Październik minął w zasadzie gdzieś w międzyczasie. Przez ostatni miesiąc prawie nie odrywałam się od aparatu. Sesja tu, sesja tam. Trochę marzy mi się maleńki urlop, najchętniej gdzieś, gdzie nie brakuje słońca i temperatur powyżej 20 stopni. :) To niestety póki co pozostaje jedynie w sferze marzeń - taki lajf... ;-)
Urlop za to zrobił sobie mój „kulinarny” obiektyw. Po trzech latach bardzo intensywnej pracy odrobinę zastrajkował. Nie bez żalu wysłałam go na wakacje do serwisu. Nie powiem, tęsknię bardzo i już odliczam dni, gdy znów trafi na swoje miejsce. W moje dłonie. :) Na razie w zastępstwie wyjęłam starą, niezawodną „pięćdziesiątkę”. To całkiem fajne uczucie, przypomnieć sobie po dłuższej przerwie od czego zaczynałam swoją fotograficzną przygodę... :)
A co na talerzu? Tym razem nasz ulubiony makaron gryczany – japońska soba, w towarzystwie brokuła i łososia, zamarynowanego w sosie hoisin.
Mało pracy, efekt całkiem przyjemny. Lubicie takie smaki? :)
Makaron soba z łososiem i brokułem w sosie hoisin
inspirowane przepisem z Half Baked Harvest
(2 porcje)
2
porcje makaronu soba (ok. 150g)
150-200g łososia świeżego (bez skóry)
2 łyżki sosu hoisin
2 łyżki sosu sojowego
100g brokuła
3cm kawałek imbiru świeżego
2 ząbki czosnku
papryczka chili (mała) – u mnie z pestkami
3 łyżki oleju
sok z 1 limonki
ok. 1/3 łyżeczki oleju sezamowego
1 łyżka sezamu jasnego
ew. liście świeżej kolendry - u mnie brak
Umytego i osuszonego łososia pokrój na 4 kawałki, skrop 1 łyżką sosu sojowego i hoisin – pozostaw na 15-20 min. do zamarynowania.
Brokuła podziel na małe różyczki i krótko obgotuj we wrzątku (max. 2-3 min., aby nie rozgotować brokuła). Odcedź z wody.
Czosnek przepuść przez praskę, imbir drobno zetrzyj. Papryczkę chili posiekaj. Sezam upraż delikatnie na suchej patelni.
Na osolony wrzątek wrzuć makaron soba – ugotuj al dente.
Jednocześnie (gdy gotuje się makaron) rozgrzej w woku olej, wrzuć łososia (z całą marynatą) i chwilę smaż, aż mięso z wierzchu się zetnie. Dodaj czosnek, imbir i papryczkę chili, a po chwili wlej dodatkową łyżkę sosu sojowego i hoisin. Smaż kilka minut, często mieszając, aż mięso całkowicie się zetnie (pod wpływem mieszania będzie się rozpadało na mniejsze kawałki). W trakcie dodaj sok z limonki. Pod koniec smażenia wmieszaj zblanszowane brokuły.
Zdejmij z ognia, skrop niewielką ilością oleju sezamowego i posyp uprażonym sezamem – wymieszaj. Dodaj ugotowany makaron. (Można dodać liście świeżej kolendry).
Podawaj gorące.
Smacznego!
Wygląda jak zawsze smakowicie, a składniki mówią same za siebie. Pozostaje mi gapić się w przepiękne zdjęcia, a jutro zrobić zakupy. Pysznie. Ściskam
OdpowiedzUsuńJakże to apetycznie się prezentuje! A jak widzę tego łososia na wierzchu, automatycznie robię się głodna. Koniecznie muszę sprawić sobie takie danie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sobę, to jedyny makaron który naprawdę mi smakuje. Ostatnio w kółko jem z nim zupę miso (aka obiad do zrobienia w cztery minuty), muszę wypróbować z łososiem w hoisin.
OdpowiedzUsuńA jaki to Twój kulinarny obiektyw, z ciekawości?
Pzdr:)
Danie bardzo w moim stylu:) Super!
OdpowiedzUsuńhttp://zycienienabogato.blogspot.com/
Łosoś idealna ryba do wszystkich dań :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie! :)
OdpowiedzUsuńRyby, a szczegolnie losos, jest stalym bywalcem mojej kuchni. Kazdy kolejny przepis godny wyprobowania! Ja absolutnie zatracilam sie w dyniowych przpisach!
OdpowiedzUsuńPotrawa an zdjęciach wygląda imponująca! Przepis ląduje na liście przyszłych potraw do ugotowania ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł .Pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńkocham to bajeczne połączenie brokuł albo szpinaku z łososiem, wielkie brawa za wykonane zdj! Ja bym delikatnie urozmaiciła to danie polewając odrobinę dressingu develey o smaku ziołowym - jest naprawdę rewelacyjny
OdpowiedzUsuńProste, szybkie i pyszne. Zdecydowanie moje smaki. Łosoś Ci się pięknie usmażył. Przyłączam się do pytania @Marianny, jaki to obiektyw ma tytuł "kulinarny obiektyw Małgosi"?
OdpowiedzUsuńJaki to jest "kulinarny obiektyw"? :)
OdpowiedzUsuńOdpowiadając zbiorczo na powtarzające się pytanie: mój kulinarny obiektyw, oczywiście nie jest stricte kulinarny. :) To tylko skrót myślowy, zważywszy, że obiektywów różnych mam kilka - nie wszystkie nadają się do do uwieczniania jedzenia. Do fotografii kulinarnej najczęściej używam 24-70/2.8. Od czasu do czasu wracam do starej, poczciwej stałki 50/1.8.
OdpowiedzUsuńUlubione danie mojego męża :)
OdpowiedzUsuń