Czasem zdarzają mi się owocowe nadwyżki. Nie szczególnie często, bo owoce raczej idą u nas jak woda. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że to nasza żeńska część rodziny pracowicie i z przyjemnością oddaje się konsumpcji roślinnej surowizny. Odłam męski trochę się w tej kwestii ociąga, twierdząc, że owoc najsmaczniejszy jest w cieście...
Tym razem zostało mi trochę mocno dojrzałej już węgierki (z której notabene ciasto upiekłam) i kilka fig, które też już wołały o szybkie wykorzystanie.
Utylizacja odbyła się w żeliwnym garnku – leciwym staruszku o grubym dnie. Ten lekko vintage spadek jeszcze po mojej Babci jest genialny, bo nic się w nim nigdy nie przypala. Przy niewielkim moim udziale owoce zamieniłam na pyszny, aromatyczny dżem.
Utylizacja odbyła się w żeliwnym garnku – leciwym staruszku o grubym dnie. Ten lekko vintage spadek jeszcze po mojej Babci jest genialny, bo nic się w nim nigdy nie przypala. Przy niewielkim moim udziale owoce zamieniłam na pyszny, aromatyczny dżem.
Pierwotną inspiracją był mi przepis Bey, u której znalazłam jej pomysł na konfiturę śliwkowo – figową z nutą pomarańczy i cynamonu. Przepis mi się podobał, chociaż czułam nieodpartą potrzebę zamiany cynamonu na tonkę. Słodycz owoców przełamałam dodatkowo sokiem z cytryny i zupełnie zrezygnowałam z dodatku alkoholu.
A teraz mój dżem czeka na konsumpcję. I kto wie, czy przypadkiem nie zniknie wkrótce wewnątrz drożdżowych bucht, które mam wielką ochotę upiec...
Dżem figowo – śliwkowy
(proporcje na niewielki słoiczek)
ok. 300g fig
ok. 250g śliwek (prawdziwa, drobna węgierka)
100g cukru (biały)
20g cukru trzcinowego
sok z 1 cytryny
sok z ½ pomarańczy
½ nasiona tonki
Owoce umyć i osuszyć. Wypestkowane śliwki, oraz figi pokroić na ósemki lub drobniej. Wrzucić owoce do garnka o grubym dnie, zasypać oboma rodzajami cukru i postawić ogniu. Zagotować, a następnie dodać sok z cytryny i pomarańczy, oraz utarte nasionko tonki. Gotować na małym ogniu (początkowo pod przykryciem), mieszając od czasu do czasu, aż owoce się rozpadną, soki zredukują, a całość zgęstnieje (ok. 1,5 godz.). Przełożyć do czystego, wyprażonego słoiczka i pasteryzować dowolną metodą, lub przechowywać przez kilka dni w lodówce, jeśli będzie spożywane na bieżąco.
Smacznego!
Stawiam na tonkę :) Cynamonu nie lubię ;) I tonka ma taki przyjemniejszy, mniej ostry zapach od cynamonu
OdpowiedzUsuńUwielbiam patrzeć na figi dla samego patrzenia... :)
OdpowiedzUsuńAaaaa, ja taki chcę!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Chce sie patrzeć i patrzeć i jeść.Bo taki dżem z pewnością smakuje wspaniale.
OdpowiedzUsuńA pokażesz ten garnek, Małgosiu?
Pozdrowienia:)
zdjęcia piękne! a smak tego dżemosława powaliłby mnie to wiem na pewno :)
OdpowiedzUsuńPięknie !!! W ogóle mam tak samo jak Ty! Rzadko kiedy zdarzają mi się owocowe nadwyżki ;p
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze receptura przypadla Ci do gustu Malgosiu :) Tonka faktycznie dobrze tutaj pasuje, choc ja zdecydowanie za czesto jej uzywam, musze wiec dawac sobie 'na wstrzymanie' ;) A szczypta cynamonu do fig jest naprawde godna polecenia - tez swietnie wydobywa ich smak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kiedys (gry robilam dzemy z fig) zastanawialo mnei jak to zrobic by mialy ladny czerwono-karminowy kolor, bo same figi byly brozowawe? Czyzby dodatek sliwek byl rozwiazaniem zagadki? Usciski Malgosiu :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia masz bajeczne,przepisy też ciekawe.
OdpowiedzUsuń