niedziela, 5 lipca 2009

Pieczone ziemniaki i orzechy ze śliwką, czyli Weekendowa Piekarnia #38


Z pewnym niepokojem myślałam o tym, że w upale jaki (w końcu) nawiedził moje strony – przyjdzie mi rozgrzewać na pełną niemal parę piekarnik, by przygotować mój nieoceniony kamień... Serio, serio, po ostatniej edycji WP byłam niemal przekonana, że na czas żaru z nieba, piekarnię przyjdzie mi z dużą przykrością zamknąć i rozpocząć konsumpcję zamrożonego pieczywa, które szczęśliwie poczyniłam w ostatnim czasie. I być może tak by się właśnie stało, gdybym jednak wiedziona ciekawością przemożną – nie zajrzała na blog Ani do Mojej małej kuchni, która to na ten tydzień przygotowała przepisy na dwa chleby autorstwa samego Jeffreya Hamelmana (z jego książki "Bread"). Wystarczył jeden rzut oka i całe moje “gorące obawy” w łeb wzięły. :D Myśl o pieczonych ziemniakach (które wielbię całym sercem!) w jednej chwili spowodowała, że zapachniało mi tak intensywnie... Zaś wspomnienie o chlebku ze śliwką i orzechami laskowymi – przyniosło nie mniej aromatyczne doznania. :) Nie było rady! Piekarnia musiała i tym razem ruszyć! I jak dobrze, że ruszyła! :) Zresztą korzyści były dwie, bo oprócz absolutnie przepysznego pieczywa – miałam też jeden z bardziej wyczekiwanych w moim domu obiadów – pieczone młode ziemniaczki z pysznym sosem tza - tziki. Zadowolenie pełną gębą, którego nawet piekielne temperatury nie zniweczyły. :D
Ponieważ jednak obiad był jedynie efektem ubocznym (acz niewątpliwie pysznym, że paluszki lizać), więc zostawiam jego temat na boku.


Będzie o głównych bohaterach dzisiejszego wpisu, czyli o chlebie. I bułkach. A tak, tak, o bułkach, bo skorzystałam skwapliwie z podpowiedzi Gospodyni Ani i zrealizowałam pomysł, by chleb z orzechami i śliwką - zamienić na śliczne, krągłe bułeczki. Dość powiedzieć, że wyszły re-we-la-cyj-ne! :) Mięciutkie wewnątrz i z lekko chrupiącą skórką na zewnątrz. Uprażone orzechy laskowe i śliwka kalifornijska – samo pyszne zdrowie zamknięte w delikatnym miąższu. Za takie pieczywo w porządnej piekarni (a mam jedną godną nazwy “PIEKARNI” w swoim mieście) trzeba było płacić niemałe kwoty. Moje własne bułeczki były z pewnością tańsze, a smakowały tak, że niech drżą wszystkie piekarnie, bo na mnie chyba nie prędko zarobią. :D

Czas na słowo o drugim wypieku. Mój chleb z pieczonymi ziemniakami zyskał dodatkowe aromaty, bowiem dorzuciłam do ciasta zarówno słodki w smaku pieczony czosnek, jak i listki świeżego rozmarynu. Ciasto dość luźne mi wyszło, w związku z tym miałam problem z utrzymaniem kształtu bochenka. Zaraz po tym jak wyłożyłam go z koszyczka, w którym wyrastał - rozłożył się prawie jak naleśnik. :D Co prawda rozgrzany kamień nieco wypchnął go do góry, ale jednak ostateczny efekt wizualny nie był szczególnie zadawalający. Jednak jeśli chodzi o smak – tutaj nic nie mogę zarzucić. Pycha! Pycha! Pycha! :) Jedna kromka na raz – to za mało! :)
Podsumowując, z obu wypieków jestem wielce zadowolona, oba baaaardzo nam smakowały, z minimalnym wskazaniem na plus dla chleba z ziemniakami. :)

Aniu, dziękuję za tak pyszne przepisy! To była ogromna przyjemność wziąć udział we wspólnym piekarzeniu. :)
Alu, dziękuję za Weekendową Piekarnię! :)



Chleb z orzechami laskowymi i suszonymi śliwkami (na zakwasie)
cytuję za Anią z bloga Moja mała kuchnia - przepis Jeffreya Hamelmana z książki "Bread"

zaczyn:
100 gr mąki pszennej chlebowej
60 gr wody
20 gr zakwasu (pszennego w przepisie oryginalnym)

ciasto właściwe:
275 gr mąki pszennej chlebowej
125 gr mąki pszennej razowej
270 gr wody
25 gr miękkiego masła
10 gr soli
7-8 gr świeżych drożdży
zaczyn
60-65 gr orzechów laskowych
60-65 gr suszonych śliwek (np. kalifornijskich), grubo pokrojonych

Mieszamy składniki zaczynu aż się dobrze wymieszają - powstanie bardzo gęsta masa. Przykrywamy i zostawiamy na 12-16 godzin.
Zanim weźmiemy się do wyrabiania ciasta należy wyprażyć orzechy - w tym celu nagrzewamy piekarnik do temperatury 180-200 C i wysypujemy orzechy (całe) na blachę. Wkładamy do piekarnika (środkowa półka) na 8-12 minut. Później po wystudzeniu skórka powinna bardzo łatwo schodzić, wystarczy potrzeć kilka orzechów między dwoma dłońmi. Same orzechy powinny być lekko brązowe z wierzchu. Tak wyprażone orzechy dadzą bardzo piękny aromat naszemu chlebowi.
Gdy mamy gotowy zaczyn mieszamy składniki ciasta - zostawiamy na razie osobno orzechy i śliwki dodamy je później - tuż przed końcem wyrabiania. Ciasto wyrabiamy aż do uzyskania średnio rozwiniętego glutenu. Będzie ono trochę luźniejsze, czym nie należy się przejmować, gdyż orzechy i śliwki przyjmą część wilgoci. Pod koniec wyrabiania dodajemy orzechy ze śliwkami i wyrabiamy jeszcze krótko do ich równomiernego wymieszania się.
Zostawiamy ciasto przykryte do wyrośnięcia na 1 - 1 1/2 godziny.
Jeśli ciasto wyrasta godzinę to nie musimy go składać, jeśli ma wyrastać 1 1/2 godziny to składamy je raz po 45 minutach.
Kształtujemy bochenek i dajemy do wyrośnięcia do koszyka lub przekładamy ciasto do przygotowanej wcześniej foremki (wysmarowanej tłuszczem i wysypanej otrębami). Tutaj Hamelman pisze, że można z powodzeniem upiec z tego przepisu bułki - wtedy dzielimy ciasto na przykład na 8 części, kształtujemy bułki i zostawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia.
Tak przygotowany chleb / bułki powinny wyrastać około 1 godziny.
Nagrzewamy w międzyczasie piekarnik do 235 C i gdy chleb jest gotowy wkładamy go do piekarnika i pieczemy z parą. Po 15 minutach skręcamy temperaturę do 215 C i pieczemy dalsze 25-30 minut.
Gotowy chleb studzimy na kratce.


Chleb z pieczonymi ziemniakami (na drożdżach)
cytuję za Anią z bloga Moja mała kuchnia - przepis Jeffreya Hamelmana z książki "Bread"

pate fermentee:
150 gr mąki pszennej chlebowej
98 gr wody
3 gr soli
0,3 gr świeżych drożdży (dosłownie odrobinka - tyle co ziarnko słonecznika)

ciasto właściwe:
275 gr mąki pszennej chlebowej
75 gr mąki pszennej razowej
217 gr wody
9 gr soli
6 gr świeżych drożdży
125 gr pieczonych ziemniaków
pate fermentee
opcjonalnie - zioła lub pieczony czosnek (więcej informacji na końcu przepisu)

Przygotowujemy najpierw pate fermetee - czyli najpierw rozpuszczamy drożdże w wodzie, potem dosypujemy mąkę i sól i mieszamy do uzyskania gładkiej konsystencji. Przykrywamy i odstawiamy na 12-16 godzin.
Zanim przystąpimy do przygotowywania ciasta musimy upiec ziemniaki (najlepiej w piekarniku). J.Hamelman razi by tylko porządnie umyć ziemniaki i zostawić je ze skórką (później da ona ładny efekt optyczny w chlebie). Upieczone ziemniaki po ostygnięciu siekamy.
Gdy mamy już wszystko gotowe mieszamy składniki ciasta bez pate fermentee. Wyrabiamy kilka minut by wszystko dobrze się wymieszało. Dodajemy wtedy pate fermentee (najlepiej podzielić na małe kawałki co ułatwi mieszanie) i wyrabiamy ponownie. Ciasto będzie miało dosyć gęstą konsystencję, lecz ziemniaki zawierają w sobie dużo wilgoci i należy być bardzo ostrożnym z dodawaniem zbytniej ilości wody podczas wyrabiania ciasta. Ciasto po wyrobieniu powinno być elastyczne i mieć średnio rozwinięty gluten. Przed końcem wyrabiania ciasta możemy dodać inne dodatki, o których mowa na końcu przepisu.
Przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia na 1 i 1/2 godziny. Po 45 minutach wyrastania składamy ciasto.
Po tym czasie kształtujemy początkowo bochenek i zostawiamy na chwilę na omączonej lekko stolnicy gładką powierzchnią do dołu przykryty ściereczką. Po 10-20 minutach ostatecznie kształtujemy nasz bochenek (okrągły czy podłużny) i wkładamy do wyrastania do koszyka (lub odpowiednio przygotowanej foremki). Przykrywamy i zostawiamy na 1 godzinę 15 minut do ponownego wyrośnięcia.
Nagrzewamy w tym czasie piekarnik do 230 C. Chleb po wyrośnięciu nacinamy i wkładamy do piekarnika i pieczemy z parą. Gdy na chlebie pojawi się kolor uchylamy na chwilę drzwiczki piekarnika by pozbyć się pary i dopiekamy w suchym piekarniku. Chleb piecze się około 40 minut. Nabierze on od ziemniaków pięknego koloru i gdyby ciemniał zbyt szybko, należy obniżyć temperaturę do 220 C. Chleb musi się wypiekać stosunkowo długo co spowodowane jest wilgocią w ziemniakach.
Gotowy chleb studzimy na kratce.

Opcjonalnie można do tego chleba dodać różnych ziół by urozmaicić jego smak. Zioła dodajemy pod koniec wyrabiania ciasta.
Na przykład można dodać świeżego rozmarynu - posiekane listki. Proporcje to 1% wagi rozmarynu w stosunku do wagi mąki - czyli w naszym przypadku 500 gr mąki - 5 gr rozmarynu.
Innym dodatkiem jest szczypiorek (również posiekany) - w stosunku 1,5 - 2 % (czyli 7-10 gr).
Możemy też dodać pieczony czosnek w proporcji 3% (15 gr). bierzemy świeżą główkę czosnku i ucinamy jej górną część. Czosnek skrapiamy oliwą i pieczemy w piekarniku w 180 C - aż zmięknie. Jak przestygnie - wyciskamy upieczone ząbki czosnku i dodajemy do wyrabianego ciasta na początku razem z ziemniakami.
W końcu można zrobić kombinacje pieczonego czosnku i ziół - jak kto lubi!

33 komentarze:

  1. Małgoś, Ty jak zawsze potrafisz opisać wszystko tak pięknie, ze aż zapach unosi się z monitora, zapach pieczonego chlebka i bułeczek. Cudowne zdjęcia są dopełnieniem. Całość boska jak zawsze! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu bułeczki wyglądają przepięknie:) nie wiem jak smakują ale pisząc tak slicznie wiem ze są pyszne:)
    chlebek, wiem bardzo dobrze jak smakuje:) jest przepyszniascie pyszny, smakuje jakby sam byl pieczony w ognisku:D
    bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia, zresztą jak zawsze:))

    OdpowiedzUsuń
  3. czy mogę się wprosić na choć jedną kromeczkę? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czy z tych przepisów chleb MUSI sie udać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Malgosiu! Ja w te upaly trzymam sie z dala od piekarnika ;)
    A chleby (i zdjecia) jak zwykle nader smakowite :)
    Tez je kiedys upieke ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Majanko, ojej, czerwienię się jak mała dziewczynka... Zawsze mnie tak komplementujesz... Dziękuję. :)

    Viridianko, dobrze mówisz.:) Chlebek jest przepyszniaście pyszny. :)

    Kini, jedną, dwiema, trzema...ile dasz radę. :)

    Beato, nie wiem, co odpowiedzieć na tak postawione pytanie... :) Moim skromnym zdaniem przepisy są świetne, trudno w nich coś napsuć... Pieczywo jak widać na zdjęciach i moich, i u wielu innych blogowiczek, które zdecydowały się w tym tygodniu na te wypieki - chleby wychodzą bardzo ładne, ale przede wszystkim bardzo smaczne. Natomiast, chyba nigdy nie można gwarantować, że coś "musi", bo jak wiadomo różne przypadki chodzą... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bea, koniecznie! :) Upiecz przy najbliższej okazji! :) Myślę, że nie pożałujesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześliczne wypieki !!! Zdjęcia jak zwykle "z górnej półki" :) Zawsze mam dylemat co bardziej podziwiać danie, czy fotki :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Heh, tak chleb z samym pomidorem... choć mniemam, że niczego więcej do szczęścia nie potrzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Małgosiu , upał może i był , efekt uboczny pieczone ziemniaki pewnie tez znakomity ,ale same wypieki :)))
    Niech drżą piekarnie ,bo Małgosia nadchodzi ****
    Wyglądają bardzo ,bardzo apetycznie
    i wiem ,że takie są .....
    Dziękuję za wspólne pieczenie

    OdpowiedzUsuń
  11. rzeczywiście śliczne te bułeczki, kuszą niezmiernie swoim wyglądem, a Twój opis jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Malgosiu, swietnie Ci wyszly! Dziekuje, ze sie przylaczylas! Serdecznie pozdarawiam,

    OdpowiedzUsuń
  13. ja nie doszlam do pieczenia na weekend,a strasznie mi sie podoba ten chlebus z orzechami i sliwkami,moze kiedys go upieke,a Ty zaszalalas i oba upieklas!!!podziwiam-pieknie Ci wyszly Malgosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie, ja tu żadnych naleśników nie widzę! a chleb i bułeczki wyglądają bosko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Malgosiu, widze ze mamy te same obawy - na ostatnie dni zaplanowalam chleby, drozdzowki, tu zar leje sie a ja dodatkowo podgrzewam atmosfere, piekarnikiem :-)
    Cudne wypieki, chleb bardzo mnie kusi, az boje sie pomyslec ze czeka mnie kilka tygodni bez wlasnorecznie pieczonego chleba...
    Pozdrowiania sle!

    OdpowiedzUsuń
  16. Małgosiu, i bułki i chleb wyszły Ci rewelacyjnie! Na pewno nawet najlepsza piekarnia nie ma takiego pieczywa. To domowe ma i serce i duszę:)

    OdpowiedzUsuń
  17. No i upiekłaś oba i to piękne, a ja do tej pory nie zdecydowałam, który upiekę. Chyba jednak wybiorę ten z ziemniakami, bo można ziół dodać...

    OdpowiedzUsuń
  18. smaku mi narobiłaś tym postem! Idę czym prędzej zjeść śniadanie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Małgosiu, a u Ciebie jak zwykle genialne zdjęcia. Powalasz mnie na kolana, naprawdę.

    Niedawno wróciłąm i dopiero nadrabiam zaległosci, na razie głównie oglądając zdjęcia i czytając nagłówki, więc wybacz brak odniesień co do treści...:) Z resztą zdjęcia mówią same za siebie, kochana.

    Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  20. Małgosiu! Dopiero co ochłonęłam po oglądaniu tej Twojej zupy, a tu, w kolejnym poście, jeszcze pyszniejsze rzeczy! Zapachniało pieczonymi ziemniakami... Mniam ;).

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję Ado. :) Zawsze mam ten sam dylemat czytając / oglądając inne blogi. :)

    Agatko, w wypadku chleba z pieczonymi ziemniakami, mnie by nawet samo masło wystarczyło. :)

    Margot, nie chcę się licytować, ale cała przyjemność udziału w WP jest po mojej stronie! :D

    Ago-aa, a gdzie się podział Twój zryw piekarniczy? :)

    Aniu, ja ze swojej strony raz jeszcze dziękuję za fantastyczne przepisy! :)

    Gosiu, zanim upieczesz ten pierwszy raz - zastanów się bardzo dobrze. Bo ten pierwszy raz jest jak haiku, uzależnienie murowane. :D

    Aklat, hahaha! na zdjęciach naleśnik jest zakamuflowany, ale w rzeczywistości nie da się go ukryć. ;-)

    Basiu, a gdzież teraz wylądujesz w swych wojażach, że pieczenie będzie niemożliwe?

    Kasiu, święte słowa! :)

    An-no, a może i na drugi też się skusisz? :-)

    Enchocolatte, mam nadzieję, że głód już zażegnany? :)

    Aniu, już jesteś?! O matko, jak to szybko minęło... Dopiero co życzyłam Ci udanego pobytu w T. Mam nadzieję, że nie pożałujesz nam pięknych zdjęć z wakacji? :)
    Za takie komplementy ogromnie dziękuję. Znów czerwienię się po same uszy... :)

    Olalala, bardzo mi miło. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaraz zaraz cos tu przegapilam! Tyyyle wypiekow? I Ty mowisz ze nie bedziesz odpalala piekarnika? :)) No wiesz :) Cuda spod Twoch rak wychodza CUDA
    Pozdrawiam dla odmiany desczowo :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedyś upiekę. Kiedyś... Piękne!

    Wiem, wiem, powtarzam się nieustająco, ale ja naprawdę cierpię na koszmarny brak czasu :/ Gdyby tak doba miała 48 godzin, byłoby znacznie łatwiej żyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Swietne te wypieki! Przylaczylem sie do weekendowej piekarni i mam dwa chleby nawet jeszcze w domu... i prawie zero czasu, zeby sie podzielic rezultatami na blogu://

    Małgosia - muszę Ci podziękować za ostatnią zupę, wczorajszy obiad i dzisiejszy lunch - ziemniaczana z bobem i boczkiem zrobiła małą furorę:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak pięknie napisałaś o tych swoich kulinarnych poczynaniach w trakcie weekendu,że aż się obśliniłam:P i.. mam zamiar w niedalekim czasie upiec te bułeczki!:DDD

    OdpowiedzUsuń
  26. Śliczne chlebki...a ja dzisiaj odmrożony jadłam...;))

    OdpowiedzUsuń
  27. Ania z Gdańska7 lipca 2009 01:16

    Łał rewelacyjne chleny! Szczególnie te bułeczki strasznie kuszą :) Nigdy nie miałam do czynienia z zakwasem więc mam pewne obawy co do pieczenia chleba.

    Przy okazji pytanie z ciekawości- gdzie w Trójmieście jest ta PIEKARNIA?:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Małgosiu jak zwykle pysznie i przepięknie. Ja na moje nieszczęście mam całkiem niezłą piekarnię niedaleko. Ale może po urlopie zabiorę się wreszcie za pieczywo.

    OdpowiedzUsuń
  29. Małgosia, wyjechałam na chwilę, a Ty widzę nie obijałaś się tylko roboty miałaś sporo. Wszystko śliczne. Chleb z boczkiem gruszkami itd był świetny. Muszę zrzucić zdjęcia do kompa i pokazać co mi wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  30. Poleczko, póki co odpalam i się gotuję. Ale wiesz, nawet jeśli w końcu będzie krótka przerwa - to niewiele się zmieni, bo mam sporo pieczywa na czarną godzinę zamrożonego. :)

    Anoushko, naprawdę Cię rozumiem! Ileż czasu ja odkładałam domowe pieczywo... Miałam z tysiąc wymówek i w sumie każda była prawdziwa i ważna. Wiem jak ciężko wykrzesać i czas i chęci.

    Michu, jestes usprawiedliwiony. :D
    A co do zupy... super! extra! mega! cool! :D No! Po prostu się cieszę!:)

    Olciaky, zakasać rękawy proszę i do dzieła! :)

    Eweno, ale jak dobrze mieć te mrożone... :) Bo potem w kilka chwil pyszny, świeżutkim chlebkiem mozna się delektować. :)

    Aniu, to piekarnia Raszczyk (mam nadzieję, że nie przekręciłam nazwiska), a mieści się na Żabiance.

    Kb, zamknij oczy jak przechodzisz obok, nos tez sobie zatkaj i wyobrażaj sobie, ze tam jej nie ma. :)

    Aniu, koniecznie się pochwal. Czekam na wpis blogowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Pani Malgosiu, ten blog jest fantastyczny! Az mi slinka cieknie!!!Pozdrowienia z Las Vegas! Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  32. Sylwio, zostawmy "panią" na boku. :) Sama Małgosia brzmi odpowiednio. :)
    Dziękuję bardzo za pochwałę. Jest mi niezmiernie miło.:) Nie omieszkałam zajrzeć i do Ciebie. Bardzo sympatyczny blog. :) Pozdrawiam z deszczowego Trójmiasta. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. ZIEMNIAK. Dieta. Indeks glikemiczny. BŁĘDY w tabelach IG.
    BH.249.
    MOTTO: Ziemniaki, to OCZYWISTOŚĆ !!

    WIKIPEDIA.
    Psianka ziemniak (Solanum tuberosum) to prawidłowa botaniczna nazwa tej rośliny. Najczęściej jednak używany jest synonim tej nazwy; ZIEMNIAK. Jest to gatunek byliny należący do rodziny psiankowatych. Pochodzi z Ameryki Południowej (Peru, Boliwia, Kolumbia, Chile). Obecnie rozprzestrzeniony na całym świecie jako roślina uprawna. Bulwy po ugotowaniu stanowią cenny pokarm człowieka. Pozostałe części rośliny są trujące. Popularnymi potrawami z ziemniaków są frytki, chipsy i kopytka. Ziemniak jest też ważną rośliną pastewną, jako gotowany był podstawą tradycyjnej metody żywienia świń. Jest ważną rośliną przemysłową, używa się go do produkcji spirytusu, mączki ziemniaczanej, która jest niemalże czystą skrobią. Wartości odżywcze w 100 g surowych ziemniaków: energia: ziemniaki wczesne 293 kJ (69 kcal) ziemniaki późne 357 kJ (84 kcal) białko: 2 g węglowodany: 19 g tłuszcze: 0 g błonnik: 3,1 g

    IRL KRAKÓW.
    Ziemniak ugotowany lub pieczony, podnosi poziom cukru o__ ok. 12-25% wzrostu po spożyciu, max. po ok. 30 min., czyli nie od razu, i wchłania się stosunkowo szybko. Ugotowany zbity ok. 16% wzrostu, ugotowany sypki ok. 25%, natomiast PIECZONY ok. 12% wzrostu po spożyciu. Są to tzw. __NISKIE węglowodany, tj. do 26% wzrostu. Odnośnie konsumpcji to ostanie słowo, co oczywiste należy zawsze do naszego lekarza rodzinnego.
    P.S. FRYTKI; zawierają tłuszcz, ale węglowodany wyłącznie z ziemniaka, których to węglowodanów w ziemniaku jest ok. 19%, i są to węglowodany (skrobia) które podnoszą poziom cukru po spożyciu nie wyżej niż 26% wzrostu. Skąd więc wysoki IG pokazujący JAKOBY wysoki wzrost poziomu cukru po spożyciu ?!
    Odpowiedź jest oczywista: MARKETING i TOTALNA BZDURA. Takich przykładów jest w IG b. dużo. Łatwo to samemu sobie potwierdzić, no ale należy badanie wykonać osobiście, a nie zdawać się na teorie, które tak prosto można i trzeba ZWERYFIKOWAĆ, również UWIARYGODNIĆ, w trosce o własne zdrowie i Ew. wyniki sportowe.
    Każdy kto zechce, może sobie te wzrosty sprawdzić WŁASNYM glukometrem i NIE jest to TRUDNE !!

    PUENTA.
    ZIEMNIAK to warzywo po którym się NIE tyje, to LOGICZNE !!

    Nieprawdy biologiczne oraz puste frazesy o ziemniaku i nie tylko o ziemniaku, rozpowszechniają jedynie SPECE od tzw. Indeksu Glikemicznego, a to dlatego, że nic nie badali, nie znają glukometru, również nie czytali książek ze szkoły podstawowej (biologia 4 klasa) czyli plotą i plotą, wydając książę za książką o tym Indeksie Glikemicznym. Kłamią. OMIŃ !! Przecież do Nich nie możesz zadzwonić, bo nie ma gdzie. Nie masz kogo zapytać, o te wpisy w Internecie, dziesiątki sprzecznych ze sobą tabel, dlaczego ? To proste uciekają przed prawdą bo mówią kłamstwa, piszą oszczerstwa i Ich nigdzie nie ma; jednak PROKURATURA zna IP komputerów. Do krakowskiego IRL KRAKÓW, zawsze możesz zadzwonić bo są to żywi, realni naukowcy nie poddani żadnym NAUKOWYM REŻIMOM czyli lekko, łatwo omawiają PRAWDY BIOLOGICZNE, które zbadali. Warto !!

    Zobacz też; CUKRZYCA typu 2, wg: IRL KRAKÓW.
    __Książka; _pt._______: PORADNIK ŻYWIENIOWY człowieka w XXI wieku.
    Wydanie drugie: zaktualizowane i uzupełnione.
    __Skrót adresu strony w Internecie_______: MAGDALIRL
    __ADRES_______: http://www.magdalirl.com.pl/

    Anita BROS, Toronto

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)