Powzięliśmy jakiś czas temu mocne postanowienie, by dotąd niedoceniane przez nas ryby – częściej gościły na naszym stole. Prawdę mówiąc, wstyd mi, że mieszkając w bezpośrednim sąsiedztwie dużego akwenu wodnego i mając całkiem niezły dostęp do świeżych ryb morskich i słodkowodnych – zupełnie nie wykorzystujemy tego bogactwa. Jakoś nie jesteśmy zbyt rybni, a te morskie stwory, w głównej mierze kojarzą się nam i owszem z morzem, ale... morzem tłuszczu, w którym pływają na patelni... W każdym razie taki obraz ryb towarzyszy mi od czasów zamierzchłych, bo aż z dzieciństwa. ;-\
Postanowiliśmy zatem zmienić ten stan rzeczy i odkryć ryby na nowo, i zdecydowanie w innym, bardziej zdrowym wydaniu.
Przepis, który dzisiaj podaję, podpatrzyłam w telewizyjnym programie „dzieńdobry tvn”. Od razu mi się spodobał, bo primo: ryba nie ociekała tłuszczem; secundo: towarzyszyły jej warzywa, w tym zdrowe bataty. Takie zbilansowane, jednogarnkowe danie, z którym niewiele pracy, za to efekt, głównie smakowy – pierwsza klasa! Oczywiście kluczową sprawą jest zdobycie naprawdę świeżej ryby. Nie ma bowiem nic gorszego, niż zapach jaki rozsiewa kilkudniowy morski stwór...;-(
Poranna wyprawa na pobliski rynek, zaowocowała w pięknych, świeżych, o intensywnie różowym kolorze mięsa – łososia norweskiego.
Połączenie soczystego, aromatycznego pieczonego mięsa łososia, oraz słodkich batatów – świetnie się komponuje. Do tego całość „podkręcona” słodkimi rodzynkami i jedynymi w swoim rodzaju piniowymi orzeszkami... Do tego kwaśna nutka cytryny lub limonki, mały kieliszek dobrego czerwonego wina i nic więcej nie potrzeba, by znaleźć się w kulinarnym raju... :)
Polecam serdecznie!
Łosoś pieczony z batatami
porcja na 2 osoby:
2 łyżki oliwy
2 bataty
kilka sztuk pomidorków koktajlowych
2 filety z łososia (bez skóry)
2 łyżki orzeszków piniowych
2 łyżki rodzynek
sok z ½ limonki lub cytryny
50 ml czerwonego wina (u mnie półwytrawne)
sól, pieprz
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200st. C.
Łososia umyć, osuszyć ręcznikiem papierowym. Z obu stron osolić, popieprzyć i skropić oliwą. Jeśli filety są dość duże – można pokroić na mniejsze kawałki.
Bataty porządnie wyszorować (nie obieramy skórki), pokroić na plastry grubości ok. 1 cm.
Naczynie żaroodporne wysmarować oliwą. Na dnie naczynia wyłożyć krążki batatów, oraz pomidorki koktajlowe (w całości lub połówki). Posypać rodzynkami. Ułożyć kawałki łososia. Skropić całość sokiem z limonki (lub cytryny) i zalać czerwonym winem. Posypać orzeszkami piniowymi.
Piec ok. 20 – 30 minut (ja potrzebowałam 30 min.). W połowie pieczenia warto przełożyć rybę „do góry nogami”, by równomiernie z wszystkich stron się opiekła.
Smacznego!
Ps. W oryginalnym przepisie na wierzchu ryby znajdowała się jeszcze jedna warstwa z liści świeżego szpinaku, którą ja pominęłam.
Tak, mnie tez obraz ryb z dziecinstwa niestety nie najlepiej sie kojarzy; i dlatego bardzo sie ciesze, ze w doroslym zyciu moge gotowac i jesc dokladnie to co chce :)
OdpowiedzUsuńLosos z batatami brzmi intrygujaco, przyznaje, ze nie pomyslalabym o takim polaczeniu.
I jak zwykle sliczne zdjecia Malgosiu! :)
Przepysznie wygląda, wspaniały przepis! Zdjęcia piękne!
OdpowiedzUsuńu mnie pierwsze skojarzenie z rybami, to kupne paluszki rybne, które z prawdziwą rybą niewiele mają wspólnego. Dlatego dzięki za przepis, będzie wypróbowany, jeśli tylko dostanę bataty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
P.S. Dołączam się do zachwytów nad zdjęciami!
Ja ryb nie jadam ,ale resztę chętnie bym skonsumowała .
OdpowiedzUsuńTylko gdzie kupuje się bataty ?
Bea, ano ja zdecydowanie sama też nie wymyśliłabym takiego połączenia. Niech żyje net! niech żyją książki kucharskie! :)
OdpowiedzUsuńMargot, u mnie bataty to tylko w hipermarketach widuję, no i w Bomi obowiązkowo. ;-)
A wszystkim dziękuję za miłe słowa. Dorosła kobita jestem, a rumienię się jak dziecko. ;-)
oj muszę przestać wchodzic wieczorami na blogi kulinarne, bo po odwiedzeniu Twojego jeść mi się zachciało ;)
OdpowiedzUsuńbardzo apetyczne danie
Kolejne fajne danie na Twoim blogu i śliczne, apetyczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMalgosiu, nie gniewaj sie ale... 'ustrzelilam' Cie ;) zerknij tutaj prosze http://mojakuchnia.blogspot.com/2008/10/ustrzelona.html
OdpowiedzUsuńOczywiscie udzial w zabawie tylko jesli masz na to ochote!
zdecydowanie popieram postanowienie. od dluzszego czasu w moim domu staramy sie jadac glownie ryby, choc ciagle trudno jest przekonac do nich dzieci. wiekszosc ryb jest tlusta sama w sobie, mozna je smazyc zupelnie nie dodajac tluszczu, ja dodaje odrobine masla w trakcie bo lubie polaczenie smakowe. poza tym jest jeszcze piekarnik, gotowanie na parze, no i ryby surowe, do wyboru do koloru, co kto lubi :)
OdpowiedzUsuńsledzac Twoj blog zorientowalam sie, ze mamy te same nadmorskie korzenie , gdzie rzeczywiscie mozna kupic przerozne gatunki ryb i chyba w coraz lepszym gatunku. ja mieszkam teraz w innym zakatku Europy ale tez blisko morza wiec w dalszym ciagu mam w czym wybierac :) klaniam sie
Wygląda bardzo smakowicie! :) Ciekawe połączenie, a ja uwielbiam rybki :))
OdpowiedzUsuńLeloop, bardzo mi miło, że tutaj zaglądasz. :) Chętnie bym zamieniła Bałtyk na akwen bardziej egzotyczny, jednak tylko na krótką chwilkę, żeby podelektować się tamtejszymi darami natury, ale nie dłużej... ;-)
OdpowiedzUsuńWitaj Małgosiu :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i piękne połączenia smakowe! Uwielbiam bataty, nawet takie zwykłe pieczone z solą i odrobią miodu. A połączyłaś je jeszcze z ulubioną moją rybą - bajeczny i cudowny przepis!!!
Pozdrawiam serdecznie
Olga Smile
Przepis cudowny, wypróbowałam wczoraj. Łosoś jest bardzo soczysty, świetnie kompnuję się z nim słodycz rodzynek i ..w moim wykoanniu młodych ziemniaczków lekko posłodzonych (jako, że bataty to słodkie zmieniaki, a nie miałam ich akurat pod ręką ani w pobliskim warzywniaku). Danie robi się bardzo szybko, bezproblemowo. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńKarolino, ogromnie się cieszę, że wyszło i smakowało. :)) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam. :)
OdpowiedzUsuń