Weekend niemal za nami, prace twórczo – pisarskie zakończone (o yeah! :)). Owszem, utknęłam ze dwa razy, na szczęście odetkało się w miarę bez bólu, zwłaszcza gdy parująca kawa stanęła na biurku i owiała mnie swoim zapachem. Nie bez znaczenia była też w międzyczasie krótka wizyta u Ewci, której szeroki uśmiech bardzo pozytywnie mnie naładował. :)
Wracam zatem z obiecanym przepisem na wykorzystanie patisona. Nie zapominajmy – k o s m i c z n e g o patisona, bo jego wygląd chyba nie pozostawia wątpliwości, co do pochodzenia, prawda...? ;-)
Przy poszukiwaniu inspiracji na smaczne zutylizowanie przytarganych do domu „kosmitów” – z pomocą przyszła mi Ewelina z Around the kitchen table, podrzucając kilka swoich pomysłów (klik). Moją uwagę przykuł przepis na sos curry (który u Eweliny był dodatkiem do faszerowanego patisona). No i to było to! :) Eureka! Od razu przyszło skojarzenie z potrawą curry, którą lubię i chętnie przygotowuję.
Tym sposobem powstało to cudowne, niezwykle proste, szybkie w przygotowaniu i przepyszne curry. Całkowicie warzywne (patison + papryka), chociaż nie widzę przeszkód, by w treściwszej wersji dorzuć np. kawałki piersi kurczaka.
Osobiście uwielbiam zagęszczać tego typu potrawy czerwoną soczewicą i oczywiście nie omieszkałam tego uczynić i tym razem.
Polecam, polecam, polecam! :)
Curry z patisonem
3 zielone patisony (ok. 700g)
3 kolorowe papryki (czerwona, żółta, pomarańczowa)
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka czerwonej pasty curry (a najlepiej dozować ilość do smaku)
4 łyżki czerwonej soczewicy
500 ml bulionu (np. warzywnego)
½ puszki mleka koksowego (ok. 200g)
2-3 łyżki oleju (u mnie z pestek winogron)
ew. sól, pieprz do smaku
garść liści kolendry lub natki pietruszki (u mnie natka)
Warzywa umyć i osuszyć. Papryki i patisony poprzekrawać na pół, usunąć gniazda nasienne. Strąki papryk pokroić w paseczki, a patisony w grubszą kostkę. Cebulę posiekać. Czosnek drobno zetrzeć.
W garnku rozgrzać olej i delikatnie zeszklić na nim cebulę. Dodać pastę curry, a po krótkiej chwili pokrojone patisony – mieszając chwilę przesmażyć. Na koniec wmieszać czosnek. Wlać bulion, wrzucić paprykę i soczewicę. Gotować ok. 15-20 min. na niezbyt dużym ogniu.
Gdy warzywa lekko zmiękną (nie mogą się rozgotować!), a soczewica zupełnie się rozpadnie i zagęści potrawę - dodać mleczko kokosowe. Zagotować. W razie potrzeby doprawić do smaku solą i pieprzem.
Smacznego!
Pięknie wygląda! Te kolory!
OdpowiedzUsuńBoże Małgosia co za zdjęcia! A sama potrawa to po prostu wymiatacz!
OdpowiedzUsuń:)
Tak zdjęcia zachwycają, a złapane klimatyczne światło idealnie wydobywa kolory z potrawy!
OdpowiedzUsuńKolorowe, z soczewica , kupuję Małgosiu!!!
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten przepis :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne curry! Kosmiczne :)
OdpowiedzUsuńCudo! A te patisony mają najlepszy kształt na świecie!
OdpowiedzUsuńPoleciałam szukać patisonów ale na 2 warszawskich bazarkach ani widu ani słychu.... Ale może jeszcze nie wylądowały ;)
OdpowiedzUsuńCurry i inne aromatyczne jednogarnkowce to moje jesienne "comfort food". To wygląda naprawdę obłędnie!
OdpowiedzUsuńNie jak curry, ale zdjęcia są na pewno megaśne. Muszę teraz poszukać patisonów.
OdpowiedzUsuńpo prostu bym je teraz zjadła! :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia - przyjemne światełko, kosmiczne curry, ale według mnie koniecznie warzywne, bez mięsnego dodatku. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcie! Wygląda bardzo apetycznie;)
OdpowiedzUsuńMałgosiu czytasz w moich myślach! ... pomyślałem o dodaniu kawałeczka piersi z kurczaka ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam już z domu ;(
Piękne kolory, tak pozytywne, że od razu się człowiek uśmiecha.:)
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio jadłam patisona. Lubię:)
zgłodniałam ;)
OdpowiedzUsuńPiękne apetyczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak świetnie prowadzonego bloga!! Jestem ogromną fanką nie od dziś:)Trochę pozazdrościłam i sama założyłam swojego;)
W wolnej chwili zapraszam do siebie (początki zawsze trudne)
www.slodkoostre.blogspot.com
Powodzonka i oby dalej pojawiały się tak dobre kadry:)
Pozdrawiam
Natalia
Wygląda naprawdę apetycznie :P
OdpowiedzUsuńPrzewspaniale się prezentuje i cały blog taki smakowity :)Jakie fajne łyzki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niestety patisonów w moim warzywniaku nie widziałam ale mam w domu dynię.
OdpowiedzUsuńPomysł na kolację gotowy :)
Wspaniałe zdjęcia i przepis.
Pozdrawiam,
Ewelina
Pycha! Ugotowałam dziś na obiad i serdecznie polecam :) Tylko dodałam zdecydowanie więcej pasty curry, bo mleko kokosowe mocno łagodzi smak, a ja preferuję ostre potrawy. Dzięki za super pomysł na patisony!
OdpowiedzUsuńCieszę się. :) Pozdrawiam. :)
Usuń