Długo się zastanawiałam, cóż tu z siebie dzisiaj wydusić, zanim przejdę do przepisu...
Przez głowę jak błyskawica przeleciała mi myśl: PEAN! Wiersz, piosenkę, epopeję – cokolwiek! byle tylko „wywielbić” pod niebiosa mojego ulubionego morskiego stwora.
Cóż, poeta ze mnie kiepski. Nie potrafię...
cytowana poniżej scena: od 1:53 min.
Potem przypomniała mi się scena z „Forrest Gump'a”, w której Baba (kto oglądał, ten wie, że Baba wiedzę o krewetkach miał w małym palcu) opowiada Forrestowi o krewetkowym interesie. I o tym, co z krewetek można przygotować:
„(...) można je smażyć, gotować, dusić, piec. Są szaszłyki z krewetek, krewetki w tomacie. Krewetki w zalewie, krewetki smażone w głębokim tłuszczu, panierowane. Krewetki z ananasem, krewetki z cytryną. Krewetki z kokosem, krewetki z papryką. Zupa z krewetek, gulasz z krewetek. Sałatka z krewetek, hamburger z krewetek. Kanapka z krewetkami... Iiii..., to chyba wszystko...”