Grissini miałam okazję jeść podczas wakacyjnego pobytu we Włoszech. W jednej z toskańskich trattorii, zanim otrzymaliśmy zamówioną kolację – podano nam te charakterystyczne pieczywko w postaci paluszków, wraz z aromatyczną oliwą do maczania. Ot, taki mini wstęp dla zaostrzenia apetytu przed kolejnymi daniami. No to ostrzyliśmy. :)
A dzisiaj w ramach weekendowej piekarni , rzuciłam się ochoczo na wypiek zaproponowany przez gospodynię tego tygodnia - Atinę z bloga Tak sobie pichcę. Przepis zaczerpnięty od Tatter szczęśliwie okazał się przyjazny i zupełnie nie skomplikowany. Zresztą nie dziwię się nic a nic, bowiem feralną trzynastkę mam już za sobą. ;-)
Grissini upieczone i prawie zjedzone. Mnie najbardziej smakowała wersja sezamowa, małżonkowi osobistemu – z ziarnami kopru włoskiego, synkowi – żadna, bo on właśnie w przejściowym okresie bezzębia przedniego (niewątpliwa przeszkoda w gryzieniu), a córeczka jak zwykle ochoczo zjadała wszystko co wpadło w ręce, nie gardząc żadną z wersji smakowych paluchów. :)
Grissini rubata
cytuję za Tatter
475g białej pszennej maki chlebowej
1 ½ łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli
1 ¼ łyżeczki drożdży instant
3 łyżki oliwy z oliwek (dodałam oliwę z avocado)
275g wody
3 łyżki ziaren sezamu
1 łyżka nasion kopru włoskiego
2 łyżki płatków cebulowych
1 łyżka soli w płatkach lub grubych kryształkach
Do miski wsypać mąkę, cukier, sól, drożdże. Dodać oliwę i wodę. Wymieszać i wyrobić gładkie, elastyczne i miękkie lecz zwarte ciasto. Zostawić do wyrośnięcia na 1 godzinę. Następnie ciasto podzielić na 4 równe części (po 200g). Pierwszą zostawić zwykłą, w druga wgnieść ziarna sezamu, w trzecia nasiona kopru, w czwarta cebulowe płatki. Zostawić na 10 minut pod przykryciem.
Każdą ćwiartkę podzielić na ok. 25 gramowe kawałki i z każdego uformować cieniutkie wałeczki (ok 25cm długości). Ułożyć je na wysmarowanych oliwą blachach do pieczenia i zostawić do ponownego wyrośnięcia na 30-45 minut. Paluszki bez dodatków posmarować wodą i posypać kryształową solą.
Piec w nagrzanym piekarniku w temperaturze 200ºC przez około 20-25 minut, aż paluszki się zezłocą, a ich wnętrze kompletnie wyschnie.
Och Małgoś! Jak zwykle apetyczne zdjęcia! Ja na pieczenie grissini rezerwuję sobie noc ;)
OdpowiedzUsuńpozdrówka
Małgosiu,bardzo ładne Ci wyszły. Równiutkie!
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńoczko masz to jak w banku ze bede ci przeszkadzać :P
Małgosiu pięknie ci wyszły! Bardzo się cieszę, że piekłaś razem z nami:) Czy na chlebek też się skusiłaś? Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMalgosiu, ale pychota! ja tez jadlam Grissini podczas wakacji we wloszech, co to byl za smak! niby nic, a jednak cos :) z checia przywolam wspomnienia, ale dopiero co uporalam sie z ciabatta, wiec ten przepis musi troche poczekac:)
OdpowiedzUsuńwygladaja okroooopnie apetycznie:)
pozdrawiam serdecznie!
Śliczne! I jak pomocne zdjęcia! A ja zapomniałam kupić drożdże, więc może jutro mi się uda upiec takie paluszki :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, Twoje grissini wyglądają cudownie! Ja też zajadałam się nimi we Wloszech i też pamiętam doskonale ich smak, dlatego upieczenie ich dziś to była wielka przyjemność i ciekawość:)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci,ze ciut podobny pomysł miałyśmy co do zdjęcia... ;) A o co chodzi, zobaczysz jutro, bo jutro zamieszczę przepis :)
Pozdrawiam Cię cieplutko:)
Majana
Małgosiu ,piękne te twoje i gryssini i zdjęcia
OdpowiedzUsuńMałgosiu po moich nie ma nawet okruszka
Piekne! Tez bardzo lubie grissini :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu , ale cudeńka upiekłaś ! Bardzo smakowicie wyglądają , aż chce się chrupać :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia i bardzo apetyczne grissini:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu wyszły Ci cudowne :) Wyglądają pysznie i chrupiąco :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakie zgrabne te grissini Ci wyszły:)
OdpowiedzUsuńSliczne! :)
OdpowiedzUsuńMoje 'koncza sie robic' :)))
Zaraz wedruja do piekarnika:))
Cudowne Ci wyszły i super że razem piekłyśmy :)))
OdpowiedzUsuńŁał, super są te paluszki :)! Zdjęcia też cudowne. Mniam ;)!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, wyszły równe i smakowite :)
OdpowiedzUsuńczy mogę poprosić o kontakt na maila napiszdoagaty@gmail.com ;)
Fajne.lubię grissini:)
OdpowiedzUsuńAch i Ty się na nie skusiłaś....cudnie wygladają:-)
OdpowiedzUsuń