piątek, 15 lutego 2013

Bułeczki jak słoneczka :)


Z wiru chorobowego, płynnie weszłam w wir pracy. I powiem Wam, że ten drugi – dobrze mi robi, odsuwając na dalszy plan ten pierwszy. W tej chwili powiedziałabym nawet, że zapracowany człowiek – to szczęśliwszy człowiek. Nie zawsze jestem skłonna do tak radykalnych tez (w stosunku do mojej osoby, rzecz jasna), ale na tę chwilę, myślę, że praca, a zwłaszcza dużo intensywnej pracy - leczy. Czuję się lepiej. :)

Nawet nie pamiętam, kiedy dokładnie upiekłam te drożdżowe bułeczki. Jakoś tak chyba pomiędzy jedną turą sesji foto dla Moich Smaków Życia, a drugą dla Kuchni.
Zdjęcia 'słonecznych' bułeczek i przepis publikuję dopiero teraz, gdy w końcu mam chwilkę oddechu. Nie na długo jednak.:)
Poza tym szykuję dla Was mały konkurs. :) Zaglądajcie, aby nie przeoczyć. :)

Wracając do bułeczek...




Nie są trudne do wykonania, chociaż trzeba nabrać pewnej wprawy przy ich formowaniu. Najtrudniejsza jest pierwsza sztuka, potem idzie samo. :) Można ułatwić sobie pracę i dłonie delikatnie oprószać mąką (jednak nie przesadzajcie z jej ilością!) – ciasto będzie mniej się kleiło. No i jeśli tylko macie taką możliwość - użyjcie domowej konfitury - one są zdecydowanie gęstsze, smaczniejsze, a i duża zawartość owoców jest nie bez znaczenia. Jeśli własnych zapasów brakuje - pomyszkujcie wpierw w spiżarni mamy lub babci, zanim udacie się do sklepu. :)
Zaręczam, że jak już wyjmiecie je z pieca i spróbujecie pierwszą – niewiele zostanie Wam na następny dzień. :) Aha! Te bułeczki to również remedium na wszelkie smutki, a nawet na szaro – burą aurę za oknem! :) 


Odrywane bułeczki drożdżowe z truskawkową konfiturą


  420-450g mąki
2 łyżeczki drożdży instant (użyłam dr. Oetker)
200 ml mleka
100g masła w temp. pokojowej
80g cukru
5 żółtek
szczypta soli
skórka z 1 cytryny
kilka łyżek powideł truskawkowych (lub innych, np. śliwkowych)
2 łyżki słodkiej śmietanki lub mleka do posmarowania

Mąkę przesiać z solą, wmieszać drożdże instant. W garnuszku podgrzać lekko mleko (do temp. ok. 30 st.C). Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę, dodać miękkie masło i drobno utartą skórkę z wyszorowanej cytryny – przemieszać. Wlać letnie mleko i wsypać mąkę (najpierw 420g). Wyrabiać do uzyskania gładkiego, zwartego (ale miękkiego) ciasta. Jeśli ciasto ciągle będzie zbyt mokre i klejące (np. wtedy, gdy użyliśmy szczególnie dużych jajek) – dodać pozostałą część mąki i wyrabiać jeszcze kilka minut. Kulę ciasta pozostawić w misce, przykrytej czystą ściereczką (lub folią spożywczą), do czasu aż ciasto podwoi swoją objętość (ok. 90 min., a w zimniejszym pomieszczeniu dłużej).
Przygotować tortownicę o o średnicy 25cm. Wysmarować masłem i oprószyć delikatnie mąką, lub wyłożyć papierem do pieczenia.
Wyrośnięte ciasto podzielić na 11 w miarę równych części. Z każdej uformować kulkę, a następnie dość mocno rozpłaszczyć ją na dłoni. Na środek wyłożyć czubatą łyżeczkę powideł i zamknąć ciasto, formując okrągłą bułeczkę. Układać dość ściśle w foremce (3 w środku, pozostałe dookoła). Pozostawić do kolejnego rośnięcia na ok. 30-40 min.
Rozgrzać piekarnik do temp. 180 st.C. Wyrośnięte bułeczki posmarować śmietanką lub mlekiem. Piec ok. 25-30 min. Patyczek włożony w bułeczkę (celować w ciasto z boku, nie w powidła) – powinien wyjść suchy.
Wystudzone można polukrować (najlepiej lukrem na bazie soku z cytryny).
Smacznego!





15 komentarzy:

  1. Niesamowicie puszyste. Chyba zrobię jutro:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wiem, że będą pyszne. Widzę, że ciasto drożdżowe takie bardziej luksusowe zrobiłaś Małgosiu :) Ja też wyznaję zasadę, że najlepsze drożdżowe to takie z większą ilością żółtek i to do tego ubitych na puch z cukrem. Żadnych całych jajek (no, może jedno :) )

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj dobrze ze wróciłaś.. Widze, ze jeszcze d90..ale pewno już nie długo :) Mega kolory, ale to u Ciebie, można by rzec - "normalne" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie odrywane cuda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo tak proszę kawałek do jutrzejszej porannej kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ...wyglądają obłędnie, a smakują pewnie jeszcze lepiej ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma to jak czytać taki post o godzinie, w której robię się mega głodna, a nie mogę zjeść, bo ponoć na noc niezdrowo:P Chyba mam to w nosie, idę do lodówki!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne takie słoneczne bułeczki , idealne na śniadanko ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. jakie ciepłe,domowe obrazki./odrywam jedną do kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Śliczne. Zastanawiałam się właśnie, co zrobić z nadmiarem żółtek i już chyba wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. to jutro pieczemy zaraz z rana :)) dziękuje za przepis :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, Małgosiu, jakie one są śliczne! Narobiłaś mi chęci na drożdżowe bułeczki.
    Cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie się pieką :D
    Mam nadzieję, że wyjdą pyszne bo tak wyglądają na zdjęciach!

    Pozdrawiam,
    Ewelina

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)