Nie mam ogródka. Nie mam nawet balkonu, który mogłabym zaadaptować na małe zielone gospodarstwo. Ale, żeby posiadać mały zielnik, wystarczą parapety okienne. Od kilku lat, co wiosnę, targam do domu sadzonki, które potem lądują w donicach, zamiast kwiatów. Zauważyłam pewną prawidłowość: co roku zakupuję ich coraz więcej. :)  Ogromnie cieszy mnie fakt, że mam swoje ulubione zioła „pod ręką” i w każdej chwili mogę skubnąć co nieco, by aromatycznie okrasić to co akurat przyrządzam do jedzenia. Uwielbiam się przyglądać swojemu zielnikowi, a mam tam sporo zielonej bazylii, dwie odmiany oregano, piękny majeranek, tymianek, rozmaryn, ukochaną miętę cytrynową i szałwię. A ostatnio dodałam im jeszcze towarzystwo lawendy. :) Każdego dnia rano, zaglądam do roślinek i szczegółowo je oglądam. Mam wrażenie, że rozpoznaję każdy nowy, mały listek, który akurat się wyłonił.  :) W uprawianiu ziół, najfajniejsze jest to, że tak mało wymagają zachodu. Wystarczy je podlewać i obrywać listki czy starsze pędy, by rośliny nie tylko pięknie rosły, ale dodatkowo się  rozrastały. I chociaż mój zielnik, nie jest imponujących rozmiarów i do ogródkowych grządek równać się nie może – to jednak niemal bez ograniczeń dzień po dniu korzystam z jego dobrodziejstw.
Na zdjęciu powyżej, widać fragment jednego z moich zielonych parapetów. Widoczna perspektywa może jest nieco dziwaczna, ale uwierzcie, musiałam się trochę nagimnastykować, żeby ująć w kadrze swoją zieloną dumę, a przy tym nie wypaść z pierwszego piętra. ;-))
Wczorajszy obiad, był u mnie soczyście zielony. :) Tak zielony, jak młody bób i aromatyczna bazylia. Niezwykle pięknie prezentował się na talerzu, a jeszcze lepiej smakował. Zdjęcia niestety, z powodu zbyt ponurej pogody - nie oddają prawdziwej, radosnej zieleni jaka wylądowała na talerzu. Ale właśnie na przekór tej pogodzie, było u mnie prawdziwie letnie. :)
Orcchiette z pesto z młodego bobu i bazylii
300 g świeżego bobu
3 duże garście listków świeżej bazylii (ok. 5g)
1 duży ząbek czosnku
ok. 1/3 szkl. oliwy z oliwek
4 łyżki świeżo startego pecorino lub parmezanu
Pieprz, sól do smaku
garść orzeszków pinii, zrumienionych na suchej patelni
Bób ugotować na pół twardo (po zawrzeniu wody max. 4-5 min.). Zdjąć z ognia, odcedzić, przepłukać zimną wodą. Obrać z łupinek.
Makaron ugotować al. dente w dużej ilości osolonej wody.
W międzyczasie, gdy makaron się gotuje, do malaksera wrzucić liście świeżej bazylii, czosnek i oliwę z oliwek. Porządnie zmiksować. Dodać 2/3 obranego bobu, utarte pecorino, pieprz (do smaku) i ponownie wszystko dobrze zmiksować. W razie potrzeby jeszcze odrobinę osolić. Można też dodać 2-3 łyżki wody z gotującego się makaronu, by odrobinę rozrzedzić pesto.
Makaron odcedzić. Wrzucić z powrotem do garnka. Wlać pesto i wszystko dokładnie wymieszać.
Wykładać porcje na talerze. Posypać pozostałym bobem i orzechami pinii.
Smacznego!
Smaczne na ciepło i na zimno.














