piątek, 27 listopada 2009

Pilaw na arabską nutę

Niewiele mam teraz okazji, by w samo południe przejść uliczkami mojego miasta. Niespiesznie, jak do niedawna, po prostu przed siebie, trzymając za rączkę Maję, lub kierując się w kierunku ulubionego warzywnego targu. Wystawiając twarz do słońca, lub wciskając pod kaptur gdy deszcz siąpi.
Zamiast tego, każdego ranka oglądam świat przez okno stukającej miarowo kolei miejskiej. Blisko 40 min. mam na poranne analizowanie szybko zmieniających się widoków. O! Nowy biurowiec! I budynek mieszkalny, którego wcześniej nie widziałam! To dziwne, że z perspektywy jadącego auta tak mało zauważałam. Przez okno kolei widać jakby więcej... Czasem zamykam oczy (zwłaszcza, gdy deszcz pada) i słucham jak szeleszczą gazety współpodróżujących. Dzisiaj młody mężczyzna siedzący po mojej prawej stronie jadł drożdżówkę, głośno „grając” kawałkiem papierowej torebki. W rzędzie dalej siedziała dziewczyna z bardzo grubymi szkłami w ładnych oprawkach. Wyglądała na nieśmiałą. Młoda kobieta z naprzeciwka czytała książkę obłożoną w białą, kartonową okładkę. Zwykle chętnie podglądam, co kto czyta, ale tym razem moją uwagę przykuły jej niesamowicie długie tipsy, przypiłowane na kształt migdała ostro zakończonego. Krzywię się w myślach do siebie, bo jak z takimi paznokciami szybko operować nożem? :) Nieee, ona zapewne do kuchni nieczęsto zagląda. :)
I tak minuta za minutą. Dojeżdżam do celu. Praca czeka. W drodze powrotnej będę czytała własną książkę. Albo pomyślę, co zrobić na obiad i do których sklepów zajrzeć. Mój nowy zwykły dzień.


Pilaw z kurczaka, z morelami, żurawiną i zielonym groszkiem
inspirowane przepisem w „Kuchnia arabska” wydawn. Rzeczpospolita
2-3 porcje

1 pierś z kurczaka
1 nieduża cebula, drobno posiekana
3 łyżki oliwy lub ghee
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka mielonego kuminu
1 łyżeczka utartych ziaren kolendry
¼ łyżeczka kurkumy
ok. 70g suszonych moreli – pokrojonych w plasterki
1 szkl. brązowego ryżu basmati
ok. 2 szkl. bulionu warzywnego lub drobiowego
garść suszonej żurawiny
1/3 szkl. mrożonego zielonego groszku
sól, pieprz do smaku
garść uprażonych na suchej patelni orzeszków piniowych
garść posiekanych liści kolendry (ew. natki pietruszki)

Pierś z kurczaka umyć, osuszyć, pokroić w większą kostkę. W garnku lub głębszej patelni rozgrzać oliwę – smażyć kawałki kurczaka, aż się zetną z wszystkich stron. Dodać poszatkowaną cebulę – smażyć średnim ogniu ok. 1-2 min.. Dodać kumin, kolendrę i kurkumę – smażyć krótką chwilę. Wrzucić ryż – mieszając smażyć, aż ryż lekko się zeszkli. Zalać bulionem i dusić pod przykryciem, aż ryż będzie prawie miękki. W razie potrzeby podlać dodatkowym bulionem lub wodą. Dodać morele, żurawinę i mrożony groszek (może być prosto z zamrażalnika). Znów dusić pod przykryciem, aż cały płyn wyparuje. Zdjąć z ognia, posypać listkami kolendry i orzeszkami piniowymi.
Smacznego!

41 komentarzy:

  1. Kasia Twoja fanka27 listopada 2009 22:40

    Dobra z Ciebie obserwatorka Małgosiu. Gdy widzę dziewczyny z długimi tipsami, to tez zawsze sobie myślę jak gotują, piszą, czy zmywają :D. Jak pracowałam na stoisku pakowania prezentów, to jedna klientka z długimi tipsami ledwo podpisywała wydruk z terminala, bo przy takich paznokciach nie mogła odpowiednio trzymać długopisu. Wyglądało to bardzo zabawnie.
    Pilaw wygląda przepysznie, jak każde Twoje danie :-). Masz prześliczne naczynka Małgosiu. Gdzie można takie kupić? Najbardziej wzrok mój przykuwają miseczki w których robisz np. Creme Brule :-) Chociaż miseczka z tego wpisu jest równie śliczna. Pozdrawiam serdecznie i życzę zawsze miłych podróży do/z pracy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Malgosiu, oj pamietam jak wlasnie podobnie mijaly mi dni za czasow sprzedkruszynka. najczesciej podczas powrotu do domu moje mysli klebily sie w okolicach moich kuchennych szafek: co by tu upichcic na obiad? stare czasy! :-))
    pozdrawiam Cie serdecznie!
    p.s. a miseczka ryzu piekna! bardziej wiosenna niz zimowa :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Malgosiu, zycie przynosi same niespodzianki nieprawdaz? Ale same nie wiemy co nam przyniesie za kolejny rok czy pol :) Ciesz sie chwila obecna, choc pewno meczaca.
    A jak ogolnie w pracy? Zadowolona jestes z powrotu?

    Danie pyszne, chce troche bo mnie rozglodzilas :D

    OdpowiedzUsuń
  4. takie paznokcie upośledzają nie tylko w kuchni, ale i w innych podstawowych czynnościach

    wyobrażasz sobie na przykład jak ona rozprowadza podkład albo nakłada krem ze słoiczka by posmarowac się przed snem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, z tym kremem z komentarza Niny, to ja mam też problemy, gdy tylko ciut podrosną mi paznokcie. Zawsze mam króciutkie:) A takie tipsy i krem??? Nie wyobrażam sobie:)
    Małgosiu, ile ja się najeździłam kolejką swego czasu! Obserwowałam ludzi, widoki za oknem, czytałam, pisałam... Pamiętam, że zachwycał mnie za każdym razem stary, opuszczony (chyba) dom w okolicach Sopotu (nie pamiętam już dokładnie gdzie, ale blisko torów) z przepiękną wieżyczką. Niedaleko stał drugi, równie urodziwy. Ciekawe, czy jeszcze stoją...
    Pilaw wygląda bardzo apetycznie i kolorowo:)
    Miałaś nowy zwykły dzień, ale danie przygotowałaś zupełnie niezwykłe:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię moje codzienne podróże pociągiem. Mam czas, żeby poczytać, poprzyglądać się współpasażerom, pomyśleć, ochłonąć po awanturze z szefem... pospać J

    Pilaw uwielbiam! Twój musiał być pyszny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli Gdynia?:)Mi podróz zabiera ok.35 minut,czasem wysiadam wczesniej i ide sobie do pracy monciakiem. a w autobusie przzewaznie czytam, by nie tracic czasu...

    Oj, takie chwile wolnosci zaczyna się dopiero doceniac na 'uwięzi', prawda Małgoś?

    PS pilaw b. fajny!

    OdpowiedzUsuń
  8. ach, dojazdy do pracy kolejka, albo z Gdyni do Gdanska albo z Gdanska do Sopotu :) kiedy to bylo ... ?
    wieczorem bylo roznie ale rano zawsze polspiaca, wciskalam nos w kolnierz i "podgladalam" wspolpasazerow zastanawiajac sie dokad oni o tej porze ...
    Pilaw z pewnoscia wyprobuje choc pewnie bez kolendry (ziarna) i groszku ;)
    pozdrawiam
    ps. do Kasiac:
    chyba wiem, o ktorym domu mowisz, nigdy nie byl opuszczony jedynie zapuszczony, tam chyba byly mieszkania komunalne. teraz z tego co sie orientuje juz ma sie lepiej. zawsze mi sie marzylo mieszkac w tej wiezy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgosiu, znajome mi te rozważania, pracując musimy żyć zupełnie innym trybem, czas inaczej biegnie, inne rzeczy zaczynają być ważne i inne cieszyć...jest inaczej, ale czy gorzej, ja pracuję w domu obecnie i powiem Ci że tez nie jest to łatwe, zazwyczaj robiąc w domu coś co mnie od pracy odciąga, skazuję się na siedzenie nocami...tak to jest.
    Pozdrawiam, pilaw bardzo apetyczny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty wiesz jak ja lubię takie smaki, oj wiesz, że to danie stworzone jest właśnie dla mnie ;)
    sobie zapiszę i zrobię, a co!
    ja zwykle tez, jak jadę autobusem lub tramwajem, obserwuję ludzie, obserwuję miejsca, i myślę o wszystkim i o niczym, wiesz co? lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasiu, naczynia jak naczynia. ;-) Te od creme brulee kupiłam w Duce. Natomiast miseczki z obecnego wpisu pochodzą z Ikei.

    Cudawianki, no właśnie, te kuchenne szafki krążą i krążą. :D Ale ja osobiście zauważam, że dużo lepiej mi się myślało w sprawach kulinarnych, gdy w domu siedziałam. :D

    Ewo, w pracy dobrze. Miła atmosfera, sympatyczni ludzie, choć niestety bardzo dużo pracy i jej intensywność jest taka, że po 6 godzinach (bo tyle na razie pracuję) czuję się całkowicie wypompowana.

    Nino, hihi, ano nie wyobrażam sobie... :D Ale z drugiej strony, cudze tipsy wcale mi nie przeszkadzają. :) Czasem, gdy szczególnie są ładne, lubię na takie popatrzeć. Chociaż sama wolę swoje zwykłe, naturalne, raczej krótkie. :)

    Kasiu, a po której stronie ten dom (np. jadąc w kierunku Gdyni)? Muszę go koniecznie wypatrzeć. :)

    Anoushko, kłócisz się z szefem? :D

    Aniu, ano Gdynia. :) I tak! tak! tak! Dopiero teraz doceniam jak dobrze miałam wcześniej. Teraz w sumie też jest nieźle. Ale inaczej. I do tgo innego najtrudniej jest mi się przyzwyczaić.

    Leloop, jeździłaś do tego miejsca przy św. Bartłomieju? :) Dobrze pamiętam? :)
    Co do pilawu, to smacznego życzę. :)

    Kass, ja właśnie znam to o czym piszesz. Przez szereg lat korzystałam z mojej "zawodowej wolności" i ze względu na dzieci pracowałam właśnie w domu. I te nocne prace miały dla mnie swój urok. I fakt, że dzień mogłam rozplanować tak, by mieć czas i dla dzieci, i na moje ulubione kucharzenie, i pasję fotograficzną. Teraz, gdy wszystko zostało przeorganizowane - mam wrażenie, że mój dzień składa się tylko z pracy. Oczywiście, to na pewno wina obecnej pory roku. Wychodzę z domu, gdy jeszcze szarawo, a wracam, gdy już mocno ciemno. Liczę na to, że wiosną, gdy dzień się wydłuży - łatwiej będę godzić wszystkie moje sprawy.

    Wiem Aga, że lubisz! :) I chętnie bym Cię zaprosiła. :) Ale liczę na to, że kiedyś sama zrobisz. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Malgosiu ja kiedys gdy mieszkalam w Poznaniu wlasnie tyle czasu spedzalam w tramwaju jadac do pracy. Lubilam gapic sie w okno i patrzec na zmieniajace sie obrazy.

    Co do Twojej dziesiejszej potrawy to zapowiada sie wspaniale, tyle w niej smakow i aromatow.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. z Gdyni do Gdanska do Bartlomieja, z Gdanska do Sopotu do PGSu, w miedzyczasie na piechote z Gdanska do Gdanska do Bartlomieja rowniez ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Małgoś! Ta ławka z tym ptaszyskiem - to faaajne to! :)

    Pilaw też (jako, że nie jestem już zielona ;))

    pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ah, kocham połączenia kurczaka z owocami! W ogóle smak orientu jest jednym z moich ulubionych, więc z pewnością i z przepisu skorzystam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Małgosiu, ten dom jest od strony morza między Sopotem a Kamiennym Potokiem.
    Leloop - ja też chciałam tam zamieszkać:).

    OdpowiedzUsuń
  17. ha, ha, ha wszyscy tam chcieli/chca mieszkac :)
    niezly tlok by sie zrobil ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kasiu, Leloop... No więc ja nie wiem, czy bym chciała TAM mieszkać, bo ciągle nie kojarzę tego budynku. :D Ale chyba jednak bym chciała, skoro Wy chcecie, hahaha. :D Mam nadzieję, że nie zapomnę w poniedziałek wypatrzeć tego cuda. :)

    Karolko, ano prawda. :) Taka mała miseczka, a sporo w niej dobrego. :)

    Oczko, no zwykła ławka i zwykłe ptaszysko, które brudzi miasto. :D Wolę pilaw. :D

    Cookie monster, polecam. :) Mam nadzieję, że i Tobie posmakuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wygląda przepysznie! no to są chyba moje smaki;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Takie oglądanie ludzi najbardziej mi się w podróżach środkami komunikacji podoba :) Wtedy nawet metro nie jest nudne :)
    A obiadek smakowity - same dobre smaki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Się nie zgodzę z Lipką - metro nie jest nudne. Ba! nawet można za nim zatęsknić! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwazna z Ciebie obserwatorak, widac, ze potrafisz patrzec i dostrzegasz wiele szczegolow wokol siebie.
    Co do tipsow to nigdy nie mialam, ale w ogole lubie i mam czesto dosc dlugie pazurki, no ale niestety jako, ze zjamuje sie domem, to te pazurki czesto sie lamia, krusza i mimo, iz zakladam rekawiczki do prac z chemia, to jednak dlonie cierpia.
    I tak w kolko...

    To danie, ktore zrobilas, robie czesto, choc nie wiedzialam, ze to sie tak nazywa no i w roznych konfiguracjach. Dodaje rozne bakalie do miesa z kurczaka czy indyka i ryz do tego przyprawy jakie mi sie nawina i dusze, teraz juz wiem, ze to sie pilaw nazywa! I ze to arabskie danie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Małgosiu, kiedy już minie pierwszy szok związany z życiową zmianą, przekonasz jak bardzo cieszą weekendy i wszelkie nadprogramowe wolne dni! :D I że to bardzo fajne jest :) A że codzienne podróże kolejką i komunikacją miejską mogą być fascynujące pamiętam ze studiów ;)
    Pilaw palce lizać :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam obserwować ludzi dokoła. Wiele można się o nich w ten sposób dowiedzieć... Chociaż czasem stereotypy mylą. Może ta Pani Z Tipsami była całkiem miłą babką? Hmm... Co prawda ja bym nie była w stanie mieć czegoś takiego, ale... ;))

    Pilaw - cudeńko!

    Pozdrawiam,
    Zay :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zwykły dzień? O kurczę... Zamieńmy się na zwykłe dnie ;)!
    Bo to, o czym piszesz jest niezwykłe. Pociąg, poranek, grube szkła w ładnych oprawkach. I do tego pilaw.

    Miłego (zwykłego?) poniedziałku, Małgosiu :)!

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też jeżdżę koleją ale niestety tylko 8-10 minut zajmuje mi podróż - 4 stacje i jestem pod pracą. Często kończę artykuł, częściej przeglądam przepisy w gazetach kupionych po drodze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Masz racje Malgosiu, z okien pociagu czy autobusu zupelnie inaczej obserwuje sie swiat. I dobrze, ze mozesz czytac w czasie jazdy; ja niestety natychmiast wtedy dostaje silnej migreny i choroby lokomocyjnej :/ Dlatego dlugie podroze sa czasem nieco meczace ;)
    I jeszcze tylko dodam na 'obrone' dlugich paznokci, ze da sie z nimi robic absolutnie wszystko : gotowac, pisac, sprzatac, czy co tam jeszcze. Przykladow mam na to wiele wokol siebie ;)

    A pilaw brzmi i wyglada wspaniale Malgosiu! Jestem pewna, ze bylo pysznie :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. MAłgoś, piękne zdjęcia, jak zawsze. Jedzonko mysle,ze by mi posmakowało> Wpadnę na obiadek:))

    Kochana, to Ty az do Gdyni jezdzisz? Troszkę czasu Ci to zajmuje pewnie. Oj, ja znam dojazdy i przyjazdy, w domku około 17stej, ciemno eh... wiem coś o tym. Jestem przyzwyczajona.
    Ty tez sie przyzwyczaisz,ale rozumiem,ze to może być trudne.

    Buziaczki Kochana:***

    OdpowiedzUsuń
  29. Małgosiu, a ja upiekłam bułeczki z żurawinką, które proponowałaś w WP, pyszniaste :)

    Zapomniałam dopisać,że mocno Cię ściskam:***

    OdpowiedzUsuń
  30. Pilaw - wygląda bardzo smakowicie :)
    z pewnością się na niego skuszę...

    Na ogół nie tęsknię za komunikacją miejską (hmm... kiedy ja ostatnio jakimś autobusem miejskim jechałam?), ale też lubię obserwować... i tytuły książek podglądać u współpasażerów :)

    Zaglądam już od chwili jakiejś, warto się w końcu ujawnić :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Pilaw - wygląda bardzo smakowicie :)
    z pewnością się na niego skuszę...

    Na ogół nie tęsknię za komunikacją miejską (hmm... kiedy ja ostatnio jakimś autobusem miejskim jechałam?), ale też lubię obserwować... i tytuły książek podglądać u współpasażerów :)

    Zaglądam już od chwili jakiejś, warto się w końcu ujawnić :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo apetyczne danie. :-)
    ja zawsze lubiłam sie bawić w liczenie: wymyślałam sobie jakis temat i na tym skupiałam swoja uwagę. Teraz za kierownicą nic nie widać, bo trzeba uważać. :-) Dlatego czasem lubię wsiąść do komunikacji miejskiej i pogapić się przez okno. Najbardziej jednak lubię świat z perspektywy spaceru. :-)))

    OdpowiedzUsuń
  33. Chwilowo czasy codziennego pomykania do pracy są mi odległe, ale pamiętam jaka byłam wtedy dobrze zorganizowana. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Najważniejsze aby jak najszybciej wpaść w nowy rytm.
    Pilaw wygląda niesamowicie apetycznie, chętnie bym się skusiła na miseczkę takiej potrawy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Malgosiu,
    a zdradzisz mi jedna rzecz ?
    na ktorym przystanku w Gdyni wysiadasz ?
    babska ciekawosc ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. W październiku byliśmy w Tunezji, czyli najmniej arabskim z arabskich krajów. Muszę powiedzieć, że byłam zachwycona ich kuchnią. Wspaniałe ryby i owoce morza! Lekkostrawna i smaczna kuchnia. Coś wspaniałego!

    OdpowiedzUsuń
  36. Leloop, mój detektywie. :D Wysiadam na Wzg.M. i kieruję się do samuiśkiego centrum. :D Pozdrawiam. :)

    Kruszyzno, ja bym jeszcze dodała, że nie dość, że smacznie, to jeszcze jak aromatycznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. no to pozdrow Wzgorze (dla mnie na zawsze pozostanie N. ;) ), przystanek kolejki widac z okien mieszkania moich Rodzicow :), mieszkam tam od wieku lat 4 :)
    widzialam na zdjeciach, ze teraz Wzgorze wyglada jak lej po bombie, no ciekawa jestem efektow :}
    a jezeli jeszcze pracujesz w takim niebieskim biurowcu to zaraz umre ze smiechu ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie umieraj, bo jednak nie tam. :) A dlaczego akurat tam? Znajomych masz? :)
    A co do bomby, wszystko się zgadza. Rozryli mi trasę do pracy na całego. Muszę się przeciskać opłotkami. :D

    OdpowiedzUsuń
  39. tak jakby, pracuje tam kolezanka po Twoim fachu, wiec sobie pomyslalam "swiat jest maly" ;)
    no ale wyglada, ze nie do konca ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)