Jeszcze 5 lat temu, za nic w świecie nie uwierzyłabym, ze w środku zimy będę zajadać młode warzywa. Nie wiem, czy moja ignorancja w tym temacie była tak wielka, że zwyczajnie nie zauważałam na straganach tychże warzyw, czy rzeczywiście ich po prostu nie było… Teraz zatrzęsienie. Młode ziemniaki, młoda kapusta, małe, piękne cukinie, sałaty wszelakie, pomidory, ogórki, rzodkiewki i sporo innych. Do koloru, do wyboru. :-)
Co prawda podchodzę do tych warzyw z dużą rezerwą, bo niejednokrotnie smak ich i zapach – jakby z innej bajki – mniej intensywny, mniej aromatyczny. Plastikowy? ;-)
Ale młodym ziemniakom (podobno prosto z Maroko do naszych sklepów przybyły) nie potrafiłam powiedzieć stanowczego „nie”. Bo młode ziemniaczki to smakołyk nad smakołykami, zawsze i wszędzie, na specjalną okazję i bez okazji też. Dzisiejszego obiadu nie planowałam wcześniej. To był impuls. Zobaczyłam je na straganie i od razu wiedziałam co zaserwuję mojej rodzinie. Jeśli ktoś sądzi, że zwyczajne pieczone ziemniaki – to danie zbyt mało wykwintne, jak na celebrowany przez wielu Dzień św. Walentego – to ja odpowiadam, że my byliśmy w siódmym niebie. ;-)
Młode ziemniaczki na chrupko
Ok. 1 kg młodych ziemniaków (najlepiej małych rozmiarów)
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka świeżego rozmarynu, drobno poszatkowanego
1 łyżeczka papryki wędzonej w proszku
Sól do smaku (u mnie ok. 1 łyżeczki)
Dressing:
Mały pojemniczek jogurtu bałkańskiego (220g) – a najlepiej oryginalnego greckiego
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka białego octu winnego
2 łyżeczki oliwy extra vergine
Sól, pieprz do smaku
Przygotować dressing:
Czosnek rozetrzeć nożem na gładką papkę. Razem z pozostałymi składnikami dressingu wmieszać do jogurtu. Odstawić do lodówki na min. godzinę.
Ziemniaki porządnie wyszorować. Osuszyć ręcznikiem papierowym.
W zależności od wielkości ziemniaków – pokroić na pół, lub na ćwiartki. Jeśli są bardzo małe – można pozostawić w całości.
W dużej misce wymieszać oliwę z oliwek, paprykę wędzoną, świeży rozmaryn i sól. Włożyć ziemniaki i starannie obtoczyć w oliwnej miksturze.
Blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia. Układać ziemniaki pojedynczą warstwą.
Piec w piekarniku rozgrzanym do 220 st. C przez ok. 1 godzinę (przy małych ziemniaczkach może być krócej) do zezłocenia.
Podawać gorące z czosnkowym sosem.Smacznego!
Ot tak, żeby choć symbolicznie uczcić dzisiejsze święto zakochanych. :)
Ja się wcale nie dziwię, że byliście w siódmym niebie po spałaszowaniu tych młodych ziemniaczków. Choć na pewno są one w pewnym stopniu plastikowe, ale uważam, że dopóki mamy taką świadomość wszystko jest ok. A poza tym młode ziemniaczki są po prostu pyyyyszne. A Twoje też wyglądają przepysznie. :-)
OdpowiedzUsuńJa też się nie dziwię. Wyglkądają bardzo smakowicie... I jeszcze ten sosik obok. Mniam :)
OdpowiedzUsuńoboje z facetem jestesmy fanami takich pieczonych ziemniaczkow.masz racje,ze to siodme niebo! :-)
OdpowiedzUsuńHihi, no proszę...nie ja jedna do siódmego nieba zaglądam. ;-))
OdpowiedzUsuńW każdym razie z ogromną niecierpliwością czekam, na młode ziemniaki swojskie, rodzime, krajowe. :) Te dopiero będą smakować!