Gdybym miała w trzech krótkich słowach opisać panujący u mnie obecnie stan ducha, umysłu i ciała, to zamknęłabym je w najkrótszych: „praca, praca, praca”. Wrze i paruje, a pachnie, hmmm... - świętami. :)
Prędko? Owszem, jeśli myśleć rzeczywistymi, realnymi kategoriami. Ale w świecie wydawniczym, czas płynie trochę inaczej. Szybciej. I z konieczności wybiega do przodu.
Ma to swoje plusy, no choćby podwójne kulinarne świętowanie. :)
W międzyczasie, między jedną, a drugą świąteczną sesją – wracam na ziemię i buszuję w jesiennych darach. Ponownie wracam do fig.
Umówmy się, że komu dostępne na naszym rynku figi nie smakują – ten po prostu ich nie kupuje, nie je, nie korzysta z udostępnianych przepisów, a przede wszystkim - anonimowo nie obrzydza innym.
W końcu to żadna nowina, że importowane owoce czy warzywa nigdy nie będą tak samo dobre jak u samego źródła. I nie ważne, czy mowa jest o figach, batatach, bananach czy pomarańczy. Po prostu uszanujmy fakt, że nie każdy musi czy chce za wszelką cenę być jedzeniowym purystą.
Swoją drogą, to ciekawe zjawisko socjologiczne, że krytyka tak łatwo przechodzi nam przez klawiaturę, gdy można schować się za płaszczykiem Anonima. Jakież to rozkosznie bezpieczne! :)
Dzisiejszy przepis przeznaczony jest dla tych, którzy w figach (pomimo ich niekwestionowanych wad) mimo wszystko widzą pewien potencjał kulinarny.
Ja widzę. Ba! Z przyjemnością jadłam prezentowane figowe ciasteczka. Za co najmocniej nie-przepraszam „Anty-figowców”! :)
Tarta z figami i kruszonką migdałową
(proporcje na ciasto wielkości ok. 24x24cm)
Kruchy spód:
120 g przesianej mąki
1 łyżka skrobii kukurydzianej lub mąki ziemniaczanej
65g zimnego masła
60 g cukru pudru
1 żółtko
65g zimnego masła
60 g cukru pudru
1 żółtko
1-2 łyżki bardzo ziemnej wody
Mąkę przesiać wraz z cukrem pudrem, dodać masło pokrojone na małe kawałki. Rozcierać, aż utworzą się małe grudki. Dodać żółtko i 1 łyżkę zimnej wody. Zagnieść dość szybko gładkie ciasto. Gdyby zaszłą potrzeba (ciasto nadal było zbyt suche) można dodać drugą łyżkę wody.
Uformować kulę lub wałek, spłaszczyć dość mocno, zawinąć w folię spożywczą. Wstawić do lodówki na min. 30 min.
Uformować kulę lub wałek, spłaszczyć dość mocno, zawinąć w folię spożywczą. Wstawić do lodówki na min. 30 min.
Kruszonka:
50g mąki
25g mielonych migdałów
35g zimnego masła
50g cukru
25g płatków owsianych (górskich)
Wszystkie składniki kruszonki włożyć do miski i zagnieść do otrzymania okruszków. Wstawić do lodówki na ok. 30 min.
Oraz:
ok. 8 łyżek dżemu figowego (użyłam domowego)
7-8 świeżych fig
8 łyżek migdałów w płatkach
Piekarnik rozgrzać do temp. 180st.C.
Schłodzone kruche ciasto wyłożyć na duży arkusz papieru do pieczenia i rozwałkować na kwadrat gr. ok. 3mm (u mnie ok. 25x25 cm). Wokół wszystkich czterech krawędzi zawinąć ciasto w górę, tworząc niewielki rant (ok. 6-8mm wysokości).
Na tak przygotowanym spodzie rozsmarować równomierną warstwą dżem figowy, a następnie rozsypać 5 łyżek płatków migdałowych. Umyte i osuszone figi pokroić na plasterki (5-6 mm grubości) – rozłożyć na spodzie. Posypać kruszonką i pozostałymi (3 łyżki) płatkami migdałowymi.
Piec w 180 st.C. przez ok. 45-50 min.
Przed krojeniem ostudzić.
Smacznego!
O rany, wpraszam się na kawałek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam. :)
Usuńja też chcę
UsuńO matko jak to smakowicie wygląda,... te kolory... I to (jak w pierwszym momencie pomyslalem) ciasteczko z aparatem.... Mniam...
OdpowiedzUsuńDzięki Tomek. :) W zasadzie mogłabym na drugie imię mieć Aparacik. :D
UsuńJa poproszę Małgosiu z 3 kawałki, można ? Wygląda bosko
OdpowiedzUsuńHaha! :) Alu, wirtualnie, to Ci nawet wszystko mogę oddać. ;-) Ale nie wirtualnie też bym chętnie zaprosiła. :)
UsuńMałgosiu , wiesz ja do gdańska nie mam tak daleko , tak z 100km i jak most otworzyli na Wisłę to mi chyba z pięć autobusów jeździ :D tak ,że ty kochana tak nie zapraszaj :D
UsuńKocham figi! Nawet te marketowe ;) A ciasta z nimi są przepyszne- w tym roku zajadałam się razowym galette. A tę tartę z kruszonką też bym chętnie spróbowała bo wygląda smakowicie!
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są zbyt wymyślone, przekombinowane, widać od razu, że to stylizacja. I to raczej kiepska. Brak im lekkości, finezji, spontaniczności, są przyciężkie, a kolory mało wysublimowane. Takie rzemiosło, nie artyzm. Dlatego ogląda się je zwyczajnie. Warto poprawić styl z pożytkiem dla bloga (i oglądających)
OdpowiedzUsuńPo co w takim razie tutaj zaglądasz? Nie szkoda Ci czasu na oglądanie byle czego w kiepskim wydaniu? W końcu nie ma przymusu i nikt z karabinem nie stoi. W sieci jest tyle pięknych miejsc, z pewnością znajdziesz takie, które nie będzie raziło twojej wielce artystycznej duszy. No...chyba, że to taka forma masochizmu? :D
UsuńDobrej nocy. Wybacz, nie zapraszam ponownie, bo raczej niczym ciekawym, lekkim, spontanicznym i wysublimowanym nie zaskoczę.
Aha, w jednym masz rację. Moje zdjęcia SĄ stylizowane. Na tym polega moja praca. :) Ale to zrozumie ktoś o otwartym umyśle, a nie zaszufladkowanym.
UsuńJa cię pierdzielę! Że też ludzie mają czas na takie pisanie. No ale zapomniałam, toż to nie ludzie! To anonimy! Zawsze pełni dobrych rad, wskazówek i opinii.
UsuńWielka szkoda, ze daje się Pani wciągnąć w takie dyskusje. To tylko zachęca pieniaczy, żeby je kontynuować!! Prowadzi Pani bloga od wielu lat i to chyba powinno Panią uodpornić na takie zaczepki. Za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętał o co chodziło, tylko fakt, że była niegrzeczna wymiana zdań. Chyba lepiej czasami odpuścić jak reagować. Lubię Pani zdjęcia i potrafię rozpoznać Pani styl zanim przeczytam, kto jest autorem fotografii na przykład do mojej ukochanej ''Kuchni". Rozumiem, że broni Pani swojej pracy ale chyba czasem lepiej dobrocią i uśmiechem.
UsuńAniu a nie wiem, że takie wypowiedzi są po prostu przykre dla autora bloga?
UsuńJa też zdjęcia Małgosi rozpoznam na końcu świata i super, że są stylizowane. Nie oszukujmy się, jeżeli ktoś fotografuje zdjęcia nie stylizowane, to są one po prostu brzydkie.
Aonimie... pokaż jak TO powinno się robić... Śmiało!
UsuńAleż pysznie wygląda!
OdpowiedzUsuńNie no coś przepysznego! Nie odmówię sobie spróbowania :D
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńcóż za piękny widok! a zapach tylko w wyobraźni mojej a powala :)
OdpowiedzUsuńa ja uważam, że zdjęcia są piękne i z duszą! uwielbiam Twój styl fotografowania (i przepisy też), z niecierpliwością czekam na książkę! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Ola
O gustach się nie dyskutuje, ale gdybyś Małgosiu poczęstowała taką tartą anty-figowca to z pewnością zmieniłby zdanie :)
OdpowiedzUsuńOj! lepiej nie! bo gdyby zupełnie przypadkiem się zakrztusił, byłoby niechybnie, że czyham na zdrowie lub życie anty-figowca. :D Takiego brzemienia bym nie udźwignęła. :D
UsuńNo i właśnie. O gustach się nie dyskutuje, dlatego tym bardziej dziwi mnie, że są tacy, którym nie żal czasu i energii tracić na udowadnianie innym, że są beznadziejni. :) Wolałabym ten czas spożytkować na coś pożytecznego, albo po prostu utopić go w przyjemnym (a nie kiepskim) dla mnie miejscu. :)
Niech żyją hejterzy! bez nich życie byłoby bardzo nudne. :D
Po prostu niektórzy mają za dużo wolnego czasu i nie wiedzą jak go sensownie spożytkować. Szkoda, że swoją energię wkładają akurat w krytykę innych, choć sami nie mają się czym pochwalić...
UsuńAch, zazdroszczę tego świątecznego szaleństwa już w październiku :) Swoim wpisem dałaś mi pomysł na kolejny dodatek do tarty oprócz jesiennie wszechobecnych śliwek :)
OdpowiedzUsuńJak się nie ma, co się lubi... ;)
OdpowiedzUsuńJa tam uważam, że figi dostępne w naszych sklepach są jak najbardziej zjadliwe, a wręcz za nimi przepadam. To takie wyjątkowe owoce... :) Tarta wygląda fantastycznie, poczęstowałabym się kawałeczkiem... :)
piękne zdjęcia, jak zawsze, a tarta bardzo smakowita!
OdpowiedzUsuń" Umówmy się, że komu dostępne na naszym rynku figi nie smakują – ten po prostu ich nie kupuje, nie je, nie korzysta z udostępnianych przepisów, a przede wszystkim - anonimowo nie obrzydza innym.
OdpowiedzUsuńW końcu to żadna nowina, że importowane owoce czy warzywa nigdy nie będą tak samo dobre jak u samego źródła. I nie ważne, czy mowa jest o figach, batatach, bananach czy pomarańczy. Po prostu uszanujmy fakt, że nie każdy musi czy chce za wszelką cenę być jedzeniowym purystą.
Swoją drogą, to ciekawe zjawisko socjologiczne, że krytyka tak łatwo przechodzi nam przez klawiaturę, gdy można schować się za płaszczykiem Anonima. Jakież to rozkosznie bezpieczne! :) " Amen i nic więcej nie powiem :)
Wspaniale wygląda ta tarta! Trafiłam na Twój blog właśnie dlatego, że szukałam przepisu na figi i widzę, że zostanę na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i zapraszam jak najczęściej. :)
UsuńBez pracy nie ma kołaczy i innych smakowitości hehe :P :)
OdpowiedzUsuńFigi są dobre pod każdą postacią:) Najbardziej chyba lubię suszone. Nie używasz czegoś kwaśnego dla wyważenia słodyczy? Figi są bardzo słodkie, a jeszcze cukier puder, migdały... No ale to kwestia indywidualna. Wygląda super! Zapraszam do siebie na wpis o domowych sushi.
OdpowiedzUsuńhttp://zycienienabogato.blogspot.com/2014/10/its-sushi-time.html
Ze zrobieniem tarty miałam kiedyś bardzo duże problemy. Przyznaje, że kilka razy kupiłam gotową, aż w końcu się nauczyłam. Od tej pory się nie poddaje. I nie rezygnuje z przepisu, który z początku wydaje mi się bardzo trudny. Ten wyszedł mi za pierwszym podejściem. Figi mają niezapomniany smak.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie. :)
Usuń