Pomyślicie, że zwariowałam? ;-) Albo, że się pomyliłam i o ruskich mowa? Z twarogiem i dodatkiem ziemniaków?
Nie, nie! Żadne ruskie! Z żadnym twarogiem! Mowa będzie o pierogach z ziemniakami! :)
Są to moje absolutnie najulubieńsze, najukochańsze pierogi, smak których znam co najmniej od wczesnego dzieciństwa, a kto wie, czy i w życiu płodowym się nimi nie zajadałam. ;-)) Te pierogi robiła moja Babcia. I spod Jej ręki wychodziły najwspanialsze! Nawet moja mama, nie potrafiła już tak samo ich przyrządzić. A i ja, choć pod Babci okiem spędziłam wieeeele swoich lat i razem z Nią niejednego pieroga ulepiłam – mam nieodparte wrażenie, że teraz, gdy Babci zabrakło, a ja przyrządzam je samodzielnie - nie są już takie same...
Można by rzec, że to pierogi dla ubogich... ;-) Farsz jest tak skromny, że już bardziej chyba nie można. A ja nie zamieniłabym je na żadne inne. Choć są to pierożki jak najbardziej całoroczne – to u nas obowiązkowo (!!!) pojawiały się i nadal pojawiają w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Oczywiście nie brakuje i tych z mięsnych, i z kapustą i grzybami. Jednak, gdybym z jakiegoś powodu miała rezygnować z któryś – to tego jestem pewna – nie byłyby to ziemniaczane. One są niemal tak obowiązkowe jak wigilijny opłatek. ;-)
Farsz jest banalnie prosty: ugotowane ziemniaki, porządnie rozdrobnione praską lub tłuczkiem do ziemniaków i suto potraktowane smażoną cebulką (koniecznie na sporej ilości oliwy), i dużą ilością pieprzu. Pewnie powiecie: „błeeee... dużo tłuszczu?”. A jednak, on tutaj ma ważne znaczenie. Bowiem ziemniaki same w sobie są chude, a dzięki tłuszczowi – nabierają zupełnie innej konsystencji. Cebulka i pieprz – dodają świetnego smaku i aromatu. No cóż... nie jest to może danie dla osób na ciągłej diecie. ;-) I sama też nie odważyłabym się zbyt często ich serwować (choć słowo daję! gdyby nie ta ich kaloryczność – robiłabym raz w tygodniu ;-) ) . Ale na święta – nie potrafię ich sobie odmówić. :) Bo jest to jedna z tych sentymentalnych potraw, która istnieje w rodzinie od zawsze. I nigdy nie była spisywana, bo nikt nie potrzebował dokładnej receptury z proporcjami. To ten rodzaj potrawy, do którego gospodyni potrzebuje tylko swojego wprawnego, doświadczonego oka, by ocenić co i ile. :) Zatem proporcje, które dzisiaj podaję są zdecydowanie tylko zbliżone...
Co ciekawe, ten rodzaj pierogów znam tylko z domu rodzinnego. Nigdy i nigdzie nie spotkałam takich ani u innych mniej lub bardziej zaprzyjaźnionych rodzin, ani w barach typu „chłopskie jadło”, ani tym bardziej w restauracjach.
Jestem niezwykle ciekawa, czy Wy takie znacie? Jedliście? A może w Waszych domach też się ziemniaczane pierogi przyrządza?
Pierogi z ziemniakami
Farsz:
ok. 1 kg obranych ziemniaków
1 średnia cebula
oliwa (w ilości takiej, by porządnie pokryła całe dno patelni)
sól, pieprz do smaku
Obrane ziemniaki umyć, pokroić na ćwiartki i ugotować w osolonej wodzie. Ugotowane odcedzić, odparować i utłuc bardzo dokładnie tłuczkiem do ziemniaków, lub przepuścić przez praskę.
Cebulę drobno posiekać i smażyć do lekkiego zezłocenia na patelni z rozgrzaną oliwą. Jeszcze gorące przelać do garnka z utłuczonymi ziemniakami. Dołożyć sporo świeżo zmielonego pieprzu i w razie potrzeby sól do smaku. Wszystko porządnie wymieszać. Odstawić do ostygnięcia.
Ciasto na pierogi*:
3 szkl. mąki (używam pół na pół zwykłej mąki pszennej i mąki krupczatki)
2 nieduże jajka
ok. 1 szkl. dość ciepłej wody – a tak naprawdę ilość taka jaką zabierze mąka, by ciasto stało się miękkie, elastyczne i nie kleiło się do dłoni
Z podanych składników zagnieść na stolnicy lub robotem kuchennym elastyczne ciasto, pamiętając o tym by wody dodawać stopniowo. Uformować z ciasta kulę lub wałek, zawinąć w folię spożywczą i odłożyć na ok. pół godziny by ciasto odpoczęło.
Odkrawać po kawałku ciasta (resztę z powrotem zawijać w folię, żeby nie wyschło) – wałkować na grubość ok. 1,5 mm, wykrawać okręgi równej wielkości. Nakładać po czubatej łyżce farszu (ilość dostosować w w zależności od wielkości wykrawanych okręgów), sklejać brzegi i odkładać na czystą ściereczkę, przykrywając drugą ściereczką. W razie potrzeby można wewnętrzne brzegi ciasta smarować pędzelkiem gorącą wodą, by się lepiej sklejały.
Gotować w dużej ilości osolonej wody. Wyjmować np. łyżką cedzakową, osączając z wody.
Podawać można saute, okraszone dodatkową podsmażaną cebulką lub skwarkami lub boczkiem, albo odsmażane na złoto na patelni.
Smacznego!
* w tym przepisie kluczowe znaczenia ma farsz, zatem ciasto na pierogi tak naprawdę można przyrządzić z każdego własnego ulubionego przepisu.
Piekne pierogi Malgosiu! Przyznam ze wstydem, ze ja pierogi jadlam chyba tylko raz lub dwa jako 'dziecko' i chyba nawet nie do konca pamietam jakie (wydaje mi sie, ze ruskie); i niestety pamietam, ze baaardzo ich nie lubilam. Od pewnego juz czasu mowie sobie jednak, ze powinnam sama kiedys sprobowac moich pierogowych sil by zobaczyc, czy moje gusta w tym temacie sie zmienily ;) Wiec jesli sie kiedys odwaze, to bardzo chetnie wyprobuje Twoj przepis Malgosiu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A ja znam te pierogi ze Lwowa, gdzie ruskie nie są znane, wszak to polski, nie ukraiński specjał. Za to małe pierożki z ziemniaczanym farszem widziałam w każdej jadłodajni.Smaczne!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, wspomniane przez Ciebie ruskie pierogi były daniem świątecznym na Podhalu, skąd pochodzi mój Tata.
OdpowiedzUsuńA takich z samymi ziemniakami jeszcze nie jadłam, ale połączenie ziemniaków z przysmażoną cebulką jest przepyszne, więc takie pierogi na pewno też. A jek się je odsmaży na patelni, to są podwójnie dobre.
a u nas w domu obowiazkowe (!) na Swieta byly i sa pierogi z kapusta i grzybami. Uwielbiam. Moglabym jesc i jesc. I nie wyobrazam sobie bez nich Swiat. A na drugi dzien po Wigilii takie odsmazane - mmhm.
OdpowiedzUsuńP.S. jestem z Gdanska - to widac ;-)
ostatnio moja znajoma wzięła takie pierożki w pierogarni, też to są jej ulubione i też babcia takie robiła... ja zostałam przy tradycyjnych ruskich :)
OdpowiedzUsuńBea, nawet nie wiesz jak bardzo miałabym ochotę poczęstować Cię moimi pierożkami! :) Ja niestety ruskich nie lubię i nie jadam, ale za ziemniaczane dałabym się pokroić na sto kawałków! ;-))
OdpowiedzUsuńAn-no, czy można zatem przypuszczać, że pierogi z ziemniakami pochodzą z Ukrainy? Chociaż robi mi się tutaj pewien mętlik... Bowiem moja druga Babcia, Ukrainka z pochodzenia - nigdy pierogów z ziemniakami nie robiła. Nigdy. Natomiast, druga Babcia, ta "od pierogów" mówiła mi, że nauczyła się ich robić od swojej teściowej (a mojej prababci), Kociewianki z Pomorza... Ot, zagwozdka jaką drogę te pierogi przejść musiały... ;-)
Kasiac, dokładnie tak jak mówisz! :) Ten farsz jest tak pyszny, że zanim pierogi powstaną, to ileż farszu w brzuchu wyląduje! ;-))
Kajeno, miło mi w takim razie gościć na swoim blogu Krajankę! :)
Malgosiu mnie rowniez jest niezmiernie milo goscic w rodzinnych stronach
OdpowiedzUsuń:)
P.S. zastanawialam sie tu nad cudzyslowiem, ale zrezygnowalam ;-)
Ale pysznie wyglądają te pierogi :)))
OdpowiedzUsuńA tak BTW to jak głosować na ten blog roku, bo ja to bym najchętniej już Ci laur na głowę nałożyła :*
Małgosiu,
OdpowiedzUsuńmoja znajoma Ukrainka potwierdza, że takie pierogi tam się jada, to samo mówiła mi pewna starsza Polka pochodząca ze Lwowa, która w dzieciństwie zapragnęła zjeść prawdziwe ruskie pierogi i została przez zaprzyjaźnioną ukrańską rodzinę poczęstowana pierogami z ... ziemniakami! No i wreszcie: Ja takie pierogi zamawiałam we Lwowie, uwiedziona ich smakiem. Miejscowi popijali do nich wódeczkę :)Myślę, jednak, że i w innych miejscach obecnej i byłej Polski takie przepisy nie należały do nieznanych. Pozdrawiam!
Piękne pierożki! :) Jakie kształtne i subtelne!
OdpowiedzUsuńJa nie jadłam pierożków z samymi ziemniakami. Mama robi z ziemniakami i twarozkiem,więc ruskie.
Pozdrawiam ciepło:)
Aga-aa, to ja polecam z całego serca tę wersję bez twarogu. Spróbuj kiedyś, może posmakują i Tobie. :)
OdpowiedzUsuńKajeno, zaglądaj zatem jak najczęściej. :)
Tili, hihi, rozczuliłaś mnie... ;-) Z tym głównym laurem zapewne nie tak łatwo... ;-) Już w tej chwili w szranki stanęło grubo ponad 5 tysięcy blogów.
W każdym razie I-wszy etap będzie polegał na zdobywaniu sms-ów (ważny tylko jeden z danego numeru komórkowego). Etap ten będzie trwał od 13-22 stycznia. W tym czasie zasady głosowania (kod bloga i numer s-ms'a) będą prawdopodobnie widoczne po kliknięciu w banerek Blog Roku.
Niemniej dziękuję za tak ciepłe słowa. :)
An-no, ano zapewne i w PL pierogi musiały być znane, choć tak jak pisałam w poście - nigdzie więcej na takie nie natrafiłam. W każdym razie dobrze wiedzieć gdzie są prawdziwie popularne. :) Dziękuję za informacje. :)
Moja mama czasem robila takie pierozki, choc cebulka smazona byla na domowym smalcu a nie oliwie.
OdpowiedzUsuńI przyznaje lubilam je bardziejniz ruski - aczkolwiek takich jak mama nie potrafie zrobic :)
Uwielbiam pierogi, a najbardziej to ruskie. takich z samymi ziemniakami jeszcze nie jadłam, ale niebawem to nadrobię;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie lubiłam pierogów, polubiłam je dopiero parę lat temu. I nie żałuję, że tak zmienił mi się smak, bo są pyszne ;).
OdpowiedzUsuńTe Twoje też na pewno baaardzo smaczne, Małgosiu. Wyglądają cudownie! Zwłaszcza ich brzegi, są tak pięknie sklejone :)...
Jeśli te pierożki są tak pyszne jak "baby ziemniaczane" i "kiszki ziemniaczane" - to muszą być wyśmienite.
OdpowiedzUsuńCo do Babci z Kociewia, to wcale nie musi to być zupełnie błędny trop, bo jakoś z głębokiego dzieciństwa wydaje mi się, że pierożki ziemniaczane pamiętam.
A przecież Kociewie jest zaledwie kilkanaście kilometrów od Grudziądza, więc chyba mnie wspomnienia nie zwodzą? ;)))
Pyszne! Takie odsmażone. Mniam! Powiem Ci, Małgosiu, ż to tzw "jedzenie dla ubogich" jest dla mnie czymś najbardziej ulubionym.
OdpowiedzUsuńNie zwariowalas Małgosiu, ;) tez jadalam takie i bardzo je lubie, szczegolnie wlasnie podsmazane. :)
OdpowiedzUsuńZ reszta ruskie tez uwielbiam. :)
Pyszniutkie zdjecia!
Pozdrawiam! :)
takich nie jadłam,choć jestem pierogomaniaczką!
OdpowiedzUsuńruskie uwielbiam... myśle, ze te tez do mnie przemówią :)
Szczęśliwego zbliżającego się wielkimi krokami Nowego Roku! Samych pięknych przygód i oby 2009 rok był piękniejszy od najpiękniejszego dnia mijającego roku!
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Kemotka ;)
Dziękuję bardzo! I wzajemnie życzę, by Nowy Rok przyniósł wszystko co najlepsze.!
OdpowiedzUsuńA ja takich jeszcze nie jadłam. Ruskie owszem, ale z samymi pyrkami nigdy. Zatem... ;)
OdpowiedzUsuńMałgoś udanej zabawy dzisiaj i szczęscia na cały nadchodzący rok!
ps. Cieszę się, że zgłosiłaś się do konkursu :) te zdjęcia i przepisy są tak rewelacyjne u Ciebie, że im więcej ludzi się o nich dowie, tym lepiej :)
pozdrówka sylwestrowe!
Szczęśliwego Nowego Roku 2009, szampańskiej zabawy w dobrym towarzystwie i na stole dużo pysznych dań. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pierogi pyszne, w prostocie zamyka się sekret ich smaku...ja takie bardzo lubię! Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńMałgoś, wszystkiego najlepszego w Nowym RokU! Wspanialego sylwestra! :))
OdpowiedzUsuńSzczescliwegoNowego Roku Malgosiu:) samych sukcesow i radosci z kazdego dnia. Zeby spelnily sie wszystkiego Twoje marzenia i plany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo:)
Małgosiu , moja ciocia robiła takie pierogi , tylko podawała je z mięsnym sosem - dobre były !
OdpowiedzUsuńU nas w święta rządzą pierogi z kapustą i grzybami :)
wczoraj zrobiłam i zjedliś,y z prawdziwym smakiem! Dziękuję za przepis- farsz bardzo dopieprzyliśmy, bo taki lubimy. Pozdrawiam ciepło! I jeszcze jedno- jak tylko będę miała chwilkę to napiszę o nich i zacytuję Twój przepis na moim blogu tutaj: http://glimmercreations.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGlimmer, ależ się cieszę! :-) Radość tym jest większa, bo jak już pisałam, to moje absolutnie ukochane pierogi i nie do pobicia przez inne farsze. :) Bardzo dobrze, że mocno dopieprzyłaś. :) Ten farsz ma to do siebie, że im pierniejeszy, tym lepiej smakuje. :) Pozdrawiam! :) A na blog chętnie zajrzę! :)
OdpowiedzUsuńale mielismy dzis pyszny obiad, mmm :) farsz jest bombowy, moglabym sam jesc ;) i choc wydawalo mi sie, ze i tak duzo pieprzu dodalam, to nastepnym razem (tak, bedzie nastepny raz!) jeszcze wiecej dodam. palce lizac! dzieki za przepis :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę?! :) Bardzo się cieszę! :D Muszę przyznać, że to mój ulubiony farsz. :) A! wczoraj ja także miałam je na obiad. :) Lepiłam już świąteczne pierogi, więc trudno było się oprzeć by wszystkie schować do zamrażalnika. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Ja znam pierogi z ziemniakami jeszcze z dzieciństwa-moja mama była rodem z Wilna-robiła wspaniałe pierogi min.właśnie te.Sama też je robię. Polecam,bo pyszota.
OdpowiedzUsuńJa niedawno poznałam takie pierogi, robi je moja teściowa - Ukrainka, tylko, że ich nie gotuje, ale delikatnie spłaszcza i smaży na niewielkiej ilości oliwy. Pyyyycha.
OdpowiedzUsuńhttp://kuchniaalicji.blogspot.com/2012/03/pierogi-z-ziemniakami.html
OdpowiedzUsuńw końcu się nimi chwale choć robiłam je już tyle razy
ja znam takie pierogi także poprzez Babcię. Niesamowite, pyszne, idealne na okres jesienno-zimowy :) Są mało znane, ale ostatnio dowiedzialam się od kolegi z pracy jakoby były dość popularne w poznańskiem.
OdpowiedzUsuńsmak dzieciństwa. takie pierogi robiła moja Mama. Pyszne, dobrze doprawione nadzienie i cieniutkie ciasto. nawet jako małe dziecko potrafiłam ich sporo zjeść. najbardziej lubiłam je odsmażone i polane odrobiną kwaśnej śmietany. próbowałam odtworzyć te pierogi , wyszły dobre ale nie tak jak mojej Mamy.
OdpowiedzUsuńMałgosiu... to są pierogi, które poznałam w domu rodzinnym mojego męża, robili je Jego Rodzice. Nie wierzyłam, że są tak dobre, dopoki nie spórbowałam. I odkąd nie żyją moi Teściowie, ja co roku robię je na Wigilię... a obok nich również z farszem z ziemniaków i duszonej kiszonej kapusty (też pyszne). Masz jednak rację, że nie jest to znana/popularna wersja pierogów.
OdpowiedzUsuń