czwartek, 29 marca 2012

Tiffi

Nietypowo, bo niekulinarnie...
Przedstawiam naszą małą, puchatą kulkę - Tiffi.  Od wczoraj z nami. :)

Tiffi - 8 tygodni

poniedziałek, 26 marca 2012

Sałatka z nowalijek z chrupiącą chałką


Po raz kolejny mam przyjemność zaprosić Was na śniadanie do Lawendowego Domu (klik).
Tym razem rozkwitła w nim wiosna, więc i propozycja porannego posiłku jest już lżejsza, soczystsza i trochę bardziej zielona.
Z ochotą chrupię rzodkiewki w nieprzyzwoitych ilościach. Ale co tam! Kalorii w nich ledwo co!
Krajowe ogórki pachną najpiękniej i orzeźwiająco. W pracy i w domu nie kładę plasterków na kanapkę. Zjadam całe, pyszne słupki. :)
Albo łączę kilka najprostszych składników i szybka sałatka w kilka minut gotowa.
Prawda, że wiosną kuchenne scenariusze piszą się same? :)


Lekka sałatka z nowalijek z chrupiącą chałką obsmażaną w jajku
(proporcje składników dowolne)

rzodkiewki
świeży ogórek
awokado
kawałek fety
kiełki słonecznika (lub inne ulubione)
sól, pieprz
sok z cytryny
oliwa extra vergine z pierwszego tłoczenia

Oraz:
chałka (najlepsza lekko czerstwa)
duże jajka (1 szt. wystarczy na otoczenie ok. 3 kromek pieczywa)
1 łyżka mleka / na 1 jajko
szczypta soli
tłuszcz do smażenia (najlepiej masło klarowane)

Umyte i osuszone nowalijki pokroić w dość duże cząstki. Awokado przekroić wzdłuż na pół, usunąć pestkę. Łyżką wydrążyć miąższ i od razu skropić sporą ilością soku z cytryny (zabieg ten zapobiega utlenianiu i ciemnieniu miąższu). Pokroić w grubą kostkę. Dodać kiełki, oraz wkruszyć fetę. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Całość skropić odrobiną oliwy i wymieszać.

Chałkę pokroić w plastry gr. ok. 2cm.
W głębokim talerzu rozkłócić jajka wraz z mlekiem i szczyptą soli.
Kromki pieczywa zamaczać z obu stron i od razu kłaść na rozgrzaną patelnię (polecam patelnię z nieprzywierającą powłoką i oszczędne używanie tłuszczu, bowiem chałka mocno go chłonie). Obsmażać z obu stron na złocisty kolor.
Ciepłe kromki podawać od razu z sałatką z nowalijek.

niedziela, 25 marca 2012

Wiosenne zdjęcie na słodki wypiek - rozwiązanie konkursu

Wygląda na to, że wytęskniona, słoneczna wiosna i kolorowe, radosne kuchenne utensylia z kolekcji Tchibo „Czas na wypieki” - to dobrany duet.
Zostałam zasypana zdjęciami. I to dosłownie! :) Ostatnie propozycja dotarła do mnie 2 minuty przed zamknięciem konkursu. :)
Policzyłam je wszystkie: 135 fotek od 78 osób.
Widać na nich, że domowe pieczenie słodkości sprawia Wam wiele radości.
Cieszy mnie ogromnie tak duży odzew i chęć wspólnej zabawy. :)
Martwi, że nagrodzić mogę tylko dwie osoby. :(
Zatem domyślacie się, jak trudne zadanie miałam do wykonania...
Z wielu zdjęć wprost wylewała się wiosna. :) Czasem czarowała pięknym światłem, innym razem kolorowymi kwiatami w tle, albo soczystą truskawką, albo wesołym kurczakiem, albo nietypowymi pomysłami aranżacyjnymi...
Tyle tytułem wstępu. :)


 A teraz czas na rozwiązanie. :)

Bardzo miło mi poinformować, że w konkursie „Wiosenne zdjęcie na słodki wypiek” - zestawy nagród ufundowane przez Tchibo - powędrują do:

Natalii Kapsa 

zdjęcie konkursowe - autorka Natalia Kapsa

 oraz Basi / Elle – autorki bloga www.petitbonheur-blog.blogspot.com

 zdjęcie konkursowe - autorka Basia / Elle


Gratuluję Wam bardzo!
Proszę o przesłanie mailem adresu, pod który przesłane zostaną nagrody, oraz numeru telefonu.

Wszystkim pozostałym również gratuluję! i dziękuję za tak liczny udział! :)
Pozdrawiam!


PS. A w przygotowaniu kolejny konkurs z nagrodami. Zaglądajcie! :)

czwartek, 22 marca 2012

Wiosenne tarteletki szpinakowe


Wiem, wiem... Nie dałam Wam wczoraj łatwego zadania, zważywszy, że i wskazówki były zerowe. :D
Propozycje nadzienia tarteletek celowane były w słodkie nadzienie i jestem przekonana, że w dużej mierze sugerowaliście się notką o konkursie zorganizowanym wraz z Tchibo na słodki wypiek.
A tymczasem, ja nie biorę udziału w konkursie, więc mnie żadne zasady  jego nie obowiązują i skrzętnie z tego korzystam. :)


Wiosna, zwłaszcza ta w początkowej fazie – przede wszystkim kojarzy się z zielenią, więc idąc tym śladem przygotowałam wytrawne, zielone mini – tarty.
(Brawo Anno – Apsik! Byłaś najbliżej! :))
Upiekłam je w formach tarteletkowych, pochodzących z wiosennej kolekcji Tchibo „Czas na wypieki”. Ich wielką zaletą jest ruchome dno, pozwalające w bardzo wygodny sposób wydostać  wypiek w nienaruszonej formie. Dla mnie to szczególna zaleta, zwłaszcza wtedy, gdy przyjmuję gości i każdego mogę poczęstować pięknie podaną porcją.

Jeśli chodzi o tarteletki szpinakowe są bardzo proste w przygotowaniu i nie ma przy nich szczególnie wiele pracy. Przygotowanie farszu jest dziecinnie proste, a kruche ciasto można przygotować dzień czy dwa wcześniej i przechować w lodówce. Wykorzystałam tutaj mój ulubiony przepis na kruchy spód do tart wytrawnych, w którym nie ma jajek. Jest dużo bardziej kruchy i o wiele bardziej delikatny, niż ten w wersji  jajecznej.
Jeśli lubicie szpinak i tarty na słono – polecam bardzo!
A może ktoś z Was dzięki takiemu wypiekowi – szpinak polubi? :) Warto spróbować! :)


Prawdopodobnie też już po raz ostatni przypominam Wam,
że jutro o północy mija termin przysyłania zgłoszeń do konkursu
WIOSENNE ZDJĘCIE SŁODKIEGO WYPIEKU.
Nie przegapcie tej ostatniej szansy! :)
Szczegóły konkursu znajdziecie TUTAJ (klik!).


Tarteletki szpinakowe
(proporcje na 4 foremki o średnicy 12cm)

Kruche ciasto:
200g mąki pszennej (polecam krupczatkę)
100g zimnego masła (prosto z lodówki)
2 łyżeczki cukru
ok. ½ łyżeczki soli
1-2 łyżki bardzo zimnej wody

Mąkę i masło wrzucić do malaksera (lub do robota kuchennego, lub wyłożyć na stolnicę). Miksować (lub posiekać nożem), aż do pojawienia się małych grudek. Dodać cukier i sól – znów króciutko zmiksować. Dodając po 1 łyżce zimnej wody – zagnieść szybko ciasto (powinna powstać zwarta kula).
Uformować z ciasta wałek o grubości ok. 4-5cm. Zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez ok. 30 min.

Farsz:
ok. 150g mrożonego szpinaku (albo duży pęczek świeżego; mrożonego nie trzeba wcześniej rozmrażać)
1 łyżka oleju do smażenia
2 ząbki czosnku
ok. 1 łyżeczki colombo (albo dowolnej innej mieszanki curry)
2 duże jaja
1 op. (250g) ricotty
garść świeżych listków mięty (u mnie ok. 2 łyżek po posiekaniu)
sól, pieprz do smaku


Jeśli mamy szpinak mrożony:
Na patelni rozgrzać olej, włożyć mrożony szpinak i na niewielkim ogniu dusić, aż się całkowicie rozmrozi. Dodać drobno utarty czosnek i doprawić colombo – mieszając, smażyć jeszcze ok. 1 min.
Zdjąć z ognia i pozostawić do ostygnięcia.

Jeśli mamy szpinak świeży:
Szpinak umyć, osuszyć, pokroić w paski. Na patelni rozgrzać olej, wrzucić szpinak i czosnek - króciutko przesmażyć. Doprawić colombo – mieszając, smażyć jeszcze ok. 1 min.
Zdjąć z ognia i pozostawić do ostygnięcia.

W międzyczasie w misie rozkłócić jajka. Mieszając, dodać ricottę. Na koniec, do gładkiej masy wmieszać ostygnięty szpinak, posiekaną miętę, doprawić do smaku solą i pieprzem.

Piekarnik rozgrzać do temp. 180st.C.Foremki wysmarować masłem. Dno foremki można wyłożyć przyciętym do wymiaru krążkiem papieru do pieczenia (niekoniecznie).
Schłodzone kruche ciasto podzielić na 4 równe krążki. Każdy z nich rozwałkować cienko, tak by odpowiadał średnicy foremki z zapasem na wyłożenie pionowych ścianek (czyli ok. 15cm średnicy). Wylepić ciastem foremki. Kruche spody upiec „na biało” przez ok. 15-20 min. (można w tym celu ułożyć na wierzchu większe okręgi papieru do pieczenia i wsypać np. suszoną fasolę; po podpieczeniu spodów zdejmujemy papier wraz z obciążeniem).
Na spody rozkładamy farsz szpinakowy. Ponownie wkładamy do piekarnika i pieczemy ok. 35-40 min, aż masa się zetnie.
Gotowe wyjmujemy z foremek (odklejamy papier, jeśli wykładaliśmy nim spód).
Podajemy gorące. Ale smaczne są również na zimno.
Smacznego!

środa, 21 marca 2012

Pokaż kotku co masz w środku... :)

Jutro na blogu zagoszczą pyszne tarteletki.
Spróbujcie zgadnąć, jakie będą miały wnętrze? :)


Czy pamiętacie, że jeszcze tylko przez dwa dni (do piątku 23 marca – do północy) 
można przysyłać swoje propozycje w konkursie na WIOSENNE ZDJĘCIE SŁODKIEGO WYPIEKU,
w których nagrodami są kuchenne gadżety z kolekcji Tchibo „Czas na wypieki” (klik)?


Szczegóły i warunki konkursu znajdziecie TUTAJ (klik!).

Wśród nich również śliczne foremki do tarteletek – takie same jak widać na zdjęciu powyżej. Już dla samych tych foremek warto spróbować swojego szczęścia. :) Ja już je wypróbowałam i uwierzcie mi na słowo – są świetne, bardzo poręczne i wielkościowo takie „akurat” na jedną porcję. Warto je mieć! :) 

poniedziałek, 19 marca 2012

Niewyględność monitorowana, czyli rzecz o sałatkach


Z sałatkami (nie mylić z sałatami) wiadomo jak jest: wrzucić, wymieszać i najlepiej nie patrzeć, bo wyględne szczególnie nie są. :) Prawda stara jak świat. Najlepiej by było zjadać z zamkniętymi oczami, żeby nie drażnić zmysłu wzroku. :D
Unikam więc na blogu dzielenia się pomysłami na najbardziej sałatkowe sałatki, czyli te „klejone” majonezem, bo  dla mnie to zbyt duże wyzwanie. Przynajmniej jeśli chodzi o kwestię estetyczną. :D


Zebrałam się jednak na odwagę i jednorazowo (przetestuję na żywym organizmie, czy nie uciekniecie sprzed monitora z niesmakiem :)) pokażę sałatkę, którą dawniej się wprost zajadałam. Dzisiaj przygotowuję ją już tylko od czasu do czasu – w końcu taki żywot sałatek, że przebrzmiewają i ustępują miejsca nowym „wynalazkom” typu „wrzuć i zamieszaj”. :)


Ta, jest pożywna i sycąca, więc całkiem nieźle nadaje się również na wiosenny piknik, czy do pracy na drugie śniadanie. To ostatnie, pod warunkiem, że macie wytrzymałych współpracowników. :D
Moi dzisiaj jakoś dali radę i nie wyrzucili mnie z powodu zapachu jaki rozwiewa tuńczyk. :D

Sałatka makaronowa z tuńczykiem i zielonym groszkiem
(proporcje orientacyjne – można dowolnie zmieniać)

4 duże garście makaronu (np. świderki)
tuńczyk w sosie własnym (u mnie puszka 170g)
2 - 3 łyżki majonezu
ok. ½ szkl. mrożonego groszku (w sezonie lepiej świeży)
pół pęczka natki pietruszki
sól, pieprz do smaku

Makaron ugotować ale dente w osolonej wodzie. Odcedzić, przestudzić.
Tuńczyka osączyć na sicie. Natkę pietruszki drobno posiekać,
Mrożony groszek wrzucić na wrzącą wodę. Doprowadzić do ponownego wrzenia i od razu odcedzić. Ostudzić.
Wszystkie składniki włożyć do miski i wymieszać. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Smacznego!

sobota, 17 marca 2012

Z wiosennym uśmiechem :)


W mojej kuchni coraz więcej wiosennych barw.
A parapetowy zielnik wciąż mocniej i mocniej się zapełnia... :)

Miłego weekendu wszystkim życzę!
Niech Wam słońca nie zabraknie podczas spacerów! :)

czwartek, 15 marca 2012

Słodkie serduszka, słodkie wypieki


Mam ogromną słabość do maleńkich wypieków.
W swych kuchennych zbiorach posiadam naprawdę pokaźną kolekcję miniaturowych foremek. Kolorowych i tradycyjnych – w kolorach bieli i czerni. I o różnym przeznaczeniu. Uwielbiam je wszystkie. Wypieki z nich nie są wcale lepsze, ale bardziej cieszą oko i piękniej prezentują się na stole.
Moja kolekcja powiększyła się ostatnio m.in. o foremki z polecanej przeze mnie kolekcji Tchibo - „Czas na wypieki” (klik). Różowe i fioletowe foremki są przesłodkie i porwą za serduszko chyba każdą małą dziewczynkę. Moja Pszczółka jest nimi wprost zachwycona i na krok nie odstępowała mnie w kuchni, gdy szykowałam słodkości. Ba! Podebrała nawet swojemu bratu aparat i tak jak mama – uwieczniała na zdjęciach te małe cudeńka. :D
Póki co, upiekłam po prostu małe ciasta do filiżanki kawy, ale mam już pomysł na urodzinowy wypiek dla córeczki: torcik w kształcie motyla lub koniczynki, których kształt uzyskam odpowiednio układając pojedyncze sercowe biszkopty. :)


Tymczasem cały czas czekam na Wasze WIOSENNE ZDJĘCIA SŁODKIEGO WYPIEKU.
Macie jeszcze 8 dni na przysyłanie swoich propozycji.
Przypominam, że szczegóły na temat konkursu znajdziecie TUTAJ (klik).

A poza tym, czy czujecie już powiew wiosny? Dzisiaj wypatrzyłam na niektórych krzewach i drzewach pierwsze, maleńkie jeszcze pąki! Huuura! Już nie mogę doczekać się wszechogarniającej zieleni i bladoróżowych kwiatków!  Czy Wy też? :)


Kawowe serca z polewą czekoladową

Ciasto:
200g mąki
1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
2 łyżki kakao
2 łyżeczki gorącej wody
200g masła w temp. Pokojowej
100g brązowego cukru trzcinowego
2 jaja
3 łyżki syropu złocistego (golden syrup)

Polewa:
150g czekolady deserowej
2 łyżki śmietanki 30 lub 36%
1 łyżka oleju słonecznikowego



Piekarnik nagrzać do temp. 180st.C.
Foremki wysmarować masłem i oprószyć mąką. Można jednej foremki o średnicy 20cm.
Mąkę przesiać wraz z proszkiem do pieczenia do osobnej miski.
Kawę, kakao i gorącą wodę wymieszać w kubeczku, tak aby powstała jednolita, gładka, choć dość gęsta masa.
Masło utrzeć z cukrem. Cały czas mieszając – dodawać po jednym jajku, a potem syrop złocisty. Wmieszać pastę kawową, a na sam koniec dodać mąkę z proszkiem.
Wyłożyć masę do foremek.
Piec ok. 45 -50 min. Patyczek włożony w środek ciasta powinien być suchy. Ostudzić na kratce.

Przygotować polewę: połamaną czekoladę rozpuścić wraz ze śmietanką i olejem w kąpieli wodnej. Masa powinna być gładka i świecąca. Posmarować ostudzone ciasta.
Smacznego!

środa, 14 marca 2012

W serdecznym natarciu...


...z przypomnieniem o trwającym konkursie Tchibo.
Tutaj (klik) szczegóły.

poniedziałek, 12 marca 2012

O sobie. I o mnie.


Tęsknota pomiędzy jednym, a drugim całkiem obcym oddechem.
Pomiędzy każdą jedną kropelką spływającą przezroczystą rurką.
Pomiędzy minutami tak sennymi i wolnymi, że zdawały się zamieniać w wieczność.
190800 sekund bycia na NIE.
Z wyłączeniem 36000 sekund, z których nie pamiętam ani jednej.
A potem już tylko uśmiechnięte twarze najbliższych.
I trochę krótkiego odpoczynku dla nabrania sił.
I nowa tęsknota, tym razem za pracą.
Już niedługo. :)
Tyle o mnie.


A o sobie?
Nie wiem, może mi się przyśniła. A może nie.
Właśnie taka, nie inna. Na zielono.
Wiosennie. Radośnie.
Dokładnie takiej mi się chciało. Innej niż zwykle.



Soba z pistacjami i kolendrą
(na 2 porcje)

2 porcje makaronu soba
3 łyżki sosu sojowego jasnego
1 łyżka sosu worcester
1 duży ząbek czosnku – przeciśnięty przez praskę lub bardzo drobno posiekany
kawałeczek drobno posiekanej papryczki chili
garść łuskanych orzechów pistacjowych niesolonych – grubo posiekanych
garść świeżych listków kolendry

Sobę ugotować al dente (wg instrukcji na opakowaniu).
W międzyczasie przygotować sos: rozgrzać wok lub głęboką patelnię. Wlać sos sojowy i sos worcester i od razu dodać rozdrobniony czosnek i posiekaną papryczkę chili. Mieszając - doprowadzić do wrzenia na wolnym ogniu.
Zdjąć z ognia i do gorącego sosu wrzucić odcedzony makaron. Dodać posiekane pistacje i listki kolendry. Wymieszać. Podawać gorące.
Smacznego!

niedziela, 11 marca 2012

O.sobie.


Wkrótce.

czwartek, 8 marca 2012

Czas na wypieki z Tchibo – konkurs!

Czy Wy również uważacie, że wiosna to cudowny czas na wypieki? Kolorowe, lekkie i słoneczne? Jeśli tak, to mam dla Was propozycję zabawy z nagrodami... :)

Od 6 marca w stacjonarnych sklepach Tchibo, oraz w e-sklepie tchibo.pl (klik!) dostępna jest najnowsza kolekcja artykułów pod hasłem „Czas na wypieki”. A w niej sprawdzone produkty do pieczenia i dekorowania, atrakcyjne dodatki kuchenne, a także drobny sprzęt AGD. Wszystko w pięknych, ciepłych, wiosennych odcieniach różu, fioletu i zieleni, które ożywią wystrój każdej kuchni, a nas z pewnością zachęcą do przygotowywania domowych słodkości.


Wraz z Tchibo, przygotowałam dla Was konkurs, w którym do wygrania są 2 zestawy z artykułami kolekcji „Czas na wypieki” (klik!).

Każdy z tych zestawów zawiera:
- foremki do wypiekania tarteletek – z nieprzywierającą powłoką i wyjmowanym dnem
- komplet foremek do muffinów – wykonanych z wysokiej jakości silikonu
- oraz wykrawacz do babeczek i butelki do dekoracji - przydatne do wykonywania babeczek typu cupcakes



Zadaniem konkursowym jest: WIOSENNE ZDJĘCIE SŁODKIEGO WYPIEKU.

To może być dowolne ciasto, babeczki, muffinki, tarty, tarteletki, ciasteczka, czy inny słodki wypiek, ale zaaranżowane i sfotografowane w taki sposób, by czuć było powiew zbliżającej się wiosny. Sami zdecydujcie jak ją pokazać, macie absolutną dowolność. Czasem wystarcza choćby promień słońca. :)

Spośród wszystkich nadesłanych zdjęć – wybiorę dwa, które moim zdaniem będą najsmaczniejsze i najciekawsze.
Nie bójcie się! Liczy się pomysł, a nie umiejętności fotograficzne.

Zasady konkursu:

1) Jedna osoba możne przysłać od 1 do 3 zdjęć.
Ale jest warunek: 1 zdjęcie = 1 wypiek.
Jeśli więc decydujecie się na 2 lub 3 zdjęcia, każde z nich musi przedstawiać inny słodki wypiek.

2) Zdjęcia można przysyłać do piątku 23 marca (do północy) na adres pieprzczywanilia @ gmail. com (koniecznie wykasuj w adresie wszystkie spacje! inaczej wiadomość nie dotrze)

Podaj w mailu również swoje imię, internetowy nick, lub nazwę bloga, jeśli taki prowadzisz.
Jeśli chcesz, na wszelki wypadek zostaw w komentarzach pod tym wpisem notkę o wysłanych fotkach.

3) Na każde otrzymane zgłoszenie ze zdjęciem (zdjęciami) – w przeciągu 1 doby odeślę drogą mailową potwierdzającą informację zwrotną. Jeśli nie otrzymacie takiego potwierdzenia, to znak dla Was, że Wasze zgłoszenie do mnie nie dotarło. Spróbujcie więc ponownie je wysłać, upewniając się, że poprawnie wpisujecie adres mailowy adresata.

4) Rozwiązanie konkursu: w niedzielę 25 marca.


Zapraszam wszystkich! Życzę dobrej zabawy, uśmiechu i udanych wypieków! :)

niedziela, 4 marca 2012

Perskie oczko


Kto czytał przejmującą historię sióstr Aminpour – ten nieprędko zapomni mocno zarysowane kulinarne tło, jakie towarzyszy lekturze - od pierwszych stron, aż do końca. „Zupa z granatów” , oraz „Woda różana i chleb na sodzie” Marshy Mehran niesie smaki i zapachy, które jak żywe wychodzą z kart.
Książki czytałam już dawno temu, a przepis na te ciasteczka zachowałam na nieokreślone bliżej w czasie „kiedyś tam...”.
W książce znajdziecie je pod hasłem „ciasteczka z ciecierzycy”. Ja nadałam im swoją własną nazwę. Perskie oczko. To było moje pierwsze skojarzenie, gdy wyjęłam je z piekarnika... :)


Przyznaję, że przepis mocno zmodyfikowałam i trudno doszukiwać się teraz oryginału. Nie zmieniły się jednak najważniejsze składniki: mąka z ciecierzycy, kardamon i pistacje. Reszta (również zmieniony sposób wykonania) to już zupełnie inna bajka.
Ciasteczka mają bardzo, ale to bardzo nietypowy i charakterystyczny smak. Dlatego polecam je tylko tym, którzy znają i lubią smak mąki z ciecierzycy. O tym jak pięknie pachną najlepiej przekonać się samemu. Zapach kardamonu najsilniej roznosi się, gdy ciasteczka złocą się w piekarniku. Potem aromat w kuchni nieco zanika, ale podczas chrupania znów przyjemnie się uwalnia.


Ciasteczka z ciecierzycy
pierwotnie inspirowane przepisem z książki „Woda różana i chleb na sodzie” Marsha Mehran (jednak z dużymi moimi zmianami)

100g zimnego masła
2 szkl. mąki z ciecierzycy
1 szkl. brązowego cukru trzcinowego
2 ½ łyżeczki mielonego kardamonu
1/8 szkl. oleju z pestek winogron (w oryginale kukurydziany)
ok. 2 łyżek bardzo zimnej wody
garść łuskanych orzechów pistacjowych (niesolonych)

Masło, mąkę z ciecierzycy, cukier i kardamon wrzucić do miski i posiekać (nożem lub malakserem). Wlać olej, zimną wodę i dość szybko zagnieść ciasto w zwartą kulę. Uformować z ciasta wałek średnicy ok. 5cm. Zawinąć w folię spożywczą i chłodzić w lodówce ok. 30min.
Schłodzone ciasto pokroić ostrym nożem w krążki grubości ok. 6-7mm. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. W środek każdego krążka wcisnąć po jednej pistacji.
Piec w piekarniku rozgrzanym do 170st.C przez ok. 12-15min.
Ciasteczka po wyjęciu będą lekko miękkie, ale w trakcie studzenia – stwardnieją.
Smacznego!