czwartek, 21 kwietnia 2016

Coffee & macaroons


Dziwna to sytuacja, gdy na blogu zalega długa cisza. Wcale nie planowana. Zaglądam tutaj i czuję się trochę jak gość we własnym domu. Ot, po prostu tak wyszło. Bo ciągle „coś”. A to przysypiam (i to dosłownie), a to gna mnie tu i ówdzie. Gdy tylko mogę, uciekam z czterech ścian, gdziekolwiek, chociaż najlepiej tam, gdzie zielono i dużo kwiecia. Sporo czasu poświęcam na fitness. Ach! jakież to paskudne uczucie, gdy po zimie kilka intensywniejszych ćwiczeń sprawia, że oddech jakiś takki cięższy. ;-) Wakacje tuż tuż, urlop już zaplanowany, trzeba się dobrze przygotować, prawda? ;-)
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim przeplatają się oczywiście prace zdjęciowe (chociaż, cóż... głównie nieblogowe), a ostatnimi czasy nawet przemiły epizod z małym planem filmowym. Uprzedzając pytanie: nie, nie! to w ogóle nie wchodzi w rachubę, nie zobaczycie mnie na ekranie. Drugiej strony obiektywu nie lubię i zdecydowanie wolę pozostać po dotychczasowej stronie mocy. ;-)
Chciałabym obiecać, że wraz z kwitnącą wiosną – zakwitnie i tutaj, i że blog znów będzie tętnił życiem, ale... wiem, że może być różnie. Dlatego deklaracje odkładam na bok, zobaczymy co czas przyniesie. :) Pamiętajcie jednak, żeby zaglądać na FB (tutaj - klik) i Instagrama (tutaj – klik) – tam jest mnie dużo więcej. :)


Dzisiaj zostawiam Wam coś małego i uroczego, często uważanego za ekskluzywną słodkość. Makaroniki. :) Kiedyś wypiekałam je częściej i muszę przyznać, że wychodziły mi dużo zgrabniejsze. Zdecydowanie wyszłam z wprawy i nie jestem szczególnie zadowolona z ich strony wizualnej. Przydałoby się popracować nad odbudową cukierniczej formy, chociaż uczciwie muszę to przyznać przed samą sobą - nie idzie to w parze ze zdrowszym stylem życia. Ot, dylematy... ;-)

Was oczywiście zapraszam serdecznie na małe co nieco, chrupnijcie kawowego makaronika i do zobaczenia następnym razem (bez względu na to, kiedy to będzie). :)


Makaroniki kawowo - czekoladowe
(z podanych proporcji wychodzi ok. 40 makaroników)

Masa na makaroniki:
150g białek
60g drobnego cukru (często opisany na opakowaniu jako: „do wypieków” lub „do pieczenia”)
300g cukru pudru
180g drobniutko mielonych migdałów
1 łyżeczka świeżo zmielonej kawy

Krem kawowo - czekoladowy:
50ml słodkiej śmietanki 18% lub 30 %
100g czekolady deserowej
1 łyżka kawy instant (można pominąć)
200g słodkiej śmietanki 36%, mocno schłodzona (używałam gęstą Piątnicę w kubeczku) – można zamienić na mascarpone
30g cukru pudru
2 łyżeczki świeżo zmielonej kawy (zmielić na średnią grubość)

1-2 dni wcześniej:
Białka oddzielić od żółtek przynajmniej 1-2 dni wcześniej przed planowanym wypiekaniem makaroników. Przy oddzielaniu należy uważać, aby do białek nie dostała się nawet minimalna ilość żółtka (bo się potem białka nie ubiją). Oddzielone białka przechowywać przykryte w lodówce. Z lodówki wyjąć na kilka godzin przed ubijaniem, aby doszły do temperatury pokojowej.

Przygotować krem:
W metalowej lub szklanej misce umieścić 50ml śmietanki 18 lub 30%, kawę instant, oraz posiekaną czekoladę. Postawić miskę na garnku z wrzącą wodą i podgrzewać zawartość nad parą, aż czekolada całkowicie się rozpuści, a wszystkie składniki się połączą (mieszać od czasu do czasu). Zdjąć z ognia i całkowicie ostudzić. Schłodzoną śmietankę 36% ubić na sztywno z cukrem pudrem. Następnie zmniejszyć obroty miksera na minimalne i dodawać partiami ostudzoną czekoladę, a na koniec wmieszać zmieloną kawę. Do momentu dalszego użycia przechowywać w lodówce, szczelnie przykrytą.

Ciasteczka:
Przygotować trzy arkusze papieru do pieczenia (wielkości dużej blachy do pieczenia z wyposażenia piekarnika). Odrysować okręgi o średnicy ok. 3,5cm, zachowując min. 2cm odstępy między nimi .
Białka w temp. pokojowej ubić na dość sztywną pianę, kończąc ubijanie zanim piana zacznie się rwać. Dodać drobny cukier i ubijać jeszcze chwilę (powstała piana powinna być jednolita, gładka, świecąca).
Wsypać przygotowany cukier puder z migdałami i zmieloną kawą. Bardzo delikatnie mieszać ręcznie (!) , np. szpatułką lub drewnianą łyżką – mieszanie zaczynać od środka misy kierując dłoń do ścianek. Nie można dopuścić do tego, aby piana opadła. Nie można mieszać zbyt długo, aby masa nie zrobiła się zupełnie rzadka.
Przełożyć masę do rękawa cukierniczego (dowolnie z okrągłą tylką, lub tylko przyciętą końcówką worka). Wyciskać masę, zaczynając dokładnie w środku każdego narysowanego okręgu.
Następnie należy kilka razy delikatnie, z wyczuciem, płasko uderzyć blachą o stół, aby masa równomiernie się rozeszła. Pozostawić na ok. 30-60 min. do przeschnięcia masy (na powierzchni powinna zrobić się cieniutka skorupka).
W międzyczasie rozgrzać piekarnik do temp. 160 st.C. (grzałki góra – dół). Wstawić blachy i piec ok. 12-15 min.
Przestudzone ciasteczka oderwać od papieru (bardzo delikatnie! inaczej się rozwarstwią lub popękają).
Schłodzony krem przełożyć do czystego worka cukierniczego.
Na połowę ciasteczek (na ich płaską stronę) wyciskać odrobinę kremu i zamykać drugim ciasteczkiem (również płaską częścią do środka).
Gotowe makaroniki przechowywać w lodówce, przykryte folią spożywczą.
Smacznego!

3 komentarze:

  1. Cudne :) Może w końcu się skuszę i wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach Małgoś jak ty czarujesz swoimi fotami!Mam nadziej,że nie długo ujrzymy gdzieś efekt twojej filmowej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrojone dla mnie - wszystko co lubię, a do tego brak dylematów, bo okropnie schudłam przez pracowitą zimę.
    Wizualnie też piękne, przecież nic nie jest doskonałe a w niedoróbkach tkwi szczególny urok. Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)