Jakiś czas temu, wertując swoje kulinarne książki, natknęłam się na ciekawie brzmiące dania. Oczywiście książki odłożyłam na półkę z myślą, że „kiedyś tam” do nich powrócę. Nastąpiło to znacznie szybciej, niż mogłabym się po sobie spodziewać. ;-)
Dzisiaj przekonałam się, że kilka prostych składników, które właściwie zawsze są pod ręką w domowych zapasach, połączonych z garstką aromatycznych przypraw, wystarczy by w kilka minut przygotować pyszne danie z dalekich, egzotycznych stron.
Początkowo obawiałam się, czy sama zupa okaże się wystarczająca, by zaspokoić głód, więc w zanadrzu miałam pomysł na drugie danie, ale Dal okazała się niezwykle sycąca. Do tego taka jak lubimy: pikantna nutka miło dawała znać o sobie, przy każdej kolejnej łyżce. :)
Zapewne na miejscu by było, podać tę zupę z chlebkiem naan, czy chiapati, ale i z bagietką zjedliśmy z nieukrywaną przyjemnością.
Dal – zupa z soczewicy
2 łyżki masła
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 cebula, drobno posiekana
1 łyżeczka kuminu
½ łyżeczki kurkumy
1 łyżeczka garam masala
¼ łyżeczki sproszkowanego chilii
ok. 1 kg pomidorów z puszki dobrej jakości – pokrojone w kostkę
1 szkl. czerwonej soczewicy
2 szkl. wywaru warzywnego
2 łyżeczki soku z cytryny
250 ml mleczka kokosowego
sól, pieprz do smaku
garść świeżej kolendry
W dużym garnku rozpuścić masło. Wrzucić cebulę i czosnek; mieszając podsmażać 2-3 minuty. Dodać przyprawy: kumin, kurkumę, garam masala, chilii – smażyć kolejne 30 sekund.
Zalać wywarem warzywnym i pomidorami. Wsypać czerwoną soczewicę. Wycisnąć sok z cytryny, doprawić do smaku solą. Doprowadzić do wrzenia. Dodać mleczko kokosowe.
Gotować bez przykrycia, na małym ogniu, do czasu gdy soczewica zmięknie (ok. 20 min.), a część płynów wyparuje. Na chwilę przed zdjęciem z ognia – doprawić świeżo zmielonym pieprzem.
Przybrać posiekana świeżą kolendrą.
Podawać np. z chlebem naan.
Malgosiu, przepiekny ten Twoj Dal! :) ja robie ciut inaczej, ale kocham kazdy i w kazdej formie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Bea, ciekawa jestem Twojego sposobu. Podzielisz się?
OdpowiedzUsuńJa soczewicę lubię tak samo mocno jak ciecierzycę ,a zupy mają u mnie pierwszeństwo przed bardziej stałymi
OdpowiedzUsuńw konsystencji potrawami
I kuchnia indyjska dobrze się mi kojarzy ,czyli chciałam powiedzieć ,że bardzo chętnie zrobię ten dal
Rewelacyjna ta zupka. To jedna z moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńoczywiscie! wpisze za jakis czas, juz po czekoladowym szalenstwie ;)
OdpowiedzUsuńOoo, ja widzę, że tutaj same wytrawne znawczynie Dalu. :) A ja dopiero początkująca. ;-)
OdpowiedzUsuńAAAAAA, podkradlas mi pomysl na nowy post, i w dodatku IDENTYCZNY przepis, ja jeszcze dodaje przypray garam masala- polecam!! Moja ksiazka niestety przepadla gdzies podczas przeprowadzki do Portugalii:(
OdpowiedzUsuńUwielbiamy ten dal, laczymu go z ryzem i jakims innym daniem "suchym" np. kalafior a groszkiem (na moim blogu)
PS. Moj maz (hindus) obraza sie gdy ktos mowi na dal zupa, haha. Pozdrawiam
Małgoś , mam Cię na celowniku - wspaniałomyslnie uprzedzam , więc możesz się jeszcze uchylić ;-))
OdpowiedzUsuńP.S. Szczegóły na moim blogu.
Gratuluję, wiesz co narobiłaś? Chodzi za mną to danie i krzyczy "Zjedz mnie! Zjedz mnie!" :D Jestem pewna, że ulegne mu do środy (w środy mam duzo wolnego czasu).
OdpowiedzUsuńMoże byc Pani z siebie dumna, psze Pani ;)
Agato, czy dla Twojego męża, dal to danie główne?
OdpowiedzUsuńPróbowałam szukać w różnych źródłach netowych i gdzie nie zajrzałam, to dal widniał jako zupa. Ale sama mam poważną wątpliwość. To danie jest tak bardzo sycące, że z powodzeniem konkuruje z bardziej stałymi daniami.
Koffee, nie wiem czy jestem dumna, ale ogromnie się cieszę, że narobiłam Ci takiego smaka. :))
Evenko, jestes drugą osobą, która do mnie celuje. :) Kilka dni temu namierzyła mnie Ela z My best Food.
Chyba ze będę uciekać przed tym zmasowanym obstrzałem. ;-))
Małgoś , na początku też miałam taki zamiar , ale pomyślałam sobie , że będę musiała ciągle robić uniki , aż w końcu ulegne i... nie będzie już do kogo strzelać ;-))
OdpowiedzUsuńOh Malgoska!! Nie czaj sie tylko sie troszke nam pozwierzaj.
OdpowiedzUsuńW domu mojego meza nie robi sie tego rodzaju soczewicy, a pozostale "Dale" sa bardziej plynne (najczesceij zmiksowame) i laczone z innymi daniami.
Ja zawsze lacze ten dal z innym daniem jak powiedzialam suchym i ryzem. To prawda ze jest sycacy, ale nie trzeba sie nim samym zapychac, a raczej polaczyc z jakims innym smakiem. Zawsze to urozmaicenie a i na telerzu ladniej wyglada.
nie mam zielonego pojecia o dalach,tej kuchni nie znam wcale,widze,ze czegos sie nauczylam,dzieki...
OdpowiedzUsuńMoja mama dzielnie nazywa dal zupka przy mezu:)) Mysle ze nie ma odpowiednika nazwy soczewicy pod taka postacia w jezyku polskim, wiec jezeli napiszemy zupa, to przeciez nic sie nie stanie, a kazdy wie mniej wiecej o co chodzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMalgosiu wlasnie skonczylam zajadac sie ta pysznoscia. Zdrowa, pozywna propozycja na cieply obiadek czy kolacje w te mrozne dni:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo
Ha! To juz za późno bym życzyła smacznego Olu. :)
OdpowiedzUsuńWitam, super ta strona, i zdjęcia przepiękne :-)
OdpowiedzUsuńDahl uwielbiam ale zawsze wychodzi mi taki żółto-pomarańczowy zapewne przez curry które dodaję, i nie za bardzo wiem jak uzyskać taką piękną czerwień jak na zdjęciu :-)_ Pomidorki dodaję tyle, że świeże. Pozdrawiam