![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5-OFtITM3B5L4s7eKYHFErKMdnvopc6qGsggp_p-tJdFZJ-0UR77qLCWaQRJ6Lcw95ez_TLk3PGFCjcgxTCjKoeeMWvNeUEKtypP28rVy8PQC0OTCCDWWmlOG1Tees8s8YjaGS_0HEd2e/+z+kurkami_1.jpg)
Pod ostatnim, kurkowym wpisem pojawił się taki oto komentarz (autorstwa Gospodarnej narzeczonej): „Wy tam nad morzem to macie lepiej, kiedy my się czymś dawno oblizujemy, u Was sezon w pełni.”
Tak jest w istocie, choć żeby sprawiedliwości stało się zadość, należy dopowiedzieć, że kiedy inni w Polsce środkowej lub południowej zajadają się pysznościami - my nad morzem dopiero na nie czekamy i co najwyżej oblizujemy się. :D Summa summarum rachunek jest wyrównany, a w przyrodzie panuje jako taki constans. :)
Tymczasem również na Pomorzu kurki zdecydowanie się kończą. I zupa, którą dzisiaj tutaj serwuję – będzie prawdopodobnie ostatnią propozycją z tymi smacznymi, żółtymi grzybkami.
Zupę jeszcze w sierpniu wypatrzyłam w magazynie „Kuchnia” i czekałam okazji, by ją zrealizować. Trochę ją zmodyfikowałam, ale raczej były to zmiany „kosmetyczne”, typu własne proporcje składników, zamiana natki pietruszki na koperek, czy dodanie od siebie fasolki szparagowej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpgnrPHt1v4svytJVQ2ymSRk2yIauUOykctnldaIrUV7Jw2qhD3ErVtsoGuXYf_VfZeqClLAfnaR0t_eiRcBFK3vU28Wuq0XK8walxP3egdWGlmk-9SfmVZ0e7ZbU2P7iFvrJYXNY0MtG6/+z+kurkami_2.jpg)
Zupa kurkowa z koprem włoskim i suszonymi pomidorami
inspirowane przepisem w „Kuchnia” nr 8/2010 – z moimi zmianami
ok. 300g świeżych kurek
1 cebula
2 ząbki czosnku
o. 3 łyżki oliwy
2 marchewki
1 nieduży korzeń pietruszki
2-3 łodygi selera naciowego
½ bulwy kopru włoskiego
ok. 150g zielonej fasolki szparagowej
kilka sztuk suszonych pomidorów (mogą być suche lub z zalewy oliwnej)
1l bulionu grzybowego
ok. 150ml śmietanki 30% (do zup i sosów)
sól, pieprz do smaku
½ pęczka posiekanego koperku
Kurki oczyścić. Drobne pozostawić w całości, większe pokroić.
Cebulę posiekać. Czosnek przecisnąć przez praskę lub drobno utrzeć.
Warzywa: pietruszkę, marchewkę, seler naciowy, koper włoski, fasolkę – umyć, osuszyć, pokroić w kostkę lub słupki. Pomidory suszone również pokroić na kawałki.
W garnku rozgrzać oliwę. Zeszklić na niej cebulę. Dodać kurki – smażyć, aż lekko zmiękną. Wcisnąć czosnek i jeszcze smażyć ok. 1 min.
Zalać bulionem. Wrzucić wszystkie warzywa – gotować na niewielkim ogniu ok. 20-30 min. Aż warzywa staną się miękkie. Doprawić solą i pieprzem. Zalać śmietanką. Wsypać posiekany koperek. W razie potrzeby jeszcze doprawić.
Smacznego!
Grzyby są świetne. Nie dawno udało mi się zjeść właśnie taki grzybowy krem.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga i pozdrawiam.
Kinga
Piękna, sycąca! Też mi się dziś marzyła zupa z kurkami, ale wygrali wielbiciele wątróbki. A kurki widziałam dziś w delikatesach, bo w lesie znalazłam tylko trzy małe sztuki...
OdpowiedzUsuńTaką jesień jak u Ciebie to ja i owszem :)))
OdpowiedzUsuńAle kurki i inne takie z lasu, to ja wolę kupne. Wróciliśmy właśnie z nawsi, gdzie zostałem przegoniony po lesie... Znalazłem dwie kurki i wlazłem w pięć pajęczyn... :(((
Pozrowionka ślę!
to kiedy na taką zupkę mogę wpaść?;)
OdpowiedzUsuńZupa wygląda rewelacyjnie - bardzo ciekawe połączenie z koprem włoskim, który bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I znowu te kurki, ach! Lubię takie zupy.
OdpowiedzUsuńHmmm, bardzo mnie ciekawi to połączenie, na kurki mam już szanse zerowe, więc się nie przekonam :(
OdpowiedzUsuńNie odmówiłabym takiej miseczce :)
OdpowiedzUsuńoch...przepiękna, już czuję jej zapach. Dziś pogoda na takie kulinarne przygody :)
OdpowiedzUsuńChoc ja akurat grzybow nie lubie to musze przyznac, ze zupa wyglada imponujaco. Chyba byla smaczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z deszczowego Poznania
Bardzo zachęcająca ta porcja - wirtualnie zapisuję się na degustację :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!
OdpowiedzUsuńMnie fenkuł zawsze pociąga ma taki delikatny i subtelny smak..
Zapiszę sobie zupę w zakładkach!
Pozdrawiam1:)
Przepiękne!
OdpowiedzUsuńMnie fenkuł zawsze pociąga ma taki delikatny i subtelny smak..
Zapiszę sobie zupę w zakładkach!
Pozdrawiam1:)
Prawdziwie jesienna. Niesamowicie smaczna. Pyszna...
OdpowiedzUsuńach , Małgosiu jak ja lubię kurki i zupy
OdpowiedzUsuńHm , wiesz to prawda ,ze mamy i lepiej i gorzej z tą północą :P
Taka zupa mozna witac jesien, czemu nie. I w srodku miasta poczuc sie jak na wsi, na wakacjach.
OdpowiedzUsuńAch Małgosiu, jakie piękne zdjęcia! Zachwycam się niezmiennie!
OdpowiedzUsuńZupa cudowna, wpadłabym na talerzyk, mogę?
Uściski:**
Swietna zupa Malgosiu! Chetnie bym sie wprosila na miseczke :) Tym bardziej teraz, gdy znow czasu i energii starcza mi na kanapki (niech zyje remont! :D ).
OdpowiedzUsuńZa to jutro chwila wypoczynku w plenerze, mam nadzieje, ze pogoda dopisze (bede testowac nowy filtr ;)).
Pozdrawiam!
Małgoś mojego komentarza też u Ciebie nie ma :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pomimo zapracowania czasem coś piszesz. Brakuje Ciebie tutaj w tym małym blogowym świecie :*
Ściskam ciepło i życzę dużo słońca!
Malgosiu, zupa wyglada przesmacznie, a ja uwielbiam grzyby. Niestety, nie ma u nas kurek, czy mozna by zastapic je pieczarkami albo portabella? czy to bedzie ten sam smak? Prosze o rade. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń