Maja ubrała się dzisiaj od stóp do głów na różowo.
I tylko wstążki na głowie zażyczyła sobie... żywozielone. :)
Na targu przykleiła się do straganu z kwiatami...
"Czy nie rozumiesz mamo, że te kwiatuszki czekają właśnie na mnie...?"
No oczywiście! Przecież są różowe! :D
A ja upiekłam dzisiaj mini tarty.
Nie zaskoczę Was niczym nowym... Farsz z botwinki i szpinaku.
To ta sama tarta (klik!), którą już kiedyś Wam pokazywałam, tylko forma podania tym razem jest inna.
Może też skusicie się, póki jeszcze botwinka jest dostępna? :)
A tymczasem udanego, sobotniego wieczoru Wam życzę! :)
też lubię róż :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
szana,
www.gastronomygo.blogspot.com
A ja kiedyś nie lubiłam. :D
UsuńAle córcia zmusiła mnie do polubienia. :D
I okazuje się, że róż może być przyjemny. :)
Róż może być przyjemny, np na paznokciach albo na bluzce i kwiatkach. No może być:). I jest.:)
OdpowiedzUsuńJa to tylko nie lubię wszechogarniającego różu na dziecięcych dziewczęcych ubrankach,bo przecież inne kolory też są piękne :).
Tak raz na różowo, raz na zielono, na niebiesko - tak lubię :)
Śliczne te kwiatuszki,piękne zdjęcia.
Skoro jeszcze tak o różu to ja mam różowe piwonie i lewkonie też i nawet goździka brodatego, który też jest rózowo-fioletowy:).
I jest ładnie:)
Buziaki dla Was :*
Ja niedawno (wygrzewajac sie w sloncu na balkonie ;)) obserwowalam taka Rozowa Dame (tylko o wiele mniejsza od Maji), ktora mimo mlodego wieku dumnie kroczyla ze swoja rozowa torebka i opowiadala mamie o roznych Bardzo Waznych Rzeczach ;))
OdpowiedzUsuńJa od pewnego czasu tez roz polubilam, ponoc o wiele lepiej mi pasuje niz blekit, ktorego sporo mialam do pracy w szafie ;)
Milej niedzieli Malgosiu!
Wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńMalgosia, o klasykach (bo tarta z botwinka juz chyba na to miano zasluguje:) to nalezy pisac po raz wrory, o tak!
OdpowiedzUsuńz chęcią spróbowałbym takiego połączenia ;)
OdpowiedzUsuń