Dzisiaj od samego rana (do teraz, bo wciąż rozgrywają się akcje) pod moimi oknami kręcone są sceny do filmu „Milion dolarów”. Dziesiątki ludzi „z branży”, setki kilogramów sprzętu wszelakiego, statyści – biegacze, którzy, uwierzcie od rana zrobili już prawdziwy maraton, powtarzając po wielokroć „biegane sceny”..., no i aktorzy... (z których rozpoznałam tylko Tomasza Karolaka, chyba najbardziej znanego z telewizyjnego serialu „39 i pół”) .
Co kilkanaście minut słyszę: „Milion dolarów. Scena 430! (431...,432..., 433...)” i klaps! Kamery! Akcja!
Zerkam ciekawie co jakiś czas przez okno i gdy po raz kolejny obserwuję wciąż tą samą scenę - nachodzi mnie taka refleksja... ileż cierpliwości musi być w tych ludziach... Wiem, wiem... ich praca, ich chleb powszedni... Jednak uzmysławiam sobie, że oglądając finalny produkt w kinie, czy na ekranach telewizyjnych – ja, przeciętny widz, nie myślę o tym ile wysiłku wkładanego jest w każdą najmniejszą scenę. Zapewne tych pracowitych 12 godzin, jakie już upłynęły na planie pod moim domem – przełoży się na maksymalnie kilka minut filmu.
A ja dzisiaj na przekór tej mrówczej pracy, o której mowa powyżej – pokażę deser na bis. :) Na bis, bo ponownie będzie crumble... Czyli szybko, łatwo i przyjemnie. :) Tutaj żadnych dubli być nie może, bo crumble nie można zepsuć. :D To deser dla niecierpliwych, każde podejście zawsze udane. :)
Tym razem skorzystałam z przepisu Gordona Ramsay'a. Chef proponuje świetne zestawienie smakowe: śliwki + wino marsala + ciasteczka amaretti w roli kruszonki. Świetnie brzmi, prawda? :) Ja potwierdzę, że również dobrze smakuje. :)
Zapraszam!
Crumble śliwkowe z marsala i amaretti
inspirowane przepisem Gordona Ramsay'a z książki „Zdrowa kuchnia” z moimi zmianami
500 g dojrzałych, ale twardych śliwek
2-3 łyżki wina marsala (lub likier z czarnych porzeczek)
30 g ciasteczek migdałowych amaretti
25 g zimnego masła *
50 g mąki *
1 łyżkę cukru trzcinowego *
* to mój dodatek do kruszonki; w oryginale tych składników nie ma
Rozgrzać piekarnik do temp. 200 st.C. Niewielką foremkę (u mnie 20x20cm) wysmarować masłem.
Śliwki umyć, osuszyć, wypestkować. Połówki śliwek ułożyć w foremce skórką do dołu. Skropić marsalą lub likierem.
W misce posiekać mąkę z zimnym masłem, aż powstaną grudki. Dołożyć cukier i wkruszyć ciasteczka migdałowe. Zagnieść szybko palcami kruszonkę.
Posypać śliwki kruszonką. Piec ok. 15-20 min., aż kruszonka się lekko zezłoci.
Podawać z gałką gęstego jogurtu naturalnego (propozycja G. Ramsay'a), lub lodów (propozycja moja).
Smacznego! :)
mniam! MAlgosiu, crumble wyglada niesamowicie! alez bym sobie teraz zjadla, na cieplo z galka lodow:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:*
Małgoś,
OdpowiedzUsuńale crumble..!
i te amaretti
ach..
ps. zdradź proszę, gdzie ta ulica, może jutro też będą nagrywac? (:
Małgosiu musisz mi zdradzic sekret tych pięknych zdjęc ;)
OdpowiedzUsuńCrumble pysza a z lodami to już raj;)
Widzę, że wersja bardzo wytworna :) Piękne zdjęcia i bardzo, bardzo apetyczny deser :)
OdpowiedzUsuńJesli marsala, to juz wiem, ze to dla mnie! A juz tym bardziej jesli jest szybko, łatwo i przyjemnie :))
OdpowiedzUsuńAktorow 'nowego' pokolenia niestety nie znam, wiec zazdroszcze troche mniej, ale i tak fajnie jest patrzec na powstawanie filmu od podszewki! :)
Pozdrawiam serdecznie!
To crumble na pewno oblednie smakuje :) Moge wypowiedziec sie co nieco o jego smaku bo dzis wlasnie robilam muffinki ze sliwkami i amarettini w roli kruszonki :) Czyli bardzo podoby deserek tylko w innym ksztalcie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo :)
Oj, na pewno pycha z tymi ciasteczkami!
OdpowiedzUsuńFajnie ich podejrzałaś z aparatem :)
ale miałas fajnie pod tym oknem:)) ja to bym poprosila Karolaka o autograf:P w Krakowie w mieszkaniu po sasiedzku z moja siostra kiedys krecili sceny do W11 albo Detektywow... :]
OdpowiedzUsuńa crumble superanckie! bardzo podoba mi sie pomyslunek z ciasteczkami:)
fajnie masz Małgosiu i film jak powstaje widzisz na żywo i takie jedzenie
OdpowiedzUsuńp.s fajne zdjęcia ,ale to normalka u pani :)))))
no świetnie brzmi świetnie, zwłaszcza z tymi lodami :)
OdpowiedzUsuńp.s. ladnie to tak w paparazzi się bawić? ;p
Małgosiu, a wiesz, najpierw myślałam, że chodzi o klapsy pupę ;) Potem pomyślałam, że o klaspsy- gruszki, a zagladając na bloga zobaczyłam, ze to takie klapsy! Czyz nie piękny jest nasz język?:)
OdpowiedzUsuńHi hi, moja koleżanka występowała z chłopakiem jako statystka w tej produkcji, właśnie niedawno miała spotkanie, więc pewnie o ten film chodziło :)
A crumble, kurczę, śliczne!
trzeba bylo poczestowac ekipe, pewnie byliby zachwyceni :)
OdpowiedzUsuńmialam w swoim zyciu epizod "producencki" (pod takim tytulem wystapilam na liscie plac ;) ), krecilismy 40 minutowy program baletowy w kosciele sw.Bartlomieja, najmniej bitych 7 dni a wlasciwie marcowych nocy (zeby halasow nie bylo slychac), ekipa zywila sie kawa z polska whisky i ciastkami od Pellowskiego ..., gdzie im tam do Twoich wypiekow :)
Poczciwe śliwki w poczciwym crumble. Brzmi bardzo obiecująco!
OdpowiedzUsuńOjej jaki pyszny deser! musi smakowac bosko...
OdpowiedzUsuńFajnie miałaś patrząc na film 'od kuchni', to rzeczywiscie mozolna praca... blisko mojego domu tez często kręcone sa filmy, mamy taki chrakterystyczny ryneczek z poniemieckimi kamieniczkami, wiele filmów z okresu wojny lub zaraz po tu było kręconych...ale nigdy nie robiłam zdjęc... pozdrawiam.
Małgosiu , kuszący deser - z lodami to musi być nieb w gębie ! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie widzialam jak sie kreci film, no prosze a Ty masz okazje podejrzec :)
OdpowiedzUsuńDeser mniam mniam... chyba skorzystam i wyprobuje, jesli to sie lekko, latwo i przyjemnie przygotowuje :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, skasowalam, bo dwa razy poszlo to samo!
OdpowiedzUsuńno,to mialas ekszyn pod oknami :))a crumble baaaaardzo apetycznie wyglada :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Małgoś, niesamowite to crumble! Mniam!:))
OdpowiedzUsuńA pod oknami masz jak widzę fajne widoki :) Jeszcze nigdy nie widziałam jak się "robi" film. Fajnie,ze widzisz z okienka :))
Pozdrawiam ciepło :)
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! :) W imieniu crumble. :)
OdpowiedzUsuńCo do planu filmowego - nie był to mój pierwszy raz, ale pierwszy tak blisko podglądany.:)
Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze. :)
crumble iście wytrawnie się prezentuje, a aktorką nigdy bym nie chciała być te duble muszą być wykańczające :)
OdpowiedzUsuńMalgosiu, fajnie miec taki wglad na plan flimowy.
OdpowiedzUsuńa crumble wyglada wysmienicie i sadzac po skladnikach tak samo smakuje.
Małgosiu, a wiesz że ja dziś właśnie wspominałam moje po Gdańsku spacery i zastanawiałam się co też porabiasz. Teraz już widzę, że i ciekawie i smacznie :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki :*
No to miałaś niezłą atrakcję za oknem. Pomysł na krusząnkę z amaretti do wypróbowanai. Koniecznie !
OdpowiedzUsuńBardzo fajne połączenie śliwek z marsalą.
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś wypróbuję :)
Bardzo fajne zdjęcia z planu!
..ale kto to wszystko zjada? pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że tylko raz w życiu przygotowałam crumble... a nie ma chyba nic łatwiejszego :-)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, ale masz fajne atrakcje za oknem! :D Potem będziesz mogła porównać efekt końcowy na ekranie :)
OdpowiedzUsuńCrumble też cudny (ostatnio zastanawiałam się nad zakupem amaretti i pomysłem na ich wykorzystanie ;))
o rany, wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńŚliczne te cruble!
OdpowiedzUsuńEnchocolatte, ja zdecydowanie też się tam nie pcham. :D
OdpowiedzUsuńKarolko, jak to mówią... trafiło się ślepej kurze ziarno. :D Nie powiem, nie powiem, nawet fajnie tak podglądać... :)
Tili, przyjedź ponownie, będzie kolejny temat do wspomnień. :D
Ninio 007, zdecydowanie polecam. :)
Anoushko, dziękuję. :) Przyznaję, że aparat trzymałam z duszą na ramieniu, gotowa się zabarykadować w domu w razie gdyby ktoś z planu uznał mnie za papparazzi... :D
Pchełko... spoko, spoko... porcje są niewielkie, a w domu razem ze mną aż 4 dzioby do nakarmienia. :D
.agatko. rzeczywiście, chyba nie ma...
Komarko, ano ano... to samo mi po głowie biegało.. :)
Dziękuję Kornik. :)
Eweno, śliczne to może nie (one nie są zbyt fotogeniczne), ale pyszne i owszem. :)
Rok temu jak byłam w Anglii, po raz pierwszy jadłam crumble. Od tamtego czasu chciałam je zrobić, ale jakoś mi wylatywało z głowy :) Teraz, ze śliwkami, marsala i amaretti, już muszę zrobić! Brzmi naprawdę przepysznie. A co do planu filmowego pod oknem...fajnie czasem coś takiego podpatrzyć :)
OdpowiedzUsuńJuż same śliwki z amaretti, to dla mnie genialne połączenie...a jak do tego jeszcze przeczytałam, że jest tam moje ukochane wino Marsala, to jest to już po prostu raj dla mojego podniebienia :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Wow Malgosiu, ale przepis odkrylas i udoskonalials - sliwki z amaretti to test dopiero crumble! Mam nadzieje ze zalapie sie na wegierki koncem wrzesnia i bede mogla wyprobowac przepis, bo idealnie brzmi. Powiedz mi prosze Malgos, czy w Pl mozna kupic marsale?
OdpowiedzUsuńA wracam do europejskiej stolicy knedlika, niestety wegierek tam nie maja, ale w mojej glowie juz rodzi sie pewnien plan importu :-)
Sciskam :*
crumble śliwkowe? może być dobre ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, mam nadzieję, że będzie smakowało. :)
OdpowiedzUsuńKarolciu, ach jak ten raj jest blisko... :D
Basiu, Marsalę kupisz bez problemu.
Nie wierzę... w stolicy knedlika nie znają węgierek??? A cóz to za niedopatrzenie... :D
Blk, a nie tylko może, ale i jest. :)
Pragne doniesc (choc i tak juz o tym wiesz ;) ) ze podkradlam pomysl z marsala do mojego sliwkowego crumble :) Wyszlo przepyszne, dziekuje wiec, ze sie tu z nami tym smakowitym przepisem podzielilas :)
OdpowiedzUsuńA niebawem zrobie w wersji 'oryginalnej' :)
Pozdrawiam!