poniedziałek, 21 marca 2016

Pasztet drobiowy. Nie tylko na święta.


Kto choć raz porwał się na własnoręczne przygotowanie pasztetu, ten wie, że trudno potem, na nowo powrócić do „sklepowego”. Już nie ten smak, nie ta konsystencja i nie ta radość z jedzenia.
Osobiście przestałam kupować, gdy polecane źródło „domowej garmażerii” próbowało mnie nakarmić wyrobem z niedokładnie zmielonymi i chrupiącymi między zębami - kośćmi. Od tamtej pory hołduję zasadzie: domowy albo w ogóle.
Na Gwiazdkę zwykle piekę cięższe i bogatsze w smaku pasztety, w skład których wchodzą mieszane mięsa (kawałki wołowiny, wieprzowiny, drobiu, etc.). W Wielkanoc króluje zwykle lżejszy pasztet drobiowy. Przygotowanie obydwu rodzai jest w zasadzie podobne – ugotować mięso, zmielić, doprawić i upiec - choć ten ostatni wydaje się jakby trochę szybszy.