Jak internet długi i szeroki - gdzie nie spojrzę - z wszech stron atakują mnie alternatywne słodkości. Bez cukru, bez mąki, bez jajek. Nie wierzę..., czy to w ogóle może smakować...?
Ze sporą rezerwą podchodziłam do „batonikowego” tematu. Być może trend na wege – batoniki przeminie, dokładnie tak, jak przeminęła zeszłoroczna moda na owsiankę... Notabene, w temacie owsianki byłam wyjątkowo twarda i do dzisiaj nie zjadłam ani łyżeczki. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że i tym razem dziarsko ominę ten cały boom. Do czasu, gdy gotowy wyrób przypadkiem trafił w moje ręce. Był słodziutki, pożywny i naprawdę smaczny. Prawdziwa energetyczna bomba i to bez wyrzutów sumienia. :) Idealny dla aktywnych, dla ćwiczących, biegających. Idealny dla zabieganych, bo pracy przy nich tyle co nic. Więcej czekania.
Cóż, złapałam bakcyla. I Wam też polecam. :)