wtorek, 19 czerwca 2012

A co u rybki?



Czy wśród moich Czytelników jest jeszcze ktoś, kto udział w konkursie pozostawił „na potem”?
Jeśli tak, to przypominam, że czas powoli dobiega końca. Nie czekajcie dłużej!
A tym, którzy wcześniej nie natrafili na konkursowy wpis – podpowiadam, że na blogu trwa właśnie prosta i przyjemna zabawa z nagrodami. 

Do wygrania są przydasie marki Zeal, ufundowane przez sklep z akcesoriami kuchennymi (klik).
Wszelkie szczegóły dotyczące konkursu, znajdziecie TUTAJ (klik).
Termin pozostawiania komentarzy konkursowych upływa 21 czerwca (o północy).


W temacie „rybki” - monotematycznie, czyli jak zawsze u mnie -  łosoś. :)
Cóż, okazuje się, że mieszkanie nad Zatoką i teoretyczny dostęp do świeżych, morskich ryb – nie gwarantuje praktycznego wykorzystania potencjału.
Flądry nie lubię, za śledziem nie gonię, a dorsza jadam od przypadku do przypadku. Za innymi rybami również szczególnie nie szaleję. (Dla odmiany tęsknię za świeżymi krewetkami, ośmiorniczkami, kalmarami i innymi stworami :)).
Ale łosoś, od zawsze na TAK! :) Chętnie i na wszelkie sposoby. 


Dzisiaj proponuję letni, lekki obiad, który z powodzeniem może zamienić się w drugie śniadanie, zabierane do pracy i jedzone na zimno w postaci sałatki.
Mięso ryby macerowałam w soku z cytryny i ugotowałam na parze. Dzięki niezbyt długiemu procesowi parowania – mięso zachowuje soczystość i kruchość.
Podałam z cytrynowo - koperkowym kuskusem, młodą marchewką i... rzodkiewką dla lekkiego zaostrzenia smaku.
Jadłam obie wersje: na ciepło i na zimno. Obie mi bardzo smakowały.
Zatem i Wam polecam! :)

Ps. Oczywiście na dzisiejszych zdjęciach znów zawitały drobne akcesoria ze sklepu www.szefkuchni.pl


 
Koperkowy kuskus z łososiem i warzywami
(na 2 porcje)

ok. 250g łososia bez skóry
sok z 1 dużej cytryny
kilka gałązek koperku

Łososia umyć i osuszyć. Ułożyć w płaskim naczyniu, skropić sokiem z cytryny, dodać koperek. Pozostawić na ok. 30 min. do zamarynowania.

Oraz:
2 młode marchewki
kilka rzodkiewek
½ szkl. kuskus
szczypta soli (ok. 1/8 łyżeczki)
sok z ½ cytryny
ok. 1-1 ½ łyżki posiekanego drobno koperku
sól, pieprz do smaku
ew. dodatkowa cytryna do smaku

Oczyszczone marchewki pokroić w cienkie słupki, a rzodkiewki w plasterki.
Łososia posolić i ugotować na parze (ok. 20 min.). Na ok. 3-4 min. przed końcem gotowania – do łososia dołożyć słupki marchewki (marchewka po parowaniu powinna być jędrna i ciągle lekko twarda).
W międzyczasie gdy łosoś się gotuje – przygotować kuskus: suche ziarenka wrzucić do miseczki, wymieszać ze szczyptą soli, oraz zalać mieszanką soku z cytryny i niewielkiej ilości wrzątku (płynu powinno być tyle, by po zalaniu wystawał ponad ziarenka na ok. 2-3mm). Przykryć talerzykiem i pozostawić na kilka minut do wchłonięcia.
Gotowy kuskus rozbić - „drapiąc” widelcem. Wmieszać posiekany koperek i doprawić do smaku pieprzem, ewentualnie dodatkowo solą.
Podawać z dodatkiem parowanego łososia, z marchewką, rzodkiewką i ćwiartkami cytryny.
Podawać na ciepło. Ale na zimno jest równie smaczne i bardziej sałatkowe.
Smacznego!

18 komentarzy:

  1. ten przepis podsunę mężowi na letnią kolację dla dwojga- pyszności Małgosiu! [moja mama kupiła soczewicę- w sobotę Twoja zupa z botwinką! już mi ślinka cieknie, na samą myśl o obiedzie:)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doris, ja się wkradnę jako trzecia. :D Mogę nawet zostać Waszą osobistą gosposią. :D
      Uściski. :**

      Usuń
    2. Małgosia- etat wolny od wczoraj:D ja będę Twoim pierwszym "pomagierem" w kuchni ;P tylko ja nie jestem szczęśliwą posiadaczką takich pięknych sztućców i serwetek;/

      Usuń
  2. Małgosiu, czy Ty nie mieszkałaś w Warszawie? tak mi się jakoś wydawało, kiedy wcześniej czytałam Twój blog... piękne kolory jak zwykle u Ciebie, pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy... :) Od zawsze Gdańsk nad Motławą. :)
      Pozdrawiam Marto. :)

      Usuń
    2. No i widzisz, to ja nie wiem, skąd mi się to ubzdurało, w takim razie jesteś Szczęściarą:)

      Usuń
  3. Pięknie dobrane kolory na zdjęciu i takie bogactwo na talerzu, ze az ślinka cieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U Ciebie jak zawsze tak smacznie, pachnąco, kolorowo :). Uwielbiam łososia. Z rybkami mam podobnie, choć ja akurat lubię i śledzia, i flądrę, i dorsza, ale nie jadam co dzień ;). Moze raz na 2 tygodnie, raz na tydzień i jednak najczęściej w postaci wędzonej :)
    Pozdrówki Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i tradycyjnie - Ale wypasne kolory... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, ale mi narobiłaś chęci... dzisiaj własnie kupiłam nowego Tefala do "parowania", bo stary się spalił i już mam pomysł na jutrzejszy obiadek;) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pyszne połączenie. A tak na marginesie polecam halę Gdyni- ostatnio dopadłam świeże kalmary;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja taką monotematyczność akceptuję, tym bardziej łosoś w towarzystwie młodych marchewek mmm :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Pyszności! A te zdjęcia! Małgosi normalnie zgłodniałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie i pysznie!
    Do marynowania łosia ostatnio dodałem gin... polecam.

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam łososia pod każdą postacią, dziś u mnie pierożki z łososiem, zapraszam wkrótce po przepis !

    OdpowiedzUsuń
  12. Łosoś to moja ulubiona rybka, a Twoje zdjęcia to duma polskiej blogosfery. Tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Skuszę się na pewno. Tylko - jak dla mnie - przydałaby się odrobina sosu. Ktoś ma pomysł?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)