Nieodmiennie zastanawia mnie cóż takiego ciągnie turystów z całego kraju (świat pominę :D) nad polskie morze...? A nad Zatokę Gdańską szczególnie?
Hmmm? Słońce, które podobno niezdrowe dla naszej skóry? Brudny (niestety!) piasek, pełen powtykanych papierosów i kapsli od piwa? Jeszcze brudniejsza woda? I sinice, które w niej zakwitają? Dzikie tłumy, koc przy kocu, że przejść trudno? Ryby, które powinny być najpierwszej świeżości, a (o ironio!) nie są?
Powiecie pewnie: uuuu! Wisielczy humor!
A nie! Nie wisielczy! :) Humor całkiem wakacyjny. :)
I tak dumam, i dumam, i odpowiedź nasuwa mi się, że szewc bez butów chodzi. :) Znaczy w przenośni. :) Bo chyba to, co mamy na wyciągnięcie ręki i tak bliskie – zupełnie nieatrakcyjne się wydaje...
Dzisiaj byłam z rodziną nad morzem. Pierwszy raz tego lata. Nie wiem czy nie ostatni... Mam dość piasku na cały kolejny rok. :) Ten schemat powtarza się co roku... Bo...na plaży jest tak nuuudno...
A mnie znów góry się marzą! Piękne, wysokie i groźne! Szlaki te już dawno oswojone i te zupełnie jeszcze nie znane...
Swoją drogą, ciekawe, czy zwyczajny góral uprawia górską turystykę... ? :) A może tak jak ja narzeka, że brudno, nudno i zwyczajnie...
Risotto z kurkami i tymiankiem
(proporcje na 2 osoby)
spora garść świeżych kurek
1 łyżka oliwy dobrej jakości
1 cebula drobno posiekana
1 szkl. ryżu carnaroli lub arborio
ok. 100 ml białego wina wytrawnego
ok. 500 ml bulionu warzywnego
kilka łodyżek świeżego tymianku
pieprz do smaku
garść świeżo utartego parmezanu
Kurki oczyścić z piasku. Jeśli bardzo są zabrudzone – przepłukać pod bieżącą wodą (zrobić to dość energicznie, by nie zdążyły wchłonąć wody) i osuszyć papierowym ręcznikiem.
W głębokiej patelni rozgrzać oliwę, wrzucić posiekaną cebulkę – smażyć do lekkiego zeszklenia. Dodać ryż, chwilę przesmażyć. Zalać białym winem – dusić, aż do wyparowania płynu. Wlać chochelkę bulionu i dodać oczyszczone kurki, i listki świeżego tymianku. Gotować, często mieszając, aż do wyparowania płynu. Bulion dolewać partiami do momentu, aż ryż zmięknie. Doprawić do smaku pieprzem. Zdjąć z ognia. Posypać świeżo utartym parmezanem. Od razu podawać.
Smacznego!
A ja uwielbiam lezec na plazy i opalac sie do upadlego :) Kiedy jezdzilam nad Baltyk nie przeszkadzaly mi ani dzikie tlumy ani brudny piasek. Gory tez lubie ale chyba troszke mniej. I risotto lubie :) Takiego z kurkami jeszcze nie jadlam :)
OdpowiedzUsuń1. Chorwacja - dno. Albo leżysz na ręczniku przy trasie międzynarodowej,a samochody jeżdżą Ci po głowie, albo męczysz się na betonowej plaży. Woda ciepła, ale temperatura powietrza na tyle wysoka, że i tak dopada Cię szok termiczny...Ponadto - kąpiel w butach (jeżowce!) obowiązkowa. Też mi atrakcja...
OdpowiedzUsuńKrym (Eupatoria)- zapomnij. Jeśli nie widziałaś tamtych plaż i nie czułaś odoru rozkładających się hałd glonów,ludzkich i zwierzęcych odchodów, wśród których siedzą wypindrzone Ukrainki i piją szampana, nie wiesz nic o brudzie. Przyjęcie w oborze - urocze! Przyzwyczajasz się po kilku dniach i znika odruch wymiotny, ale przyjemności w tym nie ma... Na innym wybrzeżu z kolei, koło Jałty,dla odmiany i towarzystwa masz meduzy wielkości bochenków chleba...
Bornholm - ciepła, turkusowa woda, najpiękniejszy piasek na świecie, odludna zatoczka i ... glony z dnia na dzień coraz bardziej cuchnące... Coś za coś.
Bansin, Niemcy - piękne plaże, swojski Bałtyk. Dobre miejsce, jeśli tylko lubi się przebywać na plaży geriatrycznej... Tylko czemu Niemcy stamtąd pchają się do tandetnego Świnoujścia?
Hel - co za ulga! Tylko tu mam kilometry plaż,wieczorne długie spacery,zachody słońca, ostre powietrze, wiatr urywający głowę, fale zalewające nogi i zimną wodę bez jeżowców, meduz jak arbuzy i kamieni raniących stopy. A że irytują niedopałki i inne śmiecie oraz hałaśliwi rodacy? - to prawda. No cóż, szczęście zmącone - jak w wierszu Podsiadły. Albo jak u Mirona - "dobrze jak nie za dobrze" ;)
Risotto z kurkami za to pyszne!
Jak to co? Pod Nagim Panem można się spotkać ;))
OdpowiedzUsuńMałgoś, ale mnie teraz połaskotałaś rosotttem. No ja nie mogę! Kurka! ;)
kurki + ryz to musi być pyszne!
OdpowiedzUsuńJa jak mam kurki to biedne się nie mogą doczekać potrawy z nimi w roli głównej, bo zostają zjedzone duszone na maśle najczęściej :P
ale wspaniałe zdjęcia, a risotto jeszcze wspanialsze :)
OdpowiedzUsuńMałgoś na plaży !!!! :)) Nareszcie!!!:))))
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne - widzę Jelitkowo i rzeźby z piasku :))
A ja lubię plażę i piasek, lubię sobie na niej poleżec i popluskać się w wodzie, lubię patrzec na bawiące się dzieci..., ale... urlop w górach :))
Mimo, ze kocham mieszkac nad morzem to na wakacje wolę góry :), albo wąskie włoskie uliczki:))
Małgoś, a risotto fantastyczne! :))
Ps.
Wczoraj szwendaliśmy się po jarmarku, oczywiście po pchlim targu przede wszystkim.
Ja stanowczo wole te cieplejsze morza ;) Jednak lezenie wsrod tlumow na plazy to zupelnie nie dla mnie niestety ;) Ale jakies odludzie z bialym piaskiem i turkusowa woda pewnie by mi sie spodobalo; a juz najlepiej, zeby niedaleko byly tez gory :))) Dlatego Szwajcaria ze swoimi jeziorami otoczonymi gorskimi szczytami nieco rozwiazala moj problem ;)
OdpowiedzUsuńA risotto wyglada bosssko!
No i jeszcze jedno, Małgoś: Twoje zdjęcia zachęciły mnie bardzo do wyjazdu nad polskie morze ;) W tym roku już jednak tam byłam, w czerwcu, by uniknąć tłumów...
OdpowiedzUsuńMalgosiu, i ja nie lubie byc nad morzem. Popieram fakt, ze tam brudno. Jestem za wniesieniem kar mandatowych dla tych, ktorzy to brudza- wtykaja pety w piasek, zostawiaja smieci... o wiele przyjemniej by bylo gdyby kazdy mogl przed wejsciem dostac smietniczke w postaci jakiegos woreczka.
OdpowiedzUsuńNo i plywac nie umiem :D A lezec na plazy nie moge bo to trudne i nudne. Wole gory.
Swietne risotto.
Małgosiu,
OdpowiedzUsuńjakie zdjęcia..
nic tylko się zachwycac
z tą nieatrakcyjnością na wyciągnięcie ręki
zgadzam się całkowicie
zawsze tęskniłam z amorzem,
za Gdańskiem
a gdy w nim zamieszkałam
to wszystko tak spowszedniało
tak to już jest
zachwyt przeradza się w codziennośc
kurki na obiad po nadmorskim spacerze? :-)
/mam taką samą miseczkę z niebieskimi wzorkami
Bałtyk jest piękny! Poza sezonem i daleko od zatoki ;)
OdpowiedzUsuńW sezonie najpewniej bym go znienawidziła...Na zawsze!
A risotto jest smaczne zawsze, nawet w sezonie ;)
Małgosiu Zemfi już Ci odpowiedziała na pytanie :)
OdpowiedzUsuńa risotto bardzo apetyczne :)
ej, panna, wybrzydzasz! Ja morze uwielbiam, choć papierosy obrzydliwe, to fakt. Ale sa miejsca, gdzie ich nie ma (mówię takze o Zatoce Gdańskiej).
OdpowiedzUsuńWystarczy przejsc się troszkę na lewo od sopockiego mola, tam się robi bardziej... dziko. Lubię tamte tereny (Kamienny Potok, itepe).
O Helu już nie wspomnę, moja droga! Puste, PIĘKNE plaże, taka dzikość, co za serce chwyta, otwarta przestrzeń i spokoj...
Ech. Tęsknię za morzem jak cholera :) Ale już niebawem, już niebawem! :)))
PS risotto mi chodzi po głowie od jakiegoś czasu, Małgoś. Twoje zdjecia dopingują mnie do działania.
Pyszności !!! Mam wielką ochotę na Twoje risotto :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu masz takie same bąbelkowe talerzyki jak moje, a teraz widzę identyczną miseczkę, do trzech razy sztuka :))
Kobieto nie grzesz! :) Plaża nudna??? :)))) Ja to chyna jestem typem człowieka co jak zalegnie na plaży to tak zostanie do wieczora... Ale Bieszczady też kocham :) Ale racja jak leży ręcnzik przy ręczniku i nie ma jak nóg wyciągnąć to już przesada. Będę jednak morze kochać miłością bezgraniczną :)))
OdpowiedzUsuńRisotto cymes! Chętnie wprosilabym się do Was na taki obiad :)
Ściskam :*
Mam dokladnie takie same wrazenia jak jestem latem w Polsce i stoje w kolejce do knajpy, bo tlumy wczasowiczow przede mna, wiem, ze ryba i tak specjalnie swieza nie bedzie, ale jak mi sie nie chce wracac do domu na obiad to nie mam wyjscia... i wkurzam sie i zastanawiam co ich tam gna?
OdpowiedzUsuńPrzeciez nad Srodziemnym woda ciepla od maja do pazdziernika (w ich pojeciu bo wg mnie caly rok), palze wielkie i szerokie i wcale nie takie drogie, zjesc mozna za pare groszy, noclegi tez az takie drogie nie sa, wiec o co chodzi?
Jakbym lubila plaze i takie wyligiwanie sie to tylko na poludnie bym gnala, ale ja tez wole spacery po lesie, miescie wiec rzadko na plazy bywam...
A co do risotta - to wracajac do polski kupilismy po drodze kobialke kurek za 25 zl i oczywiscie byla i jajecznica i bialy sosik z kurkami - pycha. Nie wpadlam na pomysl ze mozna by risotto!
Swietny pomysl!
Oh Malgosiu; ja w przeciwienstoie do Ciebie uwielbiam wode, zapach oceanu no i ten zloty piasek masujacy przyjemnie stopy. To dlatego wlasnie przeprowadzilam sie blizej oceanu mimo ze mam 64 km w jedna strone do przcy... Ale te moje dojazdy sa wlasnie rekompensowane weekendami na plazy, porannymi sesjami yogi na wychlodzonym nocna rosa piasku i wieczornymi spacerami po plazy... Plaze w New Jersey sa przepiekne! Jest duzo dzikich plazy, na ktorych trudno czasem spotkac czlowieka. Ale i te dosyc zageszczone ludzmi sa przepiekne i czyste. A co do risotto, to nalezy ono do jednych z moich ulubionych przysmakow :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, ja kocham plaże! Nawet te kamieniste w UK! Kiedy tylko mogę, jadę do miasta na plażę. Plaża Gdynia-Śródmieście jest pozbawiona sinic, kosze na śmieci widoczne, ratownicy są, papierosów i kapsli trochę jest, ale nie za dużo! Ale ja po prostu uwielbiam swoje miasto i wszystko mi się tu podoba, więc być może ta wypowiedź jest mało obiektywna:)
OdpowiedzUsuńRisotto przygotowałaś bardzo zachęcające:) Kurki u nas w domu najczęściej lądują w jajecznicy!
A ja mam Morze Północne rzut beretem, jeszcze bardziej zimne niż Bałtyk, ale z pięknymi wysokimi, urwistymi brzegami. Na plaży opalać się, byłam może ze 2 razy w ciagu 3 lat, i wywiało mnie skutecznie;)
OdpowiedzUsuńA w maju tego roku, byłam nad Morzem Irlandzkim,w Szkocji. Też zimne, ale przepiękne.
Takie risotto z kurkami, bardzo chętnie bym zjadła:)
Ja też kocham nasze morze i nasze kurorty...choc ostatnio wciąż w górach spędzam urlop to wciąż tęsknię za 'moim' kempingiem gdzie jeździlismy przez wiele lat...i za mierzeją wiślaną (choc wiem że nie jest tam czysto)...
OdpowiedzUsuńKurki i tymianek to moje smaki, risotto pewno pyszne!
Majko, opalać do upadłego...? Oj, a ja nie, nie, nie... nie lubię...
OdpowiedzUsuńAn-no, ciekawe zestawienie! :) I wiesz jakie jest moje zdanie...(nie spodoba Ci się :D)...Mam nieodparte wrażenie, że nasze plaże mogłyby stanąć w jednym szeregu z tymi najgorszymi, o których wspominasz. Ja tam wolę już z jeżowcami się kapać. :) To i tak lepiej, niż u nas, bo do naszej wody w ogóle wejść nie można, by nie wyjść z zapaleniem na skórze (5 minut w wodzie, a skóra mojego synka wygląda, jakby tarką ją potraktowano, no ale mniejsza z tym). Brud na piasku przemilczę, bo on nie robi się z sam z siebie. Taki mamy niestety piasek, jakich plażowiczów (przynajmniej tych niektórych, wszak nie wrzucę wszystkich do jednego wora).
Wiem, wiem, punkt myślenia zależy od punktu siedzenia. Pewnie, gdyby przyszło mi mieszkać w centrum Polski - też bym pędziła co wakacje na Hel. Ale mieszkam tu i w związku z tym morze kocham tylko na zdjęciach. :)
Oczko, no to kurka! do lasu, albo na stragan i do kuchni! :)
Margot, jeszcze nic straconego... :)
Miętówko, dziękuję. :)
Bea, podaj łapkę. :)
Ewo, ano nudne... W górach, to chociaż człowiek schudnąć może, jak się po tych szlakach porządnie przebiegnie. :) A do tego widoki fantastyczne. :)
Hihi, niech żyje frakcja górska. :)
Asiejko, no właśnie... powszednieje... Może czas się przenieść gdzie indziej, żeby znów za morzem zatęsknić... :) To już chyba taka ludzka natura, że tęskni się do tego, co nie jest na wyciągnięcie ręki...
Anoushko, zatem za rok, przed sezonem - przyjeżdżasz? :)
Aga, i smaczne! :)
Aniu, puste plaże na Helu??? Gdzie? Wszak to zagłębie turystyczne... :)
Addo, hihi, jestem pewna, że i ta trzecia rzecz się znajdzie. :D
Polko, ależ gdzie tam! nie grzeszę! nie ma mowy! :)
To kiedy przyjeżdżasz? :)
Wildrose, no właśnie... te śródziemnomorskie plaże jawią mi się dużo przyjemniej, niż nadbałtyckie...
Joanno D.C., a czy Ty mieszkasz zupełnie przy plaży? Ta joga tak mi się z skojarzyła z obrazami filmowymi... :)
Kasiu, a ja uwielbiam spacerować Waszym bulwarem, ale na samą plażę nie schodzę. :)
Eweno, a spacerujesz? Czy tak samo Cię wywiało, jak w przypadku opalania? :)
Kass, ale pewnie jeszcze nic straconego? I w końcu zawitasz na "swoim" kempingu?
Moi drodzy! Żeby było jasne... nikogo nie zamierzam zniechęcać. :) Każdemu wedle upodobania!
Moje zniechęcenie wynika li tylko z powszedności jaką daje mi bliskość Zatoki i tutejszych plaż. Zapewne byłoby inaczej, gdybym mieszkała z dala...
To ja z frakcji zdecydowanie bardziej górzystej :)))
OdpowiedzUsuńBuźka Małgoś :***
Mieszkam u podnóża Beskidów, ale kocham Tatry, a nad nasze morze jeżdżę ze względu na synka, żeby się jodu nałykał na cały rok. Zeszłoroczny zapas musi mu na dwa lata wystarczyć, bo w tym roku nigdzie nie wyjeżdżamy niestety.
OdpowiedzUsuńJeśli już jedziemy, to zawsze we wrześniu, już poza sezonem i to nie do tych dużych miast, ale na wieś, gdzie woda i plaże są w miarę czyste, a na spacer brzegiem można iść godzinami i nie spotkać żywej duży - tylko my i morze.. To jest to!
Kurek jeszcze nigdy nie jadłam, a Twoje risotto wygląda bardzo zachęcająco :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Małgoś risotto wygląda bosko smacznie i chętnie bym się nim poczęstowała:) Ale tego morza to ja Ci zazdroszczę;) Oj posiedziałabym sobie na plaży i się ponudziła, bardzo chętnie;) Ale tak to jest, to co mamy pod nosem, to nas nie cieszy;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMalgosia, ummmm kurki, ummmm pychota!
OdpowiedzUsuńA morze, powiem Ci zem prawie z gor i jakos zawsze wracam znad polskiego morza podlamana: pol dnia drogi, zimno, wietrznie... Ale te plaze, ten szum, te po godzinie szukania znajdowane bursztynki :-) Gory tez lubie i starm sie odwiedzac, lubie wszystko, kazda nature...
Ciekaw jestem czy to byla pierwsza i jedyna Twoja wyprawa w tym roku?
Usciski!
Małgosiu, wystarczy iść kwadrans od głównych miejsc, gdzie wylegują się turyści, a wielkie, puste połacie plazy przed Tobą :) Ja byłam na Helu dwa lata temu - wybieralismy się na wycieczki promem na jeden dzień (nie licząc sporadycznych wypadów zimą:) i tak właśnie plazowałąm. W spokoju i przy pięknej pogodzie :)
OdpowiedzUsuńPychota :) Kurki to jedne z moich ulubionych grzybków są małe i chrupiące, mogę się nimi zajadać i zajadać :)
OdpowiedzUsuńMajanko, ja też. :) Góry rulez! :)
OdpowiedzUsuńEdysiu, no tak, puste plaże z dala od tłumów - można pokochać. Ale u mnie tutaj dzikie tłumy niestety...
Atinko, ano właśnie. :) Inna rzecz, że ja zdecydowanie lepiej odpoczywam w ruchu, więc leżenie plackiem na plaży - mnie męczy. :D
Bruberii, jedyna w tym roku by usiąść na piasku i pozwolić dzieciom baby porobić. :) Była jeszcze druga, spacer bez dzieci, wieczorową porą, głównie w celach fotograficznych. :)
Cezoniu, w takim razie risotto powinno i Tobie smakować. :) Może kiedyś wypróbujesz... :)
Małgosiu zafascynowałaś mnie swoim talentem! To niesamowite przepisy. Jestem w ciazy i aktualnie napada mnie od czasu do czasu na rozne smakowite rzeczy a patrzac na Twoje dania po prostu padam! Zjadlabym wszystko na raz!
OdpowiedzUsuńTak na marginesie to zazdroszcze Twojemu mezowi i dzieciom. Maja skarb w domu! Od jutra zaczynam probowac jak beda wychodzily Twoje dania w moim wykonaniu.
P.S. rewelacyjne zdjecia!
P.S.2. dziekuje, ze dzielisz sie takimi pomyslami :).
Moniko, czerwienię się po same czubki uszu. :) Tyle miłych słów! Dziękuję za każde jedno. :)
OdpowiedzUsuńJest mi niezwykle miło, że masz ochotę próbować przepisów tutaj zamieszczonych. Życzę, by każdy się udał wyśmienicie. :) Brzuszkowi trzeba dogadzać, więc dogadzaj samymi smakołykami. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
Zdarzylam obdzwonic juz bliskie mi kobietki z super wiadomoscia o cudownych przepisach a tu sie okazalo, ze wiekszosc z nich znala Twoj blog! Znaly i nic nie mowily, nie wybacze. Z tego wszystkiego musialam zamowic lasagne na otarcie lez. Jutro ruszam na zakupy i zaczynam gotowanie, moj maz jest zachwycony. Ja jeszcze bardziej ;). Dziekuje.
OdpowiedzUsuńMoniko, nie wiem co powiedzieć... Chyba mi mowę odebrało. Sprawiłaś mi ogromną przyjemność na koniec ciężkiego dnia. Miód na moją duszę. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Oby wszystko pięknie i smacznie się udało!
Ps. Gorące pozdrowienia dla męża, oraz dla wszystkich koleżanek. :)