękuję za tak szybką i wyczerpującą odpowiedź,zrobię te paszteciki już w przyszłym tygodniu i zamrożę a na Wigilię będziemy się nimi z pewnością zajadać;-)miłej nocy!
OdpowiedzUsuńAgatku, domyśliłam się. :)
OdpowiedzUsuńGdzie czlowiek nie zajrzy tam paszteciki:)
OdpowiedzUsuńI ladne zdjecia! W tym roku jeszcze swoich nie pieke, swieta jeszcze nie u nas.. Ale kto wie moze juz za rok?:)
Małgosiu ależ te paszteciki smacznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńZrobiłam je i są bajeczne. Dla nich zrezygnowałam z drożdżowego kulebiaka i drugiego z ciasta francuskiego i przyrządziłam z potrójnej porcji z 3 nadzieniami :))) Jest wspaniałe :))) Dzięki Małgosiu za ten wspaniały przepis :)))
OdpowiedzUsuńTili, już widziałam i cieszę się niezmiernie! :)
OdpowiedzUsuńzrobiłam, wyszły super
OdpowiedzUsuńDotarłam na Twojego bloga poprzez stronę internetową (http://zpierwszegotloczenia.pl/) i jestem zachwycona przepisem na paszteciki. Co prawda musiałam się nad nimi nieźle napracować (perfekcjonistka ze mnie niestety :P), ale chyba dzięki temu są jeszcze lepsze. Jestem pewna, że zrobią furrorę na stole wigilijnym. Bardzo dziękuję Ci za ten przepis :) Ściskam mocno i życzę wesołych świąt.
OdpowiedzUsuńCleo, jak bardzo się cieszę! Na zdrowie! Za życzenia dziękuję i również przesyłam najserdeczniejsze życzenia świąteczne! :)
OdpowiedzUsuńMelduje, ze zrobilam na tegoroczne Swieta i ze paszteciki na stale juz wejda do naszego repertuaru! Sa absolutnie przepyszne!
OdpowiedzUsuńDziekuje za przepis Malgosiu!
Super Bea! Ach! Jak się cieszę! :)
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie jak u Beatki, paszteciki zawojowały serca zjadaczy :))) Ostała mi się ostatnia paczka w zamrażalniku i dziś ją na obiad z barszczykiem zjedliśmy :))) Pewnie będę je robić nie tylko od Święta, bo mój mąż strasznie za nimi przepada :))) Dzięki Małgosiu, bo ja lubię uszczęśliwiać innych moim gotowaniem, a te paszteciki mi to umożliwiły :****
OdpowiedzUsuńto ciasto jest rewelacyjne na paszteciki ,Małgosiu dziękuje za przepis :)
OdpowiedzUsuńPrawda, Margot? Ja też jestem nim niezmienne zachwycona! :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu a ile tak mniej więcej wychodzi tych pasztecików? Chciałbym je zrobić w tym roku, a gości troszkę będzie.
OdpowiedzUsuńTo pytanie z cyklu trudnych. :D Piekłam je tyle razy, a jakoś nigdy nie spisałam ilości. :) Ale ponieważ kilka dni temu piekłam znów, to mam świeżo w pamięci "wygląd zapełnionej blachy". :D Myślę, że można liczyć, że z tych proporcji wychodzi ok. 30 pasztecików.
OdpowiedzUsuńMalgosiu,
OdpowiedzUsuńsa rzeczywiscie bardzo smaczne, moglyby byc jeszcze bardziej gdyby bretonczycy potrafili kisic kapuste (kupna ma smak kuchennej sciery a wlasna jeszcze sie nie ukisila :/ ).
przesadzilam tylko z iloscia farszu bo wyszly mi paszteciory-potwory ;)
a ciasto przypomina mi ciasto krucho-drozdzowe z ksiazki "kuchnia staropolska" wydanej w PRLu, tyle, ze tam sie je robi jak klasyczne drozdzowe tyle, ze duza iloscia tluszczu, zawsze z niego robie makowiec. teraz ulatwie sobie sprawe ;), wrzucilam wszystko do maszyny do chleba i po 15 minutach bylo gotowe a ja w tym czasie buszowalam sobie w necie :)
witam właśnie je robie po raz pierwszy mam nadzieje ze mi wyjda tak samo pięknie jak u ciebie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLeloop, paszteciory - potwory rulez! :D Ja właśnie dzisiaj robię drugą turę swoich. :) Pierwsza poszła na szkolną Wigilię u mojego synka. :)
OdpowiedzUsuńA wszelkie maszyny, roboty i inne cuda techniki niech żyją! Ja nie wyobrażam sobie, bym mogła inaczej w swojej kuchni funkcjonować. ;-) Ot, duch czasu... :D
Do anonimowego czytelnika: trzymam kciuki za udany wypiek! :)
Wczoraj pierwszy raz zobaczylam Pani blog za sprawa Gazety Wyborczej oczywiscie i juz dzis robie paszteciki wigilijne - farsz juz gotowy sie studzi, ciasto wyrazta pod sciereczka i czekam i pomyslalam sobie ze pogratuluje Pani swietnego bloga i pieknych zdjec.... :) ja wracam do moich pasztecikow a Pania i wszystkich gotujacych czytelnikow pozdrawiam bardzo Swiatecznie i cieplo mimo ze za oknem mroz,
OdpowiedzUsuńDaria
To się nazywa siła internetu! :) Dario, (pozwolę sobie tak bezpośrednio :)) dla mnie to ogromna przyjemność, gdy inni próbują przepisów tu zamieszczonych. :) Jeszcze większą przyjemność mi sprawia, gdy potrawy udają się bezproblemowo i smakowo trafiają w gust moich czytelników. :) Życzę zatem, by paszteciki wyszły koncertowo! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i życzę wesołych świąt! :)
Ja tylko tak wpadłam na chwilke, zeby powiedziec, że Twoje paszteciki, Małgosiu są absolutnie wyśmienite :) właśnie wyjęłam pierwsza partię z piekarnika i naprawde udały się koncertowo... chyba zchrupię sobie jeszcze jednego...
OdpowiedzUsuńDaria
Wspaniale! :) życzę smacznego. :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu paszteciki są przepyszne, zrobiłam je na tegoroczną Wigilię i od tej pory będę je piec co roku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za to że przypomniałaś ten przepis w tegorocznym wpisie :)
Małgosiu mam prośbę, czy mogłabyś mi podać przelicznik drożdży instant na zwykłe świeże. Nie mam możliwości w tym momencie kupić tych, które podajesz w przepisie.
OdpowiedzUsuńEwo, pozwole sobie odpowiedziec za Malgosie. wg. dostepnych mi przelicznikow:
OdpowiedzUsuń8gramowa saszetka drozdzy suchych odpowiada 25g drozdzy swiezych
Paszteciki upiekłam. Wyszły rzeczywiście bardzo smaczne. Część zamroziłam dla niespodziewanych gości. Dzięki za przepis.
OdpowiedzUsuńDziękuję Leloop za odpowiedź dotyczącą drożdży. :)
OdpowiedzUsuńEwo, cieszę się ogromnie! :)
Małgosiu robiłam je już dwa razy i niedługo będzie trzeci - są genialne! Pyszności! Dziękuje:)
OdpowiedzUsuńpieknie wygladają ... mam pytanko...kapusta po odcedzieniu powinna być kwaśna czy nie ? pierwszy raz robie paszteciki z kapustą. z góry dziękuję za odpowiedz i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚlinka pociekła... przymierzam się do tego przepisu, ale że nie mam doświadczenia w produktach drożdżowych zastanawiam się te 1,5 łyżeczki drożdży ile będzie gramów? Na paczce drożdży instant firmy Dr. Oetker (to nie jest reklama) jedna paczka 7g jest niby na 500 kg mąki... czyli mam wziąć całą paczkę?
OdpowiedzUsuńMożesz z powodzeniem dać całe 7g-opakowanie. Z tego co pamiętam (a też używam dr Oetkera), to te 1,5 łyżeczki daje ok. 3/4 opakowania. Ciut więcej w niczym nie zaszkodzi.
UsuńPozdrawiam. :)
Dziękuję za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńMoże ze zmęczenia ale nie rozumiem sposobu zwijania pasztecików. Nie jest to może zbyt duży problem ale wg przepisu brzmi on tak: "Wzdłuż dłuższego boku rozkładać część farszu. Zwijać po krótszym boku, zaczynając od strony z farszem – ku stronie samego ciasta." Czy jeśli farsz rozłożę po stronie dłuższego boku i ten dłuższy bok zacznę zwijąć w kierunku strony z samym ciastem, to wyjdą? ;-) proszę o pomoc
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie o to chodzi. Właśnie w ten sposób będziesz zwijać wzdłuż krótszego boku. :)
UsuńDzięki, właśnie się pieką ;) Wesołych świąt!
UsuńPrzejzalam pol internetu w poszukiwaniu przepisu na moje pierwsze w zyciu paszteciki wigilijne (godne podbicia wyrafinowanych serc i podniebien francuskich) i werdykt jest jasny: beda to te! Mam jednak jedna (kluczowa) watpliwosc: ile ich wychodzi z podanych ilosci? Potrzebowalabym 30-40 takich pieciocentymetrowych...
OdpowiedzUsuńZ gory dziekuje za odpowiedz!
Nie podam teraz dokładnej ilości, bo zwyczajnie nie pamiętam. Ale pamiętam za to, że całe ciasto dzieliłam na 4 równe części i każdą wałkowałam na prostokąt o długości ok. 30cm (potem zwijany w rulon), Więc z takiego rulona matematycznie wychodzi 6 pasztecików o dł. 5cm. Zatem z czterech rulonów 4x6=24 paszteciki. Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że nikt z linijką nie przycina, więc może wyjść trochę mniej, lub trochę więcej. :)
UsuńMałgosiu, czy paszteciki do mrozenia dajesz już upieczone? :)
OdpowiedzUsuńKamilo, tak upieczone. Potem wystarczy dosłownie na kilka minut wstawić do gorącego piekarnika i są niemal jak świeżo upieczone. :)
Usuń