poniedziałek, 3 grudnia 2012

Biała – surowa i... wrzosy na początku grudnia


Trudno mi uwierzyć, że mamy grudzień... Listopad przeciekł mi między palcami. Przemknął i to dosłownie, niemal niezauważenie. A ja, chyba po raz pierwszy odkąd prowadzę bloga – wprost nie do wiary! - ani razu nie zakrzyczałam: „ jak ja nie lubię listopada!”.
Czyżby coś się zmieniło w tej kwestii? Bynajmniej... nic, a nic. Zmieniło się jedynie to, że zabrakło mi czasu na rozczulanie i chlipanie w rękaw.
P r a c a ! D u ż o p r a c y ! To najlepsze (jak się okazało) lekarstwo na listopadowe niemoce... :)
Mniej mnie na blogu, ale w zamian będzie można spotkać mnie tu i ówdzie, w innych smacznych miejscach. :) 



A tymczasem...Lubicie białą - surową? :)
Podejrzewam las rąk, bo przecież ona – ta kiełbasa – mocno zakorzeniona jest w naszej polskiej kulinarnej świadomości.
My ją uwielbiamy! Zdecydowanie nie ograniczam się do serwowania ugotowanej w wodzie czy żurku, ale piekę (pieczona z warzywami jest cudowna!), smażę i przetwarzam na wszelkie sposoby, jakie tylko wyobraźnia zdoła mi podpowiedzieć. (Nie tylko zresztą własna wyobraźnia. :) Dzisiaj podsunięto mi na FB inne bardzo fajne pomysły, które zdecydowanie kupuję! Dzięki! )
Dzisiaj kilka fotek i szybki przepis na przykładowe wykorzystanie: fasola jaś i pulpeciki z białej – surowej. Pyszne było i jak to przy fasolowych: syte.
Muszę się wam uczciwie przyznać, że zdjęcia nie są grudniowe. Ba! nie są nawet listopadowe... To była piękna, złota jesień, gdy zachciało mi się „jednogarnkowca”. Wrzosy na zdjęciu mnie demaskują. :) Nie miałam jednak czasu, by od razu podzielić się pomysłem na łamach bloga.
I choć jesienna aranżacja zupełnie straciła na „świeżości”, to sama potrawa – teraz jeszcze bardziej, niż wtedy - jest na czasie. :)

Ps. A może jednak przyda się trochę koloroterapii w ten szaro-bury czas? :) 
 


Fasola i pulpeciki z białej kiełbasy

ok. 250g białej fasoli (suszonej)
ok. 400-500g kiełbasy białej surowej
oliwa do smażenia
1 cebula
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżeczka suszonego cząbru
kawałek papryczki chili
2 puszki (2x400g) pulpy pomidorowej (dobrej jakości)
garść natki pietruszki

Suszoną fasolę zalać zimną wodą i pozostawić do napęcznienia min. na 8 godz. (najwygodniej na całą noc). Następnie zlać odstałą wodę, dodać czystą i ugotować fasolę do miękka (bez soli!). Odcedzić.
Cebulę pokroić w kosteczkę. Chili drobniutko posiekać.
Surowe mięso wyjąć z osłonki i formować małe kuleczki wielkości małego orzecha włoskiego (warto dość często zamaczać dłonie w zimnej wodzie – formowanie będzie łatwiejsze). Na głębokiej patelni rozgrzać 3-4 łyżki oliwy i usmażyć na złoto pulpeciki. Gotowe odłożyć na bok. Nalać na patelnię kolejne 2 łyżki oliwy (lub mniej, jeśli wystarczająco dużo pozostało po smażeniu mięsa) i na małym ogniu zeszklić cebulę. Pod koniec smażenia dołożyć posiekaną papryczkę. Dodać pulpę pomidorową i ugotowaną fasolę, oraz oregano i cząber. Gotować ok. 15 min. Dodać kuleczki mięsne i gotować jeszcze ok. 10 min. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Wmieszać posiekaną natkę pietruszki.
Podawać ciepłe z pieczywem (albo domowymi proziakami).
Smacznego!
 

19 komentarzy:

  1. z białej kiełbaski ohh jak najbardziej! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koloroterapia zawsze wskazana Małgosiu.
    Danie wygląda pysznie, a zdjecia Twoje zachwycają, jak zawsze!
    Białą oczywiście,że lubię, ale zawsze ląduje w żurku. Raz robiłam w piwie, tez pyszna. Podoba mi się bardzo Twój sposób podania.:)

    Ściskam ciepło:*

    Ps. Ciekawa jestem,gdzie można Cię spotkać, w jakich smacznych miejscach. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małgosiu, nie uwierzysz, ale moje doniczki z wrzosami w mieszkaniu wciąż trzymają się nieźle :D Fakt, że lekko nadszarpnięte zębem czasu i przesuszone, ale ciągle urocze i pewnie dopiero dekoracje świąteczne w najbliższej przyszłości zajmą ich miejsca :)) A białą lubię bardzo i bardzo podoba mi się ich wersja pulpecikowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. z pewnością pychota Małgoś! Moja połówka mi takie cudo stworzyła na niedzielny obiad tylko było dużooo papryki kolorowej dodatkowo i harissa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. też nie lubię listopada. i cieszę się, że już minął :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiełbasa i fasola !?! Już biegnę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale mi smaku narobiłaś! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno robiłam bardzo podobne danie. Bardzo lubię fasolowe wariacje.
    A listopad to chyba ma to do siebie, ciągnie się i ciągnie, wprost niemiłosiernie. Ale już grudzień, u mnie śniegowy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio oglądałam jamiego i robił takie pulpeciki z surowej kiełbasy - mniaaaam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Danie wygląda super. To, że wymaga dużo pracy to oczywiste, mnie natomiast zastanawia jak długo pracuje się nad takimi zdjęciami? Są bardzo apetyczne :) szczegółowe.
    To chyba prawda, że jemy także oczami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż mi zapachniały te pulpety z fasolą gdy na zdjęcia patrzyłam :)świetny przepis , ale wymaga doskonałej jakościowo kiełbasy białej , raczej nie tej hipermarketowej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Od tego patrzenia zrobiłam się głodna!.

    OdpowiedzUsuń
  13. O tak ! Kolorterapia działa ! :o)

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie bardzo interesujące sposób na spożywanie tradycyjnej kiełbasy

    OdpowiedzUsuń
  15. Już raz zrobiłam z Pani przepisu i wyszło przepyszne danie:) dzisiaj robie to po raz drugi bo mój Luby się dopomina:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć. :) Smacznego życzę! :)

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)