czwartek, 4 grudnia 2008

Pierniczki z Bazylei

Okres przedświąteczny ma swoje prawa. ;-) W kuchni spod naszych dłoni rodzą się dania i słodkości, które na próżno szukać o innej porze roku. :) I tak jak na wiosenną Wielkanoc pieczemy baby i mazurki, tak zimą nie może zabraknąć pierników i pierniczków. Dlatego tak chętnie i z entuzjazmem przywitałam pierniczki z Bazylei (Basler Läckerli), prezentowane kilka dni temu przez Beę na blogu Moja kuchnia. Powiedzcie sami, czy można przejść obojętnie obok pierniczków Bey? Pełnych migdałów, kandyzowanych skórek pomarańczowych i mocno miodowych? Oczywiście, że nie można! Spróbujcie wyobrazić sobie ich zapach... :) Potraficie? No to powiem Wam, że pachną jeszcze ładniej niż najlepsze wyobrażenie! :)
Zachęcam, byście tak jak ja pokusili się o ich domową produkcję. Będą smakowały wszystkim lubiącym mocno miodowe wypieki.




Nie popełnijcie jednak błędu, który popełniłam ja i zastosujcie się do przepisu! Gdy tylko ciasto ostygnie – pokrójcie na porcje i po zakrzepnięciu lukru od razu schowajcie do zamykanej puszki. Inaczej stanie się tak jak u mnie (zostawiłam w otwartej blasze na całą noc) – pierniczki mocno stwardniały. Przyznaję, że trzeba było do nich mocnych zębów. Na szczęście, pierniki i pierniczki to wypieki, które dużo wybaczają. :) Mnie wybaczyły moje niedopatrzenie i choć trafiły do puszki z tak dużym opóźnieniem – to po nocy w niej spędzonej – pięknie zmiękły i nawet ciut ciągutkowe się zrobiły (ale nie tak jak krówki rzecz jasna ;-) ).
Pierniczki powinny być w całości polukrowane, jednak zważywszy na to, że to bardzo słodki wypiek, a do tego moja męska część rodziny za lukrem zasadniczo nie przepada, więc ograniczyłam się tylko do fantazyjnego lukrowego zdobienia (przyrządziłam niewielką ilość lukru cytrynowego).
Beatce z Mojej kuchni dziękuję za fajny przepis, a wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji poczytać ciekawostek o pierniczkach z Bazylei – odsyłam na Jej bloga. :)





Basler Läckerli
cytuję za Beą z bloga Moja kuchnia

na ok. 50 sztuk
forma ok. 25cm x 35cm

150 g zmielonych migdałów
150 g kandyzowanej skórki pomarańczowej i cytrynowej *
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka przyprawy do piernika
350 g mąki
10 g sody (ok. 2 łyżeczek)
450 g miodu
130 g cukru (u mnie jasny trzcinowy)

+ cukier puder i sok z cytryny do przygotowania lukru

Miód i cukier podgrzewać w rondelku aż do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Następnie gotować jeszcze ok. 2 minut, zdjąć z palnika i pozostawić masę do lekkiego przestudzenia.
Migdały wymieszać z drobno pokrojonymi skórkami i przyprawami. Mąkę wymieszać z sodą.
Do miodu dodać migdały i wymieszać; następnie partiami dodawać mąkę (uwaga, masa jest dosyć gęsta i ‘ciężka’). Po dokładnym wymieszaniu, przelać masę do formy wyłożonej papierem i rozsmarować na ok. 1 cm wysokości. Uwaga : jako, że ciasto jest mocno klejące, czynność ta nie należy do najłatwiejszych ;) Przykryć foremkę i zostawić ciasto na około godzinę.
Nagrzać piekarnik do160°- 170°C i piec Läckerli ok. 15 minut. Nie mogą być zbyt wypieczone, gdyż dodatkowo twardnieją stygnąc.
Z cukru pudru i soku z cytryny przygotowujemy dość gęsty lukier.
Po wyciągnięciu z piekarnika zostawiamy Leckerli na kilka minut do przestygnięcia, po czym kroimy na kwadraty (ok. 3 cm x 3 cm) i lukrujemy. Pozostawiamy je do całkowitego wystygnięcia i wyschnięcia lukru, układamy w hermetycznych pudełkach.


* dałam 200 g - nie mogłam się oprzeć tej pomarańczowej pokusie ;-)

10 komentarzy:

  1. Malgosiu, piekne Ci wyszly! I bardzo sie ciesze, ze smakuja :)
    Co do ich twardosci, to faktycznie moze cala noc na stole im nie pomogla ;) ale one generalnie (tradycyjnie) nie sa z tych bardzo miekkich, i na dodatek faktycznie miekna w puszce, wiec jest dobrze :)
    A co do skorek, to ja tez dalam cale 200g :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Ci wyszły. Moje nawet w połowie nie są tak piękne, ale i tak są przepyszne. Moje ulubione pierniczki i już niedługo też się nimi pochwalę :))) Jeszcze raz gratuluję wypieku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małgosiu, ślicznie wyszły Ci te pierniczki! Bardzo pięknie i apetycznie wyglądają :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, tym zdjęciom też się nie można oprzeć. Piękne te pierniczki ;)!

    OdpowiedzUsuń
  5. I jak tu się oprzeć takim pięknym pierniczkom? Będę musiała je upiec:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pyszności!!! I pomysłowo ozdobione. Po genialnej GO widzę , że to był chrzest nowego obiektywu. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bea, wczoraj zajrzałam do puszki. Pierniczki są już mięciutkie, że paluszki lizać. :)

    Tilianaro, cały czas czekam na pierniczkową relację. :)

    Majanko, Olalala - bardzo dziękuję. :)

    Aklat, nie opieraj się! Nie warto! '-)

    Agnieszko, dziękuję za te genialne GO, jednak to wciąż był obiektyw kitowy...:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Te pierniczki są kapitalne! Tilia mnie poczęstowała i były tak dobre, że zapragnęłam sama je zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. bu...
    moje nie wyszły...
    coś czuję że cos jest nie tak z moim piekarnikiem...
    po 15 minutach ciasto było nadal całkowicie surowe i jasne-nawet lekko nie tknięte ogniem.Piekłam dłużej ale opadło i zrobiła się taka miodowa krówka z bakaliami...
    i tak smaczna ale to nie to...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, wielka szkoda. :( Może piekarnik nie trzyma temperatury? Może warto było w takim razie ją podnieść?
    Przykro mi bardzo, tym bardziej, że pierniczki z przepisu Bey wychodzą naprawdę pyszne (no i z pewnością nie surowe) :(.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)