Wiele razy, nie tylko w obecnym sezonie ale i poprzednich, zastanawiałam się: o co tyle zamieszania? O co tyle krzyku z tym czarnym bzem, że wszyscy jak jeden mąż, hurtem zbierają kwiaty u progu lata? Zielsko jak zielsko, owszem całkiem ładnie pachnie (chociaż na dłuższą metę trochę zbyt dusząco), ale... bez przesady...
No to teraz już wiem. Jeśli wierzyć mitom, że bogowie na Olimpie raczyli się ambrozją i nektarem – to dzisiaj myślę, że właśnie tak musiały smakować te boskie pokarmy. Jak syrop z kwiatów czarnego bzu o cudownym, miodowym smaku i aromacie. Posmakujesz raz i nie chcesz przestać. :)