środa, 23 września 2009

Z widokiem w dół... na ziemniaki po bombajsku. :D


816 schodów... 408 w stronę jedną i tyleż samo w stronę powrotną... 816 schodów o łącznej wysokości blisko 80m... Niby nie tak znowu dużo, ale tam na samej górze – widok imponujący.
Znający Gdańsk, zapewne już wiedzą, gdzie byłam i co robiłam. :)
Otóż właśnie tyle stopni prowadzi na sam szczyt wieży mariackiej. Moja siedmioletnia latorośl liczyła niestrudzenie. Ja stałam na straży ewentualnej pomyłki. :D Wieżę sforsowaliśmy w kilka minut (choć w górę było ciut trudniej niż w dół, zwłaszcza dla mnie :D), a potem... kamery, wywiady... :D :D Hihihihi, ok, ok... trochę się zagalopowałam. :D na górze czekała nagroda w postaci wspaniałej gdańskiej panoramy, która z tej wysokości rozpościerała się naprawdę szeroko, z widokiem na Zatokę włącznie.
Oczywiście, ta atrakcja przeznaczona była głównie dla synka, bo ja na wieży byłam już mnóstwo razy.
Tak było kilka dni temu i zaręczam, że od tamtej pory – widok z góry nic, a nic się nie zmienił. :D


Za ziemniakami jakoś szczególnie nie przepadam. Poza jednym wyjątkiem (no może dwoma ;-))... u w i e l b i a m ziemniaki pieczone (w piekarniku, na grillu czy w ognisku), ale także trudno mi odmówić sobie ziemniaczków smażonych na patelni. Mama i babcia robiły chrrrupiące talarki, pyszne, że palce lizać! Mogłam ich zmieścić naprawdę dużą porcję, choć o kaloryczności wolę nie wspominać. ;-)
A ja tym razem, po powrocie z wyżej wspomnianej wieży – podałam taką właśnie odmianę podsmażanych na chrupko i niezwykle aromatycznych ziemniaczków. Swój smak zawdzięczają orientalnym przyprawom. Uwielbiam ich wspaniały zapach, zwłaszcza ten „świeży”, który wydobywa się podczas ucierania w moździeżu.
Miętowa raita – dopełniła smaku tego prostego obiadu. :)




Ziemniaki po bombajsku
inspirowane przepisem Jamie'go Oliver'a
na 3 porcje

ok. 1 kg ziemniaków
ok. 2cm kawałek świeżego imbiru
1 łyżeczka ziaren kolendry
1 łyżeczka nasion kuminu (kmin rzymski)
1 łyżeczka garam masala
spora szczypta chilli w proszku
sól do smaku

olej do smażenia

Ziemniaki obrać, umyć, pokroić w grubą kostkę (na pół, jeszcze raz na pół i ponownie na pół). Włożyć do osolonej wody i zagotować. Gdy woda zawrze - od razu odcedzić ziemniaki (nie gotować dłużej, bo będą się na patelni rozpadać!). Odstawić do odparowania.
Nasiona kuminu i kolendry utrzeć w moździerzu. Imbir obrać i drobno utrzeć.
Na głębokiej patelni rozgrzać olej (miej więcej tyle by cienką warstwą zakryć dno patelni. Wrzucić utarty imbir i smażyć kilkanaście sekund. Włożyć ziemniaki, wsypać utarty kumin i kolendrę, oraz garam masala i chilli w proszku. Dobrze przemieszać, by ziemniaki oblepiły się przyprawami. Smażyć pod przykryciem, mieszając od czasu do czasu. Smażyć aż ziemniaki będą miękkie w środku, a na zewnątrz uzyskają złocistą, chrupiącą skórkę. Pod koniec smażenia doprawić do smaku solą.
Podawać ciepłe posypane natką kolendry lub z dodatkiem miętowej raity (przepis poniżej).


Raita miętowa

1 op. jogurtu bałkańskiego (powinien być bardzo gęsty)
1 ząbek czosnku – przeciśnięty przez praskę
sól, pieprz do smaku
ok. 1/3 łyżeczki curry (lubię ostre, ale łagodne też pasuje)
łyżeczka soku z cytryny (ew. octu winnego)
1 średni świeży ogórek - obrany i pokrojony w niezbyt drobną kostę
bardzo duża garść świeżych listków mięty (raczej nie pieprzowej) – drobno porwane lub pokrojone

Wszystkie składniki włożyć do miseczki, wymieszać. Odstawić do lodówki na min. 1 godzinę, aby smaki się „przegryzły”.

50 komentarzy:

  1. ziemniaczki pięknie wyglądają, a ta skórka... mmmm (przełykam ślinkę):)
    zazdroszczę Gdańska, ale myślę, że niedługo go odwiedzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardz, bardzo apetyczne te ziemniaczki. I do tego raita mietowa - cudo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Panorama wspaniala, wstyd przyznac, ale nigdy tam nie weszlam, chociaz moi domownicy owszem... dlatego podziwiam Ciebie i dzieci :)

    A ziemniaczki uwielbiam... dlatego skorzystam z przepisu, zawsze to jakas odmiana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Malgosia, Wy naprawde liczyliscie te schody? Podziwiam :-)
    Ja zas ziemniaki uwielbiam i bardzo podoba mi sie ten Twoj wpis i wygrzebany przepis - czuje, ze takie by mi bardzo odpowiadaly!

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgosiu , ale jesteś pozytywnie zakręcona ,a te ziemniaki trzeba zrobić co?

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie ziemniaczki to pyszności dla mnie, bo ja każdego dobrego ziemniaka zjem:)
    A wieżę, kręconą, to też niedawno zaliczyłam( w Coventry), ale nie liczyłam schodów. Oj ciężko z moją kondycją, za dużo muffin;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mniam! Wyglądają apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie pyszne te ziemniaczki!
    Ja też nie przepadam za ziemniakami, ale pieczone w ognisku czy na grillu są pyszne:)
    Chętnie bym równiez spróbowała Twoich ziemniaczków:)
    Małgoś, widok z Wiezy Mariackiej jest cuuudny! Uwielbiam go :)
    Byłam kilka razy, ale schodów nie liczyliśmy;)

    Pozdrówki:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tak jak ty z ziemniakami, też tylko pieczone toleruję...acha i młode, bardzo młode z kefirem...
    A co do wieży, kiedy moje dzieciaki były małe i byliśmy w Trójmiescie,oczywiście z maluchmi weszlismy na wieżę...był goracy, bardzo gorący sierpień, po zejściu z wiezy chcialam czym prędzej znaleźc sie na kempingu...a mój mały synuś, kiedy juz byliśmy na dole, odwrócił się, spojrzał do góry i mówi: mamo chocmy jeszce raz, chomcy jeszcze raz!!!! :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, ale mieliście wspinaczkę :) A te ziemniaczki to pierwsza klasa :) Wiesz, że ja ostatnio przechodzę fascynację kuchnią indyjską i podobną masalę ziemniaczaną ostatnio robiłam - tylko u mnie w formie puree :) Zrobię i Twoją wersję, bo ogromnie mi się podoba :)

    I zdjęcia, Małgosiu, są boskie!!! Ja do Ciebie przyjadę na naukę, dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wieże... Już drugi raz w swoim życiu będę je zaliczać ;) zaczynamy zawsze od najbliższej czyli Mysiej w Kruszwicy, którą mój syn lat 2 i pół zaliczył już w te wakacje... Kiedyś trzeba bylo wspinać się z córką, ech...
    Ziemniaków nie lubię, przykro mi ;) Ale Twoje zdjęcia... bosz... są przecudowne :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. ..nie dość, że widok baaardzo bliski memu sercu to i ulubione smażone ziemniaczki...chyba się skuszę i skorzystam z przepisu..do tej pory nie zawiodłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chętnie bym się poczęstowała takim ziemniaczkiem - pysznie wygląda:))

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam ziemniaki, w kazdej postaci :) a takie "pyry z gzikiem" to jedna z moich ulubionych potraw ;)
    mysmy niedawno zaliczyli wieze katedry w Strasbourgu, wole nie wiedziec ile bylo schodow, serce malo mi uszami nie wyskoczylo a moj osmiolatek ganial w gore i w dol, jak nie przymierzajac pies Reksio (jego ukochany bohater) i nawet zadyszki nie mial. Ale warto bylo :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. o tak, takie ziemniaczki też uwielbiam :)
    a wejdziesz kiedyś ze mną na tę wieżę?

    OdpowiedzUsuń
  16. Wierzę, że weszliście na tę wieżę ;))

    A takie pyrki sama bym zjadła ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz racje Malgosiu, tez uwielbiam takie pieczone lub smazone ziemniaki, a tym bardziej z orientalnymi przyprawami :)
    Cudna panorama! I piekna pogoda jak widze :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. co prawda za ziemniakami nie przepadam, ale kumin, imbir, chili, kolendra, g.masala to jedne z moich ulubionych przypraw! i do tego ta raita miętowa - pyszności! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Panoramy zazdroszcze :D

    A ziemniaczki moze jutro zrobie :D Bo ja tez za ziemniakami z wody nie przepadam. Zjem ale nie czesto. A taki pieczone, smazone to juz cos! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Małgoś dzielna Mama z Ciebie :)))
    Jak znam życie po 87-ym już bym zapomiała który to :D
    Kurczę takich widoków się nie zapomina! CUdo! Dzięki za zdjęcie :)
    A ziemniaki..mhmhmhmh :) Czasami się zastanawiam po co ludzie wymyślili maron skoro ziemniaki są najlepsze na świecie :D
    Sciskam .. czosnkowo :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Gatko, Gdańsk czeka. :)

    Konsti, częstuj się. :D Choćby wirtualnie. :D

    Wildrose, nie wierzę...Naprawdę nigdy...nigdy?
    A jeśli lubisz ten zestaw przypraw (zresztą można modyfikować do woli) - to oczywiście polecam. :)

    Basiu, naprawdę liczyliśmy. :D Ale wiesz zdradzę Ci tajemnicę... tylko cicho szaaaa... Schody na wieży od jakiegoś czasu są opisane, więc jak ktoś się pomyli w rachunkach - to zawsze z podpowiedzi może skorzystać. :D

    Margot, pozytywnie zakręcona? :D Hahaha, no w pewnym sensie tak. :D Zwłaszcza gdy spiralną część wieży pokonywałam - to kręciło się w głowie równo. :D

    Eweno, hiihhi, ano u mnie chyba też za dużo słodkości, bo jednak mała zadyszka była. :D

    Michaszo, dziękuję. :)

    Majanko, rób ziemniaczki i się pochwal czy smakowało. :D

    Kass, no ba! przecież dzieci są niestrudzone! :D My padniemy, a one jeszcze urzędują na maksa. :D

    O! Tili! Puree też brzmi fajnie! Rozumiem, że to były podsmażane ziemniaki ugotowane do miękkości i utłuczone?
    A z tymi naukami nie przesadzaj. :D Przecież ja amator jestem. :D

    Mafilko, a ja w Kruszwicy nigdy nie byłam. I zapewne mam czego żałować...

    Pchełko, jest mi bardzo miło. :)
    Jeśli się zdecydujesz na takie ziemniaczki - to zdecydowanie ilość przypraw dostosuj do swojego smaku. Proporcje przez mnie podane są tylko przykładowe, wiesz... takie na mój 'gust'... :)

    Atinko, bierz, bierz... :)

    Leloop, a w Gdańsku nie kusiło żeby wejść? Co prawda remont wieży trwa, ale dla turystów cały czas otwarta.

    Aga-aa, przyjeżdżaj, wtłoczymy się na górę. :D

    Oczko, a spróbowałabyś nie wierzyć... :D

    Bea, no bo Ty musisz do Gdańska przyjechać! No musisz koniecznie! I nie myśl sobie, że tylko w Empiku będziemy siedzieć! Na wieżę Cię pogonie! :D

    Kasiu, to tak jak ja. :) Takie z wody ziemniaki do kotleta na talerzu zupełnie mnie nie kręcą. Ale już zrobione "inaczej'... - też i inaczej smakują.. :)

    Ewo, zatem smacznego życzę.:)

    Poleczko, dzielna - nie dzielna... ;-) Jest wieża pod nosem - trzeba korzystać. :D Zawsze trochę kalorii mniej. Chociaż zdecydowanie lepiej by było, gdybym na tę więżę po obiedzie się wdrapała, a nie przed. :D
    A poza tym... nie nie nie! Makaron rulez! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. już pakuję manatki, uciekam stąd do was na wieże ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Te ziemniaczki wygladaja oblednie :) Z ta mietowa raita musialy bosko smakowac :) Jedna taka porcyjka i nic wiecej do szczescia juz mi nie potrzeba. Chyba, tylko taka wieza by mi sie przydala dla spalenia kalorii :))

    OdpowiedzUsuń
  24. tego lata w Trojmiescie nie mialam jakos glowy do "latania" po wiezach :(
    zreszta tlum na Starowce byl tak porazajacy, ze czym predzej ucieklam :/
    ale w ogole kiedys bylam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. mieszkam w Gdańsku od roku,
    a nigdy nie byłam na wieży

    muszę koniecznie wybrac sie policzyc schody :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie nie nie makaron fe :D
    Asieja idż koniecznie, policz i napisz czy Małgosia prawdę mówiła :D

    OdpowiedzUsuń
  27. no niezle, niezle się mlodzieniec naliczyl :) w Gdansku bylam niestety tylko raz i to gora 2 godziny, nic ciekawego niestety nie zobaczylam bo wjezdzalam na lotnisko od strony Ikei i schroniska dla zwierząt chyba.
    ziemniaczki uwielbiam tak jak i Ty, pieczone lub odsmazane, takie z raita i to miętowa z pewnością są pyszne

    OdpowiedzUsuń
  28. Małgosiu - w sumie to nie wiem od czego mam zacząć od widoków czy ziemmniaków.

    Powiedz mi tak szczerze - czy to tak zawsze jest, że jak sie ma coś na codzień to się nie zwraca na to uwagi. Dopiero gdy jest to daleko daleko to się docenia - ja się przeprowadziłam 500 km od mojego ukochanego miasta i dopiero teraz tak naprawdę za nim tęsknię.

    A widoki cudowne - ja się do Ciebie koniecznie muszę wybrać :)

    A teraz o ziemniaczkach - wygladają tak tak ze tylko w nie ząbki wbić a ta raita ehhhh

    pozdrawiam
    Ewelosa

    OdpowiedzUsuń
  29. gratulacje dla dzielnych wspinaczy przesyła gorąca wielbicielka pieczonych ziemniaków z Mazowsza!

    OdpowiedzUsuń
  30. Aga, czeeeekam!

    majko, wieża koniecznie, ale nie tak jak u mnie przed jedzeniem, zamiast po. :D

    Leloop, aj, domyślam się.

    Asieja, to koniecznie musisz dołączyć do najbliższego spotkania, które odbędzie się nie wiadomo kiedy, ale na pewno jakaś okazja się pojawi. :)

    Polka, jakie "fe"?! Oczywiście, że pycha! :D
    A Małgosia prawdę mówiła. :) Zresztą, jak ktoś liczyć nie chce - to nie musi, bo schody policzone i opisane, więc można i na "gotowca" pójść. :D

    Viridianko, eee... to tam gdzie byłaś, to tak jakbyś Gdańska w ogóle nie widziała. :D Przyjeżdżaj. :)

    Eweloso, tak właśnie jest. Jak się ma - to się nie docenia. Jak się traci - to się tęskni. Prawda stara jak świat. :)

    Enchocolatte, dziękujemy, dziękujemy. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Wiem wiem skąd to zdjęcie;) moja koleżanka do niedawna wynajmowała tam mieszkanie i za każdym razem podziwiałyśmy widoki z tarasu;)
    Ziemniaczki akurat w moim klimacie, super

    OdpowiedzUsuń
  32. Uwielbiam smażone ziemniaczki! Na ogół, kiedy wracałam późno do domu, mama pytała "Odsmażyć ci ziemniaki?"

    OdpowiedzUsuń
  33. Ależ Małgosiu... toż to korzenie (Mysia Wieża znaczy się) ;))) koniecznie musisz nadrobić i synkowi pokazać.
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Małgosiu, ziemniaczki aż tutaj mi pachną!
    Na wieży byłam kilkakrotnie. Ostatnim razem, jak weszłam i "odsapałam swoje", to zjadłam paczkę ciastek Bebe:))) Jakoś tak znalazłam w kieszeni przypadkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  35. A ja rok temu wspinałam się na wieżę po raz pierwszy. Dla panoramy było naprawdę warto!

    Zaś ziemniaczki zawsze i wszędzie...:) Slicznie się prezentują, takie rumiane!

    OdpowiedzUsuń
  36. Małgosiu, przeeeśliczne zdjęcia ;)! Szczególnie to pierwsze. Mniam :).
    Piękny ten Twój Gdańsk. Kiedy ja tam znów pojadę, hmm ;))?

    OdpowiedzUsuń
  37. Malgosiu-cudne fotki,a te ziemniaczki mialam zamiar robic na akcje z Jamiem,ale nie zdazylam,ale w oko mi wpadly,oj wpadly :) :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Na wieży byłam 4 lata temu i doskonale pamiętam tę wspinaczkę, tym bardziej, że byłam wtedy w 2 miesiącu ciąży. Ale masz rację, widoki są wspaniałą nagrodą, pamiętam, że mój 5 letni wtedy synio był zachwycony.
    A ziemniaki? Wyglądają cudnie, ale na razie nie spróbuję (bo nie mogę)

    OdpowiedzUsuń
  39. malgosiu, nie bylo mnie tu jakis czas, a tu tyle smakowitosci! te ziemniaczki wygladaja super, zapisuje przepis i lece dalej, sprawdzic co mnie jeszcze ominelo! :-)

    OdpowiedzUsuń
  40. Ziemniaki - my love. Gdańsk - my love.
    Lubię jak o nim piszesz. Tak mnie wtedy korci, żeby znaleźć kolejny pretekst do tego, żeby się znowu wybrać. Do Pikawy też.
    Ciepłe ślę uściski (warszawskie, ale przynajmniej słoneczne) :-)

    OdpowiedzUsuń
  41. Gosiu zrobiłam te Towje ziemniaczki po bombajsku - wyszły przepyszne, lekko zmieniłam tylko przyprawy.

    Zapożyczam przepis - mam nadzieję, ze pozwalasz :)

    uściski z Białegostoku

    OdpowiedzUsuń
  42. Amatoreczko, hihi, ale rozumiem, że koleżanka nie wynajmowała kwatery na mariackiej wieży. :D A to najwyższy punkt Gdańska, więc z każdej innej wysokości widać już... mniej. :) Niemniej, nawet z niższej wysokości - na pewno miałyście co podziwiać. :)

    Isadoro, moja babcia mnie tak zawsze pytała... A jak ona odsmażyła... mmmmm...

    Mafilko, no korzenie, korzenie... Cóż zrobić, jak nie było okazji... ;-)

    Kasiuc, hahaha, a wiesz co... mój synek był lepszy, bo zabrał prowiant ze sobą (butelkę z sokiem i jakieś ciastka) i urządził sobie piknik na samej górze. :D Centralnie rozłoży się na środku mini- tarasu widokowego (a tam ciasno przecież jak diabli) i posilał się. :D Od razu mówię, że to była jego własna inicjatywa, ja nie miałam z tym nic wspólnego. :D

    Aniu, pierwszy, ale pewnie nie ostatni? ;-)

    Olala, w przyszłe wakacje? :)

    Gosiu, jak wiadomo, co się odwlecze, to nie uciecze.;-) Zrobisz gdy najdzie Cię ochota. :)

    Kabamaiga, no no...:) W takim razie synek zuch był!

    Cudawianki, miło mi że wpadłaś choć na chwilkę. :)

    Lisko, wiem, wiem... czytałam Twoje miłe słowa o Gdańsku. :) Miło mi, że tak bardzo podobają Ci się moje okolice. :) Pikawa moja ulubiona, a że mieszkam w dużym pobliżu - to zachodzę tak często jak się da. :)

    Eweloso, pozwalam, pozwalam. :) Wszak sama zapożyczyłam od Jamiego zestaw przypraw, a jeśli lubisz inne - to jestem ciekawa jakie dałaś? . :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Gosiu już podaję - dałam raz el hanout i tak jak Ty garam maraslę i kolendrę.

    a te co podałaś to bardzo lubię tylko akurat zabrakło mi kuminu więc kombinowałam i padło na raz el hanout.

    OdpowiedzUsuń
  44. Slicznie sie prezentuje te Twoje ziemniaczki Malgosiu! z checia wzielabym sobie jednego, poczestujesz mnie? ;)
    pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  45. Oj dopiero dzis zrobilam! Jak zwykle- gdy czas byl to co innego po glowie mi chodzilo.
    Super przepis Malgoiu! Swietne polaczenie przypraw. Oj uwielbiam te ziemniaki :D

    OdpowiedzUsuń
  46. Ewo, w takim razie smacznego post factum. :) Mnie też takie połączenie bardzo pasowało. :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Przepięknie wyglądają te ziemniaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  48. W przepisie zabraklo swiezych lisci koledry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że podałam z miętową raitą...

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)