poniedziałek, 2 lutego 2015

Do ostatniej skórki...


Rzecz miała miejsce dokładnie rok temu. Wtedy właśnie po raz pierwszy zdecydowałam się na kupno cytrusów sycylijskich. Nie mam tu na myśli zakupów w pobliskim hipermarkecie, czy lokalnym warzywniaku ale takich, co to jadą wprost z włoskiej farmy, aż pod drzwi domu. Tudzież, jak w moim przypadku – pod drzwi zaprzyjaźnionej osoby, która wpierw zbiera zamówienia, dokonuje zbiorczych zakupów, a potem rozdziela.


Czy są minusy? Są, a jakże. Jedna skrzynka mieści jakieś 12 kg owoców, dla których konieczne jest wygospodarowanie niemało miejsca w wiecznie zapchanej domowej lodówce. Konsumpcja z konieczności musi odbywać się raczej szybko. Przy pierwszym razie trochę też odstrasza cena. Trzeba przyznać, tanio nie jest.
Czy są zatem jakiekolwiek plusy ściągania skrzynki owoców (czy ile tam potrzeba) z tak daleka? Ano jest - jeden podstawowy i najważniejszy. Jak już spróbujesz tych soczystych, słodziutkich, ociekających deszczem soku pomarańczy, które dojrzewały na drzewie, w południowym słońcu, a nie w magazynie, posypane Bóg wie czym – to słowo daję, wszystkie inne przestają smakować...


Znalazłam jeszcze jedną zaletę, może nie tak istotną, jak objadanie się po uszy czerwonymi pomarańczami, ale przydatną w dłuższej perspektywie. Warto wykorzystać fakt, że owoce pochodzą z „dobrych” upraw, a to oznacza, że nie potraktowano ich mnóstwem chemii ani nie poddano woskowaniu. Jedyne co na nich znajdziecie to szary pył wulkaniczny, raczej pochodzenia naturalnego... . :) Skórki tych owoców świetnie więc nadają się do przetwarzania. Szkoda byłoby nie skorzystać z okazji i nie przygotować domowej kandyzowanej skórki lub ekstraktu do aromatyzowania ciast czy deserów.
W każdym razie, ja postarałam się, aby nic się nie zmarnowało. :)
Zdjęcia, które widzicie, pochodzą z zeszłorocznego „przetwórstwa”. Tegorocznym „odpadkom” z cytrusów też nie pozwolę się zmarnować. :)


A na koniec mała uwaga: to nie jest wpis reklamowy. :) 
To nie jest także wpis eko-uświadamiający (jakby tak było, to pewnie nie ruszyłabym pomarańczy, które przejechały kilka tysięcy kilometrów).
Ot, po prostu wpadłam jak śliwka w kompot i zakochałam się po uszy w pachnących i soczystych owocach z Sycylii. :)


Domowe ekstrakty cytrusowe

5 cytryn (niepryskane i niewoskowane)
5 czerwonych pomarańczy (niepryskane i niewoskowane)
2x250ml wódki (czystej)

Owoce porządnie umyć, osuszyć i i zdjąć skórki (najlepiej wyciąć ostrym nożykiem do obierania warzyw) jak najcieńszą warstwą. Tam gdzie widoczne będzie albedo (wewnętrzna, biała część skórki) – delikatnie usunąć. Pokroić skórki na dość cienki paseczki. Skórki cytryny i pomarańczy umieścić w osobnych szklanych naczyniach * i każde zalać 250ml wódki. Zamknąć szczelnie i odstawić w ciemne miejsce na min. 1 miesiąc (a najlepiej jeszcze dłużej), aby wódka naciągnęła cytrusowym aromatem.
Używać do aromatyzowania ciast i deserów.

* najlepsze byłoby szkło ciemne

9 komentarzy:

  1. Ach ale pomarańczami zapachniało :) Ja na razie należę do 'marnotrawców' ale obiecuję poprawę!Zwłaszcza po tym wpisie!Świetny pomysł z tą Sycylijską dostawą. :) Ściskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowności! wszystko! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam czerwone pomarańcze tak trudno dostępne w sklepach :(
    Boję się wchodzić na tą stronę, bo podejrzewam, że zaraz coś zamówię i tak jak Ty nie będę umiała już jeść innych owoców niż te zamówione z Włoch :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też jestem zakochana w cytrusach z Italii! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O! A ja bardzo dziękuję za namiar na taki sklep. Nawet nie sądziłam, że istnieją bezpośredni dostawcy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem uprzedzona do zakupów tego typu, gdyż kolega kupił cytrusy od jednego z takich dostawców i już na drugi dzień po dostawie na owocach pojawiła się pleśń (pomimo prawidłowego przechowywania od momentu dostawy)...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka ilość alkoholu jest prawidłowa 150ml czy 250ml?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiłam (na 250ml). Dzięki za czujność. :)
      Przy czym tak naprawdę ilość alkoholu nie jest tutaj jakaś sztywna. Wystarczy tyle alkoholu, żeby w całości zakryć skórki.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  8. Też zamawiam cytrusy z Sycylii :-)
    To znaczy, że do Gdańska przyjeżdzaja co najmniej dwie paczki cytrusów ;-)
    Ja robię z cytryn Limoncello, a skórki pomarańczowe kandyzuję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)