Nie tak znów często mówię głośno, że cieszę się z nadejścia weekendu. Zwykle gęba mi się śmieje równie szeroko w poranne poniedziałki, co i w pozostałe dni tygodnia. Tak samo dobrze mi w pracy, jak i w domu z rodziną. Ale mijający właśnie tydzień pracy był dla mnie szczególnie stresujący i z ulgą zamknęłam za drzwiami pracowni wszystkie ważne i niecierpiące zwłoki sprawy.
Myśl o dwóch dniach odpoczynku trzyma mnie na nogach. Mam zamiar robić tylko to co sprawia mi przyjemność. Pójdę na długi spacer, zabiorę aparat i nie poświęcę ani jednej chwili sprawom, które wprawiają mnie w zły nastrój.
Baterie zaczynam ładować już dzisiaj. W poniedziałek znów będę jak nowo narodzona.
Wszystkim tu zaglądającym życzę miłego odpoczynku, dużo słońca i ani jednej kropli deszczu! :)
Babeczki jogurtowe z malinami i białą czekoladą
12 babeczek z formy mufinkowej
2 jaja
150g cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
150g jogurtu greckiego
200 ml oleju roślinnego
200g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
½ łyżeczka sody oczyszczonej
100g białej czekolady
ok. ½ pojemniczka malin (po 3-4 szt. na 1 babeczkę)
Piekarnik (grzałki góra – dół) rozgrzać do temp. 180 st.C. Foremkę muffinkową wyłożyć papierowymi papilotkami.
Mąkę przesiać do oddzielnej miski wraz z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną.
Czekoladę połamać lub posiekać nożem na niewielką kostkę.
Oddzielić żółtka jaj od białek. Białka ubić na sztywną pianę.
Żółtka utrzeć z cukrem. Dodawać kolejno olej roślinny, jogurt, oraz ekstrakt waniliowy.
Nie przerywając ucierania – dodawać po trochę mąki i czekoladę.
Na koniec włożyć całą pianę i bardzo delikatnie wymieszać masę.
Wlewać ciasto do ok. 2/3 wysokości foremek. Do każdej babeczki powtykać po 3-4 maliny.
Piec ok. 25 - 30 min. Patyczek włożony w środek babeczki powinien być suchy.
Pozostawić przez kilka minut (do odparowania) w foremce, a potem wyjąć babeczki i w samych papilotkach dostudzać na kratce.
Smacznego!
Laduj baterie Małgoś, rób to co pyszne i to co sprawia Ci radość.
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnie dni urlopu i aż sie boje, co to bedzie w poniedziałek.
Niestety nie mogę powiedzieć tego samego co Ty,że cieszę się z porankow w poniedziałki czy inne dni tygodnia. Wole zdecydowanie weekendy, kiedy nie mysle o pracy.
Buziaki, miłego weekendu:*
Śliczne małe babeczki;) mam właśnie trochę malin wprost z ogrodu i nie wiem ,jak pysznie je wykorzystać;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zrobiłam niemal identyczne!:) Tylko na maślance. Pachnie pysznie, ale to na jutro;) Pozdrawiam malinowo-muffinowo!
OdpowiedzUsuńI życz nam jeszcze takich pysznych babeczek!
OdpowiedzUsuńZabieram jedną i idę ładować się pozytywnie.
Dobrego weekendu!
Jak dobrze słyszeć, ze ktoś lubi też poniedziałki :)) Pysznie zaczynasz ten weekend! Oby taki cały był! :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie;)))
OdpowiedzUsuńno, teraz to już bardziej sobota wcześnie rano:)
OdpowiedzUsuńmuszą być smaaaczne :))))
OdpowiedzUsuńUwielbiam maliny :-)
Ładnie piszesz Małgosiu o weekendzie, widać ,żeś człek lubiący dom , choć i chodzenie do pracy tez lubisz:D
OdpowiedzUsuńa takie mufinki( maliny i biała czekolada ) to w moim domu najukochańsze chyba
Wyglądają pięknie:-) Kocham ciasta i babeczki z malinami:-)
OdpowiedzUsuńApetycznie wyglądają. ; )
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego weekendu.
Mmmm...maliny... pychota. Ja również życzę miłego weekendu. U mnie zimno i pada, ale zaraz wchłonę krem czekoladowy, do tego kawę i będzie już lepiej. Pozdrawiam serdecznie Małgosiu :-)
OdpowiedzUsuńZ takimi smakołykami, to ja bym jeszcze szybciej naładowała baterie;) Ja tam nie przepadam za poniedziałkami;) Weekend jest piękny u mnie ciepły i taki prawdziwie letni, nawet nie czuję, ze to koniec wakacji i bardzo sie z tego cieszę:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKolorowe cuda. Baardzo mi sie podobają. Oj, mam nadzieję, że jeszcze zdążę zrobić coś z malinami przed ich zniknięciem ze straganów i krzaków!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, dobrze, że stresujący czas już za Tobą:) Ładuj baterie ile wlezie!
OdpowiedzUsuńBabeczki pyyyszne!
Małgosiu dobrego odpoczynku i wielu pięknych zdjęć :)
OdpowiedzUsuńmoj urlop tez sie juz skonczył;( i byly to az 6 dni ale powiem CI ze przed urlopem w pracy w biurze mialam takie stresy i napiecia ze zrobilam muffinki malinowe *na moim blogu przepis - zapraszam)..i tak mysle: czyzby maliny były na stres?:D hehe pozdrawiam serdecznie;) i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńAż do dzisiaj pogoda zdecydowanie weekendowo nas rozpieszczała. Cóż. Wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć. A jutro znów poniedziałek... W takiej sytuacji pyszna babeczka byłaby mi zbawieniem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;))
Doskonale Ciᶒ rozumiem, sama nie mogᶒ jeszcze dojść do siebie po tegorocznych wakacjach. Babeczki śliczne i na pewno pyszne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Pyszne- takie lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam - bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńJedynie w przepisie brakuje informacji o tym, kiedy dodać czekoladę... Bo jednak trzeba ją dodać, a nie zjeść samą, prawda? ;)
Pozdrowienia!
mojute
Rzeczywiście, zjadłam czekoladę. To z łakomstwa. :) Dziękuję za zwrócenie uwagi. Już poprawiłam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
własnie upiekłam jako dodatek do urodzinowej kawy :) ale mnie się mocniej jakos podpiekły na wierzchu, natomiast smaczniutkie są że hej :)
OdpowiedzUsuńkesja
W takim razie cieszę się niezmiernie, że smakowo pasowało. :) A że się przypiekło... Myślę, że przy pieczeniu zawsze warto brać poprawkę na to jak sprawuje się nasz piekarnik (w końcu najlepiej go znamy :)) i w razie potrzeby dostosowywać temperaturę pieczenia. Czasem, gdy pieczenie przebiega niezbyt równomiernie - przykrywam wypieki od góry folią ALU. Choć akurat tutaj nie miałam takiej potrzeby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę smacznego!
Mnie się zawsze góra ciemniejsza robi :) taki urok piekarnika, pomyslę o folii w takim razie bo mam jeszcze porcje malin i ostrze sobie zęby na jutro na muffiny
OdpowiedzUsuń