Mam problem z ich klasyfikacją... Nie są to typowe ciasteczka, bowiem się ich nie piecze. Może bliżej im do cukierków? Ale kto słyszał o cukierkach, w których najważniejszym ilościowym składnikiem są płatki kukurydziane?
Przepis na nie wyszperałam na Bake or Break, a oryginalna nazwa brzmi „corn flake bars”. Przyznam się Wam, że gdy pierwszy raz zrobiłam je kilka miesięcy temu, to ich specyficzny kolor od razu nasunął skojarzenie ze złotem. Dlatego zdecydowanie wolę używać własnej nazwy „sztabki złota”, niż po prostu kukurydziane batony... ;-)
Oryginalny przepis mówi o użyciu syropu kukurydzianego, ponieważ nie posiadam jednak tego składnika w swoich zapasach – z powodzeniem za każdym razem dodaję syropu złocistego (golden syroup).
Jeśli lubicie smak masła z orzeszków arachidowych – to myślę, że i te złote sztabki Wam posmakują. :)
Sztabki złota, czyli kukurydziane batoniki
¼ szkl. brązowego cukru (użyłam jasnego)
½ szkl. syropu kukurydzianego (zamieniam na syrop złocisty)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 szkl. masła orzechowego
3 szkl. pokruszonych płatków kukurydzianych
Cukier i syrop wymieszać razem w garnku, postawić na średnim ogniu i doprowadzić do wrzenia. Zmniejszyć ogień i gotować, energicznie mieszając, aż cukier się całkowicie rozpuści. Zdjąć z ognia. Wmieszać ekstrakt waniliowy i masło orzechowe. Na koniec wsypać pokruszone płatki kukurydziane i wszystko razem dokładnie połączyć.
Foremkę 23x23 cm wyłożyć folią spożywczą, masę rozłożyć równomiernie. Przykryć od góry folią i wstawić na kilka godzin do lodówki. Gdy masa dobrze zastygnie – wyjąć całość z foremki i pokroić na kawałki.
Trzymać w lodówce.
Smacznego!
Ale z Ciebie teraz bogaczka, gdy masz takie sztabki złota :) Mogę jedną? :)
OdpowiedzUsuńO matko Małgosiu - one są cudowne! Uwielbiam połączenie słodyczy ze słonym maslem orzechowym, mniam! Zdecydowanie coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPiękne są te sztabki- takie równiutkie, a kolro śliczny mają :)
Pozdrawiam Cię.
brak mi słów, idealne połączenie smaków, śliczny wygląd, tylko jeść
OdpowiedzUsuńWygladaja zloto i cudnie :D
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalne sztabkowe male co nieco :)
OdpowiedzUsuńTy zawsze cos ciekawego wyszperasz ;)
ha!
OdpowiedzUsuńznalazłaś sposób na wyjście z kryzysu! Może trzeba zacząć produkcję na dużą skalę?
Świetne :)
Małgosiu ,ale to pysznie wygląda
OdpowiedzUsuńnormalnie bardzo mi się chce takich sztabek :D
Małgosiu a mogłoby to trochę (do 1 tygodnia)poleżeć czy lepiej zjeść tak raczej od razu?
Otwierasz zakład jubilerski ;)?
OdpowiedzUsuńPysznie się zrobiło :)! I cudowne zdjęcia!
Pozdrawiam ;)!
Tak! Tak! Moje drogie zwariowałam! Rozdaję złoto! Komu? Komu? ;-))
OdpowiedzUsuńMargot, nie wydaje mi się, żeby coś się mogło w lodówce stać tym słodkościom. Ale przyznaję uczciwie, że u nas one nigdy długo się nie utrzymały... ;-)
mi mi :)
OdpowiedzUsuńFajne,a czy zamiast syropu można dodać miód płynny?:))
OdpowiedzUsuńAlchemicy sa wsrod nas
OdpowiedzUsuńi kusza slodkim zlotem
:-)
Małgosiu nominowałam Cię do UAB ;) Szczegóły u mnie w dzisiejszej notce na historiach ;)
OdpowiedzUsuńhttp://historie-kuchenne.blog.onet.pl/2,ID353443086,index.html
pozdrówka!
Piękne. Wyobrażam sobie ten smak. To musi być COŚ!
OdpowiedzUsuńMałgosiu i ja Cię nominowałam Złotko Słodkie :))) Więcej info u mnie :)
OdpowiedzUsuńWow! Te sztabki złota wyglądają niesamowicie! Dziękuje bardzo za inspirację na dzisiejszy deser! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTe sztabki złota wyglądają tak przepysznie, że ciężko wzrok od nich oderwać.. a ślinka leci sama :) No to teraz po pracy do cukiernika...
OdpowiedzUsuń