Czy wśród moich Czytelników jest
jeszcze ktoś, kto udział w konkursie pozostawił „na potem”?
Jeśli tak, to przypominam, że czas
powoli dobiega końca. Nie czekajcie dłużej!
A tym, którzy wcześniej nie natrafili
na konkursowy wpis – podpowiadam, że na blogu trwa właśnie prosta i przyjemna zabawa z nagrodami.
Do wygrania są przydasie marki Zeal,
ufundowane przez sklep z akcesoriami kuchennymi (klik).
Wszelkie szczegóły dotyczące
konkursu, znajdziecie TUTAJ (klik).
Termin pozostawiania komentarzy
konkursowych upływa 21 czerwca (o północy).
W temacie „rybki” - monotematycznie, czyli jak zawsze u mnie - łosoś. :)
Cóż, okazuje się, że mieszkanie nad
Zatoką i teoretyczny dostęp do świeżych, morskich ryb – nie
gwarantuje praktycznego wykorzystania potencjału.
Flądry nie lubię, za śledziem nie
gonię, a dorsza jadam od przypadku do przypadku. Za innymi rybami
również szczególnie nie szaleję. (Dla odmiany tęsknię za świeżymi krewetkami, ośmiorniczkami, kalmarami i innymi stworami :)).
Ale łosoś, od zawsze na TAK! :)
Chętnie i na wszelkie sposoby.
Dzisiaj proponuję letni, lekki obiad,
który z powodzeniem może zamienić się w drugie śniadanie,
zabierane do pracy i jedzone na zimno w postaci sałatki.
Mięso ryby macerowałam w soku z
cytryny i ugotowałam na parze. Dzięki niezbyt długiemu procesowi
parowania – mięso zachowuje soczystość i kruchość.
Podałam z cytrynowo - koperkowym
kuskusem, młodą marchewką i... rzodkiewką dla lekkiego
zaostrzenia smaku.
Jadłam obie wersje: na ciepło i na
zimno. Obie mi bardzo smakowały.
Zatem i Wam polecam! :)
Ps. Oczywiście na dzisiejszych zdjęciach znów zawitały drobne akcesoria ze sklepu www.szefkuchni.pl
Koperkowy kuskus z łososiem i
warzywami
(na 2 porcje)
ok. 250g łososia bez skóry
sok z 1 dużej cytryny
kilka gałązek koperku
Łososia umyć i osuszyć. Ułożyć w
płaskim naczyniu, skropić sokiem z cytryny, dodać koperek.
Pozostawić na ok. 30 min. do zamarynowania.
Oraz:
2 młode marchewki
kilka rzodkiewek
½ szkl. kuskus
szczypta soli (ok. 1/8 łyżeczki)
sok z ½ cytryny
ok. 1-1 ½ łyżki posiekanego drobno
koperku
sól, pieprz do smaku
ew. dodatkowa cytryna do smaku
Oczyszczone marchewki pokroić w
cienkie słupki, a rzodkiewki w plasterki.
Łososia posolić i ugotować na parze
(ok. 20 min.). Na ok. 3-4 min. przed końcem gotowania – do łososia
dołożyć słupki marchewki (marchewka po parowaniu powinna być
jędrna i ciągle lekko twarda).
W międzyczasie gdy łosoś się gotuje
– przygotować kuskus: suche ziarenka wrzucić do miseczki,
wymieszać ze szczyptą soli, oraz zalać mieszanką soku z cytryny i
niewielkiej ilości wrzątku (płynu powinno być tyle, by po
zalaniu wystawał ponad ziarenka na ok. 2-3mm). Przykryć talerzykiem
i pozostawić na kilka minut do wchłonięcia.
Gotowy kuskus rozbić - „drapiąc”
widelcem. Wmieszać posiekany koperek i doprawić do smaku pieprzem,
ewentualnie dodatkowo solą.
Podawać z dodatkiem parowanego
łososia, z marchewką, rzodkiewką i ćwiartkami cytryny.
Podawać na ciepło. Ale na zimno jest
równie smaczne i bardziej sałatkowe.
Smacznego!
ten przepis podsunę mężowi na letnią kolację dla dwojga- pyszności Małgosiu! [moja mama kupiła soczewicę- w sobotę Twoja zupa z botwinką! już mi ślinka cieknie, na samą myśl o obiedzie:)]
OdpowiedzUsuńDoris, ja się wkradnę jako trzecia. :D Mogę nawet zostać Waszą osobistą gosposią. :D
UsuńUściski. :**
Małgosia- etat wolny od wczoraj:D ja będę Twoim pierwszym "pomagierem" w kuchni ;P tylko ja nie jestem szczęśliwą posiadaczką takich pięknych sztućców i serwetek;/
UsuńMałgosiu, czy Ty nie mieszkałaś w Warszawie? tak mi się jakoś wydawało, kiedy wcześniej czytałam Twój blog... piękne kolory jak zwykle u Ciebie, pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńNigdy... :) Od zawsze Gdańsk nad Motławą. :)
UsuńPozdrawiam Marto. :)
No i widzisz, to ja nie wiem, skąd mi się to ubzdurało, w takim razie jesteś Szczęściarą:)
UsuńPięknie dobrane kolory na zdjęciu i takie bogactwo na talerzu, ze az ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zawsze tak smacznie, pachnąco, kolorowo :). Uwielbiam łososia. Z rybkami mam podobnie, choć ja akurat lubię i śledzia, i flądrę, i dorsza, ale nie jadam co dzień ;). Moze raz na 2 tygodnie, raz na tydzień i jednak najczęściej w postaci wędzonej :)
OdpowiedzUsuńPozdrówki Kochana :)
Ale wypaśna obieraczka!!!
OdpowiedzUsuńNo i tradycyjnie - Ale wypasne kolory... :)
OdpowiedzUsuńBoże, ale mi narobiłaś chęci... dzisiaj własnie kupiłam nowego Tefala do "parowania", bo stary się spalił i już mam pomysł na jutrzejszy obiadek;) Dzięki!
OdpowiedzUsuńPyszne połączenie. A tak na marginesie polecam halę Gdyni- ostatnio dopadłam świeże kalmary;)
OdpowiedzUsuńJa taką monotematyczność akceptuję, tym bardziej łosoś w towarzystwie młodych marchewek mmm :))
OdpowiedzUsuńPyszności! A te zdjęcia! Małgosi normalnie zgłodniałam ;)
OdpowiedzUsuńPięknie i pysznie!
OdpowiedzUsuńDo marynowania łosia ostatnio dodałem gin... polecam.
uwielbiam łososia pod każdą postacią, dziś u mnie pierożki z łososiem, zapraszam wkrótce po przepis !
OdpowiedzUsuńŁosoś to moja ulubiona rybka, a Twoje zdjęcia to duma polskiej blogosfery. Tyle ;)
OdpowiedzUsuńSkuszę się na pewno. Tylko - jak dla mnie - przydałaby się odrobina sosu. Ktoś ma pomysł?
OdpowiedzUsuń