Są tacy, którzy
z racji mojego zamieszkania - nazywają mnie „córką rybaka” (heh, tylko w przenośni! nie
dosłownie :)). Jednak jak na mieszkankę Wybrzeża – zadziwiająco
mało ryb jadam. Nigdy też nie byłam ich wielką fanką. Od czasu
do czasu – proszę bardzo, nie ma sprawy, ale żeby od razu regularnie z kalendarzem w ręku...? Co to,
to nie... Wszelkie statystyki spożycia – zdecydowanie zaniżam.
A tymczasem tilapię
udało mi się kupić. Nadziałam cytryną i tymiankiem, i siup do
pieca! Co i Wam polecam uczynić. :)
Pieczona tilapia z
cytryną i tymiankiem
porcja na 1 os.
1 tilapia
1 mała cytryna
kilka gałązek świeżego
tymianku
sól
2 łyżki oliwy
Piekarnik rozgrzać to
temp. 190 st.C.
Żaroodporne naczynie
(lub blachę) wyłożyć papierem do pieczenia.
Wypatroszoną rybę umyć,
osuszyć, a następnie natrzeć solą. Cytrynę porządnie wyszorować
i pokroić na plasterki. Kilka plasterków, oraz połowę gałązek
tymianku włożyć do wnętrza ryby. Pozostałe ułożyć na
grzbiecie i związać sznurkiem spożywczym. Skropić oliwą.
Wstawić do nagrzanego
pieca na ok. 20 min.
Smacznego!
Wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńNiestety, w smaku jest bardzo błotnista.
Mąż nieopatrznie kupił...
Hmmm... moja nie była... Ale nie znam się na tyle na rybach, by wiedzieć na pewno, czy to ja tak dobrze trafiłam, czy Ty miałaś pecha...
UsuńJeżeli ryba z Biedronki to Twoja też musiała być taka...
UsuńI dowiedziałam się w ,rybnym',że różowa tilapia tak właśnie smakuje...
UsuńAle cudne zdjęcia! Lubię rybki.
OdpowiedzUsuńTeż jakoś często ich nie jadam, ale uwielbiam. Łosoś, dorsz czy pstrąg to moje ulubione.
No oczywiście makrela i flądra również.
Tilapii nie jadłam jeszcze.
Pozdrowienia :*
nie ma smaczniejszych dań niż prosta pieczona rybka!
OdpowiedzUsuńJa regularnie katuję rodzinkę rybką :) ale tilapii świeżej jeszcze nie złowiłem... zawsze mrożona ale jest pyszna. Twoja nie dość że świeża to jak zwykle piękna :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następne!
Pozdrawiam!
fantastyczne fotki jak zwykle...rybacka córo:) A tak btw. po wizycie w 3miescie jeszcze bardziej zazdroszcze Ci miejsca zamieszkania...
OdpowiedzUsuńświetnie wygląda :) takie lekkie, wiosenne i kolorowe danie na pewno szybko przywoła wiosnę ;)
OdpowiedzUsuńWidze, ze podobnie pieczemy rybe! Ulozona na plastrach cytryny to moja ulubiona wersja :) Z tym, ze u mnie zawsze filety, taka 'z twarza' by nie przeszla ;)
OdpowiedzUsuńW weekend byl pieczony dorsz 'z posypka'. I nawet S. smakowal, a rzadko chwali rybne dania...
Pozdrawiam!
Szkoda, że nie ma fotki po upieczeniu
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Jest. :) Na środkowym zdjęciu jest upieczona ryba. :)
UsuńAle kolory!A wiesz Małgoś, że ja wczoraj robiłam bulajowe śledzie właśnie? :) Też mnie na rybę rozochocili. Przedwczoraj byłam na hali, ale tilapii nie widziałam...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, jakie cudne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Malgosiu zdjecia jak zawsze powalajace i do tego zachecajace do spozycua rybki. A zjadlabym chetnie, gorzej z checiami do przygotowania.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Idealny pomysł na obiad. Uwielbiam rybe, a ta tilapia prezentuje sie naprawde niezle. Warto przetestowac :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia rewelacyjne, całość wygląda bardzo smacznie. Do tego białe wino i można się delektować. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń