Mamy z Pszczółką takie swoje, babskie chwile. Czasem zaszywamy się razem w kuchni, albo w kąciku z nieprzyzwoicie wielką bandą uroczych, małych zwierzaczków (każdy ma swoje imię i musimy je wszystkie pamiętać) i wymyślamy historyjki, w których one uczestniczą. Innym razem zasiadamy z książką w ręku.
Te ostatnie zajmują szczególne miejsce w naszym domu, bo obie – mama i córka – uwielbiamy książki. Takie, które można poczytać (bo czytanie jest super!), ale i takie, które choćby nie znało się ani jednej literki – są tak fajne, że trudno się od nich oderwać.
Właśnie taka super książka, z przepiękną szatą graficzną, w ostatnich dniach zasiliła naszą biblioteczkę.
„Anatomia Farmy. Ciekawostki z życia wsi” Julii Rothman przenosi czytelnika do świata wsi. Wsi takiej, jaką my dorośli pamiętamy z własnego dzieciństwa, a której nasze dzieci (zwłaszcza te mieszkające w miastach) już coraz rzadziej mają okazję poznać "doświadczalnie".
Ta książka to rodzaj przewodnika. Opatrzona jest prostymi, pięknymi rysunkami (notabene wyszły spod ręki autorki), które w ciekawy sposób ilustrują nie tylko faunę i florę, ale również organizację wiejskiego życia. Chłopcy zatopią się w świecie maszyn i narzędzi, czy poznają podstawowe węzły, a dziewczynki dowiedzą się, jak uzyskać naturalne barwniki, jak rozpoznać świeże jajko, albo porównają staromodne kuchenne utensylia z tymi, które znają na co dzień z własnej kuchni.
„Anatomia farmy” to ponad 200 stron ciekawostek, a każda karta niesie ze sobą dobrą zabawę i naukę jednocześnie.
A przy okazji, choć nie jest to książka kucharska, znajdziemy w niej również przepisy, które głównym składnikiem nawiązują do poruszanej tematyki. I tak dla przykładu przy opisie zbóż,będzie to propozycja ciasta pełnoziarnistego, a przy odmianach buraków – przepis na barszcz.
A przy okazji, choć nie jest to książka kucharska, znajdziemy w niej również przepisy, które głównym składnikiem nawiązują do poruszanej tematyki. I tak dla przykładu przy opisie zbóż,będzie to propozycja ciasta pełnoziarnistego, a przy odmianach buraków – przepis na barszcz.
Na pochwałę zasługuje fakt, że w polskim wydaniu książki nie poprzestano na biernym tłumaczeniu z angielskiego, ale wydawnictwo dodało odpowiednie przypisy, odnoszące się do naszych rodzimych realiów, gdy te są inne, niż na amerykańskiej farmie.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć, że książka została bardzo ładnie wydana i z dbałością o szczegóły. Szata graficzna to jej mocna strona.
Polecam ją wszystkim rodzicom, którzy lubią zaszyć się w kąciku ze swoimi pociechami, aby na kartach książki wspólnie odkrywać świat. :)
„Anatomia farmy. Ciekawostki z życia na wsi”
autor: Julia Rothman
wydanie polskie: Wydawnictwo Entliczek, 2014, wydanie pierwsze
chyba sobie taką sprawię :D
OdpowiedzUsuńJaka super! :)
OdpowiedzUsuńz nieba mi spadłaś z tą książką, aniele. moja pięciolatka nie będzie się mogła od niej oderwać
OdpowiedzUsuńTym bardziej się cieszę, że napisałam o niej. :)
UsuńJuż ją zamówiłam i dziś będzie u mnie, mam nadzieje, że dziecku się spodoba.
OdpowiedzUsuńPiękna książka! Zastanawiam się, czy byłaby ciekawa dla 7-letniego chrześniaka - czy też to raczej dla starszych dzieci?
OdpowiedzUsuńPszczółka ma 7 lat i jest zachwycona... :) To książka i trochę do czytania (np. z rodzicem), i do oglądania. Do dyskutowania też, bo w czasie lektury / przeglądania rodzą się fajne pytania. :)
UsuńWitam! To już wiem, co mojemu Małemu kupię na święta:))) Serdecznie dziękuję za inspirację;)
OdpowiedzUsuńIdealna książka dla małego dzieciaczka :) Na pewno maluch może z niej wiele się nauczyć :)
OdpowiedzUsuńJuż leży w bezpiecznym miejscu i czeka na swoją świąteczną okazję. Podczytuję, a jakże i jestem stale pod urokiem. Jedna z moich ulubionych tegorocznych premier. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSłodka ta książeczka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://www.sagneska.pl !
Tam nie tylko kulinaria :)
Kupiłam córce na Święta :) Jest świetna!
OdpowiedzUsuńCudna ta książeczka! Chyba kupię ją sama sobie.. :)) Oczywiście jak zwykle pod pretekstem, że będzie za parę lat dla dzieci ;)
OdpowiedzUsuńAh, jak ja chciałabym mieć córeczkę, której mogę przekazywać swoją jak i mojej babci wiedzę kulinarną. Marzę o małej pomocnicy, nie koniecznie teraz bo to mogłoby być trochę kłopotliwe, ale tak za 4 lata, która od małego by mi pomagała w kuchni, uczyłabym ją nazw przypraw, trików, piekłybyśmy ciasteczka... Stałaby przy tym na stołeczku bo oczywiście do blatu by była za niska ;) Takie posty jak te budzą we mnie wspomnienia z mojego dzieciństwa i przyczyniają się do mojego marzycielstwa ;P A książeczka przeurocza, będę musiała się za takową rozejrzeć dla sióstr ciotecznych (które w wolnej chwili werbuję do kuchni).
OdpowiedzUsuńAgnieszko, dzieki za recenzje, pewnie inaczej bym na ta ksiazke nei trafila, a zapowiada sie swietnie, zamawiam ;-) Szczesliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńpodoba mi się! :)
OdpowiedzUsuńale dla Mojej Kornelii chyba za 'trudna' jeszcze ;)
chociaż!?
ps. zapraszam i do nas :*
Kasia