Kiedyś jako nastolatka (jakoś tak 16 - 17-letnia chyba), nie potrafiąca jeszcze kompletnie gotować – znalazłam się w sytuacji, w której przyszło mi zaopiekować się kulinarnie przez pewien krótki bardzo okres swoim dziadkiem. Wyobrażacie sobie, że nie była to łatwa sytuacja dla młodej dziewczyny, która kanapki, czy jajecznicę i owszem przyrządzi, ale już obiad stanowił wyzwanie na miarę matury ;-) Już nie wspomnę, że pojęcie na temat kuchni arabskiej, azjatyckiej, czy śródziemnomorskiej miałam zerowe. ;-) No więc wracam do tego, że próbowałam gotować dla siebie i dziadka obiady... Wyobraźcie sobie, że razu pewnego przyrządzałam potrawę w stylu mięsnego gulaszu (rodzaju mięsa nie pomnę, prawdopodobnie wieprzowina) i niedoświadczonej dziewczynie przydarzył się wypadek... ;-) Zamierzałam doprawić mięso do smaku pieprzem, a niechcący sypnęłam dość szczodrze cynamonem. Hihi, do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że nie sprawdziłam podpisu na opakowaniu. ;-) Cóż było robić... Nie przyznając się dziadkowi do pomyłki – podałam obiad. Mój pierwszy kęs smakował przedziwnie (nie znałam takich połączeń smakowych, w domu gotowało się 'tradycyjnie'). Ale każdy następny – przynosił coraz przyjemniejsze wrażenia smakowe, choć ciągle nieznane. Gorzej było z dziadkiem. ;-)) Odmówił jedzenia, twierdząc, że czyham na jego zdrowie i życie, hihi... ;-)
To taka historia sprzed lat... Tymczasem w życiu przewrotnie się dzieje i dzisiaj nie obawiam się połączeń „innych”, a takie właśnie w swym bogactwie oferuje kuchnia arabska. :)
Dzisiaj zamieszczam przepis, który chciałabym mieć pod ręką, by nie umknął mej krótkiej pamięci, by móc jeszcze nie raz do niego powrócić. Jest to przepis na przepysznego kurczaka w marokańskim stylu, który zamieściła na swym blogu AgusiaH. Mięso przyrządziłam zgodnie z przepisem, z małym wyjątkiem – zamiast sumaku (którego nie miałam) użyłam mieszanki przypraw zatar. Zatar – to bardzo popularna mieszanka przypraw, której główny składnik stanowi dziko rosnący na Bliskim Wschodzie tymianek, wraz z dodatkiem oregano, sumaku i sezamu.
Zachęcam, wypróbujcie przepis. Warto się pokusić o przyrządzenie, tym bardziej, że pracy naprawdę niewiele, a walory smakowe bardzo ciekawe. :)
Agnieszko, dziękuję za przepis! :)
Kurczak w marokańskim stylu
cytuję za AgusiąH z Mojej Kuchni nad Atlantykiem
500g filetów z piersi kurczaka pokrojonych w kostkę
3 łyżki mąki wymieszanej z solą i pieprzem
5 łyżek oleju arganowego lub oliwy
2 duże cebule pokrojone w półplasterki
3 łyżki rodzynek
1/4 łyżeczki mielonych goździków
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka sumaku
1 szkl. bulionu z kurczaka
sok z 1 cytryny
50g prażonych orzeszków piniowych
3 łyżki świeżej natki kolendry
Otaczamy kostki kurczaka w mące (najwygodniej wrzucić je razem z panierką do zamykanego plastikowego worka i potrząsać aż mięso będzie otoczone w mące). Smażymy na 2 łyżkach oleju, aż będą rumiane . Zdejmujemy z patelni. Wlewamy resztę oleju i smażymy na złoto cebulę. Dodajemy kawałki kurczaka, rodzynki, przyprawy i zalewamy bulionem z kurczaka. Dusimy ok. 5 min , aż sos lekko zgęstnieje. Zdejmujemy z ognia i dodajemy sok z cytryny, orzeszki piniowe i kolendrę. Podajemy z couscous, ciepłym chlebkiem pita i greckim jogurtem lub tzatziki.
Małgosiu, ciekawa historia z Dziadkiem:) Ja niedawno (całkiem świadomie) do gulaszu wieprzowego dodałam przyprawy do piernika i było bardzo dobre! Fajnie, że mamy takie bogactwo przypraw i przepisów, że można próbować i szukać idealnego dla siebie smaku. To jeszcze jeden sposób na poznanie samego siebie, jakie smaki lubię, a jakie nie.
OdpowiedzUsuńTen Twój kurczak wygląda niesamowicie! Też się na niego namierzam, nawet już latem zakupiłam sumak, ale jakoś nie mogę się za niego zabrać. Może teraz się uda:)
Małgosiu, bardzo mi się podoba Twoja potrawa !:) Z wielką chęcią spróbuję zrobić pewnego dnia:)
OdpowiedzUsuńFajna historia z dziadkiem:)
Pozdrawiam ciepełko Sąsiadko :D
Bardzo smakowity kurczak Malgosiu! Choc pewnie nie wyprobuje w najblizszym czasie niestety ;)
OdpowiedzUsuńchcialabym przypomniec, ze kuchnia polska juz w sredniowieczu slynela z uzywania a nawet naduzywania przypraw. dzialo sie tak z co najmniej dwoch powodow raz, ze "egzotyczne" przyprawy takie jak pieprz, imbir, cynamon, galka muszkatolowa etc. byly relatywnie tansze niz w innych czesciach Europy (szlaki handlowe itd.), dwa doskonale sie nadawaly do przedluzania "terminu waznosci" zwlaszcza mies (wlasciwosci bakteriobojcze oraz silny aromat). pozostaloscia tych upodoban, ktore zanikly chyba pod wplywem francuskich tradycji kulinarnych, jest polski sos szary, do ktorego oprocz rodzynek i migdalow dodaje sie pokruszonego piernika.
OdpowiedzUsuńczyli nieswiadomie dosypujac dziadkowi cynamonu do gulaszu powrocilas do zrodel ;)
O tak! Tilii pewnie się spodoba ;))
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcie :)
pozdrówka!
Kasiu, o widzisz! bardzo ciekawie z tym piernikiem! Bo nie dość, że i te aromaty cynamonowo-goździkowo-muszkatałowe trafiły do mięsa, to i jeszcze dodatkowe zagęszczenie sosu. :)
OdpowiedzUsuńMajanko, zrób, zrób, warto! A poza tym odsyłam na blog Agnieszki, bo u niej jak zawsze ciekawy wstęp przed przepisem. :)
Bea, wiem, wiem. :) Nie namawiam. ;-)
O! Lellop, dziękuję za ciekawy rys historyczny. :) Co do mnie, to mój 'powrót do źródeł' był najbardziej nieświadomy, jak to tylko możliwe. ;-)
Zemfi :) bardzo dziękuję! :)
Malgosiu, bardzo fajny przepis:) spisuje i moze w weekend zrobie. Ja tez bardzo lubie marokanska kuchnie, a moj maz! po prostu jest w niej zakochany:) dziekuje za przepis i sliczne zdjecia.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
może i ja pokuszę się na takie danie?
OdpowiedzUsuńPamietam słowa i przepis Tili i tak wlasnie widze u Ciebie''Deja vu''.
OdpowiedzUsuńW moim domu nigdy nie uzywalo sie przypraw innych niz ''tradycyjnych'' zaczelam probowac je dopiero jak sama rozpoczelam kulinarne gotowanie. :) Czasem trzeba zmienic sobie smak. :)
Ah ci dziadkowe i te ich zasady... ;)))
Pozdrawiam serdecznie!
Małgosiu, miło mi bardzo, że się skusiłaś na ten mój przepis. Aż się sama do siebie uśmiechnęłam, gdy przeczytałam u Ciebie, że wpisujesz go do siebie, żeby mieć pod ręką, bo ja również często gęsto używam blogu jako własnej podręcznej książki kucharskiej. ;)
OdpowiedzUsuńCo do komentarza Leloop, to ja właśnie u siebie na blogu w tym poście wspominam o tych staropolskich tradycjach, zwłaszcza łączenia mięsa z korzeniami i owocami. Ciekawy jest również komentarz dziewczyny mającej za męża Turka pod tym moim postem - pisze ona , że współcześni Turcy inaczej niż reszta muzułmańskiego świata i w opozycji do dawnej wykwintnej kuchni sułtańskiej nie znoszą połączenia słodkiego z mięsem. Nawet się u nich nie przyjęły klopsiki w Ikei z żurawiną. Jak widać z czasem gusta się narodom zmieniają... ;)
Malgosia a nic sie nie chwalisz co Dziadek powiedzial :) Smakowalo Mu??:)))
OdpowiedzUsuńSwoja droga jestem tak ciekawa tego smaku, ze sprobuje cos takiego poczynic przy nastepnym gulaszu:D
Smak cynamonu to jeden z najsubtelniejszych i najwspanialszych smaków dla mojego podniebienia (idę o zakład, że dla wielu z Was także;]). Dlatego, jak tylko dostanę produkty, pokuszę się chyba o przyrządzenie tej potrawy.
OdpowiedzUsuńI dzięki wielkie za przepis=]
Jakżebym mogła się obrazić :))) wręcz przeciwnie jeszcze Ci buziaka wysyłam, bo nowy przepis mam teraz dzięki Tobie do wypróbowania :*** tym bardziej, że ostatnio zaopatrzyłam się w nowe zupełnie dla mnie cosik, czyli sumak i z chęcią wypróbuję go w mojej Kuchni Szczęścia :)))
OdpowiedzUsuńAle ładny talerz :)
OdpowiedzUsuń