„(…) Kiedy miałem trzy lata, wybiegałem na podwórko za każdym razem, gdy słyszałem gdakanie naszej kury Julie, która tak obwieszczała, że właśnie zniosła jajko. Delikatnie brałem je jeszcze ciepłe i pędziłem z nim do kuchni. Mama trzymała je w dużej misce, która latem wypełniała się po brzegi; zimą Julie składała tylko jedno czy dwa jajka tygodniowo, ale tak samo ją kochaliśmy.(…)”
Takim wstępem w kulinarny świat wprowadza czytelnika Michel Roux w swojej książce „Jajka”. W książce ładnie wydanej, z pięknymi zdjęciami i wydaje się – ciekawymi przepisami. W książce, którą nabyłam krótko po tym, jak Liska barwnie opowiadała o tym znanym (oczywiście nie dla mnie ;-)) francuskim kucharzu. I przyznaję, warto było. :)
No tak…, ja nigdy w całym swoim już …dziesięcioletnim życiu, nie podebrałam żadnej kurze jajka. ;-) Jakoś nie było okazji. Może gdyby choć jedna babcia była zamieszkała na wsi…, a tymczasem taki nieurodzaj w dostępie do ptasio – zwierzęcego folwarku. ;-)
Chociaż jestem na wskroś miastową kurą domową ;-)) i prawdę mówiąc, osobistego życia wiejskiego nie potrafię sobie wyobrazić - to jednak od czasu do czasu dopada mnie mała nostalgia, jak byłoby fajnie mieć własne grządki z ziołami, pomidorami, ukochaną fasolką szparagową, sałatą… A własne, świeże jajeczko… hmmmm… Wyjść przed dom do ogródka i zebrać młode ziemniaczki, sięgnąć po książkę i przygotować zdrowy, wiejski posiłek. :) Fajnie, prawda?
Po tych sielskich obrazach, wraca jasność umysłu: chwila, chwila…, a kto godzinami, dzień po dniu, w pocie czoła, w upale, czy zimnie – pracowałby w ogródku na te dary przyrody?
Zatem niech stanie jednak na ziołach w doniczce na parapecie, oraz jajkach i warzywach z pobliskiego targu, w samym sercu miasta. Mojego miasta. A w centrum tego miasta ja, pan Roux i hiszpańska tortilla. :)
Hiszpańska tortilla z kiełbasą chorizo
Wg Michel’a Roux’a, z moimi minimalnymi zmianami
100 ml oliwy z oliwek
400 g dobrej jakości ziemniaków, obranych, pokrojonych w kostkę (u mnie 500 g młodych ziemniaczków)
2 grubo poszatkowane czerwone cebule
200 g kiełbasy chorizo, bez skórki, pokrojonej w 2-3 mm plasterki
1 zmiażdżony ząbek czosnku
sól, pieprz do smaku
2 łyżki posiekanej natki pietruszki (ja zamieniłam na świeży koperek i szałwię)
6 jajek
Na patelni o średnicy 20-22 cm (i glębokiej na 4 cm) rozgrzewamy 2/3 oliwy. Kiedy jest gorąca, wrzucamy ziemniaki i smażymy na średnim ogniu przez ok. 10 min.
Dodajemy cebulę, lekko solimy i smażymy następne ok. 10 min.
Wrzucamy kiełbasę chorizo, razem z czosnkiem i ziołami. Mieszamy, uważając by nie rozgnieść ziemniaków. Przesmażać przez 2 min.
Zdjąć z ognia, przełożyć wszystko na talerz i odstawić, żeby trochę przestygło.
Zlać z patelni zostały tłuszcz, przetrzeć patelnię ręcznikiem papierowym.
Jajka lekko roztrzepać w dużej misce, doprawić solą i pieprzem.
Połowę pozostałej oliwy rozgrzać na patelni. Przestygnięte ziemniaki włożyć do miski z jajami, delikatnie wymieszać. Całość przelać na patelnię. Smażyć na średnim ogniu, co kilka minut mieszając bokiem widelca, jak przy przyrządzaniu omleta.
Kiedy jajka częściowo się zetną, zaniechać mieszania; maksymalnie zmniejszyć ogień i smażyć przez 2-3 min., do momentu, aż dół będzie prawie całkiem wysmażony.
Zsunąć tortillę na odpowiednio duży talerz. Patelnię ponownie lekko wysmarować oliwą. Tortillę przykryć patelnią; całość odwrócić tak, by tortilla znalazła się na patelni. Smażyć kolejne 2 minuty, tak by z obu stron była jednakowo zapieczona i miękka w środku.
Przełożyć tortillę na talerz. Podawać w całości albo pokrojoną.
Smacznego!